SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE.
Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat piątego odcinka szóstego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu. Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Brzmi znajomo? Pierwsza ćwiartka sezonu za nami, więc postanowiłem na próbę powrócić do zakładania tematów poodcinkowych w związku z pogarszającym przejrzystość forum seriali nowym sortowaniem "lajkowym", które doprowadza do powstawania wielu tematów "opiniowych" bez odpowiedzi i takich, gdzie w rzeczywistości wymieszane są przewidywania przed oglądaniem (m.in. na temat losów Glenna :P), faktyczne opinie o odcinku oraz nierzadko, łagodnie mówiąc, niezbyt pochlebne odpowiedzi na post główny nie dotyczący w pełni epizodu, a zawierający opinie o innych kwestiach.
Tematy będą zamieszczane w okolicach kolejnych poniedziałków. W pierwszej połowie piątego sezonu ten system się sprawdził, więc zapraszam ponownie i zachęcam do korzystania z sortowania tematów według najnowszych.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- Morgan macha kijkiem, po czym wzorem swego mistrza postanawia przygarnąć maskotkę - jego wybór pada na zagubionego Wilczka porzuconego przez stado...
Mnie tam to nie interesuje, tylko niewierni Tomasze będą potrzebowali mieć to wyłożone detalicznie. Glenn żyje, i jak mawia klasyk: na uj drążyć temat!
Poza tym będzie ojcem - ma immunitet :)
"widzimy jego plecy, nagle słyszymy, "hey... dumbass!" RYYYK! się odwraca i... zapraszamy w lutym :]"
Luty: Rick się odwraca, widzi zakrwawionego Glenna, któremu jelita wystają z klatki piersiowej. Glenn podchodzi do Ricka i szepcze: "Lannisters send their regards", po czym wbija mu nóż prosto w serce. Krzyk Ricka...
Po czym budzi się ze śpiączki, a w sali Carl i Lori :D
To by był dopiero finał serialu gdyby okazało się, że wszystko było snem Rycha:D
Nie, gdy Rychu otwiera oczy to Lori drze się, że trzeba uciekać. Apokalipsa itp. I zaczynamy serial od początku ;)
Ten motyw ze śpiączką RYYYKA! tak często się przewija w komentarzach, że "tfurcy!" gotowi będą z tego skorzystać, jeśli nie wpadną na żadne "sensowne" zakończenie produkcji :D
- KORAL! TY żyjesz!
- Tato? Jestem Carl, nie żaden KORAL
- Lori! Ty też jesteś cała!
- No tak, a jaka miałabym być...
- Je*biesz się z Szejnem niewierna suko!!!
- ?! Musisz tak, przy dziecku!?
- Koral, wyjdź i zjedz puddingu, mam z matką do pogadania ;]
Tak będzie.
Lel wychodziłoby na to, że Ryszardos wyśnił sobie nową lasie, z jakim rozczarowaniem będzie się musiał zmagać kiedy otworzy oczy a tam Lori ;<<<<
Glen nie żyje! http://naekranie.pl/aktualnosci/norman-reedus-latem-ujawnil-wielki-spoiler-z-the -walking-dead-756313
Prezydent Pieseu chciałby się przejąć twoją opinią. Naprawdę, tak such much!
Chociażby w tak minimalnym stopniu, w jakim się nią obecnie nie przejmuje l]
Tak jest, gdy kobiety się całują, to spoko, ale jak mężczyźni się całują, to od razu kontrowersje. Ale cóż, feminizm i gender zrobili swoje.
{:-
Zależy jak dla kogo, dla mnie mogą się całować wszyscy, jak się im podoba :3
No, chyba, że Rick całuje się z Jessie, co jest NIEDOPUSZCZALNE!... Ten ich romansik jest tak mdły i naciągany, ja chcę Ricka i Michonne.
W sumie nie mam nic przeciwko osobom LGBT, tylko tak zauważyłem. Czy Morgan chce zagłodzić tego Wilka ?
Z niejednej przyjaźni zrodziło się coś więcej :P wg mnie są słodcy razem i świetnie się rozumieją oraz wspierają.
Mnie to się wydaje, że ta pseudo-lekarka, whatever's her name, pocałowała Tarę z wdzięczności, bo ta ją zmotywowała. Dzięki temu przejrzała tomiszcze, w którym najwyraźniej znalazła jak pomóc kolesiowi z postrzałem w nodze. No i tak się dziewczę ucieszyło! A Wy tu jakieś romanse czy cuś, please :D
Często okazujesz wdzięczność parkując do ludzi na ulicy, obejmujesz czule ich twarze i składasz na ich ustach dłuuugi pocałunek? :D
Pamietaj ze to sie dzieje w sytuacji gdy nie mozna wygooglowac nic o stanie pacjenta, to sa prawdziwe EMOCJE! :D
Dziękuję Ginozaurku, zawsze jesteś na posterunku, żeby mi wytłumaczyć zawiłości fabuły TWD :) Trochę niezręczna sytuacja, naprawdę jestem zakłopotana, ale czuję się w obowiązku zapytać, czy mam teraz złożyć na twym niewymarłym 65 mln lat temu pyszczku pocałunek wdzięczności? :>
W normalnych warunkach, czyt. gdzie nie zaistniałaby sytuacja, kiedy sposobów ratowania pacjenta musi szukać niedoszły lekarz niedouk i to w książce, pewnie zwykłe dziękuję by wystarczyło, ale tak jakby świat się skończył i wydaje mi się, że takie skrajne zachowania nie powinny dziwić. Może się mylę i w następnym odcinku dziewczyny będą parą, wtedy odszczekam moją głupiutką teoryjkę ^^
uprzedzam, zanim do czegoś dojdzie , że ewentualny poród może odebrać tylko Carol. Także radze uważać , a jak wiemy Glen i Meggi wyczerpali już zapas ,,alternatyw,, z pobliskiego sklepiku... :)
Aha ... prawie zapomniałem - mamy jeszcze jednych ekspertów (duet) do odbioru porodów - ,,Megii ostre cięcie - chirurg ,, i ,,Carl usypiacz - anestezjolog ,, :)
A zdolności pani , która dopiero zaczęła studiować medycynę jeszcze nie znamy.
:)
Czy tylko mi się wydaje, że to nie była jednak pękająca blacha a coś jakby skapująca powoli krew? Założę się, że to synalek Deanny który był wciąż na straży nie wytrzymał napięcia i palną sobie w łeb.
Jeżeli to była spływająca po blasze krew to przyznaję się do błędu i biję w puszystą pierś. Ale z drugiej strony - ten "przeciek" pojawił się ni stąd, ni zowąd na takiej wysokości, i obok podpory, że na pierwszy rzut oka wyglądało to jak pękająca blacha, a nie cieknąca krew.
Też mi się tak wydaje. Wyglądało to na krew Spencera, który wziął wartę Carol (po co się tam pchał? dobry uczynek spełnić?), a nie pękającą blachę czy kapiącą rdzę...
skapująca krew-to by miało większy sens niż pękający mur. Tylko synalek by się raczej nie odważył użyć noża a strzału nie było słychać. Może reszta wilków wysmarowała się sztywnymi i wpadają z wizytą?
To była raczej na pewno pękająca blacha. Ciężarówka mogła zrobić swoje. W komiksie było boom, ale serial nie musi nim podążać, ale nie oszukujmy się, że tam nigdy większa grupa sztywnych nie wejdzie :)
nie no to, że prędzej czy później jakaś grupka wpadnie to raczej pewne. Jak pisałam wcześniej mi po prostu nie pasuje, że w ep 1 o tą samą blachę niektórym sztywnym czachy pękały jak tylko w nią weszli, a tu co stuk puk przez kilka godzin i nagle blacha robi się niczym karton, w którym można porobić dziurki? Co prawda nie pomyślałam o tym, że mogło to być w miejscu gdzie ciężarówka wjechała...ale jakoś dalej tego nie kupuje. Bardziej pasuje mi wersja, że ta krew kapie z góry. Parę razy oglądałam tą scenę i cały czas nie wiem co myśleć...także mam rebusa na 2 tygodnie:D
A nie mogłaby to być krew zombiaka, który tak się przytula do blachy, że aż mu ścięgna pękają?
no tak myślałam na początku, tylko właśnie jest problem (przynajmniej dla mnie, może za bardzo rozkminiam) z tym jak miałaby się tam dostać. (i wiem, powtarzam się), ale nie jest dla mnie logiczne, że w ep 1 sztywni padali po zderzeniu z tą samą blachą a tu jednego popołudnia nie wytrzymuje?
Nie musi zaraz pękać, może po prostu przecieka.
Albo przęsło od początku było źle zamontowane.
W pierwszym momencie też miałem wrażenie ze to jakaś ściekająca substancja (pewnie Glenn cały we krwi przełazi przez płot :D), ale na poważnie to sam już nie wiem. Dość słabe by były te mury, jeśli nawet jednego dnia by nie wytrzymały, jeśli to pęknięcie to chyba w dzień powinni zauważyć, nieopodal bramy było.
przecież to jasne - on zabrał ze spiżarki koncentrat pomidorowy , specjalnie wziął wartę , został sam i zaczął konsumować trunek ... widać lekko mu się ulało ... : )
Ron cwaniaczek. Pewno chce zostać nowym synalkiem Ricka. Carl zobaczy że Rick kręci z blondi, zobaczy jak Rick spędza czas z Ronem i będzie mocno zazdrosny ;D Tak mi się wydaje, na to wygląda heh
Ron raczej nie będzie chciał spędzać czasu z Rickiem. On chce się na nim zemścić. A doskonale już wie, że Carl i Judith są dla niego najważniejsi. Widać to po tym jak szantażuje Carla. Niemowlaka nie skrzywdzi a z Carlem ma i tak na pieńku. Wie, że w walce z nim nie wygra, więc tylko pozostaje mu go zastrzelić. Nie to, że uważam, że mu się uda...wyciekło parę zdjęć Carla z planu i mam swoją teorię, ale nie chce nikomu spoilerować. A i chyba nic nie jest w stanie rozbić więzi Ricka i Carla, który nie mógł zabić ojca w drugiej połowie 4 sezonu...przy Lori się nie wahał.