już to napisałam na innym forum, ale zastanawiam się co Wy o nim myślicie? Może ja się
mylę, w końcu psychologiem nie jestem, ale oczekuję Waszych opinii na jego temat...
A oto moja krótka wypowiedź:
ja w ogóle nie rozumiem skąd w nim tyle agresji?? ktoś kto tworzył jego postać, to chyba
zapomniał, jak to jest mieć 12 lat (nawet nie wiem ile ten Carl ma lat, wygląda na 8 heheh) Ja
rozumiem człowieka starszego, bardziej rozumnego, bardziej doświadczonego i świadomego
swoich uczuć, ale taki gnojek, co nic nie wie o świecie?? Ja wiem doświadczył zjawiska
śmierci, tragedii itp itd ale bez przesady, po co robią z niego małoletniego Kubę
Rozpruwacza?! nikogo nie słucha, z nikim się nie liczy, uważa się za najważniejszego (a kiedy
normalne dziecko powinno być wystraszone i zdezorientowane, ok dobrze niech się broni i
będzie odważny, ale zabijanie ludzi i przejawianie dziwnych zachowań, i to nie pierwszy raz już
normalne nie jest)... jego ojciec, kiedyś jego ideał, wzór do naśladowania, a teraz wynika z
tego, że gówniarz poucza nawet jego... jakieś nieporozumienie... coś pokręcili z tym Carlem...
nie czytałam komiksu, ale podejrzewam, że jest zupełnie inny, no chyba, że twórca komiksu
również zapomniał jak to jest być takim małolatem....? a jak wy myślicie?
nie spodziewałam się takich miłych komentarzy :)
Ciesze się, że moja interpretacja tej postaci pomogła.
Mówisz przez pryzmat siebie, ja mając 12 lat już byłem pełen cynizmu i sporo przeszedłem, ty tylko wiesz jak to jest jak ty miałeś 12 lat, nie każdy miałudne dzieciństwo, a co ma nie pouczą cojca jak ma rację, swoje jednak przezył wiec wyciąga wnioski, rozumiem że ty nigdy nie stawiałes się rodzicom? To dopiero dziwne
Ja nie wiem ile on ma lat, może 10.
Aha czyli już byłeś w wieku 12 lat przepełniony rządzą mordu, zemsty i rozlewu krwi. To jest dopiero dziwne! I nie płakałeś, nie tęskniłeś, nie potrzebowałeś opieki, bo byłeś najważniejszym pępkiem świata, tak jak Carl. Aha rozumiem już... Współczuję twoim rodzicom.
A w temacie było, co sądzisz o Carlu a nie o mnie, no ale luz. Wiele osób nie rozumie tego co czyta.
W ogóle ile literówek zrobiłem, wstyd :)
Ja nie mówię że jestem jak Carl niczego taiego nie napisałem, piszesz że nie rozumiem co czytam a sam nie rozumiesz tego co napisałem, mówię że nie każdy miał udane dzieciństwo, i niektózy już za dziecka przeszli więcej niż wielu dorosłych, oczywiście że nie płakałem, nie tęskniłem i nie potrzebowałem opieki nie byłem jakimś debilem w wieku 12 lat i byłem samodzielny. I nie każdy ma rodziców w liczbie mnogiej, więc sobie nie powspółczujesz, tylko wiesz jak to jest gdy ty miałeś 12 lat i byłeś nieporadnym głupim dzieckiem
A co sądzę o Carlu? Mógłby zginąć , nie wiem dlaczego ale strasznie mnie denerwuje jego wyraz twarzy, tak jakby miał zatwardzenie, no i zero charyzmy
akurat ty też nie możesz wiedzieć jakim kto był dzieckiem, czy głupim i nieporadnym, czy takim mądrym i zaradnym jak ty... więc lepiej się nie wypowiadaj w tej kwestii
jedyne w czym się z tobą zgadzam, to ostatnie zdanie
Tak samo ty nie możesz wiedzieć jakim ktoś inny był dzieckiem... a z resztą po co sobie strzepie jezyk i tak nie zrzoumiesz
sam zacząłeś do mnie mówić, jakim ja mogłam być dzieckiem, a gówno wiesz. No więc o co teraz płaczesz? W ogóle nie wiem po co odpowiadasz na forach, skoro wszyscy są głupi i cię nie rozumieją... Nie znasz a oceniasz
"w ogóle nie rozumiem skąd w nim tyle agresji?? ktoś kto tworzył jego postać, to chyba
zapomniał, jak to jest mieć 12 lat (nawet nie wiem ile ten Carl ma lat, wygląda na 8 heheh) Ja
rozumiem człowieka starszego, bardziej rozumnego, bardziej doświadczonego i świadomego
swoich uczuć, ale taki gnojek, co nic nie wie o świecie??"
To wcale ni ch*ja nie jest ocenianie, gówno wiesz o dzieciństwie innych i piszesz takie głupoty. No właśnie powinienem się powstrzymywać, ale dopóki osoba mi nie odpisze to nie mam pewności czy jest tak głupia jak myślę, nieważne
ale debilu ja piszę z własnego punktu widzenia, nie na podstawie tego jakie ja miałam dzieciństwo, tylko na podstawie własnych obserwacji, czyli jak ktoś jest małym gnojem, nawet opuszczonym przez rodziców, to już może podejmować takie świadome decyzje? zabijać, mordować, cwaniakować, wymądrzać się?? może się jedynie wygłupiać, a mózgu mieć nie wiele, choć może uważać się za niewiadomo jak dorosłego i dojrzałego, i podejrzewam, że tak było w twoim przypadku, byłeś cwaniakiem, a gówno o świecie wiedziałeś. Bo wybacz ale człowiek 12 letni nie będzie tak doświadczony i rozumny jak człowiek choćby 40 letni, ty mule o to mi chodzi, ale skoro nie ważne to nie pisz.,
...ale zapomniałam pan najmądrzejszy najbardziej doświadczony się tu wypowiada! Tak masz rację ja piszę głupoty, więc czytać w sumie nikt ci nie każe i gadać ze mną też nie... jak nie umiesz się opanować tylko błyszczysz "inteligencją", to daj sobie na wstrzymanie
Inteligencja to cecha wrodzona i jest naprawdę sporo 12 latków o wiele bardziej rozumnych od bezmóżgich 40-latków któzy z wiekiem są wrecz coraz głupsi, z kim ja gadam.... sorry żałuję że do ciebie napisałem skończmy to zanim cię obrażę a jest to nieuniknione, nie zamierzam błyszczeć inteligencją ani cokolwiek tłumaczyć jakimś anonimom, piszę do osób które są w stanie mnie zrozumieć,miałem cię za taką , mój błąd ,nieważne, już za dużo razy dałem się wciągnąć w bezsensowne dyskusje. Zakładam że miałaś dosyć udane dzieciństwo, a taka osoba choćby chciała nigdy nie zrozumie pewnych rzeczy, dajmy spoko tej dyskusji
Wiecie co czuję że twórcom w tym serialu jedna rzecz wyszła na pewno...I to własnie postać Carla. Chłopaczyna wzbudza tyle skrajnych emocji,antypatii i sympatii że powoli wyrasta dla mnie na jednego z ciekawszych bohaterów. Nawet go w pierwszej trójce umieszczę. I z coraz większej ciekawości nabieram jak zostanie poprowadzony w następnym sezonie. Czy się chłopak wybroni czy pogrąży do końca? ( a może go zjedzą-tez jest opcja,no ale cóż...)
Carl jest jedyną osobą, do której nie miałam zastrzeżeń po skończeniu 3 sezonu. Zarówno do niego, jako postaci (wydaje się najbardziej ogarnięty z całej ekipy), jak i do jego rozwoju i wiarygodnego zachowania, będącego logicznym następstwem tego, co go spotkało dotychczas w życiu.
Będzie mi bardzo smutno, jak to zniszczą w 4 sezonie :(
http://www.strefawalkingdead.pl/co-nowego-w-sezonie-czwartym/
"ważnym aspektem przyszłej fabuły będzie pogłębianie ciemniejszej strony natury bohatera, z uwzględnieniem Carla oraz Gubernatora"
Żeby tylko w przypadku Carla, nie wyszło to tak karykaturalnie jak u Philipka...
Nie osłabiaj mnie :(
Można być złym i można być zuym. Można też być "złym".
Chcę, żeby Carl był "zły" ;)
Ja właśnie to mam na myśli mówiąc o byciu "złym".
To jest ktoś taki, kto zimno, logicznie, bez emocji, podejmuje decyzje. Decyzje, które mogą budzić moralne wątpliwości, szczególnie w przysłowiowej Szwecji XXI wieku, ale które w świecie post-apokalipsy są dobre dla bohatera oraz dla jego bliskich.
W tym przypadku Carl jest właśnie takim bohaterem. Jego słynna akcja z zabitym chłopakiem wzbudza naturalny odruch sprzeciwu, ale w tym dokładnie momencie, z bagażem doświadczeń Carla, z dodatkiem jego młodego wieku (kiedy wiadomo, wszystko jest czarno-białe i bezkompromisowe) jest normalna i zrozumiała. I dobra - dla niego.
Można sobie zadawać pytanie - czy Carl jest zły. Jest już skrzywiony, to pewne, ale nie jest świrem, jak Filip, nie zabija dla samego zabijania. Nie jest też hipokrytą, jak Rick, który stosuje podwójne standardy moralne, jak mu wiatr zawieje.
Nie wiem, czy Rickowi uda się ocalić Carla. Mam wrażenie, że Carl postawił sobie za cel przetrwanie siebie i Judith, potem ojca i reszty ekipy. Nie jestem nawet pewna, czy wciąż szanuje Ricka po tym wszystkim, co ten odwalił w 3 sezonie. Z pewnością nie okazał mu szacunku na koniec. Carl miał sporo czasu na obserwację, poczynania ojca nie poprawiły jego morale. Wymowne wydaje mi się teraz to, jak Carl w tym sezonie był bardziej silny i stanowczy, niż Rick - kiedy zajmował się węezieniem pod nieobecność Drużyny A, kiedy Pączuś przybył, kiedy trzeba było się zająć rzeczami dla dziecka, JEGO IMIENIEM... Carl wykazuje żelazne konsekwencje i zasady, niesamowite w jego wieku :)
Tak ze dla mnie Carl jest "zły", czyli tylko tak się wydaje, albo jest zły dla swoich wrogów (lub potencjalnych wrogów).
Nie jest czysto zły, jak np. Ramsay z GoT, ani nie jest karykaturalnie zuy jak od pewnego momentu Filip :)
Każdy kto chcę przetrwać i nie chcę być taką posłuszną owieczką,stojącą z boku, będzie musiał się zmierzyć z różnymi trudnościami i podejmować ciężkie decyzję, przez które jego postępowanie nie będzie nigdy do końca jednoznaczne. No i dzięki temu też stanie się ciekawą postacią. Dlatego dobrze dla Carla, że on idzie w taką stronę. Tym bardziej że już wielokrotnie powtarzaliśmy tu na forum, obecnie tylko on się jakoś wyłamuje przed szereg, co czyni go interesującym bohaterem, o którym się dyskutuje.
Mam o nim takie samo zdanie jak Ty. Nie uważam go za świra, chłopak jest właśnie nieco "skrzywiony", jednak zaczyna się on po prostu dostosowywać do świata w którym żyje w którym nie ma miejsca na "kid stuff". Rick wymagał od niego dojrzałości, no to teraz ma.
No i co do Ricka - myślę że będzie miał małą powtóreczkę z Szejna ;] Tzn, nie sądzę żeby Carlowi odbiło, ale myślę że on może być taką nie oficjalną opozycją do ojca. Może zacząć kwestionować jego decyzje, wytykać jego hipokryzję i błędy, tak jak to zrobił w finałowym odcinku 3 sezonu.
"Tak ze dla mnie Carl jest "zły", czyli tylko tak się wydaje, albo jest zły dla swoich wrogów (lub potencjalnych wrogów)."
Bardzo fajnie ujęte i się pod tym zdecydowanie podpisuje.
No,to byłby dobry kierunek:) Wiarygodny. I zapewne będzie dalej rozpalał nasze psychologiczne zapędy.
Witam Koleżankę;) Mogę zapytać czemu Philip dla Ciebie jest postacią karykaturalną?
Skopiuje moją wypowiedź z innego tematu:
Poprzez karykaturalny, mam tu namyśli jego super moce, takie jak :
Akcja z żołnierzami - kulę omijają Philipka
Atak na więzienie (pierwszy)- to samo
Jeździ za Andreą jakby jej wszczepił GPS-A w tyłek, bądź miał jakiś szósty zmysł
Potrafi wyjść bez najmniejszego szwanku z sytuacji - otoczony ze wszystkich stron przez zombiaki.
Potrafi odgryźć palce do połowy i to do tego dwa na raz (moje ulubione)
Nikt go nie potrafi zabić, ale on potrafi rozwalić nawet gościa o 3 razy większego od siebie
Aha jeszcze dodam do tego akcja w więzieniu numer dwa, gdzie Philip chowa się za jakąś kobieciną pod pretekstem pomocy w opuszczeniu pola bitwy. To było na prawdę zabawne.
Mimo tego darzę sympatią Philipka, bo fajnie przedstawiono ewolucje jego świrowania i miał kilka świetnych akcji i przebłysków Gubernatora z komiksu, czy ogólnie takiego brutalnego psychola, sukr wiela. Tyle że to tylko przebłyski, a tak to, to jest właśnie taki sympatyczny Philipek, który bardziej bawi i męczy już swoją osobą.
Kule omijają gościa-zabieg stosowany w tak wielu filmach i serialach z cyklu zabili go i uciekł że no cóż- to już raczej pełno prawny środek narracyjny.
Jazda za Andreą -no spinkalała ewidentnie w stronę więzienia,o czym wiedział (szósty zmysł?) ,więc chyba wiadomo na jakiej trasie miał jej szukać. Nie wiem,dla mnie logiczne.
otoczony przez zombie-a on jeden? Patrz Koreańczyk w studni-to dopiero kuriozum było.
odgryzienie paluchów-adrenalina?wściekłość?psychoza?szaleństwo? Walking Deadowy Mike Tyson .......... .. .a sorry ten wolał uszka.
akcja w więzieniu numer dwa-nie z czaiłam momentu,no to się nie wypowiem, przyjmę na wiarę.
Generalnie takich karykaturalnych postaci/wydarzeń byłoby tam więcej. Oczywiście nie bronię Gubernatora bo w sumie odczucia mam jak Ty (hm dziwne uczucie). No może sympatycznym bym go nie nazwała ,ale męczącym nieco owszem.
Dzięki za kopiuj i wklej:)
Podskórnie czuję że znowu się po mnie przejedziesz- więc może tylko zaznaczę że to moja subiektywna odpowiedź na Twoje argumenty, i nic ponad to.
Ad. 1 Co nie zmienia faktu, że to jest groteskowe ;]
Ad. 2 Fakt, to jeszcze jakoś można wytłumaczyć.
Ad. 3 Ale przecież z Glennem to jest całkiem inna sytuacja. Był przywiązany liną i reszta go asekurowała, tak że jakby co to go wciągali do góry i to był jeden zombiak, a Philipek wyszedł bez najmniejszego szwanku z sytuacji, gdzie został otoczony przez kilka, czy nawet nie wiem czy nie kilkanaście Walkersów, które się na niego rzuciły "face to face".
Ad. 4 Ale w uchu masz chrząstkę, ona jest o wiele delikatniejsza niż kości palców, więc kawałek ucha można spokojnie komuś odgryźć. Człowiek nie ma tak silnego zgryzu żeby odgryźć komuś 2 palce do połowy i tym samym przegryźć kość. To by trzeba było mieć co najmniej zgryz jak pies (widocznie Philipek ma).
Sympatyczny, to było z przekąsem ;]
Absurdów w tym serialu jest wiele, ale u Philipa jest ich takie nagromadzenie, że to aż bije chamsko po oczach. Przynajmniej tak to wygląda u mnie.
Ad. 3 - no jednak wydaje mi się że ta sytuacja dorównywała Phillipowi i stadku martwych (co to była za asekuracja się przekonaliśmy). W ogóle mnie fascynuje to pomijanie tego że martwi wywijając tymi łapami na lewo i prawo nikogo nie zadrapują -co przecież też grozi (chyba?) przemianą?
Dobra wkręciłam się .. . dodam jeszcze sytuację gdzie Phil głaszcze,szczotkuje swoją trupo córkę,która tez oczywiście ani go nie draśnie szponami ... no bo jak.
Ad 4; popytam jak to wygląda. Na logikę ok - coś z tym zgryzem jest.
Ad.3 Szczerze powiedziawszy to nie pamiętam już tak dobrze tej sceny. Z tego co kojarzę to Glennowi udało się w ostatniej chwili uniknąć rozszarpania przez tego zombiaczka. Dla mnie to jednak nadal jest mniej naciągana sytuacja od tej Philipkowej.
Scena z córką Philipka była głupawa. Niby coś się tam do niego zaczęła szarpać, ale podczas czesania siedziała sobie grzecznie. No chyba że jej dał jakieś jedzonko żeby się nim zajęła, to wtedy nabiera to sensu.
Ad. 4 Nie jestem jakimś ekspertem w tej dziedzinie, no ale jednak na "chłopski rozum", nie jest to możliwe.
Scena z córką Philipka
to mogło być nawiązanie do tych eksperymentów, które prowadzili- że jak danej osobie ciągle coś powtarzać to po przemianie w zombiaka będzie kojarzyła to powtarzanie i da się ujarzmić.
wydaje mi się, że wynika to z faktu, że do tej pory skupiano się głównie na pokazaniu innych osób i to, że jego postaci "nie schrzanili" wynika z zupełnego przypadku. jego wątek był jakby tłem pozwalającym głębiej ukazywać charaktery pozostałych postaci i nie próbowano się w związku z tym wgryzać bardziej w jego psychikę. w 4 sezonie ma się to ponoć zmienić i trochę się boję czy słusznie. aczkolwiek może to wnieść jakiś "nowy powiew" do serialu. z pewnością "gmeranie w jego osobowości" również wzbudzi wiele kontrowersji.
Znając ich talent do pieprzenia postaci, to lepiej będzie zamknąć oczy i nie "paczeć" :D
Nie wiadomo, czy w ogóle będę na co paczeć, bo jak zaczną cudować z powrotami z zaświatów Pewnych Osób, o których dyskusję czytałam wczoraj na tym forum, to nie wiem, czy będę kontynuować. No chyba że dla beki. Czasami robię gópie rzeczy dla beki.
Przypomniały mi się wszystkie komediowe anime i reakcje szokowe. Osobliwie chomik Ebichu :D To będą moje reakcje:
pojawia się Andrea http://media.tumblr.com/tumblr_m6w02x0uSK1qbyc76.gif
fak ju! *eskalacja agresji* http://30.media.tumblr.com/tumblr_m1d8k92ojZ1qzqnxxo1_r1_500.gif
emocjonalny rzyg na forum http://25.media.tumblr.com/tumblr_m0tdf5DXSZ1r3d0l2o1_500.gif
dosadne określenie tfurcy http://25.media.tumblr.com/tumblr_m1ktz14ewt1qi0kfro1_500.gif
@anita dokładnie, niech już tak zostanie jak jest, a nie mieszają w szambie
Hhahahahahaha dobre, ostatnia najlepsza ;D. Ja po prostu jak będę siedzieć, tak spadnę z tym fotelem, jak w anime. Jak w ogóle można pisać petycję o przywrócenie Andrei do serialu?! Ja rozumiem, że można polubić bohatera, ale nie popadajmy w skrajność. To aż woła o pomstę do nieba.
Podobno jest ich.... pięć? :o Czuję się jak w Supernatural. Tylko ze tam mają pierdylion możliwości przywrócić kogoś do żywych, w TWD jest tylko jedna metoda :)
Kurde, jakbym miała pisać petycje o przywrócenie każdego ulubionego umartego bohatera, to bym siedziała tu do usmarkanej śmierci. Petycje można składać o usuniętego z obsady ŻYWEGO bohatera, aktora który z jakichś przyczyn odszedł z produkcji. Ale nie kiedy bohater zmarł!
Dokładnie. Moim zdaniem niech zostanie tak jak jest. Jak zaczną kombinować z jakimiś powrotami z zaświatów, albo halucynacjami to ja chyba podziękuję. Nich się lepiej zajmą innymi bohaterami, zamiast bawić się w jakieś wskrzeszanie Andrei.
Bez przesady to tylko serial więc nie ma mowy o skrajnych emocjach, ale jeżeli chcieli stworzyć niezwykle nielubianą postać to im wyszło :)
Oj no wydoroślał, w takim świecie jak w walking dead nie ma miejsca dla mięczaków, jesteś miękki to giniesz, nie ma miejsca na litość. Im prędzej to zrozumiesz tym lepiej.
Problem polega na tym, że on wydoroślał tylko pozornie. Mentalnie to tak naprawdę cały czas dzieciak, tym niebezpieczniejszy im bardziej jest przekonany właśnie o swojej dorosłości. Przede wszystkim nawet taki świat i takie przeżycia nie zrobią z dzieciaka osoby prawdziwie dojrzałej od tak. W tym przypadku jest to raczej pierwszy krok na drodze do psychopatycznej megalomanii. Carlowi będzie się wydawało, że to tylko on ma rację, a jego faktyczne szczeniactwo nie pozwoli mu prawidłowo ocenić wielu sytuacji. Akcja z tamtym chłopakiem w lesie tego dowodzi. On już teraz nie potrafi rozróżniać prawdziwego zagrożenia od urojonego/mało prawdopodobnego itp. Co będzie potem? Ano potem będzie tylko gorzej jeśli ktoś nie zastosuje wobec niego "terapii szokowej". Ktoś musi mu uzmysłowić jakim słabym i aroganckim dzieciakiem próbującym zgrywać super-twardziela jest w istocie. Jednak jego ojciec na 90% nie będzie w stanie tego zrobić.
dokładnie, on jest nie dość , że niepoczytalny, to jeszcze uważa się za pępek świata... "wszyscy dookoła są głupi słabi, a ja jestem mocny i taki dorosły!!"
Z pępkiem świata to może nie, ale reszta to na pewno. Oczywiście walnie do takiego stanu psychiki syna przyczynił się jego ojciec swoim krachem psychicznym, ale Rick przynajmniej dzięki temu że nie tłumił swojego załamania już z niego wychodzi, jego syn dusił w sobie emocje i te go teraz zżerają od środka jak zgnilizna. Jednak z drugiej strony Carl ma 13 lat i aż takim małym dzieciakiem nie jest. On zaś miejscami zachowuje się gorzej od tego komiksowego co ma lat 8 lub 9. Wiąże się to prawdopodobnie z tym, że rozpoczyna się u niego okres buntu i dlatego wszystkich dookoła ma za bandę frajerów a siebie za super gieroja. Obawiam się, że tylko mocny wstrząs w stylu wpadnięcie w łapy jakiegoś brutala, który uzmysłowi mu jak łatwo mógłby mu np. ukręcić łeb przy samych ramionach, (i późniejsza płaczliwa ucieczka w ramiona tatusia) przemówi mu do rozumu.
Oczywiście wiele osób (choćby tutaj) jara się jaki to Carl zarąbisty się robi, ale to według mnie trochę błędne myślenie. Prawdziwym zwycięstwem w tym post-apokaliptycznym świecie będzie bowiem nie kierowanie się zdziczeniem i rozwiązywanie wszystkich problemów na sposób siłowy (wiadomo, zawsze najłatwiej jest zabić, zniszczyć itp.), a znalezienie równowagi między przetrwaniem oraz zachowaniem przynajmniej elementów człowieczeństwa. Powiedzmy sobie szczerze jedną rzecz. Czy jeżeli wszyscy staną się tak "twardzi i dobrze myślący" jak Carl (rozumiem, że Filipa też tu w takim razie zaliczamy?) to czy ludzie będą się tak naprawdę różnić od walkerów? Czy jeżeli dadzą się ogarnąć bezwzględnej żądzy krwi to czy będą lepsi niż te potwory? Lepiej żeby ludzkość trafił szlag do reszty niż miała spełnić się taka wizja.
Dokładnie, zgadzam się. Ale też prawda jest w tym, że wszyscy się podniecają jaki to on nie jest świetny, że zabija zagrożenie, że jest mądrzejszy od ojca, że sam najlepiej by pokierował grupą, lepiej niż Rick... no tak wszyscy pokochali Carla, choć jeszcze rok temu wszyscy mieszali go z błotem... Nie mówię, że ubóstwiam Ricka, ale jakoś wzbudza we mnie więcej sympatii, choć niektóre jego decyzje są pokiełbaszone ;D
A co do Carla i ogólnie do wszystkich bohaterów, tak jak mówisz czy zabijanie jest najważniejsze, przetrzymywanie, tortury, przemoc itd? Właśnie jak to niektórzy "mądrzy " na forum piszą, "a ciekawe jak ty byś się zachowała w takim post apokaliptycznym świecie", wiadomo musielibyśmy nauczyć się walki, ale także każdy człowiek szukałby takiej ostoi, czegoś normalnego, miłości, prywatności, a nie tylko jak Carl, lata z bronią po całym więzieniu, wygłasza swoje 'wierzenia', mierzy do wszystkich i zabija innych bez mrugnięcia okiem... nawet tego chłopaka, koleś prawie w jego wieku, wystraszony, widać gołym okiem że zastraszony prze Gubernatora i do tego sam skołowany, a ten mu kulkę w łeb jak świni w ubojni, nawet Hershel popatrzył jak na kompletnego psychola.... więc moja awersja do niego tylko wzrasta z każdym sezonem, a ten już przebił wszystko ;]
Dokładnie jak pisałem. Jest jeszcze szczylem, który nie zna i nie rozumie (bo jest na to za młody) wielu aspektów egzystencji a chce zgrywać wielkiego szeryfa. Co to za szeryf co to nie potrafi odróżnić zagrożenia prawdziwego od urojonego. W tamtej sytuacji było to widać jak na dłoni, jak Hershel (dużo starszy i dojrzalszy niż Carl) już po oczach tego chłopaka widział, że tak naprawdę jest on nieszkodliwy. Osobiście nie powierzyłbym nawet częściowo losu grupy komuś takiemu jak Carl. Jest zbyt nieobliczalny, przynajmniej na dzień dzisiejszy.
jeszcze w szale agresji nie wiadomo czy nie zacząłby strzelać do swoich....
ale uważaj zaraz na komentarze, że zapomniałeś jak to jest być dzieckiem itp itd ;]
Waśnie pamiętam mniej więcej jak to jest być dzieciakiem (to nie było znowu tak dawno temu:]) i dlatego wiem, że z Carlem trzeba zrobić porządek i nie pozwalać mu żeby to on dyktował warunki dorosłym i wyobrażał sobie nie wiadomo co. Oczywiście nie może być więcej małym dzieckiem jak we wcześniejszych sezonach, ale z obecnej ścieżki też musi zejść bo za parę lat stanie się najpewniej nowym Gubernatorem. A wtedy na pewno będzie zagrożeniem dla obecnych bliskich, który przy każdej próbie sprzeciwu będą musieli się lękać jego ewentualnej reakcji (jak pokazał Filip może być mocno nieciekawie).
właśnie może tak być, na razie jest jeszcze nieporadny, ale później może wyrosnąć z niego prawdziwy zabójca i dyktator, cieszący się przemocą jak Gubernator.... a wtedy nikt w jego pobliżu nie byłby bezpieczny. Właśnie pisałam wcześniej, że dla mnie w tym serialu, ta postać Carla jest źle zrobiona, ponieważ producenci robią z niego bohatera 30-40 letniego a nie 13letniego... no wydaje mi się, że taki młody człowiek oprócz buntu i agresji, również potrzebuje bliskości, rozmowy, czułości, też powinien czuć się niepewnie, czasem być wystraszony... ale nie Carl, Carl zachowuje się jak jakiś weteran wojenny, dlatego jakoś ciągle nie mogę się do niego przekonać...;/