Przyznam, że pierwsze 3 odcinki obejrzałem pod rząd i po prostu chciałem więcej...
Kiedy jednak to "więcej" przyszło, zmieszałem się.
O tyle o ile na początku był to serial komediowy z podtekstem dramatycznym o tyle późniejsze konotacje i zawirowania emocjonalne były już trochę zbyt "powichrowane".
Wylewający się z Cathy egocentryzm jakoś mnie nie przekonał. Nie przekonało mnie też jej "nawrócenie". Z serialu komediowo-dramatycznego zrobił się serial obyczajowy. A gdzie podziały się śmiech i łzy?