Piąty sezon oficjalnie potwierdzony! :) Premiera będzie w 2017 roku. No to czekamy niecierpliwie.
To był szczególnie upierdliwy przypadek. Dopiero, wówczas,gdy zmęczona jego "zachęcaniem do mężczyzn" stwierdziłam, że skoro jest taki do nich przekonany to powinien sam spróbować, zarwać jakiegoś przystojniaka i nadstawić poślady, dał sobie spokój... :] A jak sobie z tym poradził? Nie wiem, to nie był mój kumpel, ani żaden znajomy. Ot koleś na imprezie, który się dostawiał do mnie i do mojej panny. Tutaj pokutował kolejny stereotyp, że 2 laski bardzo chętnie wejdą w trójkąt z facetem..Na szczęście po moim tekście poszedł w diabły...
Kazda z nas musi spotkac takiego Czesia. Albo typowego Sebcia ;-)
Co podrywa slowami "E! Mala! Bolalo cie jak spadalas z nieba? "
lub "podobasz mi sie - nie zepsuj tego" czy synne "Bola cie nogi? bo caly dzien chodzisz mi po glowie"
xD
Staraja sie chlopaki no nie powiem. :D
"Tutaj pokutował kolejny stereotyp, że 2 laski bardzo chętnie wejdą w trójkąt z facetem"
A moze Czesio pierwszy raz podrywal dziewczyne a przez Ciebie mial zlamane serce i uraz na reszte zycia, jestes okrutna ;)
Chcesz bym analizowała procesy myślowe Czesia i jego stany emocjonalne? Zdecydowanie za dużo ode mnie wymagasz. :]
Czy kolezanka oglada Orphan Black? Racja, obok Wentworth to moj ulubiony serial. Rzeczywiscie sam ship nie wydaje mi sie dziwny i kibicowalam im, ale rozpisanie go bylo dosc dziwne. Ale akurat jesli chodzi o przemiane Bea, to dla mnie jest przekonujaca. Ona nigdy nie kochala, sama mowila, ze "uprawianie milosci" - kocham filmwebowa cenzure, nie byl jej rzecza, miala meza tyrana ktory ja gwalcil, mozliwe, ze byl to jedyny jej partner w zyciu, wiec ona mogla naprawde nie wiedziec kto jej sie podoba, bo nie za bardzo przejawiala zainteresowanie kimkolwiek, takze tu sie nie zgodze. Wg nnie Cormack odegrala to przekonujaco, byla zagubiona, niesmiala, wczesniej gdy mowila chociazby o uprawianiu milosci byla taka sama i wcale jej sie nie dziwie. Ale tutaj kazdy ma prawo do wlasnego zdania. Franky w tym sezonie jest naprawde chaotyczna, niespojna, okropnie mnie to denerwuje. U nich to bylo cos w stylu: ja Cie, k*urwa kocham, ale masz racje, ze bylo to bardzo nieprzekonujace i nigdy wczesniej z jej ust nie padlo, takze rowniez czulan sie zazenowana slyszac to z jej ust. Poza tym raz placze, ze Bridget ja opuscila, za chwile chce sie pukac z Allie a potem znow placze? Coz za bezsens...
W swoich impulsywnych zachowaniach jest bardzo spójna-zawsze taka była. Jednakże od tej postaci po prostu oczekujemy więcej. Oczekiwać od takiej Allie heroicznych czynów jest nonsensem, ale oczekiwać tego od Franky po tym co zaprezentowała w pierwszych 3 sezonach jest zasadne." Poza tym raz placze, ze Bridget ja opuscila, za chwile chce sie pukac z Allie a potem znow placze? Coz za bezsens..." W ciągu kilku minut doświadczyła czegoś co nigdy w życiu jej nie spotkało-odrzuciły ją 2 kobiety. Płakało jej "ego", bo to ono najbardziej oberwało w tym momencie.
Jeśli spojrzec na to pod katem urazonej dumy, to rzeczywiscie jej zachowanie pasuje i sie zgadza, ale psychofanki stwierdza, ze to byl placz za jej wieeeeelka miloscia Bridget i znowu beda pisac, ze ship Frallie jest okropny, brak szacunku, a scenarzysci sa chorzy, wrzucajac takie sceny. Chore to sa te wypowiedzi xD
"U nich to bylo cos w stylu: ja Cie, k*urwa kocham, ale masz racje, ze bylo to bardzo nieprzekonujace i nigdy wczesniej z jej ust nie padlo, takze rowniez czulan sie zazenowana slyszac to z jej ust. Poza tym raz placze, ze Bridget ja opuscila, za chwile chce sie pukac z Allie a potem znow placze? Coz za bezsens..."
Pozwole sie wtracic :) Zazenowanie - to dobre slowo okreslajace reakcje wiekszosci z nas na ta scene :D
To bylo takie "suche"
Franky powiedziala te wszystkie slowa zupelnie bez przekonania. Gdyby nie trafila do wiezienia pewnie jeszcze dlugo bylyby razem, bo bylo wygodnie. Wrecz idealnie;) Franky wyszla na prosta, miala prace w ktorej sie spelniala, kobiete i dom do ktorego mogla wrocic. Zyc nie umierac;) Ale przy okazji pomocy innym wyszla jej natura - pakowanie sie w klopoty mimo najlepszych intencji i tez ta impulsywnosc ;) Impulsywnosc polaczona ze szczeroscia, ktorej zabraklo jej w relacji z Bridget. W pokretny sposob chciala ja chronic a wyszlo zupelnie inaczej. Jakby jej nie ufala, nie przychodzilo jej do glowy ze Bridget moglaby jej w czymkolwiek pomoc. A z drugiej strony mysle, ze Franky miala dosyc bycia "pod specjalna opieka" Chciala swoje problemy zalatwic sama (jak przez cale swoje zycie) Patrzac na ta postac smiem watpic, ze umie wspolpracowac w zwiazku i potrafi dzielic sie swoim smutkiem czy troskami. Ona zawsze byla sama. Ale przy tym swietnie sobie radzila. Pod tym wzgledem mi imponuje. Nie jest taka rozwleczona tylko bierze sprawy w swoje rece. Ok z roznym skutkiem, ale jest silna i nieustepliwa. Zauwazylam,ze takie postacie sa wlasnie najbardziej popularne w filmach/serialach. Takie ktore radza sobie same. Wszyscy im po prostu zazdroscimy. Kazdy chcialby byc silny;]Kazdy by czasem chcial wszystko rzucic w diably. Zrzucic z siebie ciezar oczekiwan. Miec gdzies co mysla inni i to jak nas oceniaja. Jak to kiedys spiewal happysad "nieproporcjonalnie wiele rzeczy nas dotyczy ktore malo nas obchodza, chyba wiecej szczescia maja nie ci co sie rodza a ci co umieraja"
Odstawiajac na bok filozofie powiem tylko, ze reakcja Franky(czyli placz za Bridget, molest na Allie i znow placz) jest bardzo kobieca, bowiem kobieta zmienna jest :D:D
"Patrzac na ta postac smiem watpic, ze umie wspolpracowac w zwiazku i potrafi dzielic sie swoim smutkiem czy troskami. " W realu oczywiście, że nie. Typy FD darzą autentycznym i nieprzemijającym uczuciem tylko jedną pośród niewiast, tę, która jawi im się jako absolutnie bezkonkurencyjna, a która zwie się WOLNOŚĆ. ;) Jednakże w serialu FD może przejść cudowna przemianę. FD i AN mogą wspólnie jeszcze sporo przejść(o co zapewne zatroszczy się Ferguson) a to bardzo zbliża. Szczególnie, że Allie to jest właściwie pierwsza kobieta, której Franky się zwierza, którą wtajemnicza w swe plany, ba, której się przyznaje do swoich błędów. Do tego jeszcze dochodzi fizyczne obustronne przyciąganie. Pamiętajmy, że to jest postać fikcyjna, której jeśli nie uśmiercą to najpewniej zafundują jej jakiś happy end.
Wlasnie o tym zapomnialam napisac, ze teraz Franky bardzo duzo czasu spedza z Allie i jej ufa. Od poczatku tak bylo, wiadomo ze zblizyla ich smierc Bea Smith. Nie za bardzo lapie czemu ewentualny zwiazek Franky&Allie to dla niektorych przesmiewczy taniec nad grobem Bea Smith. Jak wgl mozna pomyslec, ze lepsza dla kogos jest dozywotnia zaloba niz nowy poczatek i zwiazek, ktory przyniesie jej szczescie. (ale bylo juz o tym tutaj ze 100 razy)
Bea w zwiazku z Allie za bardzo sie "odkryla" podajac Ferguson jak na tacy swoj czuly punkt. Teraz Freak Allie zabic nie chciala - bo uwaza, ze dla Novak lepsze jest zycie i tesknota za Smith/plus poczucie wlasnej bezradnosci ze nie potrafi zabic morderczyni swej kochanki. Franky tez nie powinna chciec skrzywdzic, raczej tak jak napisalas zatroszczy sie o to zeby te dwie dziewczyny spokoju nie mialy. Zapewne bedzie chciala pocelowac troche w psychike i stwarzac poczucie zagrozenia. Teraz procz jednego spiecia na stolowce scenariusz ukazywal raczej "uspiona Franky" bagatelizujaca, ze Freak rozrabia ;] Ale kiedy Franky sie obudzi...
Oby sie obudzila, licze na to.
Mnie chodziło o to, ze ten placz za Bridget jest wg mnie nieszczery. Raz ma ja totalnie gdzies, naraza jej kariere probujac zenujacej uczieczki, osmiesza i upokarza ja we wlasnej celi, klamie jej w twarz non-stop a za chwile wywala z tekstem ze ja kocha i placze, ze ja opuscila? Ja juz sie w tym wszystkim pogubilam, totalnie nie rozumiem takiego zachowania...kobiety sa zmienne, ale zeby az tak? A Franky radzi sobie sama i to rzeczywiscie kreci, ale w wielu scenach mozna bylo zauwazyc, ze wcale nie jest taka silna i w glebi serca jak to okreslila Liz jest mala przestraszona dziewczynka, ktora zabrnela za daleko i nie wie jak wrocic (patrz sezon 2).
Nie wiem, czy ten placz byl nieszczery. Zazwyczaj w samotnosci jednak dajemy emocjom ujscie i jestesmy soba. Dlatego to co wyplakala to jej... Bridget mogla byc punktem zapalnym do wielu innych sytuacji i spraw, ale jak najbardziej Doyle mogla zaplakac za kims kto ja zostawia. Zwlaszcza, ze Franky nie spodziewala sie, ze Bridget spakuje manatki i odejdzie. To bylo dla niej spore zdziwienie. Jej wczesniejsze zachowanie tez da sie wyjasnic, postac Bridget odkad Franky trafila znowu do wiezienia byla pisana "placzliwie" Bridget biegala za Franky, narazala ja na kolejne klopoty. Kazdy bylby tym wkurzony. Na szczescie ostatnie odcinki nam "przywrocily" Bridget, ktora jak juz pisalam odeszla z godnoscia a to wcale nie jest takie proste zwlaszcza w milosci ;)
Co do dalszej wypowiedzi,gdzies tutaj juz pisalam o tym, ze Franky jest zagubiona osoba, czesto sie mota ale to chyba sprawa tego ze nikt z nas nie jest z kamienia. A Franky czasem jak widac czuje podwojnie pewne sytuacje tylko tlumi te emocje w sobie co skutkuje tym, ze potrafi wybuchnac. To cechy kogos kto ma charakter, FD to ostatnia postac o ktore mozna powiedziec ze jest plusem czy minusem. To wielowymiarowa osoba. Mozna ja lubic, podziwiac,kochac lub nienawidzic - co jest dowodem na to, ze chyba malo kto przejdzie obok niej obojetnie.
W sumie podejrzewam, ze ten placz byl z powodu, ze kazdy po kolei w jej zyciu ja opuszczal, mimo dobrego zachowania na wolnosci i tak trafila z powrotem do wiezienia itd. Patrzac z tej perspektywy masz racje - bylo to szczere. Taak, Bridget przesadzala w pewnych monentach (choc wciaz uwazam, ze ta scena w celi byla okropna i strasznie upokarzajaca i Bridget na to nie zasluzyla), ale na koniec zachowala sie z godnoscia, mnie caly czas bylo jej szkoda, ciezko sie patrzylo jak Franky ja traktuje. Franky jest bardzo zagubiona i w tym tlumieniu emocji, a potem wybuchaniu jest bardzo podobna do mnie, tez jestem osoba skryta, ale jak juz sie wkurze/zaczne komus zwierzac, to leca wiory, bo tak jest to emocjonalne. I masz racje, postac ta wywoluje emocje, mozna nawet powiedziec skrajne, przez to jest tak interesujaca.
Dość późno trafiłem na ten serial i żaden wcześniej nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Po finale 4 sezonu zobaczyłem, że Bea odeszła a ja z jej powodu zwariowałem na punkcie tej produkcji i dalsze oglądanie mija się dla mnie z celem. Wiem, że BS wywołuje różne reakcje ale dla mnie jest ona fascynująca. Kobieta dla której los nie był łaskawy odnajduje miłość ale kończy tragicznie. Poczułem się jak bym dostał plaskacza, uśmiercili motor serialu a przedłużają wątek JF, która jest nieśmiertelna. Wychodzi na to, że śmierć BS poszła na marne. Szkoda, że zakończyłem oglądanie w ten sposób, ten koniec zachwiał mną podobnie jak beznadziejne zakończenie Dextera, który nie wdarł się we mnie w ten sposób co BS.
Jestem na 9 odcinku 5 sezonu i to już dokładnie widać że to jest nieszczęsny 5 sezon. Do 4 sezonu grało wszystko i wszystko akceptowałem, nawet przemianę Doyle i jej związek z panią psycholog, choć uważam że to jedna z najbardziej nieudanych i źle dobranych par w serialach przez postać pani psycholog.
Ale piąty sezon to już zjadanie własnego ogona. Niby są nowe sytuacje, ale tak naprawdę to są to te same sytuacje, co widzieliśmy wcześniej, tylko inaczej przedstawione albo w innej konfiguracji. Niby są twisty i nadal nie można oderwać się od ekranu, ale czegoś już brakuje.
Ferguson jest już odczytana i wymięta z każdej strony. Co można ciekawego z nią wymyślić?
Alle nie istnieje w 5 sezonie bez Rudej.
Doyle wróciła za kraty, ale tak jakby jej nie było, duży minus.
Reszta ekipy się wykrusza, albo zmienia więzienie, albo warunkowe.
Zakręcili coś z Liz i Sonią i dzięki tej ostatniej może się coś jeszcze ciekawego stać, bo ma potencjał, chyba że znów polecą w sztampę jak dotychczas, czyli seryjna morderczyni bez dowodów i siedzi za niewinność.
Szkoda tego serialu, bo 1 i 2 sezon to rewelacja, potem wątek Ferguson też bombowy, ale naprawdę potrzeba włożyć do tej produkcji trochę świeżości, bo za chwilę zacznie męczyć.