witam, wdłg mnie jest to najlepszy serial jakli powstał , po mimo wielu zawiłych scen i może dla
nie których 6 sezonów to zbyt dużo to na prawdę polecam obejrzeć każdy odcinek do końca.
Pokazuje jak ważna w życiu jest przyjaźń , drugi człowiek, jak bardzo nie doceniamy tego co mamy
do póki nas nie dosięgnie tragedia. Bardzo pomysłowa fabuła, niesamowicie wykreowani bohaterowie z, których można polubić z odcinka na odcinek i jednoczyć się próbując przeżywać ich
dramaty i chwile szczęścia razem z nimi.
" jest to najlepszy serial jakli powstał , po mimo wielu zawiłych scen i może dla
nie których 6 sezonów to zbyt dużo to na prawdę polecam obejrzeć każdy odcinek do końca.
Pokazuje jak ważna w życiu jest przyjaźń , drugi człowiek, jak bardzo nie doceniamy tego co mamy
do póki nas nie dosięgnie tragedia. Bardzo pomysłowa fabuła, niesamowicie wykreowani bohaterowie z, których można polubić z odcinka na odcinek i jednoczyć się próbując przeżywać ich
dramaty i chwile szczęścia razem z nimi. "
- to jest zupełnie jak opis trochę krótszego serialu z kina pt. Piła ;)
być może , masz prawo uważać jak chcesz/ każdy ma prawo do wypowiadania się :)
jednak sam to napisałem nie kopiowałem nikogo , napisałem to co miałem na myśli o tym serialu, dla mnie na prawdę jest bardzo dobry.
Ale wcale się nie nabijam ani kpię z tego, tylko znalazłem taką śmieszną analogię.
odpadałem po 1 odcinkach, ale cóż za Lost też się długo zabierałem wiele razy zaczynałem, wreszcie go skończyłem, ale póki co nawet nie wiem co o nim myśleć. Wciąż nie mogę znaleźć serialu który zaspokoi moje potrzeby po Twin Peaks i Z archiwum X:)
Coz, szczerze mówiąc, to chociaż przy serialach mam naprawdę wysoki próg wytrzymałości, a w swoim czasie sporo tego oglądałam - Od Rodziny Soprano, Po House'a, Dextera - ba, nawet po takie clowny jak True Blood, czy Supernatural - Lost już jakiś czas temu oficjalnie uznałam za najgorszy serial jaki miałam okazje obejrzec - i do tej pory nic go w tym względzie nie przebiło (Acz Once Upon a Time jest na dobrej drodze - i jak zerknełam na twórców, to nie byłam zdziwiona). Niemal _każda_ scena w tym serialu jest niewyobrażalnie sztuczna, przedramatyzowana, przesadzona, wręcz obliczona na reakcje widza. Oglądając to widowisko nie mogłam po prostu wyrzucic z głowy widoku twórców kalkulujących, jakby tu widza najbardziej wzruszyc, zbulwersowac, czy po prostu młotkiem do łba wbic co ma sobie w tym momencie myslec. Serial zostawia sporo przestrzeni do rozgryzania logiki tworcow i dziur w fabule, które wytłumaczenia po prostu często nie miały żadnego - albo miały wyjaśnienie mierne i wymyślone już dużo pozniej - za to kompletnie zero przestrzeni dla interpretacji bohaterów. Nie wiem, czy w jakimkolwiek innym serialu główne postacie są tak miałkie i stworzone jak od kalki. Wyjątkiem był byc może Locke, a pozniej Ben Linus - Te postacie miały jeszcze w sobie nieco uroku. Cała reszta sprawiała wrażenie, jakby twórca scenariusza wziął liste obowiązkowych cech u postaci, a potem po kolei skreślał: Dziewczyna do tanca i do rozanca, oczywiscie skłonna przy tym do zadumy i refleksji - jest. Głowny hirołs, przywódca stada, z bardzo głębokimi dylematami w stylu "chce byc ale nie chce byc przywodca" - Jest. Ten pan z kryminalna przeszloscia, bad boy, ale nie bad boy, bo przy tym w gruncie rzeczy - oczywicie - wrazliwy i przez to jakże głęboki i niejednoznaczny - Też jest. Wredna pikna sucz majaca innych w powazaniu - Jest! Oczywiscie obowiązkowo nałogowiec - to rowniez punkt konieczny - Jest. I tak dalej i tak dalej ... Kompletnie nie jestem w stanie pojac fenomenu tego serialu, ktory juz niemal urosl do legendy - ponieważ dla mnie był po prostu odrażającą tragedią światka seriali.
Generalnie się z Tobą zgadzam, że :
- serial moralizatorski prawie w formie propagandy danego punktu myślenia
- postaci to jak przekrój przez społeczeństwo (po każdym reprezentancie danej frakcji)
- masa tajemnic tworzona od czapy, bez możliwości sensownego wytłumaczenia
- za dużo pytań bez odpowiedzi jak na koniec całego cyklu
- morały dla widza aż czasami do wyrzygania
- itp. itd.
Tylko, że mnie sam pomysł tajemniczej wyspy i przeróżnych zagadek oraz niespodzianek tak się spodobał, że po prostu przymknąłem oko na te wszystkie farmazony.
I dlatego mi się bardzo podobał, ale ślepy nie jestem i masę wad widziałem.
Gorzkie żale i szyderstwa zwykliśmy lać tutaj :
http://www.filmweb.pl/serial/Zagubieni-2004-133834/discussion/Co+nam+si%C4%99+ni e+podoba+w+%22LOST%22!+Opinie+i+b%C5%82%C4%99dy+w+serialu!,1847941?page=9#post_8 835704
bo nie wszystkim się podobały krytyczne opinie w ogólnych tematach.
Więc jakbyś zechciała i tam przekleić swój post, to byłoby fajnie!
A ja się nie zgadzam z ani jedną rzeczą. Jedyne co mi się nie podoba to 6 sezon, a tak to wszystko jest cacy.
Nie odczuwałam nigdy żeby aktorzy grali w sztuczny sposób i ogólnie uważam że postacie są najmocniejszą stroną tego serialu. Jest ich na prawdę sporo, są ciekawe, barwne, charakterystyczne i złożone, tak że od początku widz może się z kimś utożsamiać, ma swoich ulubieńców.
A ja się zgadzam, że też nie podobał mi się 6-ty sezon. Reszta serialu bardzo mi się podobała, ale . . .
@#$%^&* ! ! !
Eeee, i tak mi się podobał.
No te nieszczęsne morały (jak nasza klepana wieki temu ćma), cukierkowe reguły (jak to, że dzieci się nie zabija, nawet jeśli wyrośnie z nich taki Ben) i cała ta reszta ukrytych dobrych rad na życie (jak złość Milesa: "Jak pan chciał aby pana syn wiedział, że go pan kocha trzeba mu to było powiedzieć za życia" ) itd. bez końca !
No nie wiem,mi to nie przeszkadza. W końcu o ludziach ten serial jest, więc mnie takie "gadki" nie dziwią.
Tak, tylko że były z deko mało autentyczne.
W zwyczajnym życiu raczej nikt nie soli takich banałów i nie kieruje się kodeksem etycznym niczym ostatni sprawiedliwy czy siódmy samuraj!
Czasami tak dają do pieca, że aż żal bierze i tak np. w "Devil's own" Harrison Ford, którego ogólnie nie lubię tak mnie wpieniał, że myślałem momentami o rozwaleniu telewizora bez względu na koszty! Na pocieszenia, to było dosyć dawno.
Bo uznali że strzelanie do dzieci jest złe? Dla mnie to nie są banały, no ale co ja tam wiem...
Byc może jest złe, ale w takich, a nie innych serialowych realiach było jednak mocno naiwne. A takich plecionych moralizatorskich - i nie tylko - banałów było niestety dużo, dużo więcej w tym serialu.
Zależy jak dla kogo. Dla mnie nie to nie było naiwne i właśnie takie okoliczności tym bardziej skłaniają do takich jak to określiłaś "moralizatorskich" przemyśleń. Szczerze powiedziawszy, ten serial uświadomił mi parę rzeczy, co pewnie dla Ciebie będzie zabawne.
Aha jeżeli dla Ciebie House jest lepszy to ja wywieszam białą flagę...
Widzisz, dla mnie te przemyślenia byly raczej płytkie, a podobne rozważania miałam już raczej za sobą. Co bardziej jednak istotne, twórcy zamiast miejsca do przemyśleń - nawet i tych płytkich - postanowili wtłaczac widzowi w głowę konkretny wniosek - ot, "głębokie" przesłanie podane widzowi na tacy niczym prosiak z jabłkiem w gębie. A i nawet nie to jest takie najważniejsze, bo podobny bełkot aktualnie niestety napotkamy wszędzie (chociaż zazwyczaj w mniejszym natężeniu). LOST wypełniony jest odrzucającymi, sztucznymi scenami, zabiegami reżyserskimi w postaci chamskiego zbliżenia na twarz postaci, gdy ma do powiedzenia coś "głębokiego" i całej reszty kwiatków, która w innych produkcjach, nawet gdy obecna, jest zazwyczaj względnie ograniczona, a tutaj wręcz kipi z ekranu i obrzydza seans.
A i nigdzie nie napisałam, że uważam House'a za najlepszy serial (Swoją drogą cóż za olśniewająca linia obrony). Jak chcesz zobaczyc jakie seriale uważam za naprawdę dobre, to zapraszam do mojego profilu. ;)
A, źle przeczytałam. ;) Owszem, uważam że nawet House, do spóły z True Blood i Supernatural, są lepsze niż LOST. ;)
Jeżeli dana postać wygłasza jakiś monolog, to chyba jest jasne że kamera robi zbliżenie na nią, a nie na drzewo? W każdym serialu tak jest. Sztucznego nic tam nie widzę. Aktorzy grają naturalnie tak , że odnoszę wrażenie że taki choćby Terry O'Quinn jest Lockiem, a nie że tylko go gra.
"A, źle przeczytałam. ;) Owszem, uważam że nawet House, do spóły z True Blood i Supernatural, są lepsze niż LOST. ;)"
No cóż, w takim razie nie widzę sensu w dalszej dyskusji, bo i tak się nie dogadamy.
" Bo uznali że strzelanie do dzieci jest złe? "
- wiedzieli nie od wczoraj, że gdy to dziecko podrośnie, to zagazuje całą wioskę pełną kobiet, dzieci i mężczyzn, no i będzie ich do tego czasu szczerze nienawidzić i szpiegować, ale nie . . . bo to dziecko!
Masakra umysłowa.
" Dla mnie to nie są banały, no ale co ja tam wiem... "
- no i po co to? nie trzeba się unosić, przecież nie prowokowałem ani nie napadałem.
Łatwo jest taki pisać, popatrz na to z ich punktu widzienia:
To nie był jeszcze ten Ben jakiego oni znali. Widzieli małego, samotnego, chłopca, którego ojciec obwiniał o śmierć matki i odpychał go od siebie. Gdyby go zastrzelili, to zabili by tego niewinnego dzieciaka , nie Linusa.
Tak, oczywiście, tylko że to niewinne dziecko stało się potworem (tak czy siak)!
A o ironio głównie dzięki nim wszystkim, w tym dzięki Kejtusi!
Zapytam wprost :
- czy Ty, wiedząc że za np. 10 lat taki 5-cio letni teraz słodki szkrab o blond włoskach i błękitnych oczkach zabije na Twoich oczach całą Twoją rodzinę, to czy mając możliwość dzisiaj i teraz nie wbiłabyś mu noża w serce???
Gdyby to wyglądało tak jak w Zagubionych, to nie musiałabym zabijać tego człowieka kiedy byłby jeszcze dzieckiem ;] Miałabym na to sporooo czasu. Poza tym nie trzeba by było od razu kogoś zabijać, żeby zmienić przyszłość.
No proszę Cię... Jeśli już zwalać na kogoś winę za to jaki Ben się stał, to na Rogera. Gdyby był dla niego dobrym ojcem, to dzieciak nie miałby powodu uciekać do Richarda i spółki.
Tak.
Tylko, że to Kate i spółka zaniosła rannego chłopca do Ryśka, a ten jasno powiedział : "Jeśli go teraz wezmę już nigdy nie będzie taki sam." (czy jakoś tak).
Co miało jasno sugerować, kto niewinnego chłopca zmienił w dwulicowego zimnego drania, który będzie knuł, manipulował i zabijał ludzi.
Wiem, że aby serial miał sens potrzebne było kontinuum czasowe i Ben musiał przeżyć, ale trzeba to było w inny sposób zrobić, a nie taki.
Zresztą to i tak bez znaczenia, nie kłóćmy się dalej, to bez sensu.
P.S.
A jednak ni stąd ni zowąd znalazło się coś, co . . . nas poróżniło.
A to akurat jest debilizm twórców...że co niby jakieś źródełko, czy co to tam było zrobiło z dzieciaka "pure evil" ? Pffff...
Gdybyś my się ciągle we wszystkim zgadzali, to było by trochę nudno, nie uważasz? :>
INNOAME napiszę krótko, zwięźle i na temat.... Samo posiadanie biblioteki nie czyni człowieka uczonym.Pozdrawiam
Swoją droga, niezbyt zrozumiałeś moją wypowiedź. :) Pisząc, że mam na koncie sporo serialów, nawet tych przeciętnych, albo nawet zwyczajnie kiepskich, raczej chciałam unaocznic co oznacza, iż LOST jest dla mnie najgorszą serią jaką widziałam, a nie pochwalic się paletą przygłupich serialów, czy robic z siebie specjaliste.
Tak, tak:) proponuję stworzyć serial, który w pełni wykorzysta Twój intelekt:) Powodzonka :)
Jeden z możliwie najbardziej nietrafionych argumentów pod tytułem "Jak Ci się nie podoba, to stwórz coś lepszego", gratuluję ;) Pozdrawiam.
Nie próbuj naprawdę zgrywać wykształciucha....bo CI ewidentnie nie wychodzi. Masz prawo do własnej opinii jak każdy, szanuję to. Może gdybym był młodszy to chciałoby mi się z Tobą polemizować na "wyszukane" argumenty którymi sypiesz jak "z rękawa" ale nie chce mi się po prostu. Dlatego nadal tkwij w przeświadczeniu, że wszystko w tym serialu masz podane jak "na tacy" skoro stworzono liczne portale na których dociekano niezliczonych zagadek ukrytych w serialu i w których próbowano dociec co znaczyła dana scena.
P.S Istnieje też malutkie prawdopodobieństwo, iż jesteś tak inteligentną personą, iż od samego początku wszelkie zagadki były dla CIEBIE tak oczywiste, tak banalne, że parskałaś śmiechem jak można było uznać widza za takiego idiotę. Pozdrawiam CIĘ serdecznie, buziaki i uściski:)
Nie próbuję zgrywac wykształciucha, bo i takim nie jestem. :) A owe "zagadki" jak już pisałam wcześniej, w wielu, wielu przypadkach były zwyczajnie dziurami w scenariuszu i zagadkami tworzonymi po prostu na siłę. Ot, stworzmy pytanie, na ktore sami nie znamy odpowiedzi, a potem coś wymyślimy. Przez wszystkie sezony widownia zastanawiała się, skąd wziął się ów potworek, tudzież czarny dym, a żenującą odpowiedź nakreślono w jednym odcinku: Było sobie dwóch braci, jeden dobry, jeden zły. Razem strzegli tajemniczego życiodajnego światła. Zły zabił ich przybraną matkę, więc dobry wrzucił go do owego światła, a ten przeistoczył się w czarny dym. Zaiste, piękne wytłumaczenie. Twórcy pozostaje pogratulowac kreatywnosci. Poważnie satysfakocjunuje Cię coś takiego? A byc może przeszło Ci przez myśl, że to wyjaśnienie powstało już pod sam koniec, ponieważ sama "zagadka" została stworzona ot tak, żeby czymś przeciągnąc widzów przed ekran i stworzyc im pole do zakładania właśnie takich portali, jak te, o których wspomniałeś? :)
Masz rację. Najlepsze były pierwsze sezony, gdyż wiele było tajemnic. Później ich wytłumaczenie w kolejnych sezonach było... tanie, proste, głupie. Tak jak powiedziałaś " stworzmy pytanie, na ktore sami nie znamy odpowiedzi, a potem coś wymyślimy" - dokładnie takie samo odniosłam wrażenie. Jednak nie do końca rozumiem czemu obejrzałaś wszystkie sezony, skoro się tobie ów serial nie podobał. Wystawiłaś bardzo, bardzo niską ocenę, a jednak widziałaś wszystkie odcinki. Czemu oglądałaś Lost, skoro się tobie nie podobał? Ja zwykle wysiadam po kilku odcinkach pierwszego sezonu, jeśli nie jest w moim guście, to kończę moją przygodę z serialem.
Taa jasnee. Albo jesteś masochistką, że oglądałaś dalej do samego końca, albo rzeczywiście się tobie ten serial podobał. Nie próbuj tylko wmawiać, że byłaś po procentach przez 6 sezonów.
Wałkowaliśmy to wiele razy i dawno temu.
Masz absolutną rację pisząc o rozwikłaniach niektórych zagadek, bo poziom ich skomplikowania i wyszukania był zadziwiająco niski!
Za dobry przykład podałaś Dym - i jest to nieodosobnione, bo można by wyliczać dalej :
- wyspa jako korek
- elektromagnetyzm
- Richard Alpert
- Black Rock
- dynamit na pokładzie!?
- studnia
- podziemna komnata z "kołem sterowym"
- źródełko
- jaskinia źródełka
- wreszcie sam "korek" w jaskini
- "fałszywa matka"
- komputer z koniecznością wpisywania kodu
- w wyniku klucz Desa i operacja magnetyczna burza
- świątynia
- labirynty podziemne
- jak świątynia to i Dogen i jego ludzie
- źródełko w świątyni (to już drugie!)
- Jughead
- wielgachny posąg (Tawaret?)
- kapliczka w stopie posągu
- chatka Jacoba w lesie
- tajna kwatera na stałym lądzie z wahadłem
itd. można tak bez końca.
Wytłumaczeń nie było wcale, albo były bezsensownie banalne lub też w skrajnych wypadkach nie trzymały się kupy.
I później chcieli zapobiec wylaniu się tego syfu który się gromadzi w rurach :D
Chyba źle to odtykanie rury się skończyło, bo wszyscy wylądowali jako święci w kościele . . .
( czyli jednak nie było happy endu )
No, jak to mówi mój "numer 2" - http://media.tumblr.com/tumblr_mca4jlepJJ1rn48jj.gif
W pełni się z Tobą zgadzam. Niedawno skończyłam oglądać "Lost" i jestem pod wrażeniem. To jeden z najlepszych seriali, jaki kiedykolwiek widziałam. Co prawda, na początku nie bardzo orientowałam się o co chodzi z tymi szybkimi zmianami czasu i zżerała mnie ciekawość, co będzie dalej, ale... później wszystko się wyjaśniło.
Świetnie napisany scenariusz, gra aktorów, ciekawe historie. Cudo.