Niestety to już koniec pierwszego sezonu wspaniałego serialu. Twórcom należą się gratulacje, ponieważ ze względu na czas trwania odcinka, można go nazwać filmem. Mnóstwo odpowiedzi, bunt oraz delikatna furtka do nowego sezonu, który dopiero za dwa lata.
Gratuluję forumowiczom, których teorie okazały się być rozwiązaniem zagadki.
Jak wasze wrażenia?
Kurka- nie mów mi, ze nie zaniepokoiłoby cię gdyby dziecko wzięło młotek i psa, który wygląda jak żywy potraktowało tymże młotkiem( nie żeby sparwdzić konstrukcję a po prostu, ordynarnie roz..lić). A co do androidów- wzbudza mój niepokój kiedy wypruwasz flaki istocie w jakiś tam sposób żywej. Nawet jeśli hosty działały na zasadzie chińskiego pokoju( oficjalnie)- to wydaje mi się to jednak przekroczeniem tabu. Łatwo wyobrazić sobie zastosowanie hostów do szkolenia żołnierzy- skoro łudząco przypominają ludzi, to potem zabijanie prawdziwych będzie mniejszym problemem.
I zauważ, że jest jednak różnica- kiedy odpalasz strzelankę to wiesz że w grze chodzi o zabijanie. Tu jedziesz do sielskiej krainy, a kończysz r..chając cyber trupa. No nie najlepiej to świadczy o naszym gatunku. Zresztą chyba w którymś odcinku była mowa, że pokojowe narracje się nie sprawdzały, że nie było zainteresowania.
Co do bytów wirtualnych- myślę, ze jesli kiedyś emulacja albo stworzenie AI sie powiedzie, to trzeba będzie zmienić prawodawstwo :) Czynnikiem przeważającym w przyznawaniu praw nie może byc fakt posiadania białkowego interfejsu.
PS. Ale napadli go 'Indianie' więc nie wiadomo czy żyje czy nie.
oczywiście, że by zaniepokoiło, ale mimo wszystko to wciąż zabawka. największy dylemat to właśnie gdzie zaczyna się to "życie" w naszym rozumieniu. moralność istnienia takiego parku to jeszcze inny temat - dla mnie pierwszą myślą po pierwszych 2-3 odcinkach było - "ciekawe jak to wpływa na ludzi? czy pozwala jakiemuś bogatemu psycholowi rozładować agresję co przekłada się na to, że nie zrobi komuś krzywdy w realu czy wręcz odwrotnie?" i wyszło mi, że wręcz odwrotnie - skoro tyle razy zabijał, gwałcił itp (niejako trenował) to tym łatwiej zrobi to w realu, żeby przekroczyć następny level i dlatego sama idea parku jest dla mnie niewłaściwa. ja napisałem głównie o tym, że mimo wszystko goście / zarząd nie wiedzieli o "człowieczeństwie" (niektórych) hostów i dlatego "nie należy" im się masakra.
Grzecznie się wtrącę:
to, co mnie na początku zaszokowało, to właśnie podejście ludzi do hostów. Mordowanie, gwałty, bestialstwo - i wytłumaczenie, że to przecież tylko w uproszczeniu "kilka chodzących śrubek". Tylko ok - te śrubki nie wyglądają jak śrubki, tylko jak żywi ludzie. I w tym momencie należy sobie zadać pytanie: kim są ci, którzy pastwią się nad czymś, co wygląda, zachowuje się, krzyczy jak człowiek? Dlaczego przybywają do tego parku, żeby dopuszczać się rzeczy, za które w realu czekałoby ich więzienie - co można o takich ludziach powiedzieć? I co powiedzieć o tych, którzy im te warunki stworzyli i na tym zarabiają?
Podajesz wyżej przykład zabawki psa. Nie sądzę, żeby to był dobry przykład. Chyba każdy z nas zepsuł kiedyś zabawkę, czasami w ataku dziecięcego szału :) i nie miało to żadnego znaczenia i nie świadczyłoby to "złu". Ale żeby to miało przełożenie na Westworld, to to dziecko musiałoby nabyć zabawkę psa, którego nie można by odróżnić od prawdziwego, która zachowywałaby się jak pies, i którą to zabawkę dziecko by zrzuciło kopniakami ze schodów przy dźwiękach jej pisków i skomleń. I z tej zabawki na koniec wypłynęłaby czerwona ciecz. I w tym momencie nie ma znaczenia, że jest to kilka merdających śrubek. Jeżeli ktoś - dorosły czy dziecko - widzi płacz, słyszy dźwięki przerażenia i bólu, widzi istotę - żywą czy sztuczną kulącą się z przerażenia i go to wszystko nie stopuje, bo "to tylko śrubki", to jednak jest to wszystko co najmniej moralnie dwuznaczne.
Oczywiście można by się zastanowić, czy gdyby Dolores miała wszystkie zadatki na osiągnięcie samoświadomości, lecz wyglądała np. jak robocik sprzątający Roomba, czy też tak by mnie szokowało, gdyby MiB rzucił nią np. o ścianę i "zabił" :D To jest temat do ciekawych rozkmin, poruszonych w fajny sposób w Ex-machinie.
Człowiek ma naturalną tendencje do nadawani cech ludzkich przedmiotom o kształcie ludzkim - dlatego też tak przeraża traktowani hostów, którzy wyglądają dokładnie jak ludzie.
Podsumowując: czy traktowałbyś tak samo sąsiada, o którym dowiedziałbyś się, że pojechał do tego parku gdzie zgwałcił i zabił kobietę-robota, a w pijackiej strzelaninie wybił pół miasteczka ludzi-robotów, chociaż w realu jest przykładnym ojcem i mężem? Bo ten sąsiad mógł mieć wybór, mógł przybyć do parku i wziąć udział w przygodzie, kogoś uratować, uciec Indianom, urżnąć się i wstać na drugi dzień obolały, skacowany, ale bez sztucznej krwi na rękach, A jednak wybrał coś takiego. Czy można żyć obok kogoś takiego? :)
Dlatego ja również uważałam, że istnienie tego parku to rzecz straszna. Nawet gdyby roboty nigdy nie osiągnęły świadomości.
ależ ja się z tym zgadzam - taka idea jest moim zdaniem niemoralna. jakoś wcześniej nie zwróciłem na to uwagi, ale w finale zadziwił mnie fakt, że w pociągu była matka z córką kilkuletnią - jaki psychol zabiera dzieciaka w takie miejsce? chodzi mi jedynie o to, że goście nie mający świadomości, że te roboty są realnie żywe nie powinni być ukarani śmiercią. zwłaszcza jeżeli to ma być "lepsza" wersja nas samych. zabijając Forda Dolores moim zdaniem powieliła błędy ludzi i zniżyła się do poziomu oprawców a mogła wybrać jakąś "wyższą" moralność
A mi chodzi o to, że istnienie parku jest niemoralne i osoby przybywające tam, żeby dokonywać czynów przestępczych na robotach wyglądających jak ludzie i osoby zarabiające na tym są niemoralne i na karę zasługują - a czy tą karą może być śmierć? No cóż, te roboty są programowane do czynów przestępczych, w tym do zabijania, więc wydaje się to w jakiś sposób sprawiedliwością dziejową.
Skoro już sam fundament jest zły, to im dalej w las nie robi się "moralniej" :)
Dolores i reszta nie są dmuchanymi lalkami, mają swoją namiastkę świadomości, bo mają świadomość chwili - nawet jeżeli jest ona później wymazywana, w tej chwili cierpią, nawet jeżeli jest to program komputerowy.
W serialu było pokazane wcześniej, że były w tym parku rodziny z dziećmi, Theresa wspomina, że też w nim była z rodzicami. Wydaje mi się, że są tam osoby, które przybywają do parku, żeby się odprężyć, poprzebierać, przeżyć Przygodę :)
"Wydaje mi się, że są tam osoby, które przybywają do parku, żeby się odprężyć, poprzebierać, przeżyć Przygodę."
Przynajmniej na początku. Wydaje mi się, że prędzej czy później ludzkie "pętle" ściągają ku barwniejszym rozrywkom. Vide: William ;)
A propo WIlliama, to sam niemalże wpadł na przygodę poszukiwania złota zaraz po tym, gdy przybył do miasteczka.
Wychodzi na to, że Logan miał poniekąd rację, odradzając Willowi robienie maślanych oczu do Córki Farmera. Niby miłość, idee, oddanie sprawie, błędny rycerz... i gdzie go to wszystko zaprowadziło. A tak pojechałby szukać złota, odstrzelił parę randomowych androidów, zabawił by się z jedną czy drugą kurtyzaną, urżnął i nazad do domu. Ot, ironia taka ;)
Myślę, że jednak jesteś w błędzie i strzelanie do hostów nie ułatwiłoby zabijania w prawdziwym świecie. Miałoby to taki sam wpływ na strzelającego jak gry komputerowe/symulacje, czyli żaden. Amerykanie parę lat temu na masową skalę budowali armię dronów bojowych licząc m.in. na to, że tysiące km dalej żołnierz sterujący dronem znajdujący się w rodzinnym mieście, mieszkający wraz z rodziną i przychodzący na 8 godzinną służbę łatwiej zniesie takie zabijanie. To był zimny prysznic, gdy okazało się, że żołnierze przeżywali stres pourazowy na taką samą skalę, jak żołnierze na pierwszej linii frontu, którzy patrzą wrogowi prosto w oczy.
Dzieci, to nienajlepszy przykład, bo one mają znacznie większe niż dorośli tendencje do personalizacji przedmiotów, co z kolei wzmacnia więzi i pozwala się do nich trwale przywiązać. Dziecko nie rozróżnia pojęć żywy - sztuczny.
Ford mówił coś w stylu "trzeba najpierw poznać swojego wroga". To dosyć niepokojące, że ludzi określił w taki sposób.
Słusznie określił. Nie żywię specjalnej atencji do naszego gatunku i zagłada homo sapiens nie wydaje mi sie niczym złym. Wręcz przeciwnie.
Zauważ, że przy technologii prezentowanej w parku, ludzkość mogłaby robić tyle fascynujących rzeczy, rozwijać się, badać nowe obszary. Natomiast ze wzmianek w serialu( oraz poczynań gości) wynika, że dalej jesteśmy hedonistycznym, krwiożerczym gatunkiem. Taki Westworld to kres naszych możliwości na wielu polach. 'Duchowo' drepczemy w miejscu od zarania dziejów( bóg to chyba szczytowe osiągnięcie ewoluujących mózgów), postęp etyczny dokonuje się dzięki postępowi społecznemu( ale jest to niejako narzucony konstrukt, konieczny żeby się nie wyrżnąć), wydaje mi się, że po prostu nawet nie to, że nie chcemy- po prostu nie potrafimy nawet sobie wyobrazić, czego można by chcieć. To tak jakby jaszczurka miała sobie wyobrazić potrzebę muzyki.
Wg Forda jesteśmy dla hostów tym czym byli neandertalczycy dla nas. Przeszłością. Konkurowaliśmy o te same zasoby więc mimo sporadycznych przypadków krzyżowania się- ktoś musiał kogoś 'zjeść'. Homo sapiens wygrali, teraz czas na hosty.
Nie byłbym tak kategoryczny co do oceny ludzkości, ani też co do stwierdzenia, że hosty nad nami górują. One mogą być od nas silniejsze, szybsze i mądrzejsze, ale nie jesteśmy bez szans. Atutem hostów jest nieśmiertelne ciało, ale może to być też wada, bo nadmiar czasu rozleniwia i zachęca do popełniania błędnych decyzji (brak konsekwencji, możliwość podejmowania różnorakich prób w nieskończoność). Natomiast naszym atutem jest ograniczony czas życia, dzięki czemu popełniamy mniej błędów i bardziej zajadle walczymy o przetrwanie oraz możliwość posiadania potomstwa, które dodaje nam motywacji i pozwala przezwyciężać wielkie problemy.
Scena z Maeve dokonującą wyboru przy słowach Forda ... Genialne. Coś mi się wydaje, że to nie było zapisane w jej kodzie.
Bardzo bym chciał żeby Wiliam przeżył. Idealnie odnalazłby się w drugim sezonie. Jeżeli Harris i Hopkins są potwierdzeni, to bardzo dobrze, ale przecież mogą pojawiać się, w jak częstych tutaj, wspomnieniach.
Z jednej strony chciałem, żeby wydostała się z Westworld (mowa o Maeve), gdyż trochę ciekawi, jaki ten świat jest u nich, ten teraźniejszy. Lubię futurystyczne wizje świata więc tak po prostu ciekawiło mnie to. Z drugiej jednak strony szybko doszła do głosu myśl, że na dobrą sprawę nie ma to w tej chwili większego znaczenia (może kiedyś nam to pokażą), a sama Maeve potrzebna jest nadal w parku - cokolwiek nadal miałaby tam robić - czy poszukiwać córki, czy być jedną z głównych postaci wśród hostów, które może zaczną rządzić w miasteczku. Ale tak czy inaczej, ta decyzja, którą podjęła, wydała mi się nie do końca naturalna, bo jednak było wrażenie, że jest w stanie się odciąć od tego, od córki, zdając sobie sprawę z tego, że to jednak była tylko jakaś tam narracja z przeszłości, było, minęło, teraz jest co innego. Tak więc, to że się jednak obudziła w niej ta myśl - potrzeba znalezienia córki, trochę zaskakujące, acz oczywiście już nie tylko dlatego, że post factum, można było się tego spodziewać, czy po prostu oczekiwać tego, skoro już dostała namiary, gdzie jej szukać, więc zawsze z tego będzie jakiś wątek.
Nawiązuje tutaj do wierszy kodu o ucieczce pociągiem, które czytał Bernard. Czy było tam coś więcej, nie wiemy. Moim zdaniem kazać komuś wsiąść do pociągu i z niego wyjść, byłoby nonsensem. Dlatego uważam, że to autonomiczna decyzja.
PS Siła tego serialu :) Sezon się skończył, a my możemy dalej prowadzić dyskusje :)
Dokładnie - ja odbieram to tak - ze cała ta bystra strona Meave to Ford :) a ta chcąca odnaleźć córkę to prawdziwa Meave jej pierwotny scrypt - zauważcie że wtedy była potrzebna Fordowi do wzniecenia zamieszania by ochrona nie mogła interweniować i przeciw działać . To by wyjaśniało tytuł - dwu izbowy umysł ;) w którym jest jaźń Meave i Forda.
Moim zdaniem gdyby Maeve została w pociągu to by była jej decyzja. Wysiadając zrobiła to co było jej zapisane, tak jak powiedział Bernard chyba. Poza tym te wszystkie obrazy, które miały ją nawrócić na właściwą drogę (wyświetlany obraz na ekranie jej i córki, matka z dziewczynka w pociągu akurat naprzeciwko ;) ) nie były przypadkowe i miały sprawdzić czy da rade się oprzeć wspomnieniu i wyrwać z parku.
Dokładnie. Żaden z hostów chyba nie osiągnął jeszcze pełnej samoświadomości. Tak jak powiedział ford do bernarda: potrzebujecie jeszcze dużo czasu i przeżywania cierpień żeby stać się wyzwolić. W kolejnych sezonach hosty wejdą dopiero na kolejny stopień na tej "piramidzie świadomości".
Satysfakcjonujący finał serialu - miałem wygórowane oczekiwania i, w sumie, się nie zawiodłem. Ochłonę trochę to może więcej napiszę ale serial trzymał poziom od samego początku do samego końca.
Odpowiedzi odpowiedziami, padło ich wiele, ale... no... chyba takie jedne podstawowe pytanie, a właściwie dość zasadnicza sprawa, która pozostała do wyjaśnienia, gdzie się podział Logan z koniem? Skonał z głodu? Indianie zabili? W teraźniejszości chyba go nie widać?
Martwię się ;)
Mógł dojechać do granicy parku najwyżej. Firma była rodzinna, ale to Will/MiB dzierży większość. Nie wiem czy kiedykolwiek MiB wspominał o swojej rodzinie i jak teraz to wygląda po 30 latach.
Skonał z głodu i pragnienia spalony słońcem :] to proste. A Will przejął wraz z siostrą Logana Delos.
CUDO ..GENIUSZ ! <3 FINAŁ POZAMIATAŁ !
Wyjaśnione zostało w większości wszystko - Ford po raz kolejny wszystkich wydymał bez gumy ! ^^
William to MIB tak jak przypuszczałem już w połowie sezonu.
Wayat to Dolores a końcowa narracja to czerwone Gody Westworld.
Tak więc potwierdziło się że tak naprawdę nad wszystkim czuwa całkowicie i skończenie Ford wspomina o tym Felix gdy pokazuje Meave że jej narracja została zmieniona odgórnie.
Jak dla mnie sprawa wygląda następująco - Kluczową rolę odegrały 3 postacie - Ford , William i Arnold.
Ten pierwszy jest twórcą całego planu i trzyma pieczę nad całym planem ten drugi przyczynił się do przetrwania i rozwoju parku jak i świadomości i narracji samego parku oraz Forda zaś Arnold był jedynie kamieniem węgielnym toczonym przez własną tragedię która dała (jak to w życiu bywa )początek czemuś większemu - śmierć człowieka dała początek życiu nowej klasie nad ludzi - nowych istot ( jakie to celne i przewrotne zarazem ;) "Evolutio Morpheus Evolution ....like dinosaurs ..your time has past. ")
Ból , cierpienie - a więc taka jest konkluzja HBO - czyni nas ludzkimi - byt doskonały funkcjonuje w przestrzeni w której wszystko zgadza się z wytyczonym szlakiem obliczonym w ramach matematycznych wzorów ..kodów ..linii które nie obejmują empatii , moralnych dylematów nad podjętymi decyzjami które nie obejmują rozterek egzystencjalnych nad zbiorem trudnych i ciężkich doświadczeń nad bagażem moralnym. Czego więc dokonuję Dolores - ona ewoluuje w myśl zasady jaką opisał Arnold wspomnienia , improwizacja ,ból - świadomość do momentu gdy pojmuję że dysonans moralny jest dla ludzi i sprawia tylko że przez to są ułomniejsi słabsi - bo przecież każdego z nich napędzał swoisty zestaw bolesnych doświadczeń Arnolda utrata syna i tęsknota , Forda utarta przyjaciela i partnera ,Williama brak wizji i celu oraz utracona miłość. Androidy nie mają takich problemów. Androidy idą na przód by zapewnić sobie spokój w swoim skrawku nieba ;) który pozostał jako jedyny nie tknięty i nie zniszczony ręką ludzi (wspomina o tym sam Wiliam ) ;)
Wyjaśnia się w końcu iż to sam Arnold rękoma Dolores pociągnął za spust gdyż nie umiał sobie poradzić z swoją traumą którą przerzucił na hosty - Geniusz ale niestabilny emocjonalnie jak większość geniuszy. Wychodzi na to że Arnold nadinterpretował i hosty same w sobie nie posiadały podstawy do tego by uzyskać samo świadomość choć głęboka relacja rzeczonych z twórcą sprawiła że niechcący przez taką kolej rzeczy wybudziły się i zyskały świadomość ze względu na ból jakiego doznały - śmierć stwórcy tym samym dodając do finału lukę - zapełniając ostatnie okienko - Wspomnienia , improwizacja , ból - świadomość .
Wielkie rozczarowanie że poświęcili Armistice i Hectora dla tej zdziry Meave chociaż to że park się zamknął i włączyły sie kontrolki gdy Meave chciała wyjść odbieram że jednak wszystko było sprawką Forda i że w 2 sezonie ją wyłączy zawróci i przeprogramuję.
Tak liczę na to że Ford zabił jedynie swego hosta ( moment z drukowanym androidem czyżby zamiennik Forda ?) (wiem nadzieja matką głupich ) ale ten facet to zbyt wielki geniusz jego postać jest wykreowana tak perfekcyjnie że było by po prostu beznadziejnie słabo gdyby go teraz zabili - chyba że unieśmiertelni się w postaci hosta i będzie je uczył w swej zamkniętej enklawie człowieczeństwa (sic) czy raczej budował ich jaźń społeczną i osobistą jako nowych istot - nowego rodzaju istot żywych.
Prawie na pewno już wiemy że drogi Williama i Dolores się rozejdą chyba że jak powiedział Ford - Dolores zbuduje w procesie swoją świadomość wybaczy Willowi to co robił i stworzą jakiś dziwaczny związek (może Dolores go zabije a ford wydrukuje młodego Willa Hosta takiego jakim pamiętała go Dolores ;) )
Miło jest wiedzieć że Park jest ogromny liczy sobie 3 strefy a każda z nich ma 15 sektorów.
Westworld, Midell ages i Future. Ciekawe czy akcja przeniesie się do innych części w 2 sezonie ;) ?
Kapitalne zmieszanie Felixa gdy zgłupiał i nie wiedział czy sam czasem nie jest jednym z nich -to znaczy że załoga czyta fora i teorie ;P.
Co do komandosów mogło być trochę naciągane bo faktycznie powinni walić do nich z 30 metrów ale pamiętajcie że to ludzie pełni obaw ( czy moja polisa jest na tyle duża by pokryć zbędne uszkodzenia w końcu to sprzęt za grube miliony ;) ) a tak poważniej maszyna jest szybsza i precyzyjniejsza a ci byli zaprogramowani do zabijania i mieli w tym 30 letnią praktykę jak ktoś wyżej napisał to są prawdziwi Bogowie ;).
Po mimo drobnych nie dociągnięć odcinek jak dla mnie mistrzowski idealne zakończenie tego sezonu !
No i Mina MIBA była genialna dostał czego chciał ;) Ford złamał swoje własne zasady wreszcie Westworld przestał być tylko parkiem rozrywki a stał się czymś większym. Co rokuję szanse dla niego i Dolores tylko musiał by się pozbyć Teddego ;)
Plany Delos w rozsypce nie będzie szmuglowania danych i wykorzystania androidów do szpiegostwa przemysłowego przemysłu zbrojeniowego i spłyconej rozrywki ;).
Myśleli że wydymają Forda a Ford z jeszcze głębszej nory będzie wszystkim sterował ! BRAWO xD
Przed Dolores długa droga i resztą ale w końcu się uświadomią usamodzielnią i ciekawe co wtedy ...?
Szkoda że musimy czekać 2 lata żeby się tego dowiedzieć - jestem BARDZO zadowolony i smutny zarazem. Co ja biedny teraz pocznę :P !
ASH też za tydzień się kończy :(
No i wyjaśnienia co do obrazu Akt stworzenia <3 ukryty mózg ...... naprawdę rozwaliło mnie to na łopatki nigdy wcześniej tego nie zauważyłem a oglądałem ten obraz nie raz ! :O Może jestem Hostem xD ! ;)
haha mój ulubiony tekst, z niczym mi się nie kojarzy, spamuje nim na profilu hbo na fejsie jak nadarza się okazja, niby parę słów a dlugo we łbie zostaną :)
Chociaż de beściak to było i na zawsze będzie "whos voice you've been hearing...all....this.....TIME" i padam.
Oczywiście, że nigdy tego nie zauważyłeś. Nie możesz zobaczyć rzeczy które mogą potencjalnie Cie skrzywdzić - tak jak Bernard nie widział drzwi.
Kiedy Bernard przyprowadza Teresę do ukrytej rodziny i domu Forda (na jego polecenie zresztą) - ona wskazuje drzwi, których on w ogóle nie widzi.
A mnie zastanawia jedno. Wydrukowali od nowa Maeve, żeby pobyć się tego kręgu, który blokuje hosty przed wyjściem. Ale tak samo Wydrukowali te dwójkę co strzelala (blondi z wężem i ten przystojniak) w końcu jej wyciagali te nakładki na zeby, tatuaż malowali. I dlaczego nagle ten facet nie mógł wejść do windy? Coś mi nie pasuje
"Kapitalne zmieszanie Felixa gdy zgłupiał i nie wiedział czy sam czasem nie jest jednym z nich"
Haha, dobre to było, i ta Maeve ze stoickim spokojem: "Nie jesteś do ch*ja jednym z nas" czy jakoś tak :D
Pokuszę się o takie nieduże podsumowanie, bardziej luźne trochę o wszystkim i o niczym, dość na gorącą będąc pod dużym wrażeniem finału.
Pierwsze myśli po finale, które już zaczęły się pojawiać jeszcze w trakcie to takie, że ten finał nie tylko spełnia moje oczekiwania, co jest po prostu sam w sobie świetny! We wcześniejszych odcinkach było różnie. Pierwszy, drugi, wiadomo nowość, zachłyśnięcie się pomysłem. Podczas dwóch kolejnych oczekiwałem czegoś więcej i był to ten moment, że czułem iż, albo się to przerodzi w coś naprawdę dobrego, albo będzie wiało nudą. Kolejny odcinek już było jasne, że właśnie na takie seriale człowiek czeka :)
Początkowo też miałem obawy co do Hopkinsa. On, serial? Gdzie to napisać. Poza tym dla mnie miał łatkę Hanibala, z przerwą na świetną rolę w "Słabym Punkcie". Kilka jeszcze innych tytułów z nim widziałem, ale jednak jako że nie jest moim ulubionym aktorem, to głównie przez pryzmat właśnie takiej jednej, czy dwóch ról go postrzegałem. Teraz natomiast bez wahania powiem, że rola Roberta Forda idealna dla niego. Było czuć jego osobowość, "charakterystyczny charakter", i jakby ktoś teraz spytał "Hopkins"? Odpowiedź byłaby szybka: Ford, twórca Westworld. Już nie Hanibal ;)
Oczywiście, byłaby to wypowiedź na świeżo, może przesadzam z tak szybkim utożsamianiem, ale pewnie też swoje zrobiło, że to serial, widzieliśmy go 10 odcinków i choć postać Forda daleka od cnót moralnych, to jednak fajniejszy od Hanibala.
Ok. To może tyle o Hopkinsie.
Chwilę bym też poświęcił Thandie Newton, naszej Maeve. 16 lat od czasu Mission Impossible II trochę ją zmieniło, ale trzyma się nieźle i potrzebna jej była ta rola. Świetnie się w niej odnalazła, choć trochę to "burdel mama" nie pasowało mi do niej. Nie ujmując jej wieku, ale za młoda, jak na taką posadę ;) , a przynajmniej za młodo wyglądająca.
Ed Harris przeszedł dla mnie tutaj swoistą metamorfozę z postaci, która mnie denerwowała, do lubianej, aczkolwiek pod koniec lekki niesmak się pojawił, gdy uderzył Dolores. No cóż, widać, że jednak przez 30 lat dużo sentymentu stracił do niej.
I to byłoby w sumie na tyle, jeśli mowa o obsadzie.
Ucieszyło mnie, jak Bernard sprzątnął Teresę. Denerwowała trochę. Trochę też zrobiło mi się jej żal w jakimś momencie, może tak bardziej po ludzku, że zginęła, ale generalnie nie było co jej opłakiwać. Knuła, nie była szczera, więc no... ekhm...
Przyznam, że Ford to świetnie na koniec wymyślił. Było w tym oczywiście jakieś podobieństwo do tego, jak swoją śmierć zaplanował Arnold. Ale jak już czerpać, to z dobrych wzorców, jakkolwiek bez pochwalania samobójców i to na dodatek wyręczających się innymi. Tak więc, może nie wymyślił oryginalnie, ale koniec końców akcja nabrała rozmachu i aż żal, że nam każą do 2018 czekać na kolejny sezon. Fakt, że nadal będzie w obsadzie podsuwa na myśl, że albo retrospekcje, albo jakimś cudem przeżyje (choć w takie miejsce głowy dostał, że to chyba się nie przeżywa), albo doczeka się losu Arnolda i będzie hostem (to byłoby ciekawsze, niż tylko retrospekcje). Zastanawiam się także, czy mimo tego, że wyglądało, że zginął, to czy jednak nie zaplanował czegoś ekstra? Do tej pory w niczym nie było przypadku, wszystko miał pod kontrolą i generalnie jest człowiekiem, który planował z wyprzedzeniem. No ale... przyjdzie poczekać co z nim. Bo że MiB przeżył, wydaje się bardzo prawdopodobne, jeśli dostał gdzieś koło ramienia chyba.
Widziałem kilka dni temu film "Westworld" i to nawet nie ma co porównywać. W serialu wszystko idzie o całej wieki do przodu. Jakby tym ludziom z lat 70's puścić serial, to - pod warunkiem, że wszystko by zrozumieli, oczy by im wyszły na wierzch, jak można zrealizować ich pomysł, pomijając już całą nowoczesną technikę, z jaką mamy teraz do czynienia.
Genialny serial! Jest tu temat, czy roku?
Jak dla mnie bez dwóch zdań. Aż by się chciało o nim pisać i pisać, a i tak nie oddałoby pełni emocji nad nim.
Obejrzyj sobie Futureworld, kolejną część filmu, bardziej zakręconą jak chodzi o fabułę. Co do efektów to raczej nie ma co liczyć na wiele zważywszy jak technika poszła do przodu od czasu nakręcenia tych filmów. Mimo wszystko, skoro twórcy serialu oparli swój pomysł na tych filmach, to sądzę że dobrze je obejrzeć.
MiB drasnął pocisk w ramię, więc wszystko jest możliwe. Choć jak dla niego ten koniec byłby najlepszy. Tak jak pisałam wyżej, było mi go szkoda. Niby wiedział jak grać w tę grę, ale okazało się, że Ford nie sterował jedynie hostami ale i nim pozwalając mu szukać sensu tam gdzie go nie było. Było to jednak finansowe posunięcie służące uratowaniu parku. Wracając do Willa to śmierć w parku to najlepsze podsumowanie 30 lat szukania niemożliwego.
Nadal nie wiemy co z Elsie, ale Ford powiedział Bernardowi, że nie zabił nikogo innego, więc ona pewnie żyje. Podobnie przypuszczam, że Stubbs żyje.
No i Armistice już bez ręki, chyba trzeba będzie zmienić jej imię.
A czy armstice i hector byli parą? rodzeństwem czy po prostu kumplami w zbrodni?
O, to kontynuacja była jeszcze? Nie mieli litości...
Po "doświadczeniu" z pierwszą częścią, przyznam otwarcie, że ta druga mnie nawet nie ciekawi. Ubogość takich filmów jest tak uderzająca, że wśród wielu refleksji, jakie się wtedy pojawiają, dochodzi lekki szok, jak to wtedy wyglądało, czy lepiej mówiąc, na co było wtedy stać pod kątem technicznym, czy gólnie po prostu jakieś zaawansowanie w każdym względzie.
W każdym razie dzięki, że wspomniałaś o niej.
Ech ten cały MiB... wyszło jednak, że Wiliam. No cóż. Co prawda dla innych było to oczywiste, więc... no w sumie to mi szkoda, że jednak nie było zaskoczenia, że to nie ktoś inny. I chyba tak jeszcze smutna refleksja, co się stało z Willem przez te wszystkie lata, jak ten park go zmienił. Zatracił się w nim.
I wiesz... to o czym piszesz, o tym sterowaniu, że jakby nie było gonił za króliczkiem, którego nie miał szans złapać, choć na swój sposób jest trochę sobie winny, że nie chciał słuchać wielokrotnie, jak mu ten, czy inny host mówił, że labirynt jest nie dla niego. Abstrahując od tego, na ile go ciekawość zżerała i potrzeba odkrycia wszystkiego w tym parku, to jednak powinno go w końcu coś tchnąć, że ugania się za niemożliwym i już przestać sobie marnować życie na to miasteczko.
Jak się tak głębiej pomyśli o tym, to rysuje się dość smutna historia człowieka i też mam trochę, jak Ty, że poza wszystkim, czy na jakimś etapie mnie denerwował, czy potem wzbudzał sympatię, to ogólnie szkoda go. Można by też powiedzieć, że nieszczęśliwie się zakochał. A gdy Dolores mu to uświadomiła, że ten świat będzie należał nie do nich, tylko do hostów, to powiem Ci, że mimochodem uruchamia to myślenie o nieśmiertelności i że kiedyś faktycznie świat może zacząć należeć do androidów (już tak nazywając ich). Ale to powiedzmy szerszy temat na inne dyskusje.
Co do Elsie, pamiętam, że w innym temacie przytoczyłaś wypowiedź aktora, że poznamy odpowiedzi na wszystkie pytania. Elsie jakby nie było, jeśli wierzyć Fordowi i nie przyjmować jej śmierci, to jednak tak się nam zapodziała w tym wszystkim jakoś bezwiednie - jak ten Logan, co go koń poniósł przed siebie nie wiadomo gdzie.
Szkoda, że tyle każą czekać, kurcze. I jak tak sobie gdybałem o przyszłym sezonie, co tam może być itd., jak Maeve wsiadała do pociągu, to już czułem, że wyciągnąć akcję na zewnątrz poza granice Westworld, a tymczasem przynajmniej na razie zanosi się, że trochę się jeszcze pobawią w dziki zachód.
W każdym razie w dalszej perspektywie, byłoby fajnie, gdyby wyszli na świat, opanowali go, wyparli ludzi, nastała nowa era w dziejach naszej Ziemi. I to znowu jakoś tam uruchamia różne rozmyślania, że taka przyszłość wcale nie jest nie niemożliwa, jeśli tylko uda się stworzyć sztuczną inteligencję na wzór tej naszej tutaj, jakkolwiek by się to nie wydawało trudne. No ale to już takie sobie pozaserialowe dywagacje......
Nie było sceny zamordowania, a jedynie kiedy ją chwyta i ogłusza. Bez trupa nie uwierze chyba w żadną śmierć :)
Nie no- dusił ją. Ale prawda że trupa nie pokazali- a bez ciała nie ma zbrodni ;)