PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=133834}

Zagubieni

Lost
2004 - 2010
7,6 180 tys. ocen
7,6 10 1 180340
7,1 35 krytyków
Zagubieni
powrót do forum serialu Zagubieni

Który sezon?

ocenił(a) serial na 9

Który sezon LOST najbardziej się wam podobał?

Jeśli chodzi o mnie, to dla niektórych (konkretniej to dla tych, wg których LOST jest najlepszy do 3 sezonu) pewnie będę dziwna,ale mnie najbardziej podobał się 4,5 i 6 sezon, czyli 2 połowa serialu. Nie mowie że pierwsze 3 serie były złe, bo cały LOST był świetny, każdy sezon wnosił coś nowego. No, ale jakbym miała powiedzieć które sezony są dla mnie najlepsze to właśnie bym wybrała te 3 ostatnie.
Więc mój ranking wygląda tak:

1.) 5 sezon -Dużo fantastyki czyli podróże w czasie, Dharma..no i w ogóle dużo łażenia po dżungli i w ogóle ciekawej akcji.
2.) 4 i 6 sezon - 4 - Pojawia się Faraday, Miles, akcja z Keamym i jego ludźmi, Oceanic six itd.
6 sezon - powrót do 1 sezonu;mniej fantastyki, fabuła znów się robi bardziej "przyziemna" i skupia się w okół bohaterów, więcej Richarda, ważna rola Desa, Jacob i Dymek, podział na drużynę Jacoba i drużynę Dymka, walka z Dymkiem, alternatywna rzeczywistość, zakończenie.

Jedyne co mi trochę się nie podobało w zakończeniu to, to (wiem, nieco głupi zarzut), ale wielka szkoda że nie było tak wszystkich bohaterów typu Eko, Miles,Richard,Faraday,Charlotte itd. razem z pobocznymi postaciami typu Dogen, Ilana, Chang itd. albo finał tylko w kameralnym gronie, czyli tylko te najważniejsze postacie.
Bo nie podobało mi się to że np. była tam Penny,a nie było ukochanej Locka, Helen, czy Nadii... w ogóle to Sayid powinien,wybrać ją a nie Shannon. W końcu to jej przez całe życie szukał. Wiem,że pewnie w większości uznacie że takie zakończenie było by słodkawe i naiwne,no ale...kurczę jednak zobaczyć ich tam wszystkich razem to było by coś;)


3) 3 sezon - Othersi, Juliet, Ben
4) 1 i 2 sezon - najwięcej tajemniczości.


ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

dla mnie najbardziej pierwszy sezon, głównie przez to, że poznajemy głównych bohaterów, wyspę i to wszystko całkiem fajnie się wtedy przedstawia i rokuje na przyszłość,
w 1sezonie sporo jest jeszcze 'normalności' i to mi się podobało, potem trochę denerwowały mnie elementy science-fiction, ale po przyzwyczajeniu się do nich nie miałem z tym problemu,
dla mnie wyjątkowy jest sezon 6, który zbiera najwięcej krytyki spośród ludzi którzy oglądali LOST,
6 sezon momentami jest epicki, wiele się dzieje i co najważniejsze poznajemy chyba resztę wszystkich tajemnic i zagadek jak to czym/kim jest Dym, jak go pokonać, kim jest Jacob, jak na wyspie znalazł się statek, dlaczego po tajemniczej figurze została tylko stopa, czy to dlaczego Richard nie starzał się (do pewnego momentu) i wiele wiele innych,
najlepsze jest to, że niektóre tajemnice towarzyszyły nam niemal przez cały serial - jak dym który pojawia się już na samym początku, choć był wtedy tylko słyszalny,
6 sezon też definitywnie zamyka serial i jego zakończenie jest dobre, choć dla wielu niezrozumiałe, pisałem już o tym również, 6 sezon jest trudny w odbiorze bo wiele w nim filozofii, religii itp, ma swoje przesłania jak samo zakończenie,
podobały mi się również futurospekcje, gdzie bohaterowie mieli zrozumieć swoje winy/błędy i spróbować je naprawić,
nigdy też nie zapomnę ostatniej sceny w której Jack zamyka oczy i umiera , wstyd lub nie ale muszę się przyznać że w tym momencie moje oczy były już mokre,
piękne też jest to, że film zaczyna i kończy się dosłownie w tym samym miejscu razem z Jackiem i Vincentem, ja osobiście lubię takie połączenia, przesłania, smaczki
pozdrawiam

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

fajne jest również to, że są na filmwebie ludzie tacy jak Ty, którzy po prostu nie pozwalają umrzeć temu serialowi (wiem, że w naszych głowach i sercach on nigdy nie umrze) w świecie internetu,
ja konto na filmweb mam stosunkowo nie dawno więc wcześniej nie miałem okazji rozmawiać, czy wymieniać poglądów z innymi użytkownikami,
serial cieszy się dużą popularnością i zainteresowaniem, choć z tym drugim będzie pewnie coraz gorzej z racji tego, że czas od końca LOST upływa, a sam serial nie jest już chyba transmitowany w żadnej polskiej stacji,
jeszcze raz to napiszę, fajnie, że są tacy ludzie jak Ty, którzy dzielą z Tobą swoje zainteresowania i bardzo lubią to co Ty,
pozdrawiam Cie serdecznie

ocenił(a) serial na 9
paweldinho

Bardzo dziękuję za miłe słowa;) Wcześniej (tzn podczas trwania serialu) nie było mnie jeszcze na Filmwebie, więc teraz nadrabiam ten stracony czas;). No niestety,ale LOST jeśli chodzi o tv, to tylko na AXN. Na TVP raczej nie ma na razie co liczyć. Chociaż niedawno nadawali LOST,ale....o 4.00 nad ranem i to jeszcze do tego od 4 sezonu i nawet go nie skończyli nadawać, z tego co wiem. No, ale może jeszcze kiedyś powtórzą cały serial ( mi tam na tym nie zależy, bo mam wszystkie serię na DVD i jak ktoś będzie chciał ten serial obejrzeć, to sobie choćby ściągnie z neta).
Co do wzruszenia na finale, to nie ma co się wstydzić. Ja sama się wzruszyłam. Choć o dziwo, to bardziej ryczałam kiedy umarła Juliet, Sun z Jinem i Sayid niż na finale (zresztą ja praktycznie przy każdej mniej lub bardziej wzruszającej scenie miałam co najmniej mokre oczy).

Ja również pozdrawiam,Namaste ;)

Tortuga033

Gdy pierwszy raz oglądałam Zagubionych, bardziej podobały mi się początkowe sezony: miały w sobie niesamowicie dużo klimatu, Wyspa pozostawała miejscem tajemniczym i nieodkrytym. Dalsze sezony początkowo wydawały mi się zbytnio "zamieszane" a niektóre pomysły dziwaczne.

Za drugim razem odebrałam serię nieco inaczej. Ponieważ zagadki zostały wyjaśnione, pierwsze sezony były nieco mniej pociągające. Zaczęłam zauważać, że mają one sporo "zapychaczy" - dotyczy to głównie sezonu 3, gdzie część retrospekcji jest całkowicie zbędna (tatuaże Jacka, ślub Kate, coś tam o matce Claire, John Locke i plantacja marychy i tym podobne bzdury), widać było, że ta formuła już się wyczerpała. Z kolei "wyspową" część tego sezonu uważam za rewelacyjną (Inni, bazy Dharmy), tak więc jest to część serii, co do której mam chyba najbardziej mieszane uczucia.
Dalsze sezony tym razem podobały mi się bardziej - jest w nich mniej zapychaczy, więcej konkretnej akcji, fajne futurospekcje, więcej postaci. Szkoda, że nie mają one więcej odcinków, można by nieco rozwinąć wątki dotyczące Innych, zwłaszcza tych ludzi ze świątyni, ekipy Ilany, dać im jakieś fajne retrospekcje...tak, żałuję, że sezony 4-6 są krótsze, twórcy mieli mnóstwo fajnych pomysłów a za mało czasu na ich rozwinięcie.

Moją ulubioną częścią serii jest w tej chwili chyba sezon piąty.

ocenił(a) serial na 9
selene85

Tak,szkoda że nie rozwinęli nieco postaci takich jak Ilana,Dogen, czy choćby Bakunin (fajnie się słuchało tego ruskiego akcentu). No, ale z drugiej strony to musi być podział na tych "bardziej" i "mniej" ważnych. Wszyscy nie mogą być tak samo ważni;)

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

Trudno wybrać ulubiony albo jakoś sensownie pod tym względem je uporządkować. Ale spróbuję. Choć muszę dodać, że różnice w jakości dla poszczególnych sezonów były niewielkie i serial traktowany jako całość to telewizyjna perełka.

Pierwszy sezon. Chyba najlepszy ze wszystkich. Ma kilka absolutnie mistrzowskich odcinków, a reszta na ocenę co najmniej bardzo dobry. Tempo akcji nazwałbym tradycyjnie lostowe, czyli bez specjalnego pośpiechu, ale właśnie takie lubię. Pełnia monumentalnych wręcz scen, jak choćby wypłynięcie tratwy, John na wózku niemogący wyruszyć na swoją Walkabout, śmierć Boone'a i narodziny Aarona, sceny na plaży z Pilota, The Others porywający Walta, John budujący kołyskę dla Claire, przemówienie Jacka ("We can't live togather and die alone") i wiele wiele innych. I to wszystko okraszone bezmiar fenomenalną muzyką Mike'a Giacchino. Ta seria ma też prawdopodobnie najlepsze retrospekcje. Akcja tego sezonu rozwija się głównie wokół tematu obozowiska. Finał - bardzo dobry, aczkolwiek były lepsze odcinki w trakcie. Jako całość pierwszy sezon to potęga i chwała w jednym, esencja Lost.

Drugi sezon. Dla wielu osób najlepszy, ale nie dla mnie. W moim osobistym rankingu ex-aequo na miejscu drugim z pewnym innym sezonem o którym dalej. Poznajemy tu nowych bohaterów z tyłu samolotu, Desmonda (który jednak zniknął na większość serii) oraz pewną część gromadki The Others. Tempo akcji szybsze niż w sezonie pierwszym, a główną jej osią są rzeczy dziejące się wewnątrz bunkra. Świetny finał ocierający się o miano najlepszego odcinka sezonu, ale miał też kilka godnych konkurentów. Nie ma żadnego słabszego odcinka.
Najbardziej zapamiętane sceny: śmierć Shannon z ręki Anny Lucii, Michael informujący Bernarda, że Rose żyje, John mówiący do Eko "I was wrong" w finałowym odcinku, Michael jako morderca-zdrajca uwalniający Bena oraz pierwsze spotkanie Bernarda z Rose.

Trzeci sezon. Delikatnie słabszy od poprzednich (ale naprawdę tyci tyci), za sprawą kilku odcinków z odrobinę mniej ciekawymi retrospekcjami oraz (co nie dotyczy widzów obecnych) tym, że ABC zrobiło ponad dwumiesięczną przerwę w emisji po 8 odcinku. Najsłabiej przyjęty odcinek tego sezonu (z tatuażami Jacka w retrospekcjach) oraz pojawienie się i śmierć 3 odcinki dalej pary Nikki-Paulo były głównym powodem dlaczego główni scenarzyści rozpoczęli negocjacje z ABC w sprawie daty finałowego odcinka całego serialu (ABC chciało w sumie co najmniej 7-8 (a były głosy nawet za 9) serii, scenarzyści optowali przy 5 pełnych sezonach). Negocjacje zakończono deklaracją produkcji jeszcze 3 sezonów (ale posiadających po ok 16-17 odcinków każdy, zamiast 24 jak poprzednie).
Sezon posiadał atut w postaci kilku fenomenalnych odcinków (szczególnie te z Desmondem i piękny The Gratest Hits Charliego) oraz świetnego finału (dla niektórych nawet najlepszego ze wszystkich). Tempo akcji na poziomie tego z drugiego sezonu. Więcej wątków miłosnych (aczkolwiek tylko trochę więcej) szczególnie wokół czworokąta Jack-Kate-Sawyer-Juliet.
Najbardziej zapamiętane sceny : śmierć Charliego, Jack i Kate w futurospekcji na lotnisku ("We have to go back!"), początek pierwszego odcinka sezonu kiedy widzimy katastrofę z perspektywy The Others, John zabijający Naomi oraz Jack, który chwilę później naciska spust chcąc zabić Johna, Eko "skanowany" przez Czarny Dym. Akcja skupiała się wokół porwania Jacka, Kate, Sawyera oraz walki między rozbitkami a The Others. W moim osobistym rankingu ex-aequo na miejscu trzecim wraz z innym sezonem.

Czwarty sezon. Z powodu strajku Gildii scenarzystów w USA najkrótszy ze wszystkich (13 odcinków, napisanych i nakręconych w dość ekspresowym jak na USA tempie). Z powodu przeciągającego się strajku wydawało się wręcz, że szanse na jego powstanie zmalały do minimum. Z powodu najmniejszej liczby odcinków scenarzyści zmuszeni byli do pominięcia kilku w ich mniemaniu ciekawych wątków i skupieniu się na tych najważniejszych. Tempo akcji - chyba najszybsze ze wszystkich sezonów odzwierciedlające tylko 10 dni życia na wyspie (dni 92-101 po katastrofie). W tym sezonie widzimy głównie futurospekcje, zamiast tradycyjnych retrospekcji co ciekawie odświeżyło całą historię. Czwarta seria zawiera ponadto chyba jeden z najlepszych (jeśli nawet nie ten najlepszy) odcinek ze wszystkich jakie przyszło nam zobaczyć w Lostach - mowa o The Constant przedstawiający losy Desmonda, którego jaźń w wyniku długiego przebywania na wyspie i przekroczenia jej bariery w niedozwolonym miejscu odrywa się od czasu. Finał bardzo dobry, aczkolwiek dla niektórych widzów znikająca wyspa była chyba dużym szokiem. Najlepsze sceny : rozmowa telefoniczna Desmonda z Penny w The Constant, John odwiedzający z Benem chatkę Jacoba, Keamy zabijający Alex na oczach Bena. Akcja skupia się wokół frachtowca i spotkania ekipy Naomi z rozbitkami. W moim osobistym rankingu sezon czwarty ex-aequo na miejscu trzecim wraz z sezonem trzecim.

Piąty sezon. Lost powracający w pełnej glorii. Dużo akcji, ale w tempie trochę wolniejszym niż w sezonie czwartym, podobnym do tego z sezonów 2-3. Sporo elementów inteligentnego science-fiction świetnie wkomponowanych w fabułę serialu. Sezon dający wiele odpowiedzi przedstawionych w naprawdę przyjemnej i nienachalnej formie. Akcja skupia się wokół tzw Incydentu, który zdarzyć miał się w latach 70-ych i związany były z pracami Dharma Initiative na wyspie. Sezon zawiera dużo ciekawych odcinków oraz wisienkę na torcie w postaci finałowego odcinka - The Incident, który wg mnie był najlepszym odcinkiem ze wszystkich finałowych. Nie było w tym sezonie tradycyjnych retrospekcji i futorospekcji, wszystko wiązało się z tym co działo się w czasie rzeczywistym, skokami w czasie oraz z wydarzeniami w latach 70ych.
Najlepsze sceny: Jacob oraz Czarny Dym rozmawiający przy posągu Tawaret, Ben egzaminowany przez Czarny Dym, Charlotte umierająca w rękach Daniela, Juliet odbiera swój pierwszy poród na wyspie. Sezon piąty w moim rankingu jest na miejscu drugim wraz z sezonem drugim.

Szósty sezon. Ostatni sezon Lost. Niestety produkowany w czasie największego od 60 lat kryzysu finansowego. Reklamodawcy płacili za każdą minutę reklam o połowę mniej niż jeszcze dwa lata wcześniej. ABC która utrzymuje się wyłącznie w reklam musiała oczywiście ograniczyć kwoty na realizację wszystkich swoich produkcji, w tym Lost. Niestety odbiło się to na jakości serialu. Szczególnie na jego warstwie wizualnej, która jakością dość znacznie odbiegała od wcześniejszych. Scenografie były słabsze, a i efekty specjalne i komputerowe poprawki nie były tak dobre jak zawsze. Tempo akcji troszkę wolniejsze od sezonu piątego. Dużo wędrówek grup bohaterów z punktu A do B itp. Retrospekcje zastąpiono ukazywaniem nowej rzeczywistości, która jak sie później okazało była swego rodzaju inscenizacją czyśćca, gdzie ludzie dla siebie najważniejsi już po śmierci mogli się odnaleźć i wspólnie trafić gdzieś "piętro wyżej" (coś jak niebo etc.). Seria zawiera kilka mocnych odcinków jak i kilka wg mnie trochę słabszych. Piękny, wzruszający finał, który aczkolwiek niestety nie każdemu przypadł do gustu.
Najlepsze sceny: Jacob przedstawiający Richardowi logikę wyspy na podstawie butelki wina, wspólna śmierć Jina i Sun, Jack zamykający oko, rozmowa Jacka z Ojcem w finale, umierająca Juliet w rękach Sawyera. Trochę zawiedzione nadzieje na monumentalny sezon rodem choćby pierwszego (obiektywnie trzeba jednak stwierdzić, że niestety serialowe rodzynki taki jak pierwszy sezon Lost zdarzają się jednak w telewizji średnio raz na kilkanaście lat ;]) oraz mniejszy budżet spowodowały, że seria ta jest u mnie w prywatnym rankingu za poprzednią piątką.

Trochę przydługawe to podsumowanie wyszło (choć i tak skracałem jak mogłem, a i pamięci do wszystkich ważniejszych scen nie mam), ale może kogoś zaciekawi i przeczyta w całości ;] Tak w ogóle to nabrałem ochoty, aby po raz kolejny obejrzeć Lost od pierwszego sezonu :)

ocenił(a) serial na 9
aqu32

Przeczytałam w całości i fajnie to podsumowałeś. Jeśli chodzi o najlepsze odcinki, to dla mnie jednymi z najlepszych są 2 z Desem z 4 sezonu - "Stała" ( o którym zresztą wspomniałeś")i z 6 - "I żyli długo i szczęśliwie". Zarówno jeden, jaki i drugi to coś pięknego.

ocenił(a) serial na 9
Tortuga033

"Tak w ogóle to nabrałem ochoty, aby po raz kolejny obejrzeć Lost od pierwszego sezonu :)"
Ja dopiero co skończyłam 2 raz oglądać i już tęsknie za Wyspą :D

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

Ja też całość już dwa razy oglądałem, a poszczególne odcinki to i nawet po cztery-pięć razy. Lost nigdy za wiele :)

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

odcinki z Desmondem są genialne, ogólnie bardzo podoba mi się jego postać i polubiłem go, nie wiem czemu ale w LOST jakoś role kobiece nie podobają mi się tak jak te grane przez mężczyzn,
dla mnie ogólnie żelazna czwórka ulubionych postaci to Locke, Jack, Desmond i Sawyer, każdego z tej czwórki polubiłem praktycznie od początku, każdy z nich jest oczywiście inny ale na swój sposób bardzo fajny,
najbardziej fascynował mnie Lock, każdy odcinek z nim jest co najmniej bardzo dobry, to on jako pierwszy rozumie czym jest wyspa, co na niej się dzieje itp, jest "człowiekiem wiary" i ta wiara pozwoliła mu być niezwykłym, choć w pewnym momencie chyba coś w nim pękło...
w 6 sezonie polubiłem też Richarda oraz szalenie podobały mi się wspólne odcinki z Jacobem i 'Facetem w czerni"

ja również tęsknię za wyspą : ) i pewnie niedługo ponownie wrócę do serialu,

ocenił(a) serial na 9
paweldinho

"odcinki z Desmondem są genialne, ogólnie bardzo podoba mi się jego postać i polubiłem go, nie wiem czemu ale w LOST jakoś role kobiece nie podobają mi się tak jak te grane przez mężczyzn"

Mam tak samo. Z kobiet to lubię tylko Juliet i Sun (chociaż ona czasami działała na nerwy).

"dla mnie ogólnie żelazna czwórka ulubionych postaci to Locke, Jack, Desmond i Sawyer, każdego z tej czwórki polubiłem praktycznie od początku, każdy z nich jest oczywiście inny ale na swój sposób bardzo fajny"

Ja mam żelazną,ale piątkę;) czyli Sayid,Sawyer, Desmond,Ben i Locke. Sayid jest chyba moją naj postacią z całego serialu; podoba mi się w nim to wyszkolenie żołnierskie, odwaga i to że tak na prawdę był dobrym człowiekiem, który nie mógł uwolnić się od swojej przeszłości, Sawyera lubię za jego sarkazm, Desa za jego upór i to że potrafił się przełamać w kryzysowych sytuacjach (chodzi tutaj o jego tchórzostwo) i w ogóle podoba mi się ta jego "zbawcza" rola w serialu, Bena za jego inteligencje i spryt (wzruszało mnie to poczucie winy po śmierci Alex), no i Locka lubię za mądrością no i całą jego osobowość - właśnie, jako tego człowieka wiary ( strasznie mi było go żal jak się męczył na tym wózku).

"w 6 sezonie polubiłem też Richarda oraz szalenie podobały mi się wspólne odcinki z Jacobem i 'Facetem w czerni" "

Richarda też lubię, w ogóle lubię tego aktora ( co zresztą widać po moim avatarze).

Jeszcze jedna rzecz, która mi się podobała w LOST, a mało kto o tym wspomina to, "zespoły" które się tworzyły, typu:
Ben i Locke - chyba najlepszy duet tego serialu (najbardziej zapadła mi w pamięć scena z ich udziałem, kiedy Ben zabił Johna i to jego "I'll miss you John. I really will...")
Charlie i Hugo
Hugo i Miles
Sawyer i Miles (taka sarkastyczna para;) Rozwaliło mnie jak w jednym z odc szli razem przez dżunglę i jest pokazane jak Miles wychodzi z krzaków machając sobie kijkiem jakby wracał z eycieczki w lesie,a nie walczył o przetrwanie na dziwnej Wyspie, a za nim idzię Sawyer z Aaronem na ręku bęłkocząc coś pod nosem - komicznie to wyglądało)
Sawyer i Hugo
Locke i Eko
Ben i Hugo
Des i Sayid
Trio Sawyer, Michael i Jin
Trio MIles,Richard i Ben ( a później jeszcze do gromadki dołącza Lapidus) szkoda że taka ekipa była tylko przez parę odcinków, bo fajnie się z sobą uzupełniali. Ben -mózg drużyny, Miles - złośliwy wesołek, Lapidus - podstarzały luzak, Richard - ..no tu trochę nie mam odpowiednich określeń, prawa ręka szefa?
Dobiła mnie cała scena na osiedlu Othersów, jak Richarda "porwał" Dymek, to "o shit" na twarzy Bena...albo jak później Miles znalazł Richiego w krzakach i ta jego mina jak się dowiedział że ten chcę dalej wysadzić samolot.

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

Wszystko fajnie, ale kilku grupek nie rozumiem : Desmond z Sayidem ? Bardziej pasowałaby mi para Desmond & Charlie (Brytyjska krew, no i Des z Penny nazwali potem ich dziecko imieniem Charlie), podobnie Ben i Hugo (kiedy byli "razem"? no poza kilkoma odcinkami w czwartej serii - właściwie wtedy to Hugo starał się trzymać jak najdalej od Bena ;D), bardziej pasowałaby mi tutaj para Juliet & Ben ... A do Twojego zestawienia dodałbym jeszcze pary Charlie & Eko (połączyła ich wiara chrześcijańska) oraz Jacob & Hugo (od końcówki 5 sezonu aż po ostatnie odcinki szóstego). No i oczywiście niezapomniani Dogen & Lennon :D

ocenił(a) serial na 9
aqu32

No Des z Sayidem tworzyli przez chwilę zespół,jak byli na frachtowcu:D No a Ben i Hugo,przecież później razem rządzili Wyspą no i w finale kiedy Ben siedzi w przed kościołem, wychodzi Hugo i rozmawiają z sobą chwilę i widać że jest to rozmowa przyjacielska. ( "Byłeś najlepszym numerem jeden" "a ty numerem dwa" czy jak to tam szło, widać było że i jeden i drugi mówią to z sympatią).

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

o widzisz : D trochę nakłamałem bo zapomniałem o kimś :P,
nie wiem czemu, ale dla mnie fajną postacią kobiecą była Peny, dziewczyna/narzeczona Desmonda,
w ogóle fajna była z nich para w serialu, mieli swoją własną historię, trochę krętą, burzliwą lecz z happy endem,
było trochę tych historii miłosnych w LOST, ale chyba żadna z par tak bardzo się nie kochała i tak bardzo nie pragnęła do siebie wrócić,
wiemy przecież jak bardzo Peny starała się by odszukać Desmonda,
świetny jest też ten moment, jeden z moich ulubionych w serialu, gdy rozbitkowie są na środku oceanu na pontonie i nagle zjawia się jakaś łódź i okazuje się, że to łódź Peny,
reakcja Desmonda i Peny gdy się zobaczyli wywołuje uśmiech i wzruszenie, ogólnie fajna z nich para :D,

ocenił(a) serial na 9
paweldinho

Taa fajni byli, ja oprócz tej pary lubiłam też Juliet i Sawyera, ale jednak Des z Penny "wygrywają" bo zawsze byli sobie wierni i nie byli nigdy rozdarci pomiędzy sobą, a kimś innym (zwłaszcza Desmond). Bo Sawyer mnie momentami wkurzał, jak gdzieś tam zawsze "oczkował" na Kate.