Jestem co prawda dopiero po dwóch sezonach i pomimo faktu, że ten serial nie jest wysokich
lotów to jednak próbuje (mam nadzieje) opowiedzieć coś ważnego w niektórych momentach. Ale
pomimo faktu, że jeszcze nie znam dalszych losów pozwoliłem sobie zadać to pytanie. Być może
już ktoś zadał to pytanie, ale nie ma szans bym przejrzał ponad 4 tysiące komentarzy:) Tak więc,
co wy byście w takim momencie zrobili jak bohaterowie wciskalibyście ten przycisk co 108 minut?
Wciskalibyście go pomimo zwątpienia, że być może jak się go nie naciśnie to i tak się nic stanie?
Wciskalibyście go dalej, pomimo faktu, że to tylko eksperyment, że ktoś się Tobą bawi, że
właściwie nie ma to znaczenia? Czy pomimo tej wiedzy przestalibyście wciskać przycisk, czy nie?
Ja odpowiem później:) i wracam do kolejnych odcinków:)
Pomijając tekst o tym że Zagubieni to serial niewysokich lotów, to ja na ich miejscu, wiedząc że to psychologiczny eksperyment, chciałabym się przekonać co się stanie, jeśli się nie wciśnie klawisza.
no nie jest wysokich lotów, ale trzeba to podkreślić, że to moje wrażenie co do dwóch pierwszych sezonów, ale co zauważam, to z każdym sezonem coraz bardziej się rozkręca:) Ja wiem, że jako młody dzieciak zachowałbym się jak Lock, ale teraz, a więc obecnie przyjąłbym postawę Eko:) co do wciskania przycisku:)
Jak to przypadkiem Aqu przeczyta, to mnie znowu opieprzy, że się dalej czepiam dupereli!
To wciskanie guzika na komputerku to największy kwas z możliwych!
Reszta serialu jest częściowo nadprzyrodzona, ale OK. A tu jest rzeczywisty problem, który nie miał prawa działać!
Wyjaśniam:
- po pierwsze : komputer - stary grat, zmontowany w latach 70-tych, był na wyspie pewnie ok. 1973 albo 1974 roku więc można przyjąć, że powinien działać bezawaryjnie tzn. nieprzerwanie przez 30 lat ! ! ! 30 lat to 10957 dni a to 262980 godzin!
Zatem nasz komputer z epoki taśm magnetycznych musiałby działać bezawaryjnie i nieprzerwanie prawie 263 tysiące godzin!
Absurd, nawet jak na dzisiejsze czasy. Osobiście nie znam komputera, który by był w stanie bez jakiejkolwiek ingerencji pracować nieprzerwanie więcej niż 100 tysięcy godzin a gdzie tam do 200-tu i ponad 200-cie ? !
- po drugie : (bardziej oczywiste) pętla - skoro komputer sterował zbawiennym dla ludzkości i planety Ziemia procesem jej ratowania i demagnetyzacji niebezpiecznej wyspy, to dlaczego poświęcono tak newralgiczny punkt procesu jak kontrola jego wykonywania tak słabemu ogniwu jakim jest człowiek ? ? ?
O wiele bardziej oczywistym i naturalnym rozwiązaniem jest zastosowanie pętli np. w pliku wsadowym, czy jakiejkolwiek aplikacji, do wykonywania skryptu podawania magicznych liczb jako kodu i dzięki tej tajemnej operacji ocalanie świata raz na owe 108 minut?!
- po trzecie : pomijam to, czym sterował ów komputer tak, by nie dochodziło do unicestwienia świata i ludzkości i skąd do licha brał na to energię? W trakcie incydentu wykorzystali około 2 do 3 kilogramy materiałów rozszczepialnych, a na wyspie nie było jakoś aktywnej elektrowni nuklearnej!? Dodam tylko, że co 108 minut trzeba było zapobiec demagnetyzacji globu i zużyć na to powiedzmy 2,5 uranu, przez te 30 lat poszłoby więc go ponad 146 ton ! ! !
Co prawda nie znam się na tym aż tak bardzo jak Ty, ale masz rację, motyw wciskania klawisza jest trochę idotyczny. Nawet nie tylko z powodów "technicznych" jakie wymieniłeś, ale z samego faktu że wciskanie klawisza ma ratować Świat ;]
W tej sytuacji bardziej popierałam Jacka, dla którego to był jakiś absurd. Dobrze że Locke poszedł później po rozum do głowy.
" z samego faktu że wciskanie klawisza ma ratować Świat " - Tu trafiłaś w sedno.
Bardziej wolałbym chyba taka tajemną jaskinię, jak ta od koła czasoprzestrzennego (przesuwania wyspy), niż jakiś guzik komputera. Mogłoby się do niej schodzić po krętych, niebezpiecznych schodach i trzeba by było raz na dobę machnąć z prawa na lewo jakąś tajemniczą wajchą, zmierzyć przyrządem na bazie kompasu siłę i kierunek pola magnetycznego a potem np. zmienić jakiś kamień mocy w magicznej szufladzie na świeży itp. ale nie guzik.
Przyznasz, że młyńskie koło od przesuwania wyspy było spoko? Co byś powiedziała jakby zamiast niego stał komputer z guzikiem?
Tak zgadzam się, że to absurd, ale tak samo absurdalnym w naszym życiu wiele wydaje się rzeczy, niech to będzie wiara, istnienie Boga, albo nawet istnienie pojęć abstrakcyjnych takich jak dobro, zło, wolność czy miłość. Z punktu naukowe udowodniono że życie jest bezsensu, podobnie wiara, ile traktatów napisano na temat tego, że Bóg nie istnieje. Kto dzisiaj wierzy w coś takiego jak wolność, podział na dobro i zło, kto wierzy w miłość?!? Przecież wiemy, że to są procesy nad którymi nie mamy wpływu związane z naszym organizmem lub wpływem otoczenia, a wszystko to co wymyślili ludzie to bzdury. A jednak okazuje się, że człowiek nie radzi sobie w tym świecie bez wiary w cokolwiek, bez wiary w to, że coś istnieje, w to, że pomimo tego wszystkiego i tej wiedzy są rzeczy na świecie, które i tak trzeba wykonywać, trzeba im nadać jakiś sens nawet jak go nie mają. O to w tej całej historii chodzi, bo w końcu czy to jest przypadek czy nie jesteśmy i coś trzeba zrobić z tym jestestwem. Nie ważne, że to wszystko co wiemy o świecie i jak go postrzegamy są bzdurami, ważne, żeby każdy dla siebie coś odnalazł jakaś drobinę rzeczywistości dzięki której uda mu się to życie przeżyć. Te liczby, ta czynność wystukiwania ich, to coś jak jedzenie. Przecież to jest bezsensu skoro i tak umrzemy, skoro to wszystko co nas otacza to tylko jedno wielkie oszustwo, to w takim razie po co sięgamy po jedzenie, po co dalej jemy, po co to kontynuujemy?!? Dlatego zgadzam się z Mr. Eko. I tego rodzaju myśl powoduje, że zaczynam doceniać to że oglądam ten serial, że jednak kryje się w nim jakieś banalne ale właśnie i piękne przesłanie:) Lock się zagubił, choć początkowo nie dał się myślom Jacka, każdy z nas kiedyś musi zwątpić, a niektórzy nauczą się czegoś, a inni jak Jack raczej wątpię zawsze będą tkwić w swoim błędzie i nigdy nie będą go zauważać.
Poruszasz ważny temat egzystencjalny, ale odpowiedź wydaje mi się jest nader prosta - to ludzka ciekawość lub brak odwagi.
Każdy inteligentny człowiek w momencie gdy uświadomi sobie np. bezsens naszego istnienia tutaj nie kropnie sobie od razu w łeb albo przestanie z miejsca jeść jak napisałeś. Brak mu trochę odwagi, a poza tym kieruje nim jak sądzę ciekawość co się zdarzy jutro i pojutrze, co przyniosą kolejne dni. To tak jak gapić się w telewizor - przeglądasz kanały i nic tam ciekawego nie ma, wywalasz telewizor przez okno czy może sprawdzasz za parę godzin czy jest jakiś ciekawy film?!
Jednak jest wielu takich ludzi, którzy właśnie tak reagują, nie widzą sensu i rezygnują z życia w różnorodny sposób, jeśli nie robią to całościowo to robią to często częściowo, żyją ale nic dla nich nie stanowi wartości itd itp Nie wszyscy są ciekawi. Ja kiedyś usłyszałem coś w stylu: jestem ciekaw co będzie za sto, milion, miliard lat, co się będzie działo z kosmosem, ze światem, ale przecież to nie możliwe, to po co o tym myślę, jestem ciekawy czy jutro się obudzę i będę znowu miał takie głupie myśli.:)
To faktycznie głupie, że dostrzeganie głupoty po jaką tu egzystujemy i bezsensowności naszego bytu jest postrzegane jako głupota!
Life's a piece of shit
When you look at it
Ale...
Always look on the bright side of life!