Postanowiłam założyć nowy temat bo widze,że nie mamy gdzie sie wypowiadać ,nowych tematów brak i wszystko trafia do tematu ,,Wrażenia po pierwszym odcinku'' a to trochę nie na temat jak same pewnie widzicie :D
Tutaj będziemy pisać o odcinkach,bohaterach (oczywiście bez spoilerów :) ),naszych odczuciach , wpadkach w serialu o ile jakieś będą (czy coś przebije poród przez spodnie ? :D ) Jakieś ciekawostki na temat serialu oczywiście też mogą być :)
Wam też podobają się ostatnie odcinki ?
Ja popłakałam się jak Montse spotkała się z Jose Luisem :(
To była piękna scena.
I uwielbiam te sceny między Montserrat a Alejandrem .
Jej przysięga w kościele mnie rozwaliła .. a go jeszcze nie widziałam takiego wkurzonego ! Będzie sie działo :D
ogólnie po przemyśleniu doszłam do wniosku, że to Alejandro powinien zginąć, a nie Jose Luis, on już w życiu i tak wycierpiał dużo...albo oboje
tez tak uwazam, ale alechandro tez zginie w alternatywie. :) Szkoda tylko ze tam jl tez nie przezyje, ale dobrze ze na tym sie konczy serial i finito i nie ma juz kilka lat pozniej i wszyscy pieknie zyja nadal jak w bajce. Bardzo mi sie to podoba, tylko tego jl mogliby darowac nawet na samym koncu ;)
Dokładnie, zamiast Jose Luisa uśmiercila bym w jednak Monse tak by było najlepiej
dokladnie juz lepiej by bylo, niewiesz gdzie moge znalezc ten drugi final? bo ktos juz go wyslal, ogladnelam w skrocie, ale tam jest na samym koncu pojawia sie alechandro, a w tym drugim finale sa 2 trumny podobno
Bo wszystko jest takie samo, różni się tylko bym, że Montse wchodzi do kościoła i widzi dwie trumny i wychodzi sama... nie została nawet na pogrzebie i mszy, ani na Jose Luisa, ani na swojego męża i byłego męża
No ale mowili wczesniej ze Alechandro nie zyje na tym finale ze obaj nie zyja, no to jakim cudem sie zjawil w kosciele?
No ale jak koncowka jest tylko inna to jakim cudem sie zjawil. Nawet rosario oplakiwala go
nie wydaje mi sie zeby az tak obie oplakiwaly jose luisa, zwlaszcza rosario, ja jeszcze jestem pol wczorajszego drugiego odcinka w tyl;D a dzisiejszych tez nie obejrze bo kijowa pora, wiec moze do weekendu sie wyrobie ;) chociaz final niewiem czy bede drugi raz ogladac ;)
ale z tych 3 zgrywajacych bohaterow dimek wyszedl bez szwanku i niezle sobie poradzil z pedruniem ;D a byl taki przynudnawy
no Jose Lusia opłakiwała, bo dzisiaj ten biedak się wypłakiwał znów na jej ramieniu, bo przecież nie ma nikogo
No To dlaczego nie ma calego tego drugiego finalu jak na nim obaj zgineli Wiec musi sie roznic
Początkowo nie przepadałam za postacią Jose Luisa, ale pod koniec naprawdę okazał się pozytywny, i właśnie wtedy musieli go uśmiercić. Ja wiem, że ostatni odcinek i dramaturgia, która zresztą towarzyszyła od samego początku (pod tym względem jeden z lepszych seriali), ale wg mnie mogli sobie darować już ten zgon. A co do przeżycia Alejandra, to było powiedziane, że jeden z nich przeżył, tylko nie podano, który, co miało trzymać w niepewności do ostatniej minuty. Poza tym Esmeralda też wspomniała, że idzie na czuwanie za zmarłego, a nie zmarłych. Wszystko wskazywało na śmierć Alejandra, krzyk Monse, gdy informację przekazał jej brat, rozpacz, w tym Rosario, nawet słowa, że dziecko traci ojca nie mówiło jednoznacznie, o którego chodziło, tym bardziej, że ani jeden ani drugi się nie pojawił, a Monse poszła do kościoła sama, bez męża. Oglądałam ostatni odcinek w większym gronie i kiedy było jasne, że ktoś nie przeżył, wszyscy uznali, że jednak tą osobą był Alejandro, także mimo tych wszystkich wskazujących poszlak, że to on, zakończenie mogło nieco zaskoczyć, i wniosło trochę pozytywów, złagodzenie śmierci tak wielu osób, bo naprawdę zginęło ich aż przesadnie dużo, i symboliczne spotkanie Jose Luisa, który wreszcie mógł się połączyć z Angelicą. Nie potrafię sobie wyobrazić tego, że jednak Jose Luis i Alejandro nie przeżyli.
Btw, wg mnie to jeden z lepszych seriali emitowanych od dłuższego czasu. Od pierwszego odcinka do ostatniego coś się działo, i na pewno nie rozczarował.
Nie mogę w to uwierzyć że to już koniec tej telci. :( Jutro włączę TV o tej godzinie a tu będzie inna telca ehhh. Jedno w tej telci się nie podobało jak wszyscy oprócz Wiktora pojechali ratować Monse mógł choć jeden zostać ale nie 4 marynarzy starczy żeby obronić dom Alejandra. I bardzo świetna obsada nie wyobrażam innej do tej telci.
Wg mnie to jedna z tych telek, których szkoda, że się kończą. Ostatnią taką była dla mnie Kiedy się zakocham.
Też będzie mi jej brakować. Aż z tego wszystkiego musiałam ścieżkę dźwiękową ściągnąć i obejrzeć ten drugi finał, alternatywny, który wg mnie strasznie dramatyczny :-/
Jakoś nie mam zapału żeby jutro usiąść i obejrzeć nowy serial...
Nie mam pojęcia, może nie mogli się zdecydować, który wybrać. Ewentualnie to był ukłon w stronę widzów żeby można było sobie obejrzeć inną alternatywę.
Bardzo mi się podobał ten zabieg gdzie do samego końca nie wiadomo było który zmarł .dobrze że 2 odcinki pod rząd to nie dzielili finału :)
Tak, to był ogromny plus i trzymanie napięcia do końca. Poza tym, wreszcie ostatnia scena nie była standardowym ślubem.
Więc dla mnie telenowela była jedną z najlepszych łącznie z Rosalinda i. grzesznica. bardzo podobało mi się ze ginęli i dobrzy i źli bohaterowie tak jak w życiu. a jeszcze bardziej to ze dobrzy nie byli krystalicznie dobrzy a źli podli i obrzydliwi. bo ja mimo wszystko lubiłam Adolfa i Graciele. Marii mi było żal, bo miała obsesję. a Pedrunio był pocieszny momentami, mega manipulant, sprawił ze wszyscy się sami wykończyli. napisałam w inny temacie ze wg mnie powinna umrzeć Montse a chłopom powinno się udać uratować dzieci. spróbujmy policzyć ile lat trwaja akcja całej telenoweli? na moje oko. 12-15 lat.
Ja Adolfa bardzo lubiłam. Zagubiona postać, ale któż nie błądzi. O wiele bardziej denerwowała mnie jego siostra, która w końcowych odcinkach momentami była nie do zniesienia. Wiadomo, że martwiła się o córkę, ale te pretensje, że Montse zawarła pakt z Pedro żeby uratować Alejandra, były niedorzeczne...
tak chlopy okazali sie prawidziwymi bohaterami ginac za kogos, nawet alechandro oodal zycie za jl. a blondi nie zrobila nic tylko siedziala i czekala w domu i kazala alechandrowi szukac dzieci. ona nie zasluzyla byc zyc, ale w tym drugim finale ma za swoje zostala sama ;) szkoda tylko tych dzieci
mnie ona wkurzała odkąd Alejandro się odnalazł, bo oszukała i zdradziła tego Jose Luisa, a później jeszcze miała więcej pretensji, że on jej nie powiedział, że A. leży w śpiączce, na logikę no kto by powiedział? przecież ona już go 7 lat opłakiwała, więc po co miała się z nim spotkać i pożegnać i znów pogrążyć się w żałobie? przecież nikt nie wiedział, że A się obudzi... trochę ten wątek był dla mnie naciągany, rzadko kto się po tylu latach budzi, a nawet jak się obudzi to nie jest w takim stanie w jakim A był, powinien być zmizerniały, zarośnięty, co ciekawe kto mu obcinał włosy np z tyłu głowy? skąd miał ciuchy by po przebudzeniu wyjść i błąkać się po mieście? przecież on powinien jakąś rehabilitację przejść itd i mógłby w pewnych sferach nigdy nie odzyskać pełnej sprawności np mowy? przecież to mięśnie zanikają itd...Alejandro jak dowiedział się, że Antonio to JL to jak potraktował tą Montse? ona była w ciąży a on ją popychał itd darł się, wyzywał to JL jeszcze zachował się w miarę cywilizowany sposób biorąc pod uwagę to w jakiej sytuacji ich zastał!
A ja akurat Montse lubiłam. Żaden z bohaterów nie był w 100% dobrym, bez skazy, ani w 100% złym, każdy popełniał błędy, robił coś wbrew sobie, to akurat było bardzo na plus, bo osobiście mnie nudzą przesłodzone główne bohaterki, które tylko głupio się uśmiechają.
Co z tego, że Alejandro leżał w śpiączce. Na logikę to raczej można się zorientować, że Montse miała prawo wiedzieć o tym i nikt nie miał prawda decydować za nią. Poza tym to chyba różnica, wierzyć przez 7 lat, że ukochany nie żyje, a żyć, ale leżeć w śpiączce. Alejandro leżał w prywatnej klinice z tego, co pamiętam i Victor płacił grube pieniądze za opiekę nad nim. Więc pielęgniarki miały obowiązek dbać o pacjenta i nie pozwolić, żeby zarósł itd. Jeśli chodzi o ubrania to było pokazane, że były to ciuchy Victora, który zostawił je w pokoju. Co do reszty, zgadzam się. Po tylu latach śpiączki, nikt nie biegał by od razu po mieście.
Miała prawo wiedzieć aleJose Luis uważał ze teraz on ma prawo do szczęścia na które tak długo czekał i dla którego wiele poświęcił i rozumiem go
nikt nie biegał by od razu po mieście ale to tylko serial ;) niektóre seriale to dopiero miały wpadki ;p
Rzeczywiście telenowela jedna z lepszych w ostatnim czasie :). Uwielbiam aktora, który grał Alejandra, poznałam go, gdy grał w Rubi i od tamtego czasu podbił moje serce. Nie rozumiem fenomenu kręcenia alternatywnych finałów. Nie mają większego sensu. W telewizji i tak jest puszczany jeden. Jakieś takie to dziwne. Moim zdaniem dość naciągane było to, że JL dopiero pod koniec telki zrozumiał, że przez cały czas kochał Angelice. Nie wiedział tego nawet, gdy ona zmarła. W sumie mogli sobie darować tę jego zmianę uczuć. Wydaję mi się, że dopiero przy stracie bliskiej osoby, rozumiemy ile ona dla nas znaczyła, a JL zrozumiał to praktycznie po 8 latach od jej śmierci. Nie kupuję tego.
bo on chyba wiedzial wczesniej tylko nie chcial zosatc sam po smierci angelicy inie chcial sie do tego przyznac , ze juz nie kocha monse, dopoki angelica mu tego nie powiedziala w tym snie.
Tak samo ja nie kupuję prawdziwości uczuć Alejandro do Montserrat. Nie ufał jej praktycznie od początku. Kiedy zaszła w ciążę posunął się do tyrańskich czynów, wyrzucił z domu, bujał się z Maryśką, przyczynił do śmierci admirała... mogłabym tak bez końca wymieniać. Potem nagle mu się odmieniło. Od razu kochał i żonę i uznał syna?! To dopiero naciągana historyjka. Ale takie rzeczy tylko w bajkach :)
A kto by ufał, wiedząc, że "kupił" sobie żonę. Wiedział, że kochała Jose Luisa, a po tym, jak dowiedział się, że ten był jego zarządcą, logiczne, że doszedł do wniosku, że był to spisek pary, aby spotykać się za jego plecami. Poza tym Montse nie ukrywała tego, że nic do niego nie czuje, więc nawet nagła zmiana uczuć, nie mogła sprawić, że Alejandro od razu jej zaufa, padnie do stóp i uwierzy naiwnie we wszystkie jej słowa. Skąd miał wiedzieć, że nie robiła tego tylko po to żeby zamydlić mu oczy, a następnie uciec? Także postępowanie Alejandro wcale nie było jakieś nie di przewidzenia. Oczywiście dość ostro potraktował żonę, ale kochał ją i był o nią bardzo zazdrosny.
Mnie nie tyle dziwi zachowanie Alejandra, a to, że Montse tak szybko mu wybaczyła. Poświęcili na to 1-2 odcinki może.
Wychodzi na to, że główną winowajczynią była Montserrat. Ale czego można się spodziewać po kobiecie, która miała za matkę pazerną harpię pozbawioną uczuć do kogokolwiek (nie, nie wierzę, że kochała Dimitria).
Jeśli człowiek bardzo kocha to i może bardzo szybko wybaczyć. Wiedziała, że Alejandro jest jej miłością życia, także po co tracić czas na kłótnie, chciała żeby stworzyli rodzinę, nie chciała go stracić, wiedziała, że tylko z nim będzie naprawdę szczęśliwa.
Jak człowiek się zakocha to zawsze myśli, że to już na całe życie, a prawda niekiedy bywa inna. Montse nieraz później mówiła, że to jednak nie było prawdziwe uczucie do JL, bardziej zauroczenie, a nauczyła się prawdziwie kochać dopiero przy Alejandro.
Też nie zapominajmy, że to była to zwykła kłótnia małżonków o to, że zupa za słona. Alejandro zachował się tragicznie. Dobrze, że mu wybaczyła, ale nie powinna od razu wpadać mu w ramiona, tylko dłużej go przetrzymać ;p.