PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=253913}
6,8 12 tys. ocen
6,8 10 1 11582
7,0 2 krytyków
Tajemnica twierdzy szyfrów
powrót do forum serialu Tajemnica twierdzy szyfrów

... usłyszałem, że Nemcy, Rosjanie i prezydent USA gadają po polsku i się załamałem. NIE CIERPIĘ TAKIEJ KICHY!!! No chyba odrobina realizmu to by się przydała (zwłaszcza przy tak szumnie zapowiadanej produkcji), a poza tym to już nie mogę patrzeć na Małaszyńskiego:/

ocenił(a) serial na 8
praet

Gdyby gadali po angielsku/niemiecku/rosyjsku to by było jeszcze gorzej. A pozatym czemu w filmach amerykańskich wszyscy mowia po angielsku? Nie przeszkadza ci to? Po prostu po co maja sie uczyc kwestii w obcym jezyku jak i tak wiadomo o co chodzi

praet

sznajder - takie teksty pokazuja tylko twoj poziom umyslowy

co do dialogów w filmie - zgodze z autorem postu
nie podoba mi sie to, ze niemcy, amerykance i inni mowia po polsku

powinien byc dodany chociaz jakis maly kawalek obcojezycznego tekstu, np. przy przywitaniu niemcow - ktos powinien powiedziec chociazby "Hail Hitla"

Barton

Dokładnie jestem za ...
W ogóle nie wiadomo kto jest kto ...
chociaż próbowaliby jakiś akcent im zmienić ...
poza tym to widziałem filmy amerykańskie w których mówili w innych jezykach

Barton

Ludzie opamiętajcie się. Gdyby polscy aktorzy, a zwłaszcza odtwórcy głownych ról mieli mówić po angielsku, rosyjsku czy niemiecku to byłby dopiero komiczny i nienaturalny efekt. Widzę, że dość często używanym argumentem jest to, że w filmach amerykańskich niektórzy bohaterowie używają obcych języków. To prawda ale raczej wynika to z faktu, że filmy te pokazują zdarzenia z punktu widzenia Amerykanów, a użycie języka niemieckiego czy japońskiego przez niektóre postacie ma podkreślić to, że są oni innej narodowości czy też stoją po "drugiej stronie barykady".
Z resztą w drugim odcinku słychać w tle rozmowy prowadzone w języku niemieckim, a nawet pojawia się tak wytęsknione "Hail Hitla".

P.S. Stwiedzenie mówić po amerykańsku można uznać z poprawne.

praet

Sznejder nie ma języka amerykańskiego.
Taka pomyłka to tylko na Twoim poziomie.

ocenił(a) serial na 3
ktosiek0_1990

"Amerykański" istnieje ;) tak samo jak np. australijski, tyle że nie są to osobne języki jako takie, ale dialekty języka angielskiego.

ocenił(a) serial na 2
praet

Sznajder17 - takimi wypowiedziami wystawiasz sobie sam opinię...domyśl się jaką...podpowiem...ćwierć inteligenta.Właściwie to zbyt pochlebne określenie twojej osoby,ale gorszego kulturalnego określenia nie znam.

Co do autora tematu,to cieszę się,iż ktoś zauważył ten sam problem co ja.

Ludzie ogarnijcie się.

Dajecie sobie wciskać kiczowate produkcje i przez to zapierdolą nam jeszcze bardziej telewizję i kina taką tandetą.

Al_Capone_3

Jeżeli holiłódzkie gwiazdy i aktorzy włoscy potrafili nauczyć się swoich kwestii po aramejsku! A wy piszecie, że (mniej więcej) wymaganie od aktorów polskich, jeśli np. grają Niemca, mówienia po niemiecku, jest to zbyt dużo, no to k.... Śmiech bierze. n/c

ocenił(a) serial na 9
era

Rezcz w tym, że po 'aramejsku' to mogli bełkotać tak, aby tylko dobrze brzmiało - kto by poznał? Tymczasem jednak ciężko w naszych warunkach o polskich aktorów posługujących się perfekcyjnym (akcenty, naturalność) angielskim, niemieckim i rosyjskim.

ocenił(a) serial na 2
praet

Idąc inną drogą...można przecież obsadzić prawdziwych Niemieckich aktorów do ról w serialu.

Patrzcie jak np. wygląda postać Sauera granego przez Żaka.

Fanatyczny Hitlerowiec z SS mówiący w j.polskim - DRAMAT !

ocenił(a) serial na 2
praet

Jeszcze jedno.

Mam zastrzeżenia do obsady.W tym serialu jest prawdziwy zlepek serialowych aktorów !

Czekam kurwa w którym odcinku Rysio z klanu się pojawi w mundurze Niemieckiego oficera,albo Pani Maria z Na Wspólnej.

Al_Capone_3

"Jeżeli holiłódzkie gwiazdy i aktorzy włoscy potrafili nauczyć się swoich kwestii po aramejsku! A wy piszecie, że (mniej więcej) wymaganie od aktorów polskich, jeśli np. grają Niemca, mówienia po niemiecku, jest to zbyt dużo, no to k.... Śmiech bierze."

Tu nie chodzi o to czy to zbyt dużo tylko o to jak to będzie brzmiało. Np. w "Pasji" bo podejrzewam, że to do tego filmu pijesz, aramejski nikomu nie przeszkadzał w odbiorze filmu bo w sumie nie za wiele osób go zna ale już w tym samym obrazie aktorzy mówiący po łacinie nie popisali się. W ich wykonaniu język ten brzmiał dość dziwnie a momentami śmiesznie. A teraz weźmy taką "Tajemnice..." i jej aktorów. Podejrzewam, że gdyby wszyscy zaczeli mówić po niemiecku rosyjsku czy niemiecku to ludzie, którzy mają styczność z tymi językami zwijaliby się ze śmiechu. Bo by mówić po angielsku jak Brytyjczyk po niemiecku jak Niemiec czy przekonywująco oddać mowę rosyjską trzeba się naprawde postarać i mieć jakiś tam talent językowy. A co jeśli ktoś danego języka nie zna? Co mu powiedzą na castingu? Jest pan świetnym aktorem, idealnie pasuje pan do roli, ale nie umie pan mówić po niemiecku z bawarskim akcentem więc raczej panu podziękujemy.

"Idąc inną drogą...można przecież obsadzić prawdziwych Niemieckich aktorów do ról w serialu."

Jeśli uważasz, że TVP w swoich produkcjach będzie zatrudniać niemieckich aktorów to chyba żyjesz w jakimś alternatywnym świecie. "Tajemnica..." jest polskim serialem dla polskiego widza i dlatego grają tam polscy aktorzy i mówią po polsku.

"Fanatyczny Hitlerowiec z SS mówiący w j.polskim - DRAMAT !"

Ale już fanatyczny hitlerowiec z SS mówiący po angielsku to już nie dramat? Bo dla mnie to akurat nie jest specjalna różnica, tak czy siak nie mówi po niemiecku.

"Mam zastrzeżenia do obsady.W tym serialu jest prawdziwy zlepek serialowych aktorów !"

Takie są prawa rynku jeśli chcesz przyciągnąc ludzi do serialu musisz postawić na jakieś rozpoznawalne nazwiska, a w polskich realiach ci najbardziej rozpoznawalni to właśnie aktorzy serialowi.

"SS-Obersturmbannführer Rysio aus der klan" brzmi ciekawie ale chyba nie będzie aż tak źle. ;)

mithet

Tylko różnica jest taka, że aramejski to język wymarły, którego nauka, albo choćby, nauczenie się kilka słów jest niezmiernie trudne. Ja nie wymagam by oni mówili z niemieckim akcentem, co więcej ja wolałbym by oni mówili łamanym niemieckim, ale do jasnej cholery niemieckim!
To jest pieprzony problem polskich aktorów. Brak ambicji. Nigdy się nie wybiją, bo się nie rozwijają. Cały czas grają w badziewnych polskich produkcjach, więc kto ma ich zauważyć? Gdyby jednak robiąc filmy o Niemcach czy tam innych nacjach, mówili po prostu w ich urzędowym języku, wtedy ten film trafić by mógł nie do np. 10 mln osób ale 15! Produkcje te mogłyby stać się bardziej zauważalne w europie.
Skoro nie mogą sprostać takim wymaganiom niech zatrudnią aktorów niemieckich, albo znających niemiecki, a już najlepiej, niech się za takie produkcje nie biorą.

era

Większość osób strasznie narzeka że w tym serialu mówią po polsku. A co powiecie o tych wojennych produkcjach(wymieniam tylko te co do których mam bezwzględną pewność że dialogi były wyłącznie w języku angielskim, dodałbym jeszcze kilka produkcji- ale nie pamiętam dokładnie w jakim języku dane postacie tam mówiły, więc je pominąłem, albo zapomniałem ich tytułu)
-"Wróg u bram" Zarówno Rosjanie jak i Niemcy mówią po angielsku
-"Most nad Renem" Niemcy mówią po angielsku
-"Pianista" Polacy, Niemcy, Żydzi mówią po angielsku (film kręcony w Polsce z polskimi aktorami przez polskiego reżysera)
-"Lista Schindlera" Polacy, Niemcy, Żydzi mówią po angielsku (film kręcony w Polsce z polskimi aktorami)
-"Komandosi z Nawarony" Niemcy mówią po niemiecku (ale tylko wówczas gdy dialogi są mało istotne), ale nie wiedzieć czemu Chorwaci już po angielsku (w części pierwszej, czyli w "Działach z Nawarony" zdaje się że Niemcy akurat mówili między sobą po niemiecku, a z bohaterami po angielsku)
-"Allo allo" (no dobra...to akurat komedia) Francuzi, Niemcy i Włoch mówią po angielsku
-"Być albo nie być" (oryginał oraz remake- to akurat także filmy komediowe) Polacy i Niemcy mówią po angielsku
.... na upartego jeśli się poszuka to znajdzie się jeszcze sporo amerykańskich (i nie tylko) produkcji gdzie bohaterowie mówią po angielsku choć są Niemcami, Japończykami, Francuzami, Polakami itd. Po prostu tendencja jest taka: jeżeli film opowiada nie o dzielnych Amerykańskich chłopcach ale o Polakach, Niemcach, Francuzach (albo o Amerykanach prowadzących wśród Niemców działalność szpiegowską/ dywersyjną, lub uciekających przed Niemcami w przebraniu Niemców przez niemieckie terytoria, albo też film jest o Amerykanach- ale Niemcy są w nim równorzędnymi bohaterami i kwestie dialogowe miedzy Niemcami zajmują połowę scenariusza) to dialogi w filmie są w większości wypadków po angielsku.
Wiecie co? Mam wrażenie że gdyby "Tajemnica..." była po angielsku, to nikt by nie narzekał :). Polacy chyba po prostu nie lubią swojego języka :D

kwasibor_m7

Swój język bardzo lubię i cenię, ale jeśli jest używany prawidłowo, w odpowiedniej sytuacji, momencie i miejscu.
Dobrze. Nienaturalne języki w wymienionych przez Ciebie filmach były minusami... wśród masie plusów, które niwelowały tego minusa.
W Tajemnicy trudno doszukać się jakiś plusów, za to minusów z językiem czy też grą aktorską na czele jest mnóstwo.
Jeżeli będziemy prezentować w naszych rodzimych produkcjach efekty czy tam inne czynniki wpływające na widowiskowość czy historię jak np. w Pianiście czy Wrogu U Bram, to jak dla mnie, biali mogą nawet grać czarnych, ale jakość ma być równa w/w filmom, nie wspominając już o reszcie...

era

"Ja nie wymagam by oni mówili z niemieckim akcentem, co więcej ja wolałbym by oni mówili łamanym niemieckim, ale do jasnej cholery niemieckim!"

I w tym momencie dopiero posypały by się gromy, że brak profesjonalizmu, co to za łamany niemiecki tak nie można, zupełne olewactwo etc.

"To jest pieprzony problem polskich aktorów. Brak ambicji."

Zaiste ale głupi ci aktorzy (że tak pozwole sobie sparafrazować Asterixa) nagrywają seriale we swoim ojczystym języku. Toż to absurd i zupełny brak profesjonalizmu.

"Skoro nie mogą sprostać takim wymaganiom niech zatrudnią aktorów niemieckich, albo znających niemiecki, a już najlepiej, niech się za takie produkcje nie biorą."

Sęk w tym, że ogólnie przyjętą na świecie zasadą jest to że seriale w danym państwie kręci się w języku dla niego urzędowym. Twoja argumentacja byłaby sensowna gdyby Polska była jakimś ewenementem w tej kwestii, a tymczasem tak nie jest (jeden Gibson wiosny nie czyni. czy jakoś tak). Masz pretensje do twórców "tajemnicy..." że nie postanowili stworzyć serialu w gruncie rzeczy eksperymentalnego i w dużej mierze skazanego na porażke. Bo jak to sobie wyobrażasz? Polscy aktorzy mówiący po niemiecku a na to nałożony polski lektor (niezapominajmy że nie wszyscy lubią czytać napisy)? To trąci lekkim absurdem.

mithet

Czy używanie w filmie języka innego niż tego którym posługuje się dana nacja to faktycznie taki minus? Jakby nie było kino od zawsze posługiwało się pewnymi uproszczeniami lub umownościami, czy to na bazie fabularnej (czyli najróżniejsze klisze, schematy itd), czy w przedstawieniu filmowego świata. W tym drugim wypadku są to takie kwiatki jak np: dźwięk w kosmosie w filmach s-f (Battlestar Galactica, Star Treak, Star Wars), czy np właśnie kwestie językowe (swoją drogą kosmici w produkcjach s-f także mówią po angielsku). Prawdopodobnie nie dojdziemy w tej sprawie do porozumienia. Dla jednych to że postacie Niemców mówią w jakimś filmie po angielsku/polsku/innym języku (w zależności od kraju produkcji) to poważny błąd, dla innych nie. Ja kwestię językową traktuję na zasadzie swoistej umowy miedzy twórcami a widzem: "My, twórcy, wiemy ze Niemcy mówią po niemiecku, Rosjanie po rosyjsku itd. i wiemy że wy też wiecie. Ale ponieważ jest to produkcja polska/amerykańska, a aktorzy są Polakami/Amerykanami to będą mówili po polsku, ale umówmy się że w tym filmowym świecie tak naprawdę mówią po niemiecku/rosyjsku czy jak chcecie". Dla mnie to po prostu pewna umowność, tak samo jak umowny jest dźwięk w kosmosie (wyobrażacie sobie spektakularne kosmiczne bitwy rozgrywające się w kompletnej ciszy? Niezłe wyzwanie dla reżysera, ale nie wiem czy wszyscy by to wytrzymali). Mnie bardziej od kwestii językowych nie podoba się to że postacie zamiast niemieckich nazw geograficznych, używają polskich (np. Leśna zamiast Marklissa)
Nie da się zrobić filmu w 100% realistycznym.

A odnośnie realizmu (przy okazji wspomnę o kilku plusach tego serialu- będą też pewne spoilery)... wielu narzeka że "Tajemnica..." jest nudna. Paradoksalnie to dlatego że twórcy postawili tu na realizm (w kwestiach reali epoki i rozwoju fabuły), dlatego akcja rozwija się w takim ślimaczym tępię. (nie będę ukrywał że nawet przypadło mi ono do gustu- niezła alternatywa po Prison Breku, którego fabuła gnała w takim tępię że miałem już dość w połowie sezonu- gdy twórcy chcąc uzasadnić kolejne niespodziewane zwroty akcji zaczęli mnożyć w fabule takie absurdy że nie mogłem wręcz uwierzyć: po co zakaz trzymania przez więźniów w celach telefonów komórkowych, skoro na spacerniaku mają wręcz nieograniczony dostęp do telefonu; skoro w umieszczonym za ścianą cel korytarzu, do którego przebił się Michael, co jakiś czas przechadzał się cieć żeby posprzątać, to dlaczego nie zauważył dziury w murze?) Takich kwiatków tutaj raczej nie ma. Fabuła rozwija się jak najbardziej logicznie, bez uciekania się do rozwiązań typu deus ex machina, czy dziwacznych zwrotów akcji (oczywiście twórcy nie ustrzegli się pewnych błędów jak np. kompletnie spartoloną ucieczką Jorga przed żołnierzami Wermachtu z pierwszego odcinka, która jednak ma swoje dalsze fabularne konsekwencje- to z tej wpadki szpiega przeniesiono ośrodek kryptologiczny w którym pracował Jorg z Jeleniej Góry do zamku Tchocha, a Globcke zapałał do Jorga nagłą podejrzliwością- co wytłumaczone jest jednak dopiero w trzecim odcinku).
Wołoszański pisząc książkę a potem scenariusz obciążony był całą swoją wiedzą na temat działania wywiadu i kontrwywiadu w czasie wojny, realiami ich pracy, metod i sprzętem którym się posługują- a także konkretnymi przykładami z archiwów, jak działali szpiedzy. To zaważyło na tym że "Tajemnica..." ma konstrukcję taką a nie inną- po prostu praca szpiegów była wówczas szalenie nudna (oczywiście przesadzam, ale ich praca nie przypominała działań Jaemsa Bonda- szpiedzy jedyne co mogli wówczas zrobić to czekać na odpowiedni moment i wówczas zrobić zdjęcia, przeczytać meldunki a potem czekać na kontakt z łącznikiem który by przesłał depeszę- cóż...nie jest to zbyt filmowe). (SPOILERY)Powieść dostaje kopa dopiero w połowie, gdy Niemcy łapią Natalię- łącznika Jorga. Ale wówczas zamiast akcji non-stop mamy psychologiczny pojedynek Jorg-Globcke, w którym to wszystkie asy ma SS-man, i który w pewnym sensie to on wygrywa (wbrew wszelkim filmowym regułom) gł. Dlatego że udaje mu się osiągnąć cel jakim jest nietykalność w powojennym świecie.
Jeszcze w sprawie: książka a serial. Szkoda że Wołoszański dostał zlecenie na serial 13- a nie 8- odcinkowy. Wówczas zdecydowanie serial zyskał by na dynamice. Jednak, sądząc z opisu odcinków, pozwoliło mu to na rozwinięcie wątków które w pierwowzorze były ledwo zasugerowane, lub urywały się w połowie (w książce gen. Zawiegin daje rozkaz przygotowania grupy rosyjskich komandosów, która by miała przejąć Aparat z zamku i... nic. Tymczasem w serialu mamy zobaczyć akcję czerwonoarmistów i to w jaki sposób się skończyła)
Niestety serial robił reżyser dla którego jest to pierwszy tak duży projekt filmowy, wcześniej miał tylko doświadczenie teatralne, stąd fakt że nie radzi on sobie z niektórymi scenami, które w zamierzeniu powinny być pełne napięcia (np. scena gdy Jorg przeszukuje pokój w poszukiwaniu podsłuchu- można to było nakręcić tak, by widz oglądał to w napięciu, ale niestety wyszedł z tego tylko kilkuminutowy zapychacz czasu). Ale ogólnie facet jakoś daje radę: nieźle wypadają sceny bazujące na pewnym niedopowiedzeniu (Jorg uwalniający Czernego, a potem biorący broń aby..., Globcke mierzący ze snajperski do Jorga i Anny Marii) Czy sceny w których pozornie nic się nie dzieje, jak spotkanie Natalii i Anny Marii w restauracji (to też przykład niezłych kreacji aktorskich- znowu akcja dzieje się bez dialogu, ale widać że obie postacie zapałały do siebie swoistym dystansem. Natalia widząc u boku Jorga, w którym się podkochuje, wyraźnie jest speszona sytuacją, Anna Maria samym tylko spojrzeniem daje jej znać że ma ją w d***e, i wobec potencjalnej rywalki nie ukrywa że jest osobą Jorga zainteresowana- choć on sam zdaje się tego nie dostrzegać. Najśmieszniejsze że ta sytuacja także ma swoją konsekwencję w następnym odcinku. Przy kolejnej rozmowie Jorga z Natalią, dziewczyna wyraźnie odnosi się do niego na dystans- co bardziej niż namolnym pouczaniem dziewczyny przez agenta odnośnie zachowywania ostrożności przy wysyłaniu meldunków, jest spowodowane zazdrością i miłosnym zawodem niespełnionej kochanki)
Drażni też maniera aktorów w niektórych scenach (np. w scenie W Los Alamos), ale z aktorstwem nie jest aż znowu tak źle. Bronią się tu przede wszystkim role kobiece: kreacje Gruszki, Dereszkówny (przykład dałem już powyżej) Stenki i Buzek są zdecydowanie najlepsze w serialu. Kreacji Żaka szkodzi przede wszystkim wizerunek z jakim ten aktor jest utożsamiany, ale po za tym gra tu naprawdę dobrze (podobało mi się wprowadzenie jego postaci w drugim odcinku: to w jaki sposób odnosi się tu do rosyjskiego dowódcy od którego odbiera polskich jeńców- odnosi się do niego z wyraźną wyższością. Żak oddając mu jego pióro, którym przed chwilą podpisywał dokumenty, robi to w taki sposób jakby dawał mu je w prezencie- i jeszcze ta mina lekkiego zakłopotania na minie Rosjanina- i to wszystko bez słowa dialogu) Dobrze też spisuje się drugi i trzeci plan: role Czernego, Canarisa, właściciela restauracji w Marklissie ?wszyscy jak dla mnie wypadli naturalnie. No i statyści: czerwonoarmiści jedzący zupę z garkuchni, niemieccy żołnierze na placu, przechodnie, klienci restauracji, patrole- wszyscy oni sprawiają że świat dookoła bohaterów naprawdę żyje! (Wygląda to zdecydowanie lepiej niż takiej telewizyjnej superprodukcji jaką była ?Helena Trojańska?, gdzie ten świat wyglądał jakby ktoś puścił bandę statystów na plan, i kazał im chodzić bez sensu a potem razu zaczął kręcić). Żeby nie było że tylko chwalę: kreacja Szyca, na która liczyłem najbardziej (wydawał mi się świetny do roli brutalnego SS-mana, tym bardziej że świetnie się prezentował na niektórych zdjęciach)- gra tak jakby ciągle był na planie ?Oficerów?. Małaszyński gra nierówno (raz lepiej raz gorzej, a najczęściej daje pokaz aktorskiego drewna) ale w sumie pasuje do roli.
Teraz o innych sprawach:
CGI jest dobre (ale nie rewelacyjne). ?Tajemnica...? to produkcja telewizyjna, a efekty specjalne w telewizji nie zawsze są tak świetne jak w filmach kinowych. I pod tym względem ?Tajemnica...? nie ustępuje niektórym serialom amerykańskim. Efekty specjalne np. w Lost. generalnie świetnie, w niektórych momentach wypadają gorzej niż komputerowe samoloty w ?Tajemnicy..? (np. komputerowe misie, albo dym- reszta efektów bez zastrzeżeń). A w takim przodującym pod względem efektów serialu jak CSI (LV, Miami lub NY), niektóre komputerowe triki wyglądają jak... komputerowe triki (np. XVII-wieczny hiszpański okręt tonący podczas sztormu w jednym z odcinków CSI:Miami)
No i dialogi. No cóż sceny bez dialogów często wypadają tutaj lepiej. Te, jeśli już są to albo nie powalają, ale przynajmniej są naturalne (rozmowa Jorga z Czernym, Canarisem lub restauratorem) albo uderzają w nieznośnie pompatyczne tony ?to wielka gra o niesamowicie ważną dla wojny sprawę i nasze najbardziej sekretne tajemnice? (Rozmowa w Los Alamos, albo pogaducha Heidricha z Zauerem). Póki co najlepsze teksty przypadają Buzkowej w trzecim odcinku (?Polejmy to ścierwo wódką. Wychodzi nam to lepiej niż obrona Rzeszy?- na temat doprawiania lichego posiłku w restauracji)

....ech rozpisałem się. Zdaje się że jestem jedną z nielicznych osób którym ?Tajemnica...? przypadła do gustu. Dość wolne tempo tej produkcji mi nie przeszkadza (mam wrażenie że będzie tu trochę jak w Babylon 5 ? niespecjalny, trochę nudny, pierwszy sezon, który jednak z perspektywy świetnego piątego sezonu okazuje się konieczny; tyle że w przypadku ?Tajemnicy...? będziemy tu raczej takie odniesienie do odcinków). Ogólnie rzecz biorąc sądzę że ludziom którzy przepadają za produkcjami w stylu ?Dr.Bell i mr.Doyle?, ?Tajemnica...? może się podobać. Nie jest to znowu jakieś rewelacyjne dzieło (odcinek pierwszy jest raczej słaby, drugi już zdecydowanie lepszy, trzeci na dosyć podobnym poziomie co drugi, ale da się dostrzec zwyżkową tendencję) Na tym etapie z czystym sumieniem mogę dąć serialowi jakieś 6,5/10, ale myślę że przy ocenie całości podskoczy to do 7/10...czyli żaden wielki obraz, ale rzetelna telewizyjna robota, taka w sam raz na długie zimowe wieczory J

mithet

Dam taki głupi przykład... Bachleda-Curuś, w swoich niemieckich produkcjach też jakoś specjalnie niemieckiego nie znała ale sobie poradziła. Dlaczego? Bo reżyser tego wymagał. Wypowiedzieć zdanie po niemiecku nie jest trudne, to samo po angielsku czy tam rosyjsku. Skoro na arenie europejskiej się taką produkcją niczym nie wyróżniamy, to chyba używanie tych języków było by dobrym krokiem na przód.

"Sęk w tym, że ogólnie przyjętą na świecie zasadą jest to że seriale w danym państwie kręci się w języku dla niego urzędowym. Twoja argumentacja byłaby sensowna gdyby Polska była jakimś ewenementem w tej kwestii, a tymczasem tak nie jest (jeden Gibson wiosny nie czyni. czy jakoś tak). Masz pretensje do twórców "tajemnicy..." że nie postanowili stworzyć serialu w gruncie rzeczy eksperymentalnego i w dużej mierze skazanego na porażke. Bo jak to sobie wyobrażasz? Polscy aktorzy mówiący po niemiecku a na to nałożony polski lektor (niezapominajmy że nie wszyscy lubią czytać napisy)? To trąci lekkim absurdem."

Totalnie się nie zgadzam. Trzeba iść na przód, trzeba się rozwijać, jako iż nie rozwijamy się pod względem jakościowym widowiska, to może chociaż dialektycznym? Jeżeli aktor zagrałby z przekonaniem, pewnością siebie, wyszło by to na plus.

era

"Dam taki głupi przykład... Bachleda-Curuś, w swoich niemieckich produkcjach też jakoś specjalnie niemieckiego nie znała ale sobie poradziła. Dlaczego? Bo reżyser tego wymagał."

No tak ale to zrozumiałe, że aktorka uczy sie tekstu w obcym języku grając w zagranicznym serialu. Gdyby na przykład ta produkcja była tworzona przez Niemców ale wszyscy aktorzy mieli w nij mówic po węgiersku to przykład byłby bardziej trafiony.

"Skoro na arenie europejskiej się taką produkcją niczym nie wyróżniamy, to chyba używanie tych języków było by dobrym krokiem na przód."

W przypadku polskiego kina nie za bardzo. A to z prostej przyczyny. Budżety na nasze rodzime produkcje nie są porażające a bawienie się językami jeszcze podwyższy koszta związane z produkcją filmów.

"Trzeba iść na przód, trzeba się rozwijać, jako iż nie rozwijamy się pod względem jakościowym widowiska, to może chociaż dialektycznym?"

Proponuje jednak żebyśmy najpierw popracowali nad jakością widowiska bo jeśli produkcja jest słaba to żadne lingwistyczne eksperymenty jej nie uratują.

Ogólnie pomysł na takie językowe zabiegi uważam za ciekawy, ale nie mogę się zgodzić z tym żeby dyskwalifikować jakieś produkcje za to że ich twórcy nie zdecydowali sie na takie rozwiązanie. Innymi słowy dla mnie taki zabieg byłby dodatkowym plusem dla filmu podczas gdy dla Ciebie brak takiego zabiegu stanowi minus. (chyba że źle Cię zrozumiałem)

mithet

Po prostu moim zdaniem tworząc takie produkcje, w takiej formie jak teraz, nie idziemy do przodu.

praet

Dlaczego mówią po polsku??? przyczyna jest jedna: jest to ekranizacja powiesci B. Wołoszańskiego !! scenariusz jest na podstawie właśnie tej powieści, a w niej nie ma angielskich czy niemieckich zwrotów bo to jest polska książka...i moim skromnym zdaniem niepotrzebne bylo ich tłumaczenie tylko na potrzeby serialu...

praet

Lepiej by było gdyby mówili po niemiecku i rosyjsku. Do lektora już się przyzwyczailiśmy więc myślę , że nie byłoby to takim problemem. To , że aktorzy musieliby sie nauczyć mówić nie w swoim ojczystym języku, mam to w dupie,taka praca.I co z tego , że w amerakańskich filmach wszyscy mówią po angielsku? Nie możemy raz sami czegoś wymyślić tylko ciągle musimy wzorować się na amerykanach? A tak przynajmniej ten słaby jak narazie serial miałby dużego plusa. Wszyscy ludzie zajmujący się produkcją filmów w Polsce nie mają ambicji!

DonPedro_2

Tak tylko jaki to ma sens, po co to robić? Po to żeby się ekscytować tym, że gdzieś tam pod tekstem lektora słychać urywki niemieckiegio czy rosyjskiego. Czy dla takiego "smaczku" warto podwyższać koszta produkcji i komplikować jej realizacje? Wygląda na to, że nie ,bo jakoś nie słyszy się żeby takie produkcje powstawały w innych krajach, a mogę się założyć, że pomysł nie jest nowy. Widać nie ma zapotrzebowania na takie zabiegi więc twórcom nie spieszy się by takie innowacje wprowadzać. /nie wiem może jestem staroświecki ale dla mnie serial powinien charakteryzować się ciekawym pomysłem, fabułą no i dobrą grą aktorską a tymczasem taka pierdoła jak język używany przez postaci zaczyna urastać do czynnika decydującego o jakości prdukcji. Zaznaczam od razu, że nie jestem jakimś fanatykiem "Tajemnicy...", dla mnie jest jak na razie przeciętna, ale nadal liczę na to, że akcja się rozwinie, a sam serial okaże się być przynajmniej dobry.

mithet

A ja i tak twierdzę, że TTS straciła w moich oczach przez dialogi Niemców w języku polskim. Czy naprawdę niektórzy z Was sądzą, że Niemcy pałali chęcią nauki języka (wg nich) 'gorszej rasy'? Wiem, że to polski serial, ale naprawdę, byłoby bardziej realistycznie, gdyby mówiono po niemiecku. Myślę, że taki zabieg oddałby klimat tamtego okresu.

Aha i jeszcze jedno.

Tak się składa, że pochodzę z rejonu Kotliny Kłodzkiej (Góry Sowie) i na terenach, gdzie mieszkam, było nagrywane kilka odcinków (Szczawno-Zdrój, Książ, Osówka). W odcinku drugim trochę mnie zatkało.
Mianowicie.

Podczas gdy Cezary Żak (przepraszam, nawet nie pamiętam, jak nazywa się grana przez Niego postać) przychodzi do jakiegoś innego Niemca do takiej jakby hali, a w tle dwoje ludzi uprawia szermierkę, na dole ekranu pojawia się napis, że scena rozgrywa się w jakimś zamku. Niestety, z moich i mojego taty obserwacji wynika, że nie był to żaden zamek, a hala spacerowa w Szawnie-Zdroju przy Uzdrowisku. Może się mylę, jeśli tak najmocniej przepraszam, ale jestem przekonana, że to właśnie hala spcaerowa w Szczawnie.

Mnie i moich rodziców zaskoczyło jeszcze coś.
Gdy Cezary Żak pije z Janem Fryczem, znajdują się w sali balowej w Zamku Książ. Podpisano, że to jakiś inny zamek...

Trochę przykro. No, ale cóż. Taki jest świat szoł-biznesu.

praet

W największych(tym samym najleprzych) filmach wojennych, żołenierze(aktorzy) mówią w "ojczystych" językach:

Kompania Braci- niemcy rozmawiają po niem., Amerykanie po "amerykańsku"(Fuck!), Anglicy z tym specyficznym akcentem, a Francuzi mówią po francusku.

Szeregowiec Ryan- Niemcy są jak najbardziej niemieccy, a Alianci też są tacy jak powinni, a pamiętacie tę scenę z francuską rodziną?

"Pluton", "Byliśmy żołnierzami"- amerykańscy Amerykanie i wietnamscy Wietnamczycy.

"Stalingrad"- też każdy mówi w ojczystym języku

Uważam że nasz rodzimy serial jest prymitywny, nudny, i zrobiony 'byle by było'.

Paratrooper

No i Władca Pierścienia- tam elfy mówią w swym własnym języku:P

Paratrooper

To czy komuś pasuje czy nie pasuje to, że wszyscy w serialu gadają po Polsku, to już kwestia gustu. Ja mimo wszystko jestem przeciwnikiem krytykowania serialu po obejrzeniu trzech odcinków.

Paratrooper

Tylko ile w "Plutonie" i "Byliśmny..." było kwestii po angielsku a ile po wietnamsku? Albo w "Kompanii" - ilość kwestii w języku innym niż angielskim była znikoma, więc producenci mogli sobie pozwolić na użycie innego języka - tak dla odmiany, a widzom amerykańskim bądź angielskim by to nie przeszkadzało. A Stalingrad to w ogóle najgorsze porównanie - film w końcu jest niemiecki i opisuje II wojne z niemieckiej perspektywy. Natomiast w "TTS", której akcja dzieje na obszarach nie-polskich, aktorzy musieli by nawijać ciągle w obcych językach, więc większości polskim widzom by się to nie spodobało (szczególnie starszym pokoleniom). Ja osobiście też wolałbym żeby ten serial był multijęzykowy, jednak nie przeszkadza mi to, że gadają po polsku. Jedynie co mnie wnerwia, to współczesne polskie nazwy miast ówczesnych wschodnich obszarów III Rzeszy, które kompletnie inaczej się nazywały do 1945.

ocenił(a) serial na 2
praet

No i Paratrooper chyba wszystko najlepiej wyjaśnił.

Więcej nie trzeba nic dodawać.

praet

Akcja w głownej mierze rozgrywa sie w Niemczech,a glownymi bohaterami sa niemieccy oficerowie. Czy w takim razie przez 13 odcinków polscy aktorzy powinni dukać po niemiecku aby i tak trzeba było to tłumaczyć polskiemu widzowi? ;-)

Regent

Niestety przykłady podane przez Paratroopera są nienajlepsze z prostej przyczyny. Wszystkie wymienione przez niego filmy poza "Stalingradem" są filmami pokazującymi wojnę z amerykańskiej perspektywy tak więc twórcy mogli sobie pozwolić na wstawienie tych kilku słów w obcym języku. Tymczasem akcja "Tajemnicy" skupia się na Niemcach a to oznaczałoby jak to wspomniał Regent ciągłe dukanie w języku innym niż polski. A co do "Stalingradu" to jest to niemiecki film opowiadający o niemieckich żołnierzach więc używanie go jako argumentu w tym temacie jest niezbyt mądre. Idąc takim tokiem myślenia mogę dorzucić do tej listy "Czterech pancernych i psa" bo tam mówią po polsku.


mithet

Za to Kloss napieprza po polsku. A krzyż żelazny dostał. Paczta jaki cwany.

użytkownik usunięty
antofagasta

Czy to do jasnej cholery istotne? Ważne żeby się dobrzeoglądało. A mogą nawet i mówić niech żyje Hitler (choć niepowiem - akcent by sie przydał).

W 1 odcinku rozśmieszyła mnie pierwszych kilka scen jak nimcy gonili Małaszynskiego kiedy użył mocy i na tej ściance skalnej uchylił sie przed pociskami. Śmialiśmy się z kumplami jak widzieliśmy Niemców wszędzie dookoła nawet na górze byli <!> nie mogących trafić pana hero maga Małaszyńskiego zwanego Jorg. Reszta obleci jak na pierwszy odcinek. Czyste produkcje Wołoszańskigo w których on sam był reżyserem były o niebo lepsze. Przypominały rekonstrukcje z udziałem grup rekonstruktorskich. Wszystko to wyglądało lepiej niż kompjuterowe bomby zrzucane przez bombowce nurkujące a później text kierowcy Małaszyńskiego zwanego Jorg "szczęście że miały mało amunicji" (ta a może to producent miał za mało zielonych i nie wyposażył należycie rosjan w amunicję - pomyslałem. Cały serial dało by się nakręcic o wiele realniej przy mniejszym nakładzie środków. Poza tym w tej scenie gdy małaszynski ucieka nie ma na jego twarzy wyrazu zaciętości. Jak by się ni martwił że go ściga cały garnizon miasteczka. Ech... Takie elementarne błędy jakie sie pojawiły na początku to wstyd. Poza tym strasznie oszczędnie pokazano plenery. Właściwie tylko pokazywano jakiś budynek żadnej panoramy - nic. Cienko coś cienko. Wołoszański na rezysera. Czyżby kaczory połozyły na tym filmie swa łapę? CENZURO WRACASZ??????????

Oszczędne plenery? Ano z tym mi sie kojarzą wszystkie produkcje Wołoszańskiego. Obdrapana klatka schodowa na Pradze udaje Stalingrad, ciasno sfilmowana chałupa w skansenie udaje wschodnie Polesie, hangar na lotnisku super tajny ośrodek badawczy, jeden samochód i 10ciu żołnierzy robi za wielka antypartyzancka obławę itd.

A tak wracjąc do "językow narodowych" w filmach to ideałem jest "Jak rozpętałem IIgą wojnę światową". Wszystkie nacje gadają o swojemu a po polsku tylko Franek Dolas ("co to, burdel czy wojsko?" "si, si, burdello" albo "palce!!!" "pance????").

ocenił(a) serial na 4

Ił- y2 nie były bombowcami nurkującymi baranie! Poczytaj troche.

użytkownik usunięty
koles_3

"Ił- y2 nie były bombowcami nurkującymi baranie! Poczytaj troche."

A niech by to i były latające opiekacze. Zdaje się ze to jest forum o filmach, więc ta swoja agresywna uwagę mozesz sobie wsadzić.

ocenił(a) serial na 4

Masz racje, przepraszam.
jezeli codzi o mundury, sprzet etc. to TS nie można nic zarzucić.

mithet

Co do Stalingradu- możliwe że macie rację, ten film oglądałem dość dawno i tu mogę ustąpić. A co do "Byliśmy Żołnierzami"- akurat tam jest dużo kwestii wypowiadanych po wietnamsku. Może w filmach które wymieniłem wcześniej, faktycznie zbyt dużo kwestii w różnych językach nie ma, ale przyznacie że nawet te krótkie kwestie budują klimat- którego wg mnie, w "Tajemnicy..." brakuje... A po za tym akurat niemiecki nie jest aż tak trudnym językiem nie do opanowania.

Zawód aktora polega na wcieleniu się w daną postać i jak najwierniejsze jej odtworzenie.

praet

W filmie 'O jeden most za daleko' Niemcy rozmawiają między sobą po niemiecu, Anglicy po angielsku. Nawet Gene Hackman wypowiada kilka kwestii po polsku (gra Stanisława Sosabowskiego)...
W 'Twierdzy...' wystarczyło by kilka zdań dla zachowania klimatu, a tak ogarnia mnie rozpacz, gdy wszyscy z uporem maniaka mówią po polsku.
Nawet w 'Katyniu' Wajdy Rosjanie mówili po rosyjsku, a Niemcy po niemiecku...

'Iskusstvo trebuet zhertv' (z ros.'sztuka wymaga ofiar').
Jakoś zagraniczni aktorzy (Amerykanie, Rosjanie, Niemcy...)
umieją nauczyć się obcego języka dla potrzeb filmu, tylko nie polacy. Ech! Dla przykładu Bohdan Stupka zagrał w kilku polskich filmach, w których mówił po polsku z łamanym akcentem i jakoś nikt go za to nie zlinczował.
Wspomnę jeszcze chociażby o Barbarze Brylskiej, która zagrała w kilku rosyjskich filmach (Down House, 'Szczęśliwego Nowego Roku'), czy o Jerzym Stuhrze, który zagrał w rosyjskim 'Down House'. I mimo, że obydwoje mówili po rosyjsku, i że bardzo dobrze znam rosyjski, nie przeszkadzał mi wcale ich akcent (może dlatego, że włożyli w to dużo pracy i popracowali nad poprawnym akcentowanie słów). A jak mniemam dla aktorów grających w 'Twierdzy...' był to zbyt duży wysiłek :)

gatecrasher

Ale co innego jak gen. Sosabowski posród anglików powie zdanie po polsku czy NKWDzista otoczony polskimi jencami zaklnie po rosysku! Tutaj mamy albo tylko niemców, albo tylko anglików (polski lotnik tutajk to tez anglik ;-), albo tylko amerykanow czy rosjan. Jak narazie nie doszło do spotkania dwóch róznych nacji. Fabuła filmowa rządzi się swoimi prawami, i wiele nalezy jej wybaczyć, skróty (nie pokazują nam jak bohater wstaje, myje się, robi siusiu, je śniadanie...), retrospekcje, wielowątkowość i wiele innych - to wszystko nie jest dostepne w życiu codziennym. Film to pewna umowa - pokazujemy wam coś czego nigdy byście nie zobaczyli, opowiadamy wam perwną historię w ten a nie w inny sposób. Proste? W tym przypadku nie widzę problemu języka. Wśród niemców, ja widz jestem niemcem, wśrod rosjan rosjaninem itd

ocenił(a) serial na 9
praet

O ile mnie pamięć nie myli, taki Wróg u Bram był np tylko w inglisz a kicha to bynajmniej nie była.

O ile mnie pamięć nie myli, taki Hitler: The Rise of Evil był np tylko w inglisz a kicha to bynajmniej nie była.

O ile mnie pamięć nie myli mam wymieniać dalej??????

Mithrandir_2

Z wielką chęcią wymieniaj dalej! Znajdziesz jeszcze dużo takich przykładów?

Paratrooper

>Z wielką chęcią wymieniaj dalej! Znajdziesz jeszcze dużo takich przykładów?

Należy poszukac wśród nieniemieckich (!!!) filmów rozgrywających się w niemieckich realiach, na szybko:
- Krzyż Żelazny
- Na zachodzie bez zmian
- Vaterland - Tajemnica III Rzeszy
- Stawka większa niż życie ;-)

Nie pamietam tez jakoś aby w filmach historycznych mówiono w językach narodowych. "Niebezpieczne związki" sa po angloamerykańsku, a nie w XVIIwiecznym francuskim, Gladiator nie mówi łaciną, a i Skrzypek na dachu jakoś nie śpiewa piosenek w idisz.