SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE.
Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat piątego odcinka szóstego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu. Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Brzmi znajomo? Pierwsza ćwiartka sezonu za nami, więc postanowiłem na próbę powrócić do zakładania tematów poodcinkowych w związku z pogarszającym przejrzystość forum seriali nowym sortowaniem "lajkowym", które doprowadza do powstawania wielu tematów "opiniowych" bez odpowiedzi i takich, gdzie w rzeczywistości wymieszane są przewidywania przed oglądaniem (m.in. na temat losów Glenna :P), faktyczne opinie o odcinku oraz nierzadko, łagodnie mówiąc, niezbyt pochlebne odpowiedzi na post główny nie dotyczący w pełni epizodu, a zawierający opinie o innych kwestiach.
Tematy będą zamieszczane w okolicach kolejnych poniedziałków. W pierwszej połowie piątego sezonu ten system się sprawdził, więc zapraszam ponownie i zachęcam do korzystania z sortowania tematów według najnowszych.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- Morgan macha kijkiem, po czym wzorem swego mistrza postanawia przygarnąć maskotkę - jego wybór pada na zagubionego Wilczka porzuconego przez stado...
Dodali je dopiero po tym jak zombie przyszły, są to jakieś nędzne deski gdzieniegdzie. Gdyby umieścili je odrazu od strony wewnętrznej nie trzeba byłoby się nawet martwić. Nie wspominając już o tym że człowiek mógłby się po niej wspiąć
W zasadzie mało kiedy się czegokolwiek czepiam ale akurat to bardzo razi mnie w oczy
Przewidywanie potencjalnych luk w obronie nigdy nie było mocną stroną mieszkańców czegokolwiek w TWD hehe.
Kanistry z paliwem w Terminusie przy siatce
Brak umocnień więzienia typu rowy itp.
Farma Hershela to był wręcz bufet
Farmie Hershela można wybaczyć, to był dopiero początek i mieszkało tam tylko sześcioro ludzi na początku :)
Nie mówiąc o tym, że Olkówka otoczona lasem, a na zrobienie palisady nikt nie wpadł. Ja już nie piszę o orcie skrzyniowym czy częstokole, ale zwykła palisada to też grubo ponad wiedzę nie tylko zwykłego mieszkańca tamtejszego świata, ale i Ężyniera.
Jako ekspert od spraw zombie polecam mieszkańcom Aleksandrii użycie kosiarek do trawy na wysięgnikach do załatwienia sprawy hordy zombie stojącej pod murami.
Pomysł sprawdzony w ostatnich scenach "Martwicy mózgu".
https://www.youtube.com/watch?v=tEuT9sePcI4
Jedyna dobra scena tej odsłony TWD, to Deanna skąpana we krwi zombi, a poza tym morze nudy i łzawych dialogów. Najgorszy odcinek tej serii.
Słabiutki odcinek, nic szczególnego się nie działo. Ostatnie dwa odcinki bardzo zaniżają poziom serialu. WD jest najlepsze, gdy jest akcja i coś się dzieje. Najwyraźniej jednak produkcja nadszarpnęła budżet przy pierwszych odcinkach, więc teraz musieli trochę spuścić z tonu.
No i gdzie u licha są Carol, ksiądz i Michionne?
Jeśli kogoś interesuje, co Deanna pisała po łacinie na swoim planie ogrodniczo-budowlanym:
http://9gag.com/gag/a4Lgwr6
Znowu rozbroiło mnie podejście tych ludzi. Sytuacja zagrożenia, masa charczków pod płotem, każdy powinien myśleć o zapewnieniu sobie jakiegoś lokum, w którym nic nie obgryzie mu tyłka. Ale nie, bo po co? Po co wzmacniać płot, nauczyć się obsługiwać broń (Rona nie liczę, mały skubaniec coś kombinuje), stworzyć dodatkowe umocnienia. Po co? Przyjdzie Rysiek z ekipą i zrobią. A tu Rysiek na wyczerpaniu i co najwyżej mówi: "siedźcie cicho". Więc siedzą, banda no-name'ów bez grama własnej pomysłowości. Ciekawe, czy z tą ich wielką przemianą duchową wyrobią się przed końcem sezonu? Pani D już coś tam łapie, choć wypadałoby ją uświadomić, że butelkowy tulipan to raczej kiepska opcja do rozwalania czaszek.
Maggie chce, ale nie może lub też może, ale nie chce. Niewłaściwe skreślić.
Carl powinien się wreszcie ostrzyc.
Wartownicy na murze mogliby ubić paru charczków zamiast smęcić o wszystkim i o niczym. Jeśli szkoda im amunicji, niech rzucają kamieniami, deskami lub brzydkim słownictwem. Można ich podpalić, zastrzelić, odciągnąć hałasem. Wszystko, tylko nie czekanie. Ale nieee, bo po co? Poczekajmy, ktoś wymyśli rozwiązanie. Pani D już odkryła w sobie kreatywną duszę, tworząc projekty, których niedługo nie będzie komu realizować, więc problem szarej masy pod bramą to tylko kwestia czasu.
Ja jestem ciekaw dlaczego oni nie mogą w wolnej chwili przez te kraty ubijać zombie czymś ostrym i długim. Jedne padają... i przychodza kolejne do ubijania. 3-4 godziny roboty i połowe by ubili.
Prawda? W ogóle nie rozumiem, jak w takiej sytuacji można się zajmować czymkolwiek innym. Tuż pod bokiem mają stado trupów zdolnych położyć ogrodzenie samą masą a i tak kręcą się po osadzie jak żyd po pustym sklepie. 20 osób z włóczniami, każdy dobijający 4-5 charczków na minutę i problem z głowy. Amator by sobie poradził a przy okazji osadnicy trochę by się podszkolili. Potem jeszcze tylko wywózka ciał ciężkim sprzętem. Bezpieczeństwo przywrócone, ludzie zdobyli nową sprawność, morale podniesione. Da się? Otóż nie, bo to serial i wolą zaczekać, aż trupy powalą płot i urządzą im sajgon.
Mają inną taktykę.
Rick powiedział, że mają być cicho, może zombie same sobie pójdą xD
Człowiek już tyle lat jest z tymi bohaterami.. z tym serialem..
Brakuje mi strasznie Herschela.. On by tą całą ludność Alexsandri "zjednoczył".
Dziwiło mnie też zachowanie Ricka.. Niby tak zależy mu na ludziach.. a uciekał wołając o otwarcie bramy.. ciągnąc za sobą olbrzymie stado.. i gdzie przyciągnął? Tam gdzie są jego ludzie.. gdzie są dzieci..
Ja wiem,że to tylko film.. ale jakoś mnie to ruszyło..
Herschel na pewno, ale czemu nikt nie pamięta o Dale'u? On również był taką duszą wspierającą wszystkich i to właśnie jego wolałem od Herschela. Szkoda, że nie żyją :C
ja z nudów właśnie zaczęłam oglądać serial od nowa i o matko boska, ile postaci kiedyś było, taka nostalgia...jim...andrea...ludzie z obozu w atlancie...ten stary rv....
To tak. Na początku myślałam, ze Deanna ma już wszystkiego dość. Wyglądała jakby straciła rozum i wszelką nadzieję. Potem się niby podniosła, zobaczymy na jak długo.
Jej synalka w realnym życiu omijałabym z daleka.
Nie dziwię się wcale tej lekarce, że jest taka przerażona, w końcu tam od początku każdy siedział spokojnie na tyłku i dopiero teraz rzeczywistość dopadła Alexandrię. Zresztą, jakoś nie miałabym pretensji o to, jakby ksiądz umarł. Totalnie mnie kurza. Ten sam aktor w "Teen Wolfie" gra naprawdę świetnego gościa, a tutaj to ciepłe kluseczki.
Ronowi również bym nie ufała, niemożliwe żeby dzieciak tak szybko się przestawił (choć chciałabym się mylić).
Szkoda mi było w tym odcinku Maggie i Rosity. Mimo wszystko mam cichą nadzieje, że się jeszcze zobaczą ze swoimi ukochanymi.
Scena Jessie i dziecka sztuczna jak każda inna sena Jessie i jej dzieci. Nie wiem dlaczego, ale zarówno dzieciaki jak i Jessie mają dobre sceny, ale kiedy te interakcje zachodzą między nimi to wcale nie jest to ciekawe.
Ciekawe, gdzie wcięło Carol.
O tak, Morgan i Rick mają zdecydowanie wiele do obgadania.
Cieszę się ze szczęścia Ricka, mimo apokalipsy to tylko człowiek i on także potrzebuje czułości. Swoją drogą, chciałabym zobaczyć jak wydostał się z tego kampera, ale scena gdy krzyczał OPEN THE GATE była mocna.
Sceny Aarona i Maggie super. Najbardziej się cieszę z tego ich optymizmu pod koniec gdy poszli zmazywać imiona Glenna i Nicolasa z muru, choć w przynajmniej jednym przypadku było to zbędne.
Odcinek dobry, choć dużo bardziej spokojny.
Ryszard Grymas, człowiek który przeżył tak wiele i zabił tak wielu patroluje teren nad 'płotem' osaczonej Alexandrii rozmawiając przez walkie-talkie z Darylem, człowiekiem który prycha, strzela z kuszy i je kolacje bez użycia sztućców, damnnn badass...
- Myślę, że to odpowiednia pora by wystartować do blondi. - oznajmił szeryf miasteczka.
- Dopiero co odstrzeliłeś jej męża. Nie za wcześnie? - zmieszała się ostoja savoir-vivre.
- Przesadzasz, bił ją. Nie muszę chyba Ci przypominać co zrobił na przyjęciu?
- Może lubi BDSM... Kto ją tam wie?
- Ciii... Ktoś idzie. - spostrzegł Grymas, którego słuch był ponadprzeciętny, żaden ninja-zombie mu nie straszny. Była to Carol.
-Endrjuuu! Co robisz? - spytała.
- Staram się nawiązać kontakt z Darylem lub Glenn'em, ale bez skutku... - wypowiadając te słowa zacisnął wargi i kiwając głową patrzył w górę jednocześnie opierając dłonie na swych biodrach - Ale nie martwię się o nich, umieją o siebie zadbać. - dodał.
- Wszystko będzie dobrze Endrjuuu.
- Wiem. - a po tym zapewnieniu lidera, któremu tyle zawdzięczano Carol odeszła.
- Daryl, jesteś tam? Poszła.
- Pryh, jestem.
- Nie prychaj...
- Sorki.
- Już wiem jak podbiję do blondi!
- Jak? Pryh.
- Gdy słońce już zajdzie. Garaż. Ona. Ja. Mój męski podbródek i dobre oświetlenie tych partaczy z planu. Zbliżę się. Odgarnę kosmyk jej włosów. Nachylę się. Szepnę do ucha.
- Co szepniesz?
- OŁPEN DE GEJT!
- Mocne.
- Glenn jesteś tam? Dobre nie? - szukał uznania Ryszard Grymas, człowiek który zbajerował tak wiele.
- Niezłe. Zatwierdzam to. - odparł zaginiony skośnooki.
- BTW kiedy do nas wracasz? - spytał Dixon.
- Nie tak prędko panowie... Chyba zrobiłem Meg dzieciaka... - a po tej wypowiedzi Glenn usłyszał w krótkofalówce równoczesne "Faaaak..." - Nom nic. Panowie, bez odbioru.
- Bez odbioru.
- Bez odbioru, pryh.
#taGbyło
Poprzednie odcinki: http://www.filmweb.pl/user/ZjedzCiastko/blog/570154-TWD+taGby%C5%82o
Na temat odcinka nie chce mi się za bardzo pisać,na pewno lepszy niż ten z nudnym Morganem.Moją uwagę skupiła kwestia Zombiak Dajana,biedaczka wali ile wlezie w tors,a ten nadal głodny,hmmm....tak to bywa,ale pytam, się do jasnej ch***ry czemu ciągle wszyscy obryzgują się krwią zdechlaków i nic im nie jest.Przecież jak ona go zaczęła dźgać to pół twarzy,w tym oczy lub oko obryzgane zostało krwią.Czy to już nie jest zagrożenie?Już tak się nie można zarazić wirusem?A może trzeba mieć odpowiedni rodzaj oczu?
To tak samo jak z tym,że w pierwszym sezonie zetki umiały podnosić przedmioty,żeby coś rozbić,a potem stały się tylko mięsem armatnim w kolejnych sezonach.Ja po prostu patrzeć nie mogę jak się obryzgują tą krwią i nic im nie jest.
Odcinek w miarę ok i oceniam na 7/10.
Rick to idiota, że zwabił zombiaki pod mury miasta. No i oczywiście nikt mu tego nie ma za złe, bo on to taki cudowny człowiek jest, który wszystkich uratuje. Głupie ludzie.