Bardzo pozytywne! Co jak co, ale brytole potrafią robić pierwszorzędne kryminały! "Ripper Street" to taka angielska "odpowiedź" na amerykańskiego "Coppera", ale moim zdaniem lepsza, mniej komercyjna, a już na pewno dużo bardziej mroczna.
Zgadzam się, bardzo pozytywnie. Moim zdaniem też wygląda to ciut lepiej niż w było to w przypadku Copper'a, na pewno bardziej mrocznie co mi się podoba. :D
Aczkolwiek Copper też wart uwagi. ;)
Czekam na kolejne odcinki Ripper Street, btw mogliby trochę przyśpieszyć z robieniem napisów. ;)
Jak najbardziej "Copper" jest wart uwagi :) Choć momentami jest zbyt "polityczny" - jeśli wiesz co mam na myśli. Republikanie, demokraci, zamachowcy - gdzie tam brakuje mi trochę klasycznego kryminału.
Co do przyspieszenia napisów - zgadzam się całkowicie :)
Wiem co masz na myśli, miałem takie same odczucia, przez to Copper momentami stawał się nudny, ale jako całość wypada dobrze.
Wczoraj była premiera 3 odcinka, a nie ma jeszcze napisów do 2. :-/ Pozostaje czekać...
Zgadzam się w 100 procentach. Pierwszy odcinek rewelacja! Dodam jeszcze, że w porównaniu do innych brytyjskich produkcji w tym przypadku akcja jest bardziej dynamiczna.
A mi nie podszedł ten serial. Klimat epoki, stroje, scenografia wszystko dopracowane niemalże do perfekcji ale twórcy za bardzo poszli w stronę proceduralu. Brak tu zaskakujących zwrotów akcji, czy inteligentnej rozgrywki jak w Sherlocku, no i tylko końcówka odcinka trzymała w napięciu. Metody śledcze też są tu moim zdaniem zbyt nowatorskie. Poza biciem gościa w celi wyglądało to jak CSI.
No tak, ale jeśli byłaby tu taka "inteligentna" rozgrywka, to zrobiłby się z tego drugi Sherlock... Chyba raczej zbędnie.
Masz racje, może poszli za bardzo w stronę proceduralu i wygląda to wszystko bardzo schematycznie, ale mimo wszystko klimat jest niepowtarzalny i ja osobiście będę oglądał to dalej.
Mi się serial podoba, ma świetny klimat, ale ponarzekam, że jest trochę przedramatyzowany/ zbyt sentymentalny. Zauważyłam to już na początku, a dzisiaj obejrzany odc. 3 nadal mnie utwierdza w tym przekonaniu.
Przedramatyzowany/zbyt sentymentalny? Hmm ciekawe spostrzeżenie, którego nie zauważyłem. Sprecyzuj proszę...
Już wyjaśniam o co mi chodzi. Mam wrażenie, że scenarzystom zdarza się popełnić zbyt dużo sentymentalnych sentencji na odcinek. Do tego zawsze akcja pędzi wręcz frenetycznie pod sam koniec (poszukiwania mordercy po burdelach, oblężenie sierocińca, akcja z trucicielem), po czym następuje jednak wielki happy end. Trochę mi się to gryzie, odrobinka umiaru i subtelności bardzo by się przydała.
No nie wiem, jakoś tego nie odczułem, a z tym, że akcja gwałtownie przyspiesza pod sam koniec to akurat mnie nie dziwy, tak jest praktycznie zawsze w tego typu produkcjach i nie tylko z resztą. Nie chcę tu zbytnio zaprzeczać Twoim spostrzeżeniom bo obejrzałem póki co tylko pierwszy odcinek, więc zobaczę jak to będzie w kolejnych...
Brakuje mu trochę tego błysku, jaki miał Sherlock. Ale poza tym... Postaci ciekawe, fabuła interesująca, klimat obłędny :)
Tylko mi się wydaje, że poszli nieco w stronę Sherlocka, ale kinowego? Tym bardziej, gdy przyjrzymy się czcionce i niektórym plakatom... Takie drobne akcenty... :)
Tak czy inaczej, na pewno wart obejrzenia:)