już to napisałam na innym forum, ale zastanawiam się co Wy o nim myślicie? Może ja się
mylę, w końcu psychologiem nie jestem, ale oczekuję Waszych opinii na jego temat...
A oto moja krótka wypowiedź:
ja w ogóle nie rozumiem skąd w nim tyle agresji?? ktoś kto tworzył jego postać, to chyba
zapomniał, jak to jest mieć 12 lat (nawet nie wiem ile ten Carl ma lat, wygląda na 8 heheh) Ja
rozumiem człowieka starszego, bardziej rozumnego, bardziej doświadczonego i świadomego
swoich uczuć, ale taki gnojek, co nic nie wie o świecie?? Ja wiem doświadczył zjawiska
śmierci, tragedii itp itd ale bez przesady, po co robią z niego małoletniego Kubę
Rozpruwacza?! nikogo nie słucha, z nikim się nie liczy, uważa się za najważniejszego (a kiedy
normalne dziecko powinno być wystraszone i zdezorientowane, ok dobrze niech się broni i
będzie odważny, ale zabijanie ludzi i przejawianie dziwnych zachowań, i to nie pierwszy raz już
normalne nie jest)... jego ojciec, kiedyś jego ideał, wzór do naśladowania, a teraz wynika z
tego, że gówniarz poucza nawet jego... jakieś nieporozumienie... coś pokręcili z tym Carlem...
nie czytałam komiksu, ale podejrzewam, że jest zupełnie inny, no chyba, że twórca komiksu
również zapomniał jak to jest być takim małolatem....? a jak wy myślicie?
a ty czytałeś?
bynajmniej ja nie znam takich drastycznych przypadków, a dzieci latające z pistoletami i zabijające swoich sąsiadów podejrzewam, że nie mają czasu na oglądanie TWD.
Jacy obrońcy :-D
Nie rozumiem, co chcesz udowodnić swoją ignorancją. Dzieci, które są bezwzględnymi mordercami, to fakt. Rozumiem, że burzy to twoją wyidealizowaną wizję dziecka zawsze niewinnego, dobrego, płaczliwego dzieciaczka, którego trzeba przytulić, ale no cóż, rzeczywistość bywa niestety inna. W Afryce znane są przypadki 5, 6 latków dokonujących rzezi, mordujących z zimną krwią. Wystarczą odpowiednie warunki, aby z niewiniątek zrobić potwory. Biorąc pod uwagę realia filmu, to zachowanie Carla, jest nie tyle możliwe, co bardzo prawdopodobne.
PS obejrzyj sobie krwawy diament, tam w dosyć realistyczny sposób pokazane jest okrucieństwo dzieci.
Widziałam ten film, wątek z dziećmi był przerażający.
I masz rację co do dzieci, w filmach i reklamach dzieci pokazywane są jako te pacholęta niewinne, które naturalnie są dobre. No wiec, z własnego doświadczenia wiem, że dzieci NIE są dobre, są z natury egoistyczne i myślą głównie o swoich potrzebach. Co jest całkowicie NORMALNE i nie ma w tym nic złego, o ile mają kogoś, kto je uczy zasad moralnych, dzięki czemu nie stosują agresji i wyrastają na ludzi. Ja się tylko jako dziecko kłóciłam (i godziłam^^) z rodzeństwem i innymi dziećmi o zabawki i cukierki: oddawaj, to moje! :) Ale w okolicznościach wojny, apokalipsy dzieci mogą równie dobrze zabijać, ale będzie im chodziło o to samo: oddawaj, to moje! :D
właśnie chcę obejrzeć Krwawy diament. Jaka ignorancja? Tak to w ogóle bym się nie wypowiadała, po prostu takie jest moje zdanie, tak jak ja nie przekonam ciebie, tak ty mnie...
"po prostu takie jest moje zdanie, tak jak ja nie przekonam ciebie, tak ty mnie..." - ano właśnie taka ignorancja :)
ale wtopa! ojej nie wyczułam faktycznie, w ogóle nie wyczułam... ale na szczęście jest tutaj ktoś tak mądry i oczytany jak Ty ;]
Ale co jest w nim takiego dziwnego, to ze zabil osobe, ktora chwile wczesniej chciala zabic ich calą grupe? Według mnie w koncu zaczął zachowywac sie jak przystalo na czasy apokalipsy i wszechobecnego zniszcenia.
Najgłupszą rzeczą było pojechanie po zdjęcia rodzinne, bum 1 czy 2 odcinki dalej zrobił się z niego madafacka.
jakie dalej? w tym samym odcinku strzelał do kolesia który mu zagrażał. co w tym dziwnego?
a tamten w lesie przecież na grzybach nie był?
poza tym, jaki mu przykład dał tatuś w tym odcinku z fotką? za to nikt z jego grupy nie umarł. czyli jest cool
Carl jest taki, jaki był/ powinien być Daryl. tylko w wersji mini, jako że wcześniej to na niego spadło.
Strzelał wcześniej, ale w sumie się bronił. Tu bardziej chodzi o to co było po postrzeleniu czyli robienie wyrzutów ojcu. Ten jego wzrok mordercy.
ale zarzuty były w 100% słuszne.
poza tym, to nie jest tak że on się zmienił nagle. On ewoluuje. W pierwszym sezonie był zasmarkanym, zastraszonym dzieciakiem. Przełomowe było zaginięcie Sofii i wtedy pierwsze pomysły żeby działać. Później stopniowo stawał się coraz zimniejszy.
Zabił matkę - ojciec oszalał. Dla mnie strasznie dołująca była ta scena jak on stał czy siedział ze spuszczoną głową przeżywając swój ból. A ojciec biegał,krzyczał czy po lesie się snuł. On się interesował opieką nad siostrą a tatuś nawet nie spojrzał. Kto tu był dorosły? Przecież to Rick był przywódcą...
Później porwanie Glenna i Meggie i to w jakim stanie wrócili (Oscar nie wrócił), atak na więzienie no i dzieciak zastrzelił chłopaczka niewiele starszego od siebie. Nie zombiaka, nie ugryzionego - musiał przekalkulować i patrząc w oczy zabić człowieka. Shane był w podobnej sytuacji i jaki się stał? jak Rick przeżywał tamtych w barze? jak przeżywał tego chłopaczka którego miał zabić. A tu jest dzieciak który z zimną krwią strzelił, żeby bronić reszty.
Gdyby tatuś taki twardy był to mamusia by żyła, ataku by nie było itp.
A jeszcze na sam koniec Rick ściąga do więzienia wycieczkę emerytów. I to nie byle jakich - to są ludzie z grupy która ich zaatakowała, która skrzywdziła członków grupy. Sądzić się można później kto dobry a kto zły, ale ryzyko jest. Poza tym jest walka o zapasy, o zaufanie, o wszystko...
Dlatego uważam że Carl jako jedyny tam, zachowuje się racjonalnie. A przy okazji nie traci kontaktu z rzeczywistością - dba o takie pierdoły jak wspomnienie matki. Ale i tak priorytetem jest bezpieczeństwo bliskich.
"dba o takie pierdoły jak wspomnienie matki" ale i tak przeczytasz na forum, że jest psychopatą. Psychopaci i socjopaci nie czują empatii, a Carl pomyślał o swojej siostrze - i o sobie samym - w przyszłości. Dlatego poszedł po zdjęcie, bo chciał, żeby siostra (o ile wyżyje) poznała matkę z opowiadań oraz ze zdjęcia - i żeby w nim również nie zatarło się wspomnienie o niej. On tak naprawdę dba o pewna ciągłość - realną ciągłość - podczas gdy Rick goni za duchami.
Rickowi takie rzeczy nawet nie przyszły do głowy, on generalnie mało myśli o Carlu, a już córka zajmuje odleeeeegłe miejsce na jego liście Rzeczy Do Obmyślenia Na Dzisiejszy Dzień.
Carl nazwał siostrę. Rick - zero zainteresowania w ogóle czymś tak elementarnym.
Carl pomyślał o łóżeczku, rzeczach dla dziecka itp. Rick myślał tylko o broni i zabijaniu.
Carl eliminuje z zimną krwią każde zagrożenie dla siostrzyczki. Rick siedział z GŁÓWNYM zagrożeniem i pił łiski. Nosz kuźwa.
Rick ostentacyjnie świruje i odwala jakieś maniany, jak on to cierpi po stracie żony, tak jakby nikt inny nikogo bliskiego nie stracił. A co robi Carl? On w tym czasie zajmuję się siostrą, dba o to żeby pamięć o jego matce nie zginęła (zdjęcie), stoi z boku, obserwuje i dusi złość i żal w sobie. Dla mnie w takiej postawie nie ma nic egocentrycznego "patrzcie jak ja cierpię, patrzcie!". Jednak to Carl jest uważany za psychopatę, niestabilnego i "pępek świata".
Za zimno na grzyby w serialu. Ja myślę, że chłopina chrust zbierał, a strzelba była na niedźwiedzie. Brzydki Karolek zabił niewinnego zbieracza podpałki :( No jak on mógł!
Pojechał po zdjęcie, bo chciał, aby jego siostra zobaczyła jak mama ich wyglądała. Zapewne też jej nie chciał zapomnieć z czasem. Co to ma być? Bohater ma być jednowymiarowy? Nie może mieć różnych uczuć? Tylko wieść prym w jednym kierunku?
Ale wy jesteście durni. Oczywiście że Carl ma być wielowymiarowy. Tyle że jemu odbiło nagle,od tak. W przypadku ojca czy Shane ta paranoja czy też psychoza rosła stopniowo. A nie bum i nagle z dzieciaka który szuka zdjęć rodzinnych wychodzi socjopata. Gdyby pokazali jakoś że się łamie czy coś nie było by problemu. A tak możemy gdybać co na niego wpłynęło.
Sorki, ale durni to wy jesteście, jeśli nie widzicie jak scenarzyści prowadzą teraz te postaci. Wszystkiego sam się musisz domyślać, musisz myśleć co robi dana osoba w momencie, gdy innych pokazują. Na Shane'a poświęcili dużo czasu antenowego, o dużo więcej niż na przemianę Carla. Zacznijcie się przyzwyczajać, że dostaniemy więcej zachowań "nagle".
Nawet tomb który był za tym serialem uważa tą przemianę za zbyt chaotyczną. I właśnie scenarzyści spaprali na całej linii, zwłaszcza końcówkę. Andrea która mogła dać radę tylu zombie daję się ugryź w pojedynku 1 na 1. A naprawdę mogli pokazać jakieś krótkie scenki że np Carl chodzi zdołowany albo coś w tym stylu. Aż się dziwię że Kirkman pozwala na takie rzeczy.
Nie jest, ale skoro był jednym z miłośników serialu, i nagle zmienił zdanie to o czymś to świadczy. A bronił tego serialu nawet podczas zarzutów wobec nieskończonej amunicji i innych tego typu pierdół. Serio nie da się ukryć że Mazzara nie podołał. Śmierć Merla chociaż w jakimś stylu, ale i tak szkoda chłopa, ale śmierć Andrei która nie miała oporów by zabić własną siostrą, która uzbrojona w nóż dawała radę małym grupkom zombie, która szła cały dzień i noc do więzienia nękana przez zombie i gubernatora nie dała rady 1 Zombie. A przecież wcześniej była w podobnej sytuacji bo chwycił ją zombie. I jeszcze miała grubą kurtkę. Przemiany wcześniej były dobrze pokazane, takie krótkie sceny jak Carl chodzi zamyślony i nie chce z nikim rozmawiać, albo pytający ojca a ten odpowiada mu że nie ma czasu itp nikogo by nie zbawiły. Rick miota się po śmierci Lori. Carla zdaję się to nie obchodzić, wiadomo jest smutny i w ogóle. Ale podczas wyprawy śmieję się do Michonne i w ogóle, zachowuje się po ludzku. W ostatnim odcinku bez niczego zrobił się mordercą i robił wyrzuty ojcu.
Czy nagle to nie wiem. Ma takie odczucia to niech ma. Wielu się czepiało pierdół, nie oszukujmy się.
Mazzara zrobił to co chciał, a Kirkman jakoś wybitnie go nie powstrzymał i koniec. Andrea miała umrzeć na koniec sezonu, to umarła, a że sposób jest kwestią sporną to już co innego. Przemiany Carla musimy się sami domyślać. Skupiono się na eksponowaniu Ricka czy Gubernatora, więc taka nasza rola. Ty się czepiasz, że w przeciągu kilku odcinków był madafaką i okazał czułość w stosunku do (uwaga) bliskich. Co? Nie wolno?
Czyli dla ciebie to jest normalne. Mieć takie wachania że zabijasz matkę, nazywasz siostrę jakimś imieniem, potem żartujesz, i w ogóle by na końcu zabić jakiegoś niewiele starszego dzieciaka i robić wyrzuty ojcu. A nic nie było po nim widać że nagle coś mu tak odwali.
A Kirkman to się chyba dolarów za dużo nawąchał. Tutaj mamy od początku spore odejścia od fabuły, ale nie wyobrażam sobie żeby taki Martin tak odpierniczał w Grze o Tron. Fani pierwowzoru by zabili jego i producentów serialu. Weźmy taką Deanerys. Przecież jakby tak zmienili fabułę że by teraz zginęła to by nie odpuścili twórcom.
Czy ja gdzieś napisałam, że to normalne? Nie, ale musimy się do tego przyzwyczaić. Co jest niezwykłego w wybieraniu imienia dla siostry?
Szczególnie ze to nie jest "jakieś imię", ale imię osoby znanej rodzinie Grimes z czasów sprzed apokalipsy. Carl PAMIĘTA, chce pamiętać, mieć ciągłość, nie rezygnuje z przeszłości (dlatego też pojechał po zdjęcie). Nie nazwał siostry byle jakim imieniem, byle by było (poza tym, gdyby nie było Carla, dziecko do tej pory nazywało by się Asskicker).
Wciąż nie rozumiem, jak można nazywać go dziwnym dzieckiem, psycholem, cwaniakiem i drugim SzejnoFilipem.
naprawdę sporną, bo przecież mogła przywalić w kartony :-D wtedy nikt by nie miał wątpliości, że nie żyje
mi też właśnie o to chodzi, Carl jest niestabilny emocjonalnie, tu się cieszy normalnie gada a za chwilę ma ogromną traumę?!?! coś scenarzyści nie potrafią ogarnąć jego postaci, bo jak na gówniarza, chociaż po przejściach, niby co nie potrzebuje wsparcia? przyjaciela? pewnie, że potrzebuje. Dobrze mówisz, bo on nawet po przeżyciach, nie zapłacze, nie wystraszy się? nie potrzebuje pocieszenia czy przytulenia?? sadzę, że nawet te dzieci które ktoś tam się wymądrzał, ż elatają z bronią, to płaczą i boją się, a nasz cudowny Carl to jest ROBOCOP bez uczuć;d a nie sory jedno uczucie, złość na cały śiat, choć inni chcą dobrze...
Carl jest niestabilny emocjonalnie, bo to tylko dziecko, ktore probuje sobie potafzic z tym swiatem udajac doroslego. dzieci lubia udawac doroslych
lubią oczywiście i są tacy, którzy robią z siebie cwaniaków, ale dziwi mnie, i to jest oczywiście wina twórców, że Carl, niczego się nie boi, nie płacze, nie potrzebuje przyjaciół i robi z siebie nie wiadomo jakiego ważniaka i dlatego, nie lubię tej postaci.... jest źle dopracowana, taka na odwal się
Na jakiej podstawie wnioskujesz że Carl nie potrzebuje przyjaciół? Bo nie chodzi do każdego i nie pyta "będziemy słodkimi friendsami"? I co Ty masz z tym płaczem? Nie każdy rzyga emocjami, nie zależnie od tego czy ma 13 lat, czy 30.
no bo on nie wyraża żadnych uczuć, tylko żądzę mordu, zemsty, wściekłość, jakby innych nie znał i nie ma w nim nawet cienia dobroci, dlatego dla mnie postać jest beznadziejna, a ja nie wiem za co wy go wszyscy tak kochacie? bo np ja bym w takiej grupie, bała się spać koło niego, żeby mnie w nocy nie pochlastał, tak dla widzimisię...
Nie ma żadnych uczuć? A to jak poszedł po zdjęcie swojej matki, to jak martwi się o ojca, to jak ochronił swoją siostrę, Beth i Hershela? Tak, bo on ich OCHRANIAŁ. Nie zabił tego chłopaczka, "bo tak", ja Ty to sugerujesz.
Nie wiem dlaczego usilnie próbujesz robić z młodego jakiegoś małego potworka. Twój problem polega na tym, że jest dla Ciebie nie do przyjęcia i zaakceptowania, że taki młody człowiek, jak Carl, nie siedzi w kącie i nie płacze, przestraszony i nie woła mamusi. Podchodzisz do tej postaci w płytki i powierzchowny sposób. Nie potrafisz spojrzeć na niego z JEGO perspektywy i z perspektywy Świata w którym ON żyje, tylko patrzysz na niego przez pryzmat Naszego, bezpiecznego Świata, gdzie nikt nie chcę Cię zjeść, ani zabić. Dlatego na takiej małej konkluzji, zakańczam tą dyskusję, bo ona i tak do niczego nie zaprowadzi, amen.
Wygadała się i zadowolona;] ciekawe gdzie napisałam, że MA siedzieć i płakać, po prostu dziwi mnie to, że tego nie robi i niestety jest takim małym potworkiem, i to nie ja go zrobiłam tylko twórca;] owszem poleciał po zdjęcie, i akurat to było nielogiczne... Bo niby nagle zatęsknił? Tak to taki twardy, a tu z niczego leci po zdjęcie? Tak masz rację troszczy się o grupę.
Fajnie, że skończyłaś dyskusję, bo nie chce mi się z Tobą gadać
Ciągle to piszesz, również i teraz pisząc że "dziwcie Ci to, że tego nie robi". Nielogiczne? To że ktoś jest skryty i twardy, nie znaczy że jest wyzbyty z uczuć i nie wyklucza takich ich przejawów. Podpadasz w skrajności w skrajność.
Vice versa.
on taka madafaka to był od samego początku, tu odważny, tu się nie boi, nikogo nie słucha, no pępek świata;/ to niech on poprowadzi grupę, ciekawe jakby sobie poradził skoro tak krytykuje tatusia, pewnie by zachował jak pan G i wszystkich wystrzelał jakby się bali...
Wiadome że Carl by nie dał rady przewodzić grupie bo jest w gorącej wodzie kąpany. On nie wacha się pociągnąć za spust. Z jednej strony to dobrze, ale po kij przeżycie jak się niczym od zombie nie różnić.
Bez jaj. jego zachowanie bylo akurat normalne. jak wojna to wojna, co mieli gnojka zabrac i trzymac jako jenca? czy rozbroic i wypuscic zeby wrocil do woodberry po nowa giwere ?