Po raz pierwszy zdecydowanie - nie. Zmarnowany epizod. Fajnie było zobaczyć duet Sketchy i Skeezy, ale litości.... To był ich najsłabszy występ. Do tego zostały 3 TRZY!!! odcinki to końca sezonu, ok 130 minut. Ja wiem, że zawsze można w finale zawsze bombę zrzucić, mityczny *RESET* zrobić i pojechać następny sezon. Tak to można i 15 sezonów zrobić. Aż się aktorzy zmęczą i historia rozjedzie jak w TWD.
Gdzie fabuła? Się pytam gdzie? Jadą kolejny nic nie wnoszący epizod. Konkretnych były 3: dwa pierwsze i potem ten z Lucy, choć on był potrzeby tylko po to aby ją wyeliminować, bo zaczęła zawadzać. Ale emocje były konkretne.
W 3 sezonie wypróbowali system - jeden konkret, jeden poboczny - nawet to działało. Ale w dwóch pierwszych, niby każdy był o czym innym, a jednak były całością, każdy coś wnosił, przynajmniej do rozwoju postaci, interakcja bohaterów była przebogata. Teraz wszystko płaskie. 10K robi za statystę, Lily nic ciekawego już nie wnosi, Murphy oklapłe, Doc zdziadział. A co z Warren to ciągle jesteśmy dalej niż bliżej odpowiedzi. Chaos, nie czuć że był fun przy tworzeniu. Zmieniła się ekipa? Produkcja ciśnie?
Jak dla mnie odcinek najsłabszy od początku. Słabszy niż ten z przećpanymi klaunami. Nie tędy droga imam nadzieję, że uratują honor. Niech skończą z godnością i zrobią genialny 5 sezon, żeby można było przyjemnością wracać do ZN.
Ja po 7 odcinku 4 sezonu ma już dość tego serialu. Zero fabuły, głupawe odcinki o niczym.Odpuszczam sobie. Jest wiele seriali na poziomie, żeby tracić czas na te wypociny.
Przeskocz od razu do 11. Jest dobry. Pozostałych nie warto, jeśli masz dość (szczególnie omiń 10)
Cóż ciężko mi się z Tobą nie zgodzić. Ja za tymi dwoma pajacami bie przepadam, więc jak ich tylko zobaczyłam, to wiedziałam ze odcinek nie będzie mi się za bardzo podobał. Generalnie to glupie to to było, ale w złym znaczeniu. Po prostu debilne, jakby ktoś stworzył scenariusz po bez ładu i składu po pijaku myśląc że to będzie zabawne. Well, nie było. Scena z rzyganiem, wręcz minie zazenowala. O Warren w pianie już nie wspominam.
Zgodzę się mocno z tym, że brakuje wiekszego nacisku na postacie. Totalnie zero progresu w wyjaśnieniu wątku Warren. Meh, powinni już zakończyć ten serial.
Niech skończą, ale z godnością. Niech zrobią 5 sezon, zamykający sprawę, ale tak z przytupem, z naprawdę dopracowanym każdym odcinkiem. Taki zamykający. Żebym mogła postawić na półce zamknięta całość i do niej wracać. Kurczę wczoraj na axn spin jakoś po 23 leciały początkowe (2 i 3 bodajże) odcinki 2 sezonu. Toż to nawet dialogi miało nieporównywalnie lepsze! Od każdej postaci aż bił charakter. To był odcinek z ekipą z tira i blasterami. Nosz w mordę.... to naprawdę było coś.
Normalnie mam wrażenie, że wymienili scenarzystów i po taniości pojechali. Chyba całą inwencję pochłonęła Zona i starczyło im pomysłów na 3 odcinki i pewnie na cliffhanger w finale.
Nawet sam Keith Allan się mniej udziela w mediach społecznościowych, aż się zaczęłam zastanawiać dlaczego. Z poprzednich sezonów, był ewidentnie dumny, wrzucał fotki z planu, z konwentów...
Teraz prawie nie wspomina o ZN. Słabo.
A co do duetu pajaców... Odcinek z wyborami był niezły, ale fakt, że Skeezy i Sketchy byli tam bardziej tłem. No i im Addy zawdzięcza swoją broń. Ja tam mam jakiś sentyment ale wczoraj się wkurzyłam. Zero rozrywki, sama żenada. Nawet fryzjer, Salazar, nawiązanie do FTWD, na siłę i słabe i w ogóle nie wykorzystane. Płaskie, płytkie. Serio, bywały słabsze odcinki, ale i tak były przynajmniej cudownie zabawne, albo mroczne, albo pokazywały jakiś psychologiczny developmnet postaci. A tu??? Blah.
A ja się wyłamię, bo mnie się odcinek podobał :P Piana była świetna. Lubię pajacowy duet Sketchy-Skeezy, wiem, że żarty w w ich wykonaniu to nie jest może szczyt wyrafinowania, ale w pełni kupuję tę slapsticową estetykę. Odcinek mi się podobał, bo zaakceptowałam jego konwencję w całej rozciągłości - było kiczowato i niesmacznie, były ograne klisze, absurdalne zwroty akcji i pojechane gagi. Poza tym - no co jak co, ale Solara była boska xD Jak dla mnie jedno z lepszych zombie w serialu, szkoda, że długo nie zabawiła w odcinku.
Jednak mimo, że dobrze się bawiłam, zgadzam się z Waszymi zarzutami. Tzn. myślę, że był to jeden z najlepszych epizodów sezonu - ale biorąc pod uwagę, jak mało odcinków zostało do końca, to był to jednak giga-zapychacz. Nic nie wnosił ani do fabuły, ani do rozwoju postaci. Wszyscy bohaterowie przybledli, niczego nowego się o nich nie dowiadujemy. 10K równie dobrze mógłby zginąć, bo i tak snuje się na 5 planie - mogliby chociaż rozwinąć jego relację z Lilly. Reszta - odgrzewane kotlety.
Myślę, że problem z tym odcinkiem polega nie na tym, że był zły sam w sobie, ale że zdarzył się w momencie, w którym nie czas już na zapychacze. Widać twórcy źle sobie to wykalkulowali,. No nic, czekajmy na kolejne odcinki, może rzeczywiście zmiotą nas z krzeseł ;)
A ja przy oglądaniu miałam tak, że na początku pomyślałam: cały odcinek w jednym pomieszczeniu, ale będzie nuda... A potem go zaakceptowałam i już dobrze się bawiłam :) Dla mnie ten serial nie ma być zamkniętą całością, ale właśnie sumą fajnych odcinków. Wątek przewodni jest potrzebny, ale bez nacisku jakiegoś niesamowitego :P Wiadomo, że były już lepsze odcinki.
Coś w tym jest, że w "Zetce" liczy się fun na bieżąco, jak najbardziej kreatywne zombie i równie kreatywne sposoby ich wybijania ;) Fabuła zawsze była właściwie opcjonalna. Odcinki mają bawić, zaskakiwać i zniesmaczać :P Szkoda mi tylko rozwoju postaci, bo rzeczywiście nic ciekawego się na tym polu już nie dzieje, a bohaterowie Zetki jednak zawsze byli pełnokrwiści i dla nich samych fajnie oglądało się serial.
Mnie też się odcinek podobał, jak są Sketchy i Skeezy to ma być po prostu śmiesznie i tak było. Fakt, że szkoda, że nie poszła fabuła do przodu w ogóle, ale w 3 odcinki oni są w stanie zrobić bardzo wiele.
I ja z kolei mam nadzieję, że 10K i Lilly się nie skumają, bo ta Lilly jest obleśna, szkoda by było chłopaka :)
Fakt, 3 odcinki to w tym serialu szmat czasu, ale 5 sezon wydaje się raczej nieunikniony.
Hm, ale wiesz, że w realu dziewczyny też czasem smarkają? :P
Lily jest fajna chłopczyca, ma swój urok. Zresztą, jak dla mnie nie muszą jej nawet pakować z Tysiakiem w jakiś romantyczny wątek, byłoby fajnie jakby po prostu pokazali rozwój ich friendshipu ;)
Wiem, że dziewczyny smarkają, ale mnie akurat chodziło o całokształt jej postaci, że jest obleśna, nie tylko ten smark :) Dobrze, że 10K zakochany w Red to się raczej nie skusi na Lilly, bo i nie ma na co (męskim okiem patrzę) :D
Dla mnie najlepszy odcinek w tym sezonie. Zabawa konwencją. Przez pół odcinka klimat rodem powieści Stephana Kinga. Tajemniczy ale dziwnie znajomy fryzjer ze swym fotelem śmierci, szybkie ujęcia na brzytwę, dreszczyk niepewności. Prawie brak muzyki, zamiast tego uwydatnili efekty dźwiękowe. Potem od grozy przeszli płynnie do groteski i czarnej komedii z mnóstwem gagów (Murphy uciekający przed serią z AK). Jednak show ukradła Solara. Najfajniejszy zombie w całym serialu, dwa razy oglądałem scenę z nią.