SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE.
Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat piątego odcinka szóstego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu. Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Brzmi znajomo? Pierwsza ćwiartka sezonu za nami, więc postanowiłem na próbę powrócić do zakładania tematów poodcinkowych w związku z pogarszającym przejrzystość forum seriali nowym sortowaniem "lajkowym", które doprowadza do powstawania wielu tematów "opiniowych" bez odpowiedzi i takich, gdzie w rzeczywistości wymieszane są przewidywania przed oglądaniem (m.in. na temat losów Glenna :P), faktyczne opinie o odcinku oraz nierzadko, łagodnie mówiąc, niezbyt pochlebne odpowiedzi na post główny nie dotyczący w pełni epizodu, a zawierający opinie o innych kwestiach.
Tematy będą zamieszczane w okolicach kolejnych poniedziałków. W pierwszej połowie piątego sezonu ten system się sprawdził, więc zapraszam ponownie i zachęcam do korzystania z sortowania tematów według najnowszych.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- Morgan macha kijkiem, po czym wzorem swego mistrza postanawia przygarnąć maskotkę - jego wybór pada na zagubionego Wilczka porzuconego przez stado...
Ale to chyba tak wygladalo ze Rick chcial przeciac droge hordzie camperem i sciagnac ja w bok wzdluz drogi (horda wysypuje sie szeroka lawa z lasu prostopadle do drogi idac za ostatnim bodzcem czyli klaksonem). Niestety camper zawiodl wiec Rick musial biec pomiedzy trupami bo te juz wyszly na droge, pewnie poszczegolne grupy tez w roznym tempie sie zblizaly do osady bo czesc np skrecila za Michonami itp. Dlatego zgadzam sie z argumentami ze horda i tak by tam poszla i tylko auto moglo odciagnac trupy.
Wszystko zależy CZY i gdzie zakręca droga :) Ale tak jak piszesz: horda wychodzi na drogę, ale nie idzie nią, tylko ją przekracza. Czyli jeżeli szła na Alexnadrię, to powinny być po kolei ułożone równolegle do siebie: droga, za drogą powiedzmy jakieś pola, potem las i osada.
A potem mamy przeskok i tą drogą - która jest pokazana przecież jak PRZECINA trasę zombi, biegnie Rychu wraz z szurającą za nim hordą. Więc w sumie możemy się do upadłego sprzeczać o techniczne aspekty, lecz bez mapy nie zostanie to rozstrzygnięte.
Mimo wszystko końcowy efekt jest taki: horda kłapie za Rickiem, który podąża do domu osady, gdzie są jego dzieci.
O ile jest to zrozumiałe, gdyby nie miał innego wyjścia i nie było już miejsca miedzy hordą a osadą, to spoko. Ale niestety nie jest to pokazane. Na pewno wolałabym oglądać walkę Rycha o życie od kampera do osady, niż walkę o jedzenie spaślaków i gówniarskie fochy Spencera :D Niestety dostaliśmy Rycha materializującego się z hordą u bram i takie wyciągam wnioski.
Co mnie w tym wszystkim najbardziej wkurza, to że dosyć spójnie prowadzony do tej pory Rychu w tym odcinku nie pokazał tej ciągłości charakteru. Mówimy o Ryszardzie, który był gotów odbić Alexnadrię z rąk Alexnadryjczyków, który konspirował z Karolcią na temat swojej wizji osady i zapewnienia absolutnego bezpieczeństwa Rickom, który zabił z zimna krwią gościa od Szpitalników, masakrował Termity, odrzucał pomoc Aarona, odstawił Ricktatora na środku ulicy Alexandrii, o sytuacji z mężulkiem Blondyny nawet nie wspominam. Rychu jest pokazany jako człowiek czynu, narzucający swoją wolę, zdolny do wszystkiego, żeby zapewnić bezpieczeństwo swojej grupie. I kiedy piszę wszystkiego - to mam na myśli wszystko, wliczając wgryzanie się w tętnice szyjne i brak skrupułów przed likwidacją niewinnych przecież mieszkańców osady.
I kiedy prawdziwe niebezpieczeństwo kłębi się kilkadziesiat metrów od łóżeczka Judith... Rick oznajmia, że to jest problem innych, on se postoi, popaczy na to niebezpieczeństwo. A potem pójdzie zaruchać :D
Mimo wszystko to był jeden długi męczący pięcio(sześcio?)odcinkowy dzień, więc nie czepiajmy się już biedaczyny. Ta droga doaleksandryjska moim zdaniem nie była tą na której Rick zatrzymał campera, przecież chciał jechać nią dalej, więc nie prowadził by hordy w stronę domu.
Przyznam, że w tym momencie gdy Rick nie chciał chować wilczych trupów, myślałem że zachował je żeby pociąć na flaki i zrobić "kostiumy maskujące", ale w sumie nie wiem, czy ze zwykłych zwłok też by to zadziałało.
Co takiego co było w tym odcinku ucina spekulacje odnośnie losów Glenna? Gdzie były jakieś sugestie, że żyje? Aaa...już wiem, pewnie fakt, że nadal od niego nie ma sygnału. Chociaż nie, chwila. Maggie ścierała jego imię z listy zabitych. Tak, to musi być to, dowód, że Glenn przeżył. No przecież.
Hej :)
Świetny post, odniosę się do niego bardziej szczegółowo w terminie późniejszym, albowiem przebywam teraz w pracy i nie mogę za bardzo pisać długich postów - muszę mieć na uwadze techniki inwigilacyjne współpracowników :D
Tyle tylko powiem, że masz ode mnie Specjalnego Plusika za Szalonego Plemnika :DDDDD
PS. Jak to jest, że co tylko wycudują bohaterowie w TWD w swoich przefilozofowanych główkach, na forum pojawia się od razu kilka prostszych, łatwiejszych w wykonaniu, ograniczających straty w ludziach rozwiązań? No właśnie - dlaczego tego płota nie postawili za ciężarówkami w kamieniołomie? :D
Glenn jest jak kot Schrodingera, TWD się rozwija, wow.
Na moje to oni też powinni zrobić włócznie i pozabijać trupów z muru,oczywiście wszystkich nie zabiją,ale trochę stworów mieliby z głowy.
No co ty, przecież jak to Ryszard mówi, siedzimy i czekamy, aż nas uratuje ekipa Daryla w liczbie sztuk: trzy :)
Poza tym jak ty to widzisz - jakby zabijali zombi, to jedzenie samo by się jadło? Farba sama nakładała na płot?
Ryszard nigdy nie pozwoli umrzeć tradycji tłumku nieogarniętych nołnejmów kręcących się bez celu po otoczeniu. Miał takich w więzieniu, teraz ma takich w Aleksandrii. Tradycja rzecz święta!
No Rychu mówił że mają siedzieć cicho,chować się w domach,a potem młodego dzieciaka uczył z broni strzelać,pewnie uznał że skoro już pod murami stoi masa trupów to co tam zrobi dodatkowe 50 ściągnięte przez odgłos wystrzału xD.
Swoją drogą czuje ten dzieciak może nabroić,może będzie chciał później zabić Ricka,albo postrzeli Carla bo ten SPOILER KOMIKSOWYYYYYY stracił oko właśnie przez kulę z pistoletu,chyba ktoś go przez pomyłkę postrzelił o ile pamiętam.
Ta ale nie odwali w momencie kiedy Rick dawał mu broń tylko w momencie kiedy kiedy już z broni strzelać będzie potrafił i w jakiejś innej późniejszej scenie kiedy dorwie się do broni może coś odwalić....
Był żart w ciągu tych 6 sezonów. Nie pamiętasz dźółków Tary z poprzedniego(?) sezonu?
Widać wszyscy z poczuciem humoru zostali zjedzeni już na samym początku ;) Jedyna Tara się ostała :D W niej nadzieja.
"Natomiast dwie rzeczy strasznie zaczynają mnie razić. Przede wszystkim relacje tych ludzi. Ja kumam, że apokalipsa i hordy itd. Tylko tu albo się zabijają i drą ryje albo bzykają. Czy ktoś na przestrzeni tych 6 sezonów usłyszał jakiś żart?"
niestety poczucie humoru odeszło wraz z Merlem i Hershem. Jak Hersh zarzucił jakiś żarcik, to nikt z tych ponuraków się nie śmiał, dobrze pamiętam, to było jak rzucanie pereł przed wieprze. Bohaterowie TWD są w stanie permanentnego cierpienia i bólu od ściśniętych pośladków. Rozluźnione towarzystwo Z Nation na ten przykład a to nazwie zombi "piesełki i kotełki" (jak brzmi: O.O NADCHODZĄ O.O, a jak brzmi "uwaga, piesełki i kotełki!"), a to się pośmieje, a to puści bąka z rozluźnionego ciała. Jak się nie ma kija w rzyci, to i człowiek bardziej giętki, łatwiej omija łokery. Samo zdrowie!
Ale nieeee! Nie w TWD, które składa się z samych arystokratów w gorsetach, z habilitacją z filozofii i nawet łaciny, jak się teraz okazuje. A humor to taka plebejska rozrywka jest. A TWD to dramat, DRAMAT człowieku!
"gdzie mamy babę z mieczem, murzyna z kijem, motocyklistę z kuszą, magazynem pełnym M4 i M16"
ty, to jeszcze nic!
skomplikowane plany, cuda na kiju, tu pójdziem, tu pojedziem, to zbudujem - ale jak stanęła horda u bram, to geniusz Rychu wypocił... że nie robimy nic. Poczekamy, aż zajęci drugą hordą Daryl, Szyszka i Abraham porzucą tamtą hordę (?), zawrócą tak, że tamta horda posłusznie zostanie w miejscu i wcale nie polezie za oddalającym się rykiem motoru (??), przyjadą pod Aleksandrię i zabiorą drugą połowę i dotargają ją do tamtej, która grzecznie poczeka (???). Oczywiście cały czas zakładamy, że im się nic nie stanie, że auto i motor wytrzymają, że nic ani nikt ich po drodze nie zaatakuje, bo PRZECIEŻ WSZYSTKO DO TEJ PORY SZŁO ZGODNIE Z PLANEM :D
Rychu "MUSIMY COŚ ROBIĆ, NIE DAM SOBIE ODEBRAĆ TEGO MIEJSCA, JAKBY CO TO ZABIJEMY ALEKSANDRYJCZYKÓW" nagle stwierdza, że teraz odbiera zaległy z dwóch lat urlop, dzieci niech się same chowają, on idzie się ruchać, horda.. horda poczeka. Oczywiście fakt, że osadę napadli kolejni w barwnym życiu Ryszarda wykolejeńcy interesuje go w stopniu znikomym. Widocznie cała krew odpłynęła mu z mózgu w wiadome miejsce :D Albo się przyzwyczaił.
Nikt, z rzutkim liderem na czele, nie rozważa innych opcji. Jakby ich ogarnęła niemoc twórcza. Ja wiem, że Daryl to kozak, ale zaś bez jaj, nie obarczajmy go odpowiedzialnością za wszystko.
Jak się okazuje - z osady można wyjść. Można próbować coś kombinować, cokolwiek. Niestety - z zombi na progu najlepiej piecze się ciastka i przeżywa problemiki rodzinek z przedmieść. Wszak Daryl załatwi, co nie załatwi, czołg załatwił to i dwie półhordy załatwi!
Logiki wyższości obecności rozpraszanej byle beknięciem HORDY na otwartej przestrzeni, nad obecnością HORDY w przestrzeni zamkniętej, którą można w jakiś tam sposób kontrolować nie ogarniam i nawet nie próbuję :D
TWD jest najlepszym serialem na świecie. O żadnym chyba nie piszę z taką radością :D
Hehe... wiesz, najlepsze jest to, że w komiksie te postacie takie nie są....potrafią w rozmowach między sobą rozmawiać o rzeczach z przeszłości (typu. rozmowa Ricka z Tyreesem o Futbolu i żartowanie o tym co było) i to było też w pierwszych sezonach.
Rick komiksowy i serialowy to totalnie inne postacie....aż dziwie się, że Kirkman przy tym pracuje....
..teraz to wygląda .... ja nawet nie potrafię tego opisać :| i serio choć sceptycznie bardziej podobało mi się FTWD, choćby przez to, że rozmawiają ze sobą jak ludzie, są w normalnych ludzkich sytuacjach, a decyzje choć w jakimś stopniu naiwne nie absurdalne do bólu.
Co do broni to w ogóle mam wrażenie, że mają jej więcej niż jedzenia, skoro JUŻ KOŃCZĄ się im zapasy...Zupełnie naturalna sprawa...
Decyzje pt. " Nie chowamy tu morderców...." WTF Rick? a ty kim kurna jesteś? I trzymanie ich na stosie jest w sumie lepsze niż zakopanie lub jeszcze łatwiejsze wy****e ich przez płot...Smród 1000 gnijących i bujających się przy płocie ciał na pewno jest przyjemniejszy od 5-10 trupów w ogródku...
I ciesze się bo niemal napisałaś dokładnie to co ja pół roku temu o Ricku :)
Chłopina dopiero co został pobity, musiał wykonać wyrok na damskim bokserze, wymyślił cały plan na poczekaniu (jasne, może z naszej perspektywy błędny, ale zawsze), dyrygował przygotowaniami, musiał pilnować grupy nieogarów, musiał dobić ślepego nieogara, jako jedyny ma małe dziecko, które nijak sobie samo nie poradzi, w osadzie ma mnóstwo sfrustrowanych osób po traumie, które po cichu chcą zginąć, bądź dziwnych indywiduów jak ksiądz i mnich oszczędzający wrogów, przebiegł kilka kilometrów, prawie zginął przez ww. mnicha, skaleczył się bidulek, a jak horda przy osadzie, to nikt (poza Aaronem) nic nie powie, burmistrzowa obraca się na pięcie i idzie sobie jak Denethor "haha, not my problem bitches", a Ty mu odmawiasz blondyny po tym wszystkim.
Chyba zamiast serca masz bardzo irytujący styl pisania! :D
To styl frustracji... :-) Bo mimo wszystko uwielbiam serial. A coraz bliżej jesteśmy ogladania pomysłów takich jak:
- otwieranie drzwi za pomocą granatów hukowych i napalmu
- pojedynków na katany
- problemów skrajnych - jak tu się pozbyć 10000000 zombie za pomocą spaceru, lub atak 3 grubasów na spiżarnie gdzie zamiast 3 puszek wezmą 4.... ( gdzie wlasnie stracono polowe zywicieli) a cala akcja sezonu biezacego to az kilka dni....
- wiem, że nad wyraz serio to zabrzmi, ale - nie musiał na nikim wykonywać wyroku ( polasil sie na sloik konfitur, a mogl dalej ucierac dziecku orzechy laskowe - wiwec respect the rules dude), dziecko, które wychowują wszyscy tylko nie on; skoro tchorzostwem mialo byc wracanie to mogl biec i odciagac je dalej(ktos to slusznie moim zdaniem dodal) ...a nawet spokojnie isc bo przeciez tempo jazdy Abea i Szyszki jest spacerowe; a prawie ginie....to przez swoje wiecznie durne pomysły, jak chocby zombie maraton. Gdyby zabezpieczyli trucki i to waskie gardlo zamiast tworzenia plotów pinballowych to by siedzial na tylku w miescie i wilkiow by wystrzelali. Dla mnie to on jest jednym z czolowych nieogarow(choc w komiksie jest przedstrawiony zupelnie inaczej) bo Glenn, Hersh, Merle, Governor, Shane, Carol, Deryl, Mich.. sa stokroc bardziej ogarnieci niz on tyle, że to on się pcha na lidera a jest nim turbo marnym.
Ps. Stukania z blondyna, co z reszta napisalem wczesniej to akurat najmniej mu wypominam. A caly obecny sezon mnie rozbraja, juz nawet nie przez niego, bo go naprawili z lekka, ale sposob przedstawiania i oddania klimatu apokalipsy, scenariusz, dialogi i wiele wiele innych. To taki Clash of Clans serialowy z zombie. Bo o apokaliptycznym klimacie to zapomnieli juz dawno.
Odcinek dość słaby - żadnej akcji, żadnego rozwoju postaci właściwie. Poprzedni z Morganem mimo że dużo wolniejszy i spokojniejszy, dużo lepiej spełnił swoje zadanie utrzymania mnie przed telewizorem. Tutaj w połowie zrobiłem przerwę na fajka.
Najlepsza akcja to oczywiście ściekowe zombie, zajebista charakteryzacja, przypominająca mi film Return Of The Living Dead. Ucieszył mnie detal w postaci ręki Maggie przełażącej zombiemu pod żebrami i wyłażącej przy szyi - przez chwilę myślałem, że dogrzebie mu się do mózgu przez tą całą zgniliznę i będzie to jeden z najlepszych killi w historii serialu.
Ogółem bez rewelacji, wkurza mnie to utrzymywanie niepewności ws. Glenna.
Ciekawe kiedy Deanna palnie sobie w łeb, jak dobrze pamiętam w komiksie jej odpowiednik (czyli jej mąż) odstrzelił się właśnie mniej więcej w takich okolicznościach.
Dałbym sobie rękę uciąć że się sam odstrzelił, ale głowy już nie dam - akurat robię powtórkę komiksów i niedługo będzie ten moment, to się upewnię :)
Ok,daj znać.Negan już został wybrany :) Jeffrey Dean Morgan będzie Neganem,jak dla mnie świetny wybór.
Zabrakło Carol i Miszon, ale reszta odcinka mi pasowała. Po raz pierwszy gra Maggie mi nie przeszkadzała :D
Epicka scena - pojedynek Carla z tym drugim chłoptasiem. Aż wyłączyłem odcinek i zastanawiałem się nad dalszym oglądaniem.
Najbardziej wkurzająca postać - Deanna. Nie da się na nią patrzeć.
Deanna akurat zachowywała się najbardziej prawdziwie ;P sam nie wiedziałem co ona zrobi zaraz,czy zabije się czy coś.
Zaprawdę powiadam ci, że skoro stygmaty, to pewnie Gabryjel. Wszyscy się pytają, gdzie on był w tym odcinku. No to tu. Tu był.
Ja nie wiem tylko czemu oni wszyscy marnują czas jak mogliby zrobić sobie strzały i strzelać łokerom w głowy, przy okazji poćwiczyliby sobie strzelanie;)albo cokolwiek, podpalone strzały i palić ich na pęczki, zmniejszać ich ilość a nie stać i gapić się na nich...
Tam brakuje mentalnego nazisty w tym wesołym miasteczku. Przemysłowa eksterminacja zombiaków byłaby wtedy banalna. Nawet z procy do nich strzelać można. Oni mieli tam nawet sprzęty budowlane, jakieś buldożery, żaden zombiak nie miałby prawa istnieć bo by go rozsmarowali po asfalcie itd. Ale wtedy by nie było po co serialu dalej prowadzić więc siedźmy cicho i oglądajmy kretyznizmy i udawajmy, że to właśnie jest realizm ;)
Rychu powiedział, że jedynymi osobami na świecie dysponującymi pojazdami są Daryl, Szyszka i Abraham. Jak oglądacie saa, weźcież uważajcie uważniej!