SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE.
Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat piątego odcinka szóstego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu. Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Brzmi znajomo? Pierwsza ćwiartka sezonu za nami, więc postanowiłem na próbę powrócić do zakładania tematów poodcinkowych w związku z pogarszającym przejrzystość forum seriali nowym sortowaniem "lajkowym", które doprowadza do powstawania wielu tematów "opiniowych" bez odpowiedzi i takich, gdzie w rzeczywistości wymieszane są przewidywania przed oglądaniem (m.in. na temat losów Glenna :P), faktyczne opinie o odcinku oraz nierzadko, łagodnie mówiąc, niezbyt pochlebne odpowiedzi na post główny nie dotyczący w pełni epizodu, a zawierający opinie o innych kwestiach.
Tematy będą zamieszczane w okolicach kolejnych poniedziałków. W pierwszej połowie piątego sezonu ten system się sprawdził, więc zapraszam ponownie i zachęcam do korzystania z sortowania tematów według najnowszych.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- Morgan macha kijkiem, po czym wzorem swego mistrza postanawia przygarnąć maskotkę - jego wybór pada na zagubionego Wilczka porzuconego przez stado...
Ciekawie się ogląda przemianę Deanny, - z uśmiechniętej pani polityk w babkę na skraju ciężkiej psychozy.Ma idealną twarz do tej roli, gender swap się udał.
Maggie i Aron w kanałach - bardzo słodka scena przytulania szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę że cali są uwaleni kałem.Ale z tą ciążą to chyba jej się coś pomyliło bo to przecież aktorka Tary zaciążyła.Ironicznie bo gra lesbijkę - pocałunek z lekarką wzbudził mój bulwers bo pedalstwo toleruję tylko u ładnych kobiet.
Carl wdaje się w ojca, przekrzywia głowę i BACK Off do drugiego Weasleya, który prawdopodobnie pogmera mu niedługo w oku.
Strasznie nudne są te trudne sprawy randomów, dylematy czy jeść dziś czy jeść jutro?
Biedaki czekają na gleena, pewnie powróci ale zmieniony - jako homoseksualista, choć nie liczyłbym na to - bidula został rozkruszony jak vifon.
Rick zaliczył ze dwie bazy u blondi, może nawet trzecią i czwartą poza ekranem
W następnym Abraham fordem jedzie Szosą, daryl ma derilium i coś tam..nah
Wciąż Czekam Na Jezusa
Też uważam że aktorka odgrywająca Deanne dobrze gra kogoś kto balansuje na krawędzi pod względem psychiki, jej twarz sprawia że ciężko przewidzieć co zrobi. Przy bramie przez chwilę miałem nawet obawę, że otworzy.
Aktorka grająca Dijanę była obok aktora grającego Aarona jedyną osoba potrafiącą dobrze zagrać emocje w tym odcinku w mojej opinii.
Andrew kręcił się jak gówno w przerębli cały czas z tą samą miną w tym odcinku, nie wykazywał się. Gdzie mu tam do tych nerwów z kampera.
Tfurcy TWD to wiedzą jak człowieka zaskoczyć, nie ma co. Wszyscy myśleli, że po Morganowym odcinku przyszedł czas na szał ciał i uprzęży, a tu mamy odcineczek pełen zamyślonych spojrzeń, dętych przemów i fortepianowej muzyki rzewnie plumkającej w tle. Wiecie, ja nie wierzę, że te rozmowy są pisane przez żywych ludzi. Ja myślę, że scenarzyści luźno szkicują fabułę odcinka, włączają jakiś generator dialogów i spisują to, co im komputer podpowie.
Ryszard, ach ten Ryszard. Ojciec Narodu, Słońce Ludu, Źródło Szczęśliwości, Rzeka Mądrości i Filar Wolności wreszcie pochędożył. Przez cały odcinek z rozbawieniem obserwowałam jego podchody do Blondie. Serio, ja wiem, że od Lori sporo czasu minęło i to całkiem naturalne, że Ryk szuka podrywu, ale ta desperacja xD Zdaje się, że powinnam czuć się wzruszona tym, że Ryk znalazł nową miłość w szaleństwie apokalipsy, ale niestety w TWD takie wątki nic a nic nie wychodzą.
Aleksandryjczycy przeszli samych siebie. Niemalże rozpętali zamieszki, z powodu zbyt małych przydziałów sosu do klusek, a następnie zrezygnowali z rewolty po umoralniającej pogadance Spencera. Aha.
Deanna. Nie ogarniam kobiety. Najwyższy czas na dymisję.
TWD logic: gdy walker pomrukuje sobie za szybą domu, dźwięki zwabiają pół osiedla. Gdy na głównej ulicy trwa walka, w której walker ryczy, a człowiek wyje, tylko Ryk wychyla się, żeby sprawdzić, co się dzieje.
Trójkąt Carl-Enid-Ron zapowiada się na najśmieszniejszy wątek sezonu. Zaraz po wątku Morgana. Alexandria Hills 90210. Czemu nagle Carlowi wyłączył się zdrowy rozsądek? Miłość go zaślepiła, czy jak?
Romans Tarowo-Blondynowy. Nie mam pojęcia, co z tej historii można by wykrzesać.
Ciąża Maggie. Ło matko. Czy kolejny niemowlak to jest właśnie to, czego temu serialowi brakuje?
Ps. A jednak był KANAŁ!!!
Z wszystkim się zgadzam, z FSZYSTKIM!
Najbardziej boli strata Rycha i Carla. Gdzie Ryszard The Biter, gdzie Carlito Pudding? Wszystko przez baby :/
Ejże, ale Ryszard może jeszcze nie jest stracony? Zauważyłaś, jakim badassowym ruchem przeładowywał rewolwer? No poezja <3 Chociaż nie chcę myśleć, co się stanie, gdy Blondie zostanie na przykład zjedzona. Rych chyba zacznie orbitować w stronę psycho... A może, jako "człowiek, który widział zbyt wiele i zabił zbyt wielu", nie jest już narażony na takie schizy?
Ryszard jest stracony. Ile znasz przypadków, w których romans bohatera serialu/ filmu odbił się pozytywnie na jego wizerunku?
Morgan go uratuje,Aikido go uratuje xD.
EDIT.
Pisząc to wyobraziłem sobie Rycha i Morgana z kijami na wzgórzu,na tle zachodzącego słońca WTF xD.
TWD logic: Gdy cokolwiek dzieje się w którymś rejonie osady (typu ktoś zauważył zombie w domu), zaraz pojawi się tam kilku mieszkańców w tym przynajmniej 2 osoby z imionami ;D
Po prostu przechodzili tak sobie i zobaczyli że coś się dzieje to przystanęli w bezpiecznej odległości. A ja ciągle czekam, aż ktoś wynajdzie jakiś poręczny Sprzęt do Deaktywacji Łokerów. Poza kłusującą (w sensie kłusownik a nie naśladowca kobył) od dawna Darylią i Jego Kuszą każdy z Rykiem na czele wymachuje jakimś kozikiem. W tamtym świecie wynalazca maczugi pokroju Nagana-Którego-Przyjście-Jest-Oczekiwane to faktycznie geniusz zdolny pociągnąć za sobą tłumy. Wydawałoby się, że Pączuś Młotkarz powinien być natchnieniem dla reszty! Jakaś włócznia, czy inna szpadryna już dawno powinna się objawić. A tu...
Podzielam zdanie o tych broniach, nikomu nie chce się nosić jakiegoś dłuższego pręta, czy noża na jakiejś rękojeści dla bezpieczeństwa, ale to już norma że bohaterowie jakoś uwielbiają rzucać się na trupy i zabijać z jak najmniejszej odległości.
Sezon zapowiadał się naprawdę świetnie, ale ostatnie 2 odcinki to jedne z najgorszych w historii TWD. Najpierw psychiatra-filozof z kijem i kozom nawracający czarnego czubka na jeszcze większego czubka, a teraz... no nie wiem na tą krainę absurdów tego odcinka nie ma chyba nazwy.
Tak w ogóle nie wiem czy przeoczyłem czy co, ale jak Rick uciekł z tego campera, który przecież trupki otoczyły?
Pewnie zajęły sie konsumpcją świeżych truposzy których Rick im po sobie zostawił a on w tym czasie czmychnął. Swoją drogą jeszcze w poprzednim odcinku krwawiła mu ręka na dobre a teraz nic mu nie jest?
Odcinek nawet może być ale są pewnie głupoty - po co nasi bohaterowie stoją na warcie i hałasują co tylko jeszcze bardziej złości truposze? Zamiast po prostu zaczekać aż sobie pójdą? Jakąś race wystrzelić w nocy żeby horda tam się udała? I w ogóle dlaczego w świecie WD nie wystepują rowery? Całą droge do stolicy nasi bohaterowie mogli przejechac na rowerach i zadne szwedacze by ich nie capneły, ale nie, albo samochód albo piechotka, rowery bojkotujemy. A przeciez wlasnie dwóch trzech rowerzystów z racami mogłoby to cale stadko zombie odgonić.
no właśnie chyba się teleportował..autorzy mieli do zastąpienia kilka niepotrzebnych nudnych scen czasu antenowego (np scena ciasteczek) aby pokazac jakąś szybko scenę z Rickiem uciekającym z kampera. Dokładnie zgadzam się z tym, że sezonrozpoczął się wyśmienicie- a ostatnie 2 odcinki (ZWŁASZCZA poprzedni) niepokojąco wskazują na podejście scenarzystów typu "dostaliście pare fajnych scen to teraz wracamy do dramatów...."
odcinki były słabsze, ale nie przesadzajmy, że najgorsze w historii. Dużo im brakuje to odebrania tego tytułu odcinkowi "Still", w którym Beth rozpaczliwie chce się upić, więc pije z Darylem bimber i na koniec puszczają z dymem chatkę w lesie. On nic nie wnosił, a z 4 i 5 kilka wątków potrzebnych do fabuły było.
"Jedne z najgorszych" nie znaczy najgorsze, ale pewnie w TOP5 bym je zmieścił ;)
Wszyscy się zastanawiali jak Rick ucieknie z tego campera a twórcy wybrali najprostszą możliwą opcję - nie pokazali :D Uciekł i już. Mam nadzieję, ze nie powtórzą już tego tricku z Glenem, ze oto puka do bram Aleksandrii jak gdyby nigdy nic ;)
Widocznie stwierdzili, że poziom trudności sytuacji w camperze był tak niski, że pokazanie jak Rychu sobie z tym radzi byłoby ubliżające dla niego :P
temat jak najbardziej na miejscu ale jak się zaczęłam wczytywać w komentarze to...powiem tylko, że pisanie fonetyczne bardzo szkodzi utrwalaniu znajomości języków obcych. Zresztą znajomość języka też pozostawia wiele do życzenia , skoro jedna z osób stwierdziła, że nie zrozumiała, że Maggie oznajmiła ciążę-bo niby niewyraźnie to powiedziała. No ale chyba późniejsza rozmowa przy ścieraniu Glenna ze spisu zmarłych jest już jednoznaczna?
Odcinek może być, bez rewelacji. Fajna scena w kanałach i początek z Rickiem biegnących pośród trupów. Poza tym bez rewelacji.
Aktorów, którzy grają Maggie i Aarona da się zrozumieć bez problemu, ale spróbuj czasami zrozumieć co sobie burka Daryl ;)
Odcinek przeciętny. Wątek Rick'a, który OD TAK SOBIE PRZYBIEGŁ. To mógł być genialny wątek. Rick uwięziony w kamperze i walka o przetrwanie. Zawiodłem się.
Chyba największy plus odcinka to zero naszego BOHATERA NAWRACAJĄCEGO WSZYSTKICH.
A więc tak...zacznę od Hej Emo, Hej Raptor.... Dawno nie wylewałem swoich myśli o TWD, ale chyba czas i pora. Mamy 5 odcinków za sobą. mieliśmy FTWD gdzieś po drodze i wiecie co? TWD ogląda mi się jak ... pierwszego Mad Maxa (choć obrażam Mad Maxa tym porównaniem). Ni to apokalipsa, ni to fantasy, a sci-fi już na pewno. Brakuje mi już serio gwiezdnych mieczy i dialogów "Carl...I'm your father"... Ogląda się to bez emocji a granica absurdu już poleciała w inną galaktykę.
O postaciach:
Rick - dla mnie jedyny pozytyw to nie pokazywanie jego zbyt często i E05 to jedyny od kilku sezonów epizod gdzie mnie nie wkur...pomimo przelizania blonsi. Moje zdanie o nim już mówiłem.
In plus - Aaron. Chyba faktycznie jedyna postać pasująca do tego serialu.
Całej reszty chyba nawet nie chce mi się komentować...Morgan i jego epizod...chyba w ogóle nie potrzebny. Osobiście wolę jak nie wszystko wiemy i mamy miejsce na domysły i interpretacje. Spaprali to tak samo z Glennem, bo wszystko co się stało w tym odcinku ucina spekulacje. Mister Azja żyje.
Natomiast dwie rzeczy strasznie zaczynają mnie razić. Przede wszystkim relacje tych ludzi. Ja kumam, że apokalipsa i hordy itd. Tylko tu albo się zabijają i drą ryje albo bzykają. Czy ktoś na przestrzeni tych 6 sezonów usłyszał jakiś żart? Merle chyba cos kiedyś rzucał, ale na boga...nie chodzi mi o jakieś joke'i które mnie zwalą z krzesła....ale ludzi potrafią na prawdę nawet w najgorszych momentach poprawiać sobie nastroje "czarnym humorem" czy choćby po rozładowanie atmosfery. A oni jak na kijach, z grymasem mówiącym, że biegunka wysłała już sygnał do mózgu, że spotkanie jest w gaciach.
2 rzecz...napięcie i samo przedstawienie apokalipsy. Można mnie besztać, ale jak porównuje sobie FTWD i TWD to pierwszy ogląda mi się jak FILM (specjalnie podkreślam) gdzie to wszystko ma sens czuje się tę niepewność i panikę i to pomimo średniego aktorstwa i REALIZM!. Każdy odcinek widać, że jest częścią jakiejś całości...tak było też w pierwszych sezonach TWD.
W TWD natomiast mamy leśną osadkę, której mury wytrzymują mniej iż siatka więzienia, gdzie mamy babę z mieczem, murzyna z kijem, motocyklistę z kuszą, magazynem pełnym M4 i M16, zdołowaną Panią senator i jej rozpuszczone dzieci, Szalonego Plemnika Policjanta, Carol aka Dr. Jackyll & Mr. Hyde (WHAT FOR ja się pytam?!) ....a no i jest Ksiądz, który miał nawet odprawiać mszę. Glenna co umiera, ale nie umiera...bo wszystkich znienacka kąsają Łokery a jego nie wszamie 100, którzy go otaczają. Ludzie wilcy, ludzie kanibale a każdy kto czytał komiksy wie co jeszcze więc o ile w komiksie da się to zaakceptować o tyle na ekranie wygląda to żałośnie. Dialogi to chyba pisał im Linda inspirując się Psami. No i mamy zombie w dziurze więc chyba najlepszy motyw to prowadzenie ich za pomocą magicznej fujarki jak szczury z bajki... zamiast zasypać je w pi**u piachem, spalić za pomocą paliwa, którego mają chyba na pęczki żeby jechać tak autem kilometrami by je odciągać, Czy nawet naciąć drzew i spierdzielić podpalone z klifu. Płot, który stawiali na zakręcie by odbijać jak od bandy zombiaki (no kurna hit!) mogli postawić zaraz za ciężarówkami i ich po prostu nie wypuścić...ALBO skoro takie czary są jak ping pong zombiakami bandy tak by spadały znowu do dziury...I mamy perpetum mobile! No i Ryk by sie tak nie napocił...zmęczyłem się to pisząc...jutro CDN
No nasz Rysio "tak kocham moją puszczalską żonę Lori, że aż ocipieję po jej śmierci w Więzieniu" Grimmes, który zaczął się ślinić do blonsi już pierwszego dnia w Alexandrii,mając w dupie swoją córkę....kura on chyba przez 2 sezony jej nawet nie trzymał na rękach :)
W bodajże 13 odcinku poprzedniego sezonu była scena gdzie blondi przekazuje Rychowi jego córkę przy czym nasz alvaro ją całuje. Oczywiście nie całuje córki tylko blondi. No i właśnie wtedy Zbawca Narodów trzyma swoją córkę na rękach, ta daaaam
W pierwszym odcinku tego sezonu miał ją na rękach i pytał Morgana czy chce potrzymać ;|
Hehe, niestety chyba wszelkie prawa do post apokaliptycznego humoru wykupiło The Asylum przed realizacją Z Nation i teraz scenarzyści Tywydy boją się czasem napisać swoim bohaterom jakiś bardziej ludzki dialog żeby nie płacić kary ;) No ale do poziomu filozofii leśnej z drugiej połowy 5 sezonu jeszcze daleko, więc aż tak nie narzekam. Jak wspomniała Emo, ograniczono "we can't" "we ain't gonna", "survive" i inne zawołania typowych rednecków z Georgii.
a właśnie teraz obczaiłem największą hipokryzję postaci Ricka i jego marność. Leci e04 na FOX i na koniec Rick mówi przez radio do wszystkich, co? " nie możemy się wrócić....robimy to dla nich, i dla ich bezpieczeństwa, powrót to by było tchórzostwo" ...co zrobił nasz Męski zią na początku e05?...
A co miał dalej siedzieć wesoło w niedziałającym kamperze, gdy wokół trupy ciągną do osady?
Czy wrócić do swoich ludzi i rodziny.
Jakby nie było, horda i tak szła w stronę dźwięku klaksonu.
Gdzie miał pobiec emo? Prosto?
Nie umniejszam osobie Ricka, ale nawet on czasem się męczy. Jak długo sam mógłby odciągać hordę? Po niedawnym maratonie..
Widziałaś jaki wyczerpany przybiegł do Alexandrii.
Dźwięku klaksonu już dawno nie było. Kiedy Rick dobiega do bramy, Morgan dobiega końca swojej historii opowiedzianej Wilkowi. A przecież Morgan uciszył klakson na samym początku akcji z Wilkami. Czyli - do Aleksandry nic hordę nie ciągnęło. Ciągnął ją Rick bójką i strzelaniną, a później próbami odpalenia kampera.
A później?
Nie odmawiam Rickowi schronienia choć na chwilę w Aleksandrii, chęci zobaczenia dzieci. Tylko że on tych dzieci praktycznie nie widzi, a poza tym jego gadka jest o czymś innym, a końcowe wykonanie jeszcze inne.
A pamiętasz w drugim sezonie przez ile mil zombiaki ciągnęły za jednym helikopterem, który przeleciał nad Atlantą?
Później wzajemnie się napędzały. Ostatecznie doprowadziło to do zniszczenia farmy.
Jednakże nie twierdzę, że Rick ich za sobą nie ciągnął ;)
Lecz one już szły na wschód - czyt. w kierunku Alexandrii.
I gdyby Rick zaczął wrzeszczeć, to poszłyby za nim - choćby lekkie zboczenie z kursu pozwoliłoby ominąć Aleksandrię. Poza tym wokół niej są lasy z tego co widać, co też zadziałałoby jako pewien bufor - dzięki czemu Rychu nie musiałby BIEC jakby chciał wypluć płuca.
Swoją drogą - zombi z TWD to nie zombi z WWZ. One najszybciej poruszają się żwawszym marszem. A jednak ludzie w wielu przypadkach nie mogą im UCIEC, nawet jeżeli zapieprzają jak Rick w tym odcinku.
A czy czasem nie była taka scena w poprzednim sezonie, kiedy Ricki idą drogą, a za nimi w oddaleniu lezie grupka zombi? Coś takiego kojarzę. To w końcu można im uciec idąc szybko lub biegnąć truchtem, czy nie można im uciec nawet jak się jest białym Usainem Boltem? :D
Czy może to jest kolejny przejaw geniuszu scenarzystów, którzy czasem pozwalają zombi charczeć z oddalenia, a czasem dopiero, jak są na wyciągnięcie zgniłych ramionek od szyjki Andrei, Cartera, czy tego nołnejma z poprzednich odcinków.