Tak jak w książce czy też w filmie głównym wątkiem miłosnym była Clary i Jace i pomimo krytycznych opini na temat filmu - każde ich zbliżenie wywoływało ciarki.. Niestety w serialu brak tej chemii za to idealnie dopasowana postać Alec'a i całej historii Malec. Brakuje mi zwłaszcza Jace - i moim zdaniem Jamie idealnie go zagrał, tutaj go zabrakło..
Wielki plus za muzykę, Ruelle bomba!
Kocham Maleca i uwielbiam Ruelle :D A już szczególnie muzyka z wesela... och! i ach! :)
I zgadzam się co do Clace. Dziwna rzecz się stała. Dom prywatnie bardzo przypomina swoim zachowaniem Jace'a, ale w serialu tego nie widać i raczej zrobili z niego ciepłe kluchy niż żywą maszynkę do zabijania demonów z ironicznym podejściem do życia. Szkoda. Właściwie to właśnie w tym przez wszystkich (większość) znienawidzonym filmie Jamie idealnie go zagrał. I może to jest problem, bo wiemy jaki jest Jace w książce i jaki był w filmie, a w serialu jest lekko... inny.
O Clary się nie wypowiem, bo jakoś nieszczególnie odpowiada mi jej postać w każdym wydaniu, a w serialu to już szczególnie.
I trochę szkoda Luke'a.