W opisie 3 sezonu, jest napisane że wraca, bo Londynowi zagraża atak terrorystyczny..
Mam nadzieję że nie jest to jedyny powód bo będąc na miejscu Johna byłoby mi bardzo przykro.
Na początku myślałam że 2 lata zajęło mu schwytanie/ pozbycie się strzelców Moriartego aby
móc wrócić i nie narażać Johna, Grega i Panią Hudson na niebezpieczeństwo.
Tymczasem mam wrażenie że Sherlock wraca bo chodzi o Londyn a przy okazji z łaski może się
ujawnić..i gdyby nie zagrożenie to nadal błądziłby po innych krajach rozwiązując ciekawe zagadki.
Ps. Wiem że Many Happy Returns, jest powiązane z nowym odcinkiem i sprawy w nim pokazane
też..
Czy ja wiem? To raczej dlatego, że Watson jest zawsze pod ręką. Przed Irene bardziej się popisywał, bo z nią rywalizował (znalazł sobie w końcu "przeciwnika" na poziomie), więc za wszelką cenę chciał jej pokazać, że on kod rozszyfruje w parę sekund, co jej się nie udało nawet przez dłuższy czas ;)
I to popisywanie się przed Irene o mało nie doprowadziło do większej szkody niż mógłby ktokolwiek przypuszczać
Popisuje się swoją wiedzą i "wyższością" nad innymi na każdym kroku :) A to, że czasem sobie gada do siebie gdy myśli (i dopiero próbuje rozwiązać zagadkę), to zupełnie inna sprawa. Gdy ma już w głowie ułożone wnioski i spostrzeżenia, wtedy potrzebuje publiki, by strzelić wykład i udowodnić wszystkim jaki jest wspaniały :)
W każdym razie chciałabym wiedzieć dlaczego Sherlock i Mycroft tak na siebie warczą..
szczególnie Sherlock..