Świeżutko po seansie.(Strasznie mnie denerwowaly reklamy co 5 minut)Ciekawy odcinek i kilka watkow zaczyna sie rozwijac:
-Andrea i jej wyprawa do wiezienia.Fajna proba torowania drogi do wiezienia z zombie-przewodnikiem(okaleczenie zombie na kamieniu-mistrzostwo).Niestety Andrea jest nadal pod wrazeniem Gubernatora i czekam az sie zlamie czego nie zrobila pod koniec odcinka.
-grupa Tyreesa w Woodbury.Fajny zwrot akcji.Jestem ciekawy jak sie zaadoptuja choc nie mysle by ostatecznie staneli po stronie Gubernatora.Ewentualnie beda to Ben i Allen.
-Merle w wiezieniu.Staje sie warunkowo czescia grupy Ricka.Bracia Dixonowie to swietny duet.
Generalnie mamy w odcinku kilka akcji killer-count i wiecej fabuly.
Ogolem ocena odcinka w skali Filmwebu 7/10.
I'm your my honey bunny.
http://24.media.tumblr.com/tumblr_mec1id2Ipr1rqpajoo1_500.gif
Btw, looknij na szyk tego zdania na gife od Emo Waitrees. Chyba go sam Rooker "love I guy" robił :D
szukałam najbliższego gifa odpowiadającego mojemu stwierdzeniu, ze należysz do Merla i znalazłam (Are) you his bitch now? :D
Ale nieważne, http://i.imgur.com/uHTrBEV.gif jakie przesłanie, najważniejsze, że jest Merle w gifie. I się rusza. I ma miny różne.
http://i.imgur.com/uHTrBEV.gif
Mogę i być "biczą", ważne że Merlową hahaha
Dzięki za gifa, dodałam go do mojej kolekcji. Przyda się.
merle.rar
http://i31.photobucket.com/albums/c372/ryanmediocre2/Walking%20Dead/TWDFriMerleT roll_zps6232ecb6.jpg
Nawet przystojny chłopak - tylko umysł ma trochę zwariowany :D Ale bracia Dixon są oczywiście najlepsi. Choć zawsze będę miała słabość do Philipka. Jeszcze ta przepaska na oku :D
W sprawie uwiedzenia Andrei Filip użył niezawodnej mieszanki: odrobina tajemniczości i sporo alkoholu.
Works every time!
No właśnie ktoś tam kiedyś wspomniał, że w komiksie było, że był chyba jakimś zwykłym urzędasem? sprzedawcą? generalnie kimś mało znaczącym i niewidocznym. Apokalipsa była dla niego awansem w społeczeństwie :)
Zaznaczam, że mogę się mylić!
To by pasowało, może facet leczy w ten sposób swoje kompleksy. Nawet Andrei kiedyś powiedział, że nic mu w życiu nie wyszło oprócz córki., czy jakoś tak.
Tylko w takich warunkach może czuć się ważny.
Trochę przypomina sytuację bohatera książki "Król Szczurów" tylko, że tam facet nie był świrnięty.
Zgadzam się co do Miltona - jak rany hasło: "to ona tak powiedziała, to ona, nie ja" mówi chyba samo za siebie. Byle nie podpaść Filipowi! Byle nie pomyślał o mnie źle! Ojej, a jak to wszystko jakiś test? Co jeżeli nie zdam???? Ten facet to tchórz, tak samo boi się zombi, jak i Gubernatora.
Odnośnie grupy Tyreesa - to jest jednak trochę dziwne, bo przyznam się, że kiedy Rick zaczął świrować, to myślałam, ze oni tylko zeszli mu z oczu, że gdzieś przeczekali wybuch. Ich nagłe wyjście na Andreę w lesie to było dla mnie takie whaaat?
Poza tym grupa Ricka ich uratowała, pomogła, siedzieli tam jakiś czas, gdzie nikt im krzywdy nie zrobił, uprzedzali jaka jest sytuacja, jak się skończyło ufanie obcym, że decyzję podejmie szef, ale żeby się też bardzo optymistycznie nie nastawiali.
Owszem, Rick odstawił przedstawienie, ale reszta grupy też była tym przestraszona.
Potem Tyreese pojawia się z ekipą w Woodbury (wieeeelkie WTF) i jedyne co zapamiętali, to że Rick był niefajny. Ale to, że wcześniej reszta im pomogła, to już nie miało znaczenia.
Tyreese w wiezieniu okazał się rozsądnym gościem, byłam przekonana, ze po wybuchu Ricka zaczeka, żeby jeszcze raz pogadać, choćby z Hershem, że nie podda się bez walki o pobyt w pierwszym bezpiecznym miejscu od miesięcy.
Ale spieprza, wpada do Woodbury i obgaduje Ricka plus proponuje udział w zemście.Zaprzeczenie charakteru.
Bo ja wiem czy zaprzeczenie charakteru, w sumie to się jeszcze okaże, ale raczej potwierdza to, że Tyreese jest po prostu bardzo ugrzeczniony, wszystkim proponuję swoją pomoc w zamian za spokojny lokal. No pech chciał, że teraz spotkał takiego dżentelmena, zorganizowanego, uczynnego. A szef grupy więziennej rozsiewa panikę nawet wśród swoich. Tak to pewnie widzi Tyreese.
tak Tyreese chce się przypodobać, ale Allen i Ben to takie dwie szuje, ledwo im pomogli a już chcieli odbijać więzienie i teraz też pierwsi do ataku na więzienie, ciekawe jak to zostanie rozegrane.
Nawet mi o tych dwóch nie przypominajcie. Mam tylko nadzieję, że już wkrótce Ben i Allen posłużą jako mięsko dla głodnych zombie. Bardzo mnie wkurzają...
Generalnie może mu się jawić Gubernator jak osoba godniejsza zaufania niż szalony Rick. Nie przekreślał bym kwestii że jednak Tyressowi dane będzie ujrzeć prawdziwą twarz gubernatora i przejrzy na oczy w odpowiednim momencie. Wtedy bardziej bym widział jego postępowanie zgodne z jego zasadami moralnymi niż za wszelką cenę szukającą bezpiecznego schronienia. Może właśnie będzie tym czynnikiem który pewnym momencie pokrzyżuje plany gubernatora.
No liczę na to, nie ukrywam. Tyreese ze swoim spokojnym, rzeczowym charakterem zrobił na mnie pozytywne wrażenie wśród neurotycznych bohaterów TWD :P
Liczę na kogoś takiego w stylu Hersh wersja 2.0, na zasadzie, jak Rick znowu zacznie odlatywać w kosmos, Tyreese podejdzie i swoim afroamerykańskim głębokim głosem przy ewentualnej pomocy swojej afroamerykańskiej pięści ściągnie go na ziemię :)
A ja nadal uważam że egzystencja tej postaci w tym momencie nie ma sensu i nie widzę miejsca dla niego w teamie Ricka. Wolę żeby robił za mięso armatnie, tym bardziej jeśli przez niego postać Daryla lub Merle'a miałaby ucierpieć.
Dla mnie jego pobyt w Woodbury jets właśnie takim zupełnie niepotrzebnym zabiegiem. W ogóle grupa Ricka zbiera odrzuty z miasteczka, już jest Merle, Mich, pewnie Andrea wróci, a jak do tego jeszcze Tyreese zgorszony zachowaniem Filipa tam się przypałęta to padnę.
Co to, rotacje pracowników, recycling? Kręcą się pomiędzy tymi zombi wszyscy jak g*wno w przerębli, siedli by na rzyci, kręci mi się w głowie jak to oglądam. To jak śledzenie Mody na sukces, tak się miotają, przegapisz odcinek i Bruk już nie sypia z Ridżem i ma nowego gacha.
A mnie Andrea coraz bardziej śmieszy. Z kaburą przy pasie chodzi, trzymając prawą rękę lekko z tyłu ciała, jak Duke w swych najlepszych westernach ;)
Mnie nie śmieszy, raczej nie potrafię jej do końca rozgryźć. Fakt ma się za twardą babkę.
Jak już jesteśmy przy Andrei, to tak jak pisałam w moim przydługim poście, ona jest bardziej potrzebna w miasteczku niż w więzieniu, chociaż na początku się dziwiłam dlaczego nie została.
Jakby została w więzieniu lub nawet po drodze została skonsumowana to Filipek by się tym nie przejął. Ona wróciła do gubernatora bo tylko tam może coś zdziałać, tyle tylko, że mimo, iż Filipek ma nierówno pod sufitem to głupi nie jest. Będzie miał na nią oko, ale dosłownie zabrzmiało :)
Oj nie wiem, czy by się tak ten Gubernator nie przejął. Pamiętaj, że jest to typ człowieka, który chorobliwie strzeże swojego życia. Pozwala wprawdzie wniknąć w jego naturę tudzież osobowość, ale tylko w momencie kiedy dana osoba jest w zasięgu jego wpływów. Andrea należy do osób, które aż nadto zgłębiły osobowość Philipa. Jej pozycję można przyrównać do pozycji samego Miltona. Podejrzewam, że gdyby doszło do ucieczki Blondyny lub jej pozostania w więzieniu, Blake zaraz wysłałby pościg, którego punktem docelowym byłoby więzienie, a następnie okolica.
No ale pozwalając jej na wypad do więzienia (bo nieoficjalnie wiemy, że pozwolił na to) liczył się z tym, że ona może tam pozostać.
On nie jest głupi i wie, że jak wróciła to musi na nią uważać. jakby została w więzieniu to byłaby po prostu jedną z kilku osób, które chce wyeliminować. raczej nie przejąłby się tym, że ona tam jest. I tak chce zgładzić ludzi Ricka. Jeżeli ją traktuje jak osobę, która jest w zasięgu jego wpływów to znaczy, ze jest głupszy niż by się wydawało.
Aż nadto osobowość Filipa zgłębili:
- Merle
- Michonne
- Milton
Andrea - ponieważ jej imię nie zaczyna się na M - nie zgłębiła nic (powinnam dodać jeszcze Martineza :D). Jak można zauważyć w ostatnim odcinku, po jej zdziwieniu w więzieniu, jedyne co wie o Gubernatorze, to jak wygląda jego wacek.
To Merle i Michonne wiedzą, jak się zachowa Filip, to oni przewidują prawidłowo jego ruchy, nawet Glenn go lepiej poznał.
Mich po krótkim pobycie w miasteczku, wiedziała, że Gubi coś ukrywa.
Milton wie, że don' f*ck with him.
Andrea siedzi tam, sypia z Filipem, spędza z nim czas i NIC NIE WIDZI i jest zdziwiona tym drugim obliczem Gubernatora.
Filip prędzej traktuje ją użytkowo, jako przydatną osobę do uspokajania ludzi, jako pozytywną stronę władzy w miasteczku,albo jako nieświadomego szpiega w ekipie Ricka. Andrea jest użyteczna dla Filipa, ale to bynajmniej nie czyni z niej partnera dla niego. Przecież on cały czas nią manipuluje, wodzi za nos, kieruje jej poczynaniami,nawet kiedy jej się wydaje, że ona jest górą.
A nie przyszło Ci do głowy, że do odcinka "Made to Suffer" Andrea była trzymana na dystans? Stwierdzeniem, że zagłębiła się w osobowość Gubernatora, miałem na myśli ostatnie trzy odcinki. Zresztą, mówiąc szczerze to wiedziała tyle co Michonne, bo tak naprawdę co Mich wiedziała? Dostrzegła jakieś ślady po kulach, świeżą krew (ogromne niedopatrzenie twórców, ale to taka małą dygresja), i jakiś notesik co było wszystkim. Teorie Mich były jedną wielką hipotezą, które ze względu na ego Michonne została określona jedną i słuszną prawdą, mimo tego, że nie miały stabilnej bazy. Jej wyprawa do Woodbury oparta była jedynie na własnych przeczuciach, niż twardych faktach. Dopiero w wyniku dalszych wydarzeń nabrała pełnego obrazu Gubernatora, tak samo jak i sama Andrea. Różnica między komiksową Michonne, a serialową jest taka, że pierwowzór miał naprawdę silne podłoże do tego by działać przeciwko Gubernatorowi. Tutaj natomiast zostało to pociągnięte bardzo nieumiejętnie, ze szkodą już nie tylko dla samej fabuły ale również oraz dla samej bohaterki i nie tylko. Michonne bardzo dobrze podsumował Daryl czyli "ślepiec prowadzi ślepca". Zresztą zwróć uwagę na zdziwienie Mich kiedy ta odkryła sekretny pokoik. Czy tak zachowuje się osoba, która poniekąd ma pełny obraz socjopatycznej postawy Gubernatora?
"Andrea należy do osób, które aż nadto zgłębiły osobowość Philipa. Jej pozycję można przyrównać do pozycji samego Miltona. " Z twoich słów nie wynika, że miałeś na myśli 3 ostatnie odcinki, tylko stwierdziłeś, że Andrea zna doskonale Gubernatora i w miasteczku zajmuje pozycję równa Miltonowi. Oba stwierdzenia nie mają żadnego odzwierciedlenia w faktach.
Co do Michonne, na której dziwnie jako jedynej oparłeś swój wywód: Mich na początku tylko podejrzewa Filipa, a to jest więcej, niż Andrea była w stanie zrobić przez cały swój pobyt w miasteczku, bo zaczęła trochę inaczej na niego patrzeć dopiero po ataku na miasto. Trochę inaczej.
"Dopiero w wyniku dalszych wydarzeń nabrała pełnego obrazu Gubernatora, tak samo jak i sama Andrea." Andrea nabrała PEŁNEGO obrazu Gubernatora, jak się jej go łopatologicznie WYŁOŻYŁO JAK DZIECKU.
PS. Cały czas odwołujesz się do odcinka Made to suffer, cały czas odwołujesz się do ostatnich wydarzeń nie zauważając, jak sam wpadasz w pułapkę. Tak naprawdę właśnie ostatnie odcinki, to jest podsuwanie jej faktów pod nos, to są ludzie tłumaczący jej rzeczywistość, bo ona sama by się nigdy nie domyśliła co się wokół niej dzieje.
Nie umniejszam jej odwagi w kwestii pójścia do więzienia, chęci poznania co tam się dzieje. Jej kwestionowanie decyzji Filipa, do którego często się odnosisz, jest odwagą głupca, bo gdyby go znała - jak twierdzisz - to by się nie odważyła (jak Merle, a to przecież taki kozak i jeszcze wiedział o bracie).
Gdyby zgłębiła mroczną osobowość Filipa, to manifestowałaby lojalność jak Merle (w czasie, kiedy już wiedział o Darylu) albo Milton.
Niestety też tak to widzę, tym bardziej zauważcie jak łatwo uwierzyła, że to grupa Ricka zaatakowała w więzieniu, Gubernator przecież pojechał tam w pokojowych zamiarach ;) Jak mogła tak łatwo uwierzyć znając ludzi Ricka ?
Andrea na razie zachowuje się tak jakby była pomiędzy młotem a kowadłem, chociaż myślę, że powoli do niej dochodzi jaki jest Filipek, ale tylko powoli. No i jak by mi facet powiedział, że jestem tylko gościem, po tym jak zagościłam w jego łóżku, to miałby przerąbane :)
Zresztą Andrea nawet się nie zorientowała, że Shane ma romans z Lori, i że między nim a Rickiem jest napięta sytuacja w związku z tym.
Andrea jest odważna, czuje się pewnie w akcji, uwielbia nosić broń, które daje jej poczucie siły. Nie odmawiam jej tego. Również tego, że jak podejmie decyzję, że coś zrobi, to dąży do realizacji.
Ale jest również bardzo pewna swoich racji i jest przekonana o słuszności swoich poczynań. Jest na tyle skupiona na sobie, że ciężko jej dostrzec niuanse w zachowaniach innych. Nie jest w stanie łatwo zmienić swoich opinii i poglądów. Dzięki temu jest wdzięcznym materiałem do manipulacji.
Filip - jak superszpieg Dijkstra - teraz nałoży sznureczek na Andreę i będzie nią sterował na zgubę Ricka - przynajmniej ja bym tak zrobiła na jego miejscu :D
"Ale jest również bardzo pewna swoich racji i jest przekonana o słuszności swoich poczynań. Jest na tyle skupiona na sobie, że ciężko jej dostrzec niuanse w zachowaniach innych"
No właśnie taka jest w sumie od pierwszego sezonu, też właśnie tak ją odbieram, nie jest to w sumie zarzut.
Ale taka postawa nie daje miejsca na wątpliwości, nie pozwala kwestionować siebie (czy mam rację?) oraz innych (czy są tacy, jakim ich widzę?).
Na szczęście po jej wyrazie twarzy, w ostatnich scenach widać, że zaczyna mieć wątpliwości. Dojdzie do niej, tak samo jak doszło, że nie warto się zabijać i że staruszek Dale po prostu się o nią martwił. Andrea jest taką kobietką, że dopiero jak Filipek bezpośrednio jej się narazi to zacznie dopiero kojarzyć różne rzeczy. Tak myślę, chociaż mój facet twierdzi, że to jedyna kobieta, która zachowuje się normalnie w zaistniałej sytuacji :)))
Najbardziej naturalnie w apokalipsie zachowuje się Merle ze swoim dostosowywaniem się do zaistniałej sytuacji i brakiem moralnych skrupułów :D Metalowa Rącha dopasował się do Filipowego Woodbury jako facet od brudnej roboty, a teraz bezbłędnie dostosowuje się do ekipy Ricka będąc miłym panem. Survival skills - level Merle. Nie przeskoczysz tego :>
I ta laska, która się wybuchła w laboratorium z doktorem! Ona ma wyyebane na apokalipsę, szacunek :P
No Andrea też się chciała wybuchnąć.
Dla mnie jeszcze Shane był facetem, dla którego liczy się po prostu przetrwanie, jego niektóre decyzje w obliczu apokalipsy wcale nie były pozbawione logiki. Trochę tylko potem narwany się zrobił ale w sumie miał powód.
W 1 sezonie Andrea była mi przyznaję obojętna, ale moim zdaniem miała słuszność chcąc umrzeć w laboratorium. To zachowanie było logiczne w stanie, w którym była, po śmierci siostry.
Shane to osobny rozdział, nawet nie zacznę pisać na jego temat, bo nie skończę do jutra :P
uważam że jako osoba która zabiła już ponad 112 tysiecy zombie w l4d, nie licząc tanków, mam coś do powiedzenia. otóż po pierwsze, ponad 300 komentarzy nt. 11 odcinka to zdecydowanie za dużo. akcja się ślimaczy; nie bawmy się w psychologizmy bo ten serial nie od tego jest. scenariusz wygląda tak - akcja przyspiesza, Już Prawie Zaczyna Się Coś Dziać, a potem znowu 1-2 odcinki zmuły. lipa. jak słusznie emo zauważyło, najbardziej naturalny jest merle, a reszta to tak naprawdę podkręcanie charakterów pod scenariusz, które suma sumarum i tak wypadają nienaturalnie. wszyscy chodzą spoceni i nabuzowani, i wielu sytuacjach są po prostu głupi. glenna przewijam, ricka przewijam, andree przewijam - zostawiam właściwie michonne, merla i daryla - to jest mięcho tego serialu..
Zastanawia mnie kwestia dlaczego Gubernator się zgodził na wizytę Andrei w więzieniu. Czy miał to być dla niej też swoistego rodzaju test lojalności. Jeśli tak to znaczy, że Gubernator nie brał pod uwagę że Andrea coraz bardziej negatywnie o nim myśli. Bo na pewno na świadomość że Adnrea dowie się wiele niepochlebnych rzeczy o nim. Z drugiej strony jeszcze raz oglądając koncówkę 10 odcinka nie mógł wiedzieć że Merle tam będzie...
Gubernator bardzo dobrze wiedział, że Merle będzie w więzieniu. Dlaczego wymienił wszystkich swoich ludzi wcześniej zabitych, włączając w to Gargulio? Ponieważ ma świadomość, że za śmierć tych ludzi po części odpowiedzialny jest Dixon choć największa wina leży po stronie Michonne.
Co do zakazu wyjścia do więzienia. Owszem był to swego rodzaju testo lojalności, ale ze strony Gubernatora bardzo niedopracowany, z przyczyn które wymieniłeś. Poza tym on cały czas ma wrażenie, że trzyma Andreę w szachu, a to jest postawa bardzo bezpodstawna. Sama myśl jest już głupia. Dodatkowo wydaje mi się, że chyba liczy on na to, iż Andrea zostanie jego "inside man" co jest założeniem absurdalnym. Niestety, ale z jego perspektywy ta zagrywka była irracjonalna do potęgi, ponieważ Andrea ma pełen obraz jego osoby, przez co stał się on zagrożeniem numer jeden.