PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=133834}

Zagubieni

Lost
2004 - 2010
7,6 180 tys. ocen
7,6 10 1 180391
7,1 35 krytyków
Zagubieni
powrót do forum serialu Zagubieni

Witajcie!:) Ktoś wpadł na genialny pomysł by podzielić wszystko na poszczególne sezony. Popieram tę inicjatywę i zakładam temat. Zagubionych można powiedzieć oglądam pierwszy raz w życiu, gdyż kiedyś widziałem może z kilkanaście odcinków i jakoś tak mi były nijak jeśli chodzi o ten serial. Obecnie jestem na 12 odcinku 3 sezonu :) i powiem tak do pewnych rzeczy trzeba "dorosnąć". Serial świetnie ukazuje życie realne jak i baśniowe. Najlepszą postacią jak dla mnie jest oczywiście Jack ... wspaniały człowiek, wielki wojownik, genialny przywódca. Irytuje mnie za to Said bo to chodząca encyklopedia:/ wszystko wie, wszędzie był i nic go nie dziwi ... Dobra to wpisujcie co tam chcecie: co was rozbawiło, co zdziwiło, co zasmuciło bo i takowe w 1 sezonie mieliśmy sceny, pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
selden

Powodzenia :)

ocenił(a) serial na 10
adonae

nie dziękuję ;-)

adonae

Także jesteś już prawie na bieżąco a ja już nie mogę doczekać 1x18 i następnych odcinków bo wszystkie no może oprócz epizodu z Kate są bardzo dobre/ świetne i to był ten moment gdy byłem już totalnie wkręcony :)

ocenił(a) serial na 10
selden

A ja czekam z niecierpliwością na 1x20, od tego epizodu zaczęła się moja przygoda z Lost :) No i ogólnie jest pełen emocji i wzruszeń. Cieszę się, że to właśnie od niego wszystko się u mnie zaczęło.

ocenił(a) serial na 10
matipapi1

Odcinek 15, czyli jungle-boy w akcji.
Po jego obejrzeniu ostatecznie wiem skąd takie, a nie inne zdanie Lindelofa o tym odcinku. I niestety, ale muszę mu przyznać rację. W pierwszym sezonie słabych odcinków nie było, ale gdybym jakiś miał do tego miana typować, to byłby nim właśnie ten. I dokładnie to samo zdanie mam, jeśli chodzi o retrospekcje.
Będący w głębokim kryzysie Charlie dostaje prawdziwy prezent od losu: zakochuje się w nim atrakcyjna dziewczyna, z wpływowym ojcem. który dodatkowo pomaga mu znaleźć nie najgorszą pracę. Jest tylko jeden mały problem: ma ich okraść, bo inaczej nie dostanie prochów od Tommyego. Tak jakby tylko jeden diler po Londynie chadzał ;] Charlie praktycznie niezauważony mógł z ich domu podpieprzyć PRAWIE wszystko, ale on postanowił ukraść akurat tę najbardziej znaną rzecz - oczko w głowie ojca Lucy, czyli pamiątkową papierośnicę .. really fu*kin' smart brotha! ;] I to akurat w dzień kiedy miał realną szansę rozpocząć nowy, lepszy etap w swoim życiu... Mało przekonywująca dla mnie to historia, nawet jeśli główną rolę odgrywa w niej mocno uzależniony ćpun.
A co na wyspie?: Najpierw dość dziwna, bo dwutygodniowa luka w pamięci Claire - rzecz do przyjęcia, ale nie zaczyna się najlepiej . Dalej: samotny mściciel Ethan terroryzujący rozbitków. Bez trudu oszukał wszystkich 'strażników' (w tym Locke'a) i niezauważony w kilkanaście sekund ukręcił kark jakiemuś gościowi na plaży tylko po to, by w końcówce odcinka dać się złapać w banalnie prostą pułapkę, zupełnie jak jakieś 7-letnie dziecko ..Bo przecież nieruchoma, ciężarna kobieta, której akurat szukał, stojąca samotnie w lesie w środku ulewy - nie, to z całą pewnością nie mogła być przynęta ;] I ogólnie fakt, że Ethan po Claire wrócił zupełnie sam, bez żywej duszy do pomocy, kiedy wszyscy rozbitkowie wiedzieli jak on wygląda i że jest 'tym złym' - to również brzmi bardzo logicznie i przekonująco ;] Na dodatek na koniec odcinka Claire równie magicznie co straciła to nagle odzyskuje pamięć.
W obliczu tego wszystkiego nie dziwi mnie ostra autokrytyka Damona Lindelofa, który pisał ten odcinek - zdecydowanie był tu potencjał na dużo lepszy scenariusz.
Na plus: walka w deszczu Jacka z Ethanem oraz końcowa scena między Lucy a Charliem.
Ocena: 6-/10.

ocenił(a) serial na 10
aqu32

Tak, ja też podczas oglądania zwróciłam uwagę na dużo niedociągnięć i w sumie żałuję, że zapomniałam o tym przy wystawianiu oceny temu odcinkowi. Dużo rzeczy było mało prawdopodobnych.

W związku z tym chyba zmienię notę, choć nie mogę już edytować. Selden - gdy będziesz robił podsumowanie na koniec 1 sezonu, to ode mnie dla tego odcinka 4/6.

adonae

Co do podsumowania 1 sezonu to ja widzę to w ten sposób, że po finale zrobimy dzień przerwy i w tym czasie, każdy zaprezentuję swój pełny ranking dla 1 sezonu wraz ze średnią ocen. Wówczas po raz ostatni będzie możliwość zmiany oceny odcinka.

ocenił(a) serial na 10
matipapi1

Na gorąco po 1x16
Bardzo dobry ep. Tym razem retra Sawyera oglądało mi się o niebo lepiej, było więcej konkretów, do tego zaskakujące spotkanie z Christianem i ich przejmująca rozmowa - to zawsze robi na mnie wrażenie. Ogólnie odcinek poruszał ciekawą kwestię zemsty i tego, jakie ślady pozostawia w psychice. Jak to w Lost często bywa, niewinny epizod z dzikiem wyzwala w bohaterze bolesne wspomnienia i każe skonfrontować się z własnymi demonami. Tym razem Sawyer ani przez chwilę nie wydawał mi się irytujący (no, może trochę przy dziesiątym z rzędu son of a bitch), wprost przeciwnie - odcinek jakoś lepiej pozwolił mi go zrozumieć, poznać przyczynę, dlaczego jest taki nieprzystępny. Wyraźniej też zarysowuje się jego relacja z Kate. "Outlaws" daje po części odpowiedź, dlaczego tych dwoje od początku coś do siebie przyciągało - a więc przede wszystkim wspólny los wyrzutka, osób, które pragną normalności, ale nie mogą wyzwolić się z pęt własnej traumy. Fakt ten nie przekonuje mnie jednak, aby byli dla siebie stworzeni - wg mnie potrzebowali tej relacji po to, aby uświadomić sobie, że tak naprawdę, aby się wyzwolić, potrzebują kogoś, kto da im poczucie normalności, stabilności. Razem tworzyli zgrany duet, ale tylko na krótką metę. Niemniej, ciekawie ogląda się ich relacje.

Podoba mi się, że problem zemsty i jej konsekwencji tyczył się też Charliego. Tym samym wszystkie wątki "wyrzutków" (Sawyer, Kate, Sayid, teraz Charlie) fajnie się zazębiały. Zostało pokazane, że na tej wyspie żyją też ludzie grzeszni, mający na koncie wiele popełnionych błędów ("Nie jesteś sam" - słowa Sayida) - ale jeszcze nieskreśleni, mający szansę na odkupienie.

Naprawdę solidny, sensowny odcinek, takie właśnie lubię. Ode mnie 6/6.

adonae

1x17
Odcinki o Koreańczykach przeważnie były średnie i tak też jest w tym przypadku. Epizod pokazuję jak wyglądają konsekwencje życia w kłamstwie. Jak już wcześniej wspomniałem ta para jest siebie warta. Jin fatalnie traktuje żonę i ze wstydu skłamał o ojcu przed ślubem. Natomiast Sun to mistrzyni kłamstwa i podwójnego życia. W jej przypadku można to wytłumaczyć tym, że wymagał od niej tego świat w którym dorastała. Oddzielnie w ich przypadku i kontakt z innymi rozbitkami podziałał uzdrawiająco. Podoba mi się też Kate w roli przyjaciółki Sun. To jedyna dobra wersja tej postaci stąd też w 2 sezonie gdy rolę biegania za naszymi chłopakami przejmie na jakiś czas Anna Lucia jej postać będzie w miarę znośna :)

Locke znowu komuś pomaga tym razem Shannon i Waltowi a przy tym świetnie wypada w roli manipulatora gdy odwrócił uwagę rozbitków od prawdziwego podpalacza. Saiyd i Shanon choć pochodzą z zupełnie innych światów i na pozór do siebie nie pasują to oboje mają na siebie bardzo pozytywny wpływ. Saiyd wyciągnął tą dziewczynę z moralnego dna zaś sam dzięki niej stał się innym człowiekiem. Otwartym i znacznie weselszym. Nie bez znaczenia jest także fakt, że odpuścił Annie Lucili jej zabicie choć dostał od niej broń a zabójców Nadii mordował każdego po kolej. Nadia wyciągała z niego najgorsze instynkty podobnie jak się to ma w relacji Boone z Shannon. Wydaje się więc lepszą dla niego partnerką niż Nadia.

Świetne było muzyczne zakończenie odcinka wraz z ostatnią sceną zepsucia baterii.

Ocena 4/6

ocenił(a) serial na 10
selden

1x17
Odcinek z Jinem w roli głównej. Zasiadłam do oglądania bez większych nadziei na wzbudzenie mojego entuzjazmu - i tak też było. Ep poprawny, bez fajerwerków. Jednak starałam się wychwycić jakąś myśl przewodnią tego odcinka, która pasowałaby nie tylko do sytuacji Jina, ale też Sayida i Shannon. Myślę, że byłby to fakt uwolnienia się spod kurateli kogoś silniejszego. Jin zdaje sobie sprawę, że nie musi już spełniać poleceń ojca Sun, z kolei do Shannon dociera, że nie musi już słuchać się brata. Dla tych dwojga to jest czas na usamodzielnienie się i - przy okazji - pokazanie się od drugiej, lepszej strony. Tak jak Paik źle wpływał na Jina, tak Boone źle na Shannon - bez nich obojgu jest łatwiej. Może nawet zgodzę się tu z seldenem, że przemiana w Shannon dokonała się też dzięki Sayidowi i odwrotnie.

Zawsze bardzo wzruszał mnie wątek ojca Jina. Pamiętam to jak dziś, że gdy zobaczyłam w telewizji tę scenę na pomoście ("Wstydziłem się ciebie") łzy mi stanęły w oczach.

Na plus oczywiście ostatnia scena z muzyką i nagłym wyczerpaniem się baterii :)
4/6

ocenił(a) serial na 10
selden

Odcinki 16 i 17 - bez cienia wątpliwości genialne !
Najpierw 16, czyli 'Nigdy nie obwiniałam dzika za wszystkie moje problemy'.
Klasyczny lostowy odcinek. Działo się pozornie niewiele, a już na pewno nic znaczącego. Mimo to oglądało się wyśmienicie. Odcinek może niezbyt dosłownie, ale poświęcony kwestii zabijania i życia z faktem, że jest się mordercą. James choć zabił Franka to jednak jak zauważył Hibbs nie jest typem mordercy. Ogólnie Hibbs to antybohater odcinka, ale gdyby nie jego perfidny plan retrospekcje nie byłyby tak przejmujące jak w rzeczywistości były. W sumie to powiedziałbym nawet, że z deka przyćmiły główną osnowę odcinka, czyli polowanie na dzika, który wyraźnie wku*wiał Jamesa ;] Ale była to historia z wyraźnym humorystycznym zacięciem, co czyniło ją jeszcze ciekawszą. W międzyczasie świetne opowiadanie Johna o swojej matce i psie, który z nią zamieszkał. Całość odcinka zwieńczona wisienką na torcie w postaci rozmowy Jacka z Sawyerem.
' - Próbujesz być zabawny ? ... - Tak.. ale zabrakło mi tortów do rzucania' ;D
Nie ma się w sumie do czego przyczepić, więc ocena może być tylko jedna : 10/10

ocenił(a) serial na 10
selden

Teraz 17, aka 'W dobrym świecie ona nienawidziłaby jego, a nie mnie'
Centryki Jina i Sun chyba nigdy mnie nie zawodzą i tak też było tym razem. Ukazanie skomplikowanych relacji łączących tę parę na tle koreańskiej kultury. Jin za wszelką cenę stara się być honorowy, prawdopodobnie musiał przysiąść ojcowi Sun, że nie będzie mówił jej o pracy. To powoli niszczy ich związek. Sun zaczyna o to obwiniać Jina, a nie swojego ojca. Na koniec retrospekcji b dobra scena między Jinem, a swoim ojcem.
Na wyspie oprócz relacji Jin-Sun obserwujemy budowę tratwy oraz postępy w związku Shannon z Sayidem. Miano antybohaterów przypada tym razem Michaelowi oraz Sawyerowi za samosąd na Jinem. Tylko Jack i Hugo starali się w tej sytuacji zachować racjonalnie, reszta tylko pasywnie przyglądała się pastwieniu nad śkośno-okim. Trochę zawiodłem się postawą zazwyczaj opanowanego Sayida, który tym razem przyzwala na postawę Michaela, choć wie, że Jin ze swoim 'angielskim' praktycznie stoi na straconej pozycji. Na szczęście dla Jina w ostatniej chwili reaguje Sun, a potem napięcie ostatecznie rozładowuje niezawodny i trzeźwo myślący Locke.
I tym razem końcówka odcinka to idealne jego zwieńczenie. Najpierw rozmowa Sun-Jin (choć tu mały minus za 4 zdania Sun po angielsku), a potem akcent muzyczny z discmanem Hugo. Dobór kawałka jak zwykle fenomenalny.
Znów 40 minut odcinka minęło błyskawicznie, były emocje, były piękne chwile, więc ocena wg mnie może być tylko jedna : 10-/10. (minus za te kilka zdań Sun do Jina po ang)

aqu32

1x18
Jeden z najlepszych odcinków 1 sezonu. Retrospekcje Hurleya są wyjątkowe i dzięki nim Lost nie jest zbyt poważnym serialem. Scena w której jego mama skręca kostkę a sam Hugo zostaje uznany za dilera przezabawna. Hugo to najbardziej pozytywna postać w całym serialu. Samej liczby były jedną z najlepszych zagadek. W tym epizodzie było kilka naprawdę świetnych scen jak choćby rozmowa Hugo z Saiydem w środku nocy, która idealnie wprowadza nas w klimat zakręconej wycieczki czy rozmowa pomiędzy nim a Danielle. Biedny Hugo tak bardzo chciał, żeby ktoś mu uwierzył choćby nasza szalona francuska.

Bardzo podobał mi się wątek B w tym odcinku. Patrząc na rozmowę pomiędzy Lockiem a Claire uderza kontrast z ich scenami w 6 sezonie. Tu ciepły i pomagającym ludziom Locke i spokojna przyszła mama a tam Czarny Dym i niezrównoważona Claire. Jakby minęło setki lat od tamtego czasu. Ostatnia scena to jeden z najlepszych cliffhangerów w całym Lost.

Odcinek był świetny stąd moja ocena może być tylko jedna 6/6

selden

Edit Francuzka oczywiście

aqu32

1x19
Odcinek genialny i obok Solitary mój ulubiony z 1 sezonu. To właśnie od tego epizodu stałem się Lostoholikiem. W tym odcinku pełno jest odniesień biblijnych: ojciec- Bóg, niepokalane poczęcie, prośba o znak która zostaje wysłuchana, uzdrowiony paralityk, różaniec, ofiara Boone. Sam Boone nie był zachwycony działaniami Locka mimo to dalej słuchał jego nauk. Co dała mu Wyspa podczas jego krótkiego pobytu ? Czy wystarczająco ceną za oddanie życia był okres gdy pełnił rolę asystenta Człowieka Wiary ? Boone ryzykując własnym bezpieczeństwem dokonał bohaterskiego czynu. I jako bohater zostanie przez naszych rozbitków zapamiętany. Świetnie wypadła scena snu, który z początku wyglądał realistyczne ale po chwili zmienił się w niezła psychodelę. Sny w Lost było zawsze ważne i podkreślają niezwykłość Wyspy, która przemawia w snach. Szkoda ze w 5 i 6 sezonie z nich zrezygnowano. Retrospekcje były poruszające i jednocześnie najlepsze w 1 sezonie.Po tym odcinku należy sobie postawić pytania czy Locke naprawdę jest zdolny dokonać wielkich rzeczy ? Czyżby jego wiara jest zapowiedzią rzeczy które nadejdą ? A może ten życiowo przegrany człowiek chcę tylko w ten sposób poczuć się kimś wyjątkowym ? Na minus podwątek z chorobą Sawyera. Ostatnia scena jest w moim odczuciu najlepszą końcówką w całym Lost. Genialna pod względem aktorskim ze świetnie dopasowaną muzyką. Ile razy ją oglądam mam dreszcze. Scena pod każdym względem doskonała.

Ocena 6/6

matipapi1

z lekkim opóźnieniem, ale zacząłem oglądać. Mam nadzieje, że was z dogonię :)
w 1 odc. zainteresowały mnie pierwsze sceny. Wszystkie osoby były przedstawiany w sytuacji(niekiedy trwające parę sec.), która ją w pewien sposób określa i oddaje jej charakter. Widać, że każda scena była przemyślana, to samo tyczy się kamery. Ciekawie się zapowiada. Zobaczymy co wydarzy się dalej :)

ocenił(a) serial na 10
tiktak14777

Witamy na pokładzie ;) My z oglądaniem jakoś specjalnie nie galopujemy, więc powinieneś nas bez trudu dogonić.

ocenił(a) serial na 6
aqu32

Witam wszystkich Zagubionych:) Zabieram się za oglądanie po raz trzeci całości tym samym dołączając do tematu. Cieszę się, że jesteście na 18 odcinku, ponieważ kolejny - 19 Deus Ex Machina to jeden z moich ulubionych. Zatem nie rozpisuję się więcej tylko włączam play.

ocenił(a) serial na 10
wronaa

Cześć!, miło, że dołączają się do nas kolejne osoby. Pamiętaj, że dzielenie się opiniami o każdym obejrzanym odcinku jest jak najbardziej wskazane ;-)

aqu32

Uuuff jednak lost nie stracił swojego czaru. Jestem w 10 odc. i mam nadzieje, że was niedługo złapie :)
Do tej pory parę rzeczy mnie zaintrygowało... Po 1 fakt, iż na wyspie nie ma żadnego rodzaju moskitów, w tym klimacie to one są najbardziej "upierdliwym" elementem. Myślicie, że twórcy usunęli je by nie komplikować sobie pracy ? Np. wszędzie by musieli dodać jakieś siatki,ogniska itp. ( poza bardziej oczywistymi typu polarne niedźwiedzie ) Po 2 przypadkiem widziałem na tvp2 pewien odc. 6 serii, w której była historia 2 braci z jaskini... ten sam motyw(jaskinia, zwłoki brata i jego matki oraz kamienie) był jakoś w 5 odc 1 serii. Trochę to dziwne. Mógłby ktoś to wytłumaczyć bez spoilerowania ? :D

tiktak14777

Trudno wytłumaczyć to bez spojlerowania. Szkoda, że nie widziałeś wcześniej całego serialu bo rewatch ma to do siebie, że można odnosić się w nim do całości serialu. Mimo to nie dziwie się, że wysiadłeś w trakcie 3 sezonu. Jest to najsłabszy ze wszystkich sezonów a tyczy się to szczególnie jego pierwszej części.

ocenił(a) serial na 10
tiktak14777

ad1
'Sam rainforest przypomina dżunglę Amazonii, ale brak tu owadów ( co nas bardzo ucieszyło). Owady są na Hawajach rzadkością, a kwiaty zapylane są głównie przez wiatr i mnogość egzotycznych ptaków, które żerują na nasionach tychże. '
źródło : http://mysandyhome.wordpress.com/2009/08/05/hawaii-nasze-wakacje-na-wyspie-oahu- 2009/
Od siebie dodam, że duże odległości jakie dzielą oceaniczne wyspy od kontynentów powoduje, że na takich wyspach fauna (poza ptakami, co oczywiste) jest znacznie mniejsza niż można byłoby się spodziewać.
ad2
Nie da się bez spoilerowania, musisz być cierpliwy ;] A cierpliwość przy oglądaniu Lost-ów to jedna z najważniejszych kwestii ;-) Ja szczerze mówiąc tylko Tobie zazdroszczę, że (prawie) nic nie wiesz :)

ocenił(a) serial na 10
matipapi1

Episode no 18 aka 'Those numbers are cursed!'
Tym razem przyszła kolej na Hurleya i odpowiedź na pytanie dlaczego w ogóle nie martwi go 83 tys dolców długu u Walta ;), przegrane w backgammona... No cóż, pewnie gdyby nasza tajemnicza wyspa była na sprzedaż to stać by go było , żeby kupić ją sobie na własność ;-) A wszystko przez pobyt w zakładzie psychiatrycznym i znajomość z Leonardem, który lubi w kółko nawijać pewne liczby jak jakąś rymowankę.
4 8 15 16 23 42 .. kto ich dzisiaj nie zna ;> 2 lata temu 5 liczb z tej szóstki wystąpiło w jakimś losowaniu, tylko nie pamiętam już gdzie.. ale wygrać za nie można było niewiele, bo to chyba najpopularniejszy zestaw liczb do lotto na świecie ;]
Wracając do samego serialu, retrospekcje oczywiście b. fajne (to chyba najmocniejszy element tego odcinka), z nutką humoru, jak to u Hurleya często bywa.
-Your sneaker factory in Canada..
- I have a sneaker factory in Canada??
- Well, not any more.. It was destroyed in a fire last month.
- Of course it was...
- Yo may not worry about it.. Eight.. something people died
- ;-]
Na wyspie Hugo wybiera się do Rousseau, chce się dowiedzieć znaczenia liczb. Pewny swojego szczęścia ryzykuje raz za razem, ale oczywiście mu się udaje ;-)
I choć ów odpowiedzi nie znajduje to jednak historia Francuzki, która wierzy, że z powodu tych samych liczb rozbiła się na wyspie jest dla niego wystarczająco dobrym pocieszeniem. Przy okazji zdobywa baterię potrzebną do radaru na tratwie. Na koniec nawiązanie do liczb i jednocześnie wstęp do następnego odcinka z włazem.
Ocena: waham się między 9 a 10, ale z sentymentu do pierwszego oglądania wiele lat temu daję 10 ;)

ocenił(a) serial na 10
aqu32

heh, zapomniałem wspomnieć o zajebistym wątku w tle tego odcinka, między Johnem a Claire. Pamiętam jak pierwszy raz oglądałem ten odcinek, kiedy John odwrócił tę swoją konstrukcję: a tu kołyska! :) a u mnie banan na gębie od ucha do ucha ;-]

aqu32

również bardzo przypadł mi do gustu ten odcinek. Mniej napięty i elementy humoru :) Hugo w ogóle jest jedną z "w pełni" pozytywnych postaci. A i motyw liczb niezwykle zagadkowy (ahh aż przypomina mi się "numer 23 " :D ) . A wracając do postaci, to uważam, że Hugo wyłamuje się z kanonu. Większość znajduje na wyspie 2 życie, często odmienne od pozostawionego jeszcze w Australii. Jednak Hugo wydaje się być niezmienny. Innym pozytywnym aspektem tego bohatera jest fakt, iż często to on wprowadza element muzyczny. W paru odcinkach pod koniec Hugo słucha muzyki, która po chwili jest tłem wydarzeń :)

I mój ulubiony tekst Hugo:
-wooo duude

ocenił(a) serial na 10
matipapi1

Odcinek nr 19 aka 'The Island will send us a sign' .
Drugi z centryków Locke'a, ale pierwszy w którym spotykamy jego ojca, Anthony'ego Coopera. Ojca, który jest z nim tylko z nazwy, bo w rzeczywistości to kawał skur*ysyna odgrywającego teatrzyk, aby jego własny syn oddał mu swoją nerkę i z którym potem zrywa wszelki kontakt. Aby swój niecny plan uwiarygodnić wprowadza do niego postać matki Johna, która ostatecznie pęka i zdradza Locke'owi całą prawdę, na co jest już jednak zdecydowanie za późno. Traumatyczne przeżycie dla i tak osamotnionego Johna.
Akcja na wyspie też skupiła się na poczciwym łysolu i jego kompanie w osobie Boone'a. Trochę nie przekonywuje mnie postępujący u Locke'a niedowład nóg z tego odcinka. Niby paskudnie oberwał tym odłamkiem przy próbie otwarcia włazu, jednak brak czucia przy kontakcie z igłą czy też przy przypalaniu stopy, powinien natychmiastowo go uziemić. Ten jednak dalej dość sprawnie hasał sobie po wyspie. A największy kryzys przypadł akurat wtedy kiedy Boone wspinał się do samolotu. Potem jednak nagle zebrał się i niósł rannego po wyspie aż do jaskiń ? Jak dla mnie zabieg ze strony scenarzystów z deka naciągany, niemniej do zaakceptowania.
Nie mam pojęcia czemu John tak szybko uciekł po tym jak przytargał ledwo żywego brata Shannon, przecież nic na tym nie zyskiwał... Fatalna decyzja z jego strony, która prawdopodobnie zaważyła na konflikcie na linii Jack-John ciągnącym się przez następne sezony. Jack już nigdy nie był skłonny w pełni mu zawierzyć.
W tle głównych wydarzeń Sawyer i jego bóle głowy, temat lekki - ot tak dla kontrastu przy dramacie pozostałych wydarzeń.
Ostatecznie odcinek oceniam na 9+/10.

aqu32

1x20
Odcinek bardzo dobry. Najbardziej podobało mi się w nim zestawienie narodzin i śmierci. Z jednej strony widzimy radość Claire, Kate, Jina i Charliego a z drugiej załamanego Jacka. Piękna była scena gdy rozbitkowie cieszą się z nowego życia a Shannon rozpacza nad martwym bratem. Bardzo dobrze wypadło też ratowanie Boona odpowiednio smutno i dramatyczne. Prowizoryczne urządzenia podkreślają dramat okoliczności w jakich się znajdowali. Sam pomysł amputacji to drastycznie zagranie, okropny ból dla pacjenta. Wzruszająca była scena gdy Boone zwalnia Jacka z obietnicy. Świetnie wypada Sun w roli pielęgniarki i głosu rozsądku gdy nasz lekarz w swoich działaniach posuwa się za daleko.

Słaba w kontekście wydarzeń na wyspie wypada flash, który nic nie wnosi do prezentacji głównego bohatera. To, że Jack jest uparty to my już wiemy. Przemowa Sary w której określa Jacka mianem swojego bohatera pokazuje skąd wziął się jego kompleks boskości. Piękne zakończenie odcinka niszczy niestety pseudoclifhanger "He was murdered" i "Find John Locke".

Ocena 5/6

ocenił(a) serial na 10
selden

1x18
Odcinek, jak to w przypadku Hurleya zwykle bywa, pół żartem, pół serio. Lubię ten na wpół absurdalny klimat jego retrospekcji. W jednej chwili śmiejesz się z kolejnych perypetii z liczbami (matka Hurleya skręcająca sobie nogę pod nowym domem ;D), by za chwilę stwierdzić "hej, właściwie to nie jest takie śmieszne". Dodatkowo wątek ze szpitalem psychiatrycznym - niby zabawny, ale w sumie to trochę... przerażający? amerykanie mają na to fajne określenie: creepy.

Przypomniała mi się też ta cała mania z liczbami, która na chwilę ogarnęła też polski internet i nie tylko ;) Swego czasu każdy znał ciąg liczb 4, 8, 15 itd. To dowód, że pierwsze 2 sezony Lost to naprawdę był fenomen, wiele ludzi to oglądało, w tym sporo moich znajomych z gimnazjalnej wtedy klasy (jeden nawet zbierał takie figurki http://i144.photobucket.com/albums/r198/theantiquetiger/lost.jpg - Jimmy Kimmel zrobił swego czasu świetną parodię za ich pomocą, zresztą było multum tych parodii na YT). W dużej mierze była to chyba kwestia emisji na TVP, sama zainteresowałam się serialem po obejrzeniu jednego z odcinków w telewizji.

Ogółem daję odcinkowi 5/6.

1x19
Jak zwykle bardzo dobre retrospekcje Locke'a. Podczas oglądania naszła mnie taka myśl, że wszyscy bohaterowie Lost mieli nieźle pogmatwane życiorysy. Właściwie nie ma chyba osoby, która w poprzednim życiu byłaby choćby trochę szczęśliwa albo przynajmniej miała to życie w miarę ustabilizowane. Może z wyjątkiem Rose, choć też miała przecież raka. Generalnie każdy nosi w sobie gigantyczną traumę, z którą ląduje na wyspie i tutaj musi się w jakiś sposób z nią zmierzyć.

I tak w przypadku Locke'a oglądanie, jak cynicznie wykorzystuje go jego własny ojciec nie było najprzyjemniejsze. Zwróciłam uwagę na początek i symboliczną zabawkę z pułapką, którą Locke pokazuje jakiemuś chłopcu. Zapowiedź dostania się w sidła Coopera.

I choć mocno współczułam Locke'owi w retrospekcjach, na wyspie jego postępowanie trochę mnie denerwuje. OK, ma świra na punkcie wyspy i przeznaczenia, ale tutaj ujawniło się to, czego w Locke'u szczególnie nie lubię - za wszelką cenę, choćby po trupach dążyć do celu. I to dosłownie po trupach, bo według mnie Boone był ofiarą jego obsesji. W tym momencie przestaję rozumieć zachwyt Lockiem u tak dużej liczby fanów Lost. Postać jest nieprzeciętna, ma ciekawą historię, ale jest też bezwzględna, jest szaleńcza wręcz. Kiedyś już zresztą pisałam tu na forum, że Locke dla abstrakcyjnej wiary w coś, czego sam nawet nie umie nazwać, jest w stanie zaryzykować wszystko, nawet ludzkie życie. To mi się nie podoba i w tej kwestii jest mi dużo bliżej do Jacka, dla którego zawsze dobro innych stało na pierwszym miejscu. Dla mnie w pojedynku man of science vs. man of faith zdecydowanie wygrywa ten pierwszy.

Pozytywny aspekt tego odcinka to sporo smaczków w postaci odniesień do Biblii, choć nie jestem pewna, czy te nawiązania do czegoś istotnego nas zaprowadziły. No i sceny Jack-Sawyer, szczególnie wywiad lekarski ;) Ocenę obniża jednak fanatyzm Locke'a i bezsensowna ofiara Boone'a (bezsensowna =/= głupia, tylko fakt, że świetny bohater stał się ofiarą swojego mistrza).

5/6

ocenił(a) serial na 10
adonae

I zapomniałam - szczególnie wkurzyło mnie to, jak Locke zachował się po całym wypadku. Zamiast wytłumaczyć dokładnie co się stało (to mogło przecież pomóc w ratowaniu Boone'a), poszedł do włazu i zaczął histeryzować jak dziecko. Dlaczego? Bo wyspa nie dała mu odpowiedzi... błagam, to obrzydliwe. Chłopak, który pokładał w nim tak wielką nadzieję, traktował go jak nauczyciela umiera, a Locke bez słowa pryska do dżungli. Naprawdę szkoda mi Boone'a, bo stał się ofiarą głupich ambicji szaleńca.

Oczywiście jeśli jakiś fan Locke'a ma ochotę mnie przekonać, że jego postępowanie miało jakiś sens - proszę bardzo, chętnie się dowiem. Bo ja nie widzę tu za grosz sensu, a już na pewno brak jakiejkolwiek empatii i wrażliwości.

adonae

Co do pamiątek to mam karty Lost z 1 sezonu . W wolnej chwili wrzucę na mój photobucket i wam pokaże.

adonae

Locke nie raz z pozycji mentora spadał do roli niebezpiecznego w swym fanatyzmie szaleńca. Pomimo to w ostatecznym rozrachunku uratował tych ludzi, którzy zostali na Wyspie i przeżywali skoki w czasie a przez swój wpływ na Jacka uratował cały świat. Sayid ratując go przed śmiercią z rąk Shannon podjął trudną ale bardzo dobrą decyzje. Oszczędził jej piętna morderczyni ratując tym samym Locka zbawiciela.

adonae

A co do Boona to jego śmierć i pogrzeb były o wiele ciekawsze niż samo jego życie na Wyspie.

ocenił(a) serial na 10
selden

Boone pomimo małej roli to pewien symbol serialu. Pierwszy bohater, który odpadł z gry. Jednocześnie reprezentował rolę przeznaczenia w serialu i był jednym z decydujących czynników w dalszej historii Locke'a. Tak więc w pewnym sensie masz rację: najważniejszą rolą Boone'a była jego tragiczna śmierć.

matipapi1

1x21
Odcinki z Saiydem w roli głównej zawsze należały do świetnych i tak też jest w tym przypadku. Sayid przez całe swoje życie jest wykorzystywany do brudnej roboty. W retrospekcjach wykorzystuje go CIA a na wyspie próbuje Shannon, która w czasie całe swojego życia nie raz wykorzystywała facetów. Wspaniała jest scena pogrzebu na której pojawia się Locke nazywając Boone bohaterem. Piękna był również przemowa Saiyda nad jego grobem w której w kilku słowach podsumował bohaterstwo Boona. Sama rozgrywka między Johnem a Saiydem jest fantastyczna. Saiyd jest specjalistą od kłamstw i choć Locke nadrabia determinacją próbując ukryć swoje kłamstwa za wyjawieniem prawdy o sabotażu triangulacji to stoi z góry na straconej pozycji. Mocne sceny pełne nieufności i ta końcówka „John no more lies”
Retrospekcje były bardzo dobre i pokazały nam przed jakim tragicznym wyborem stał nasz bohater. Minimalnie razi fakt, że Saiyd słabo wyglądał na Irakijczyka ale to jedynie drobny szczegół. Znamy też już powód dla którego Saiyd znalazł się na pokładzie tego feralnego lotu. Chciał godnie pochować swojego przyjaciela. Motyw jego troski o ciało nie raz się jeszcze przewinie w całym serialu a najbardziej przy Naomi w The Economist.
Zarówno na Wyspie jak i w retrospekcjach nasz bohater staje przed sytuacją z której nie ma dobrego wyjścia. Na szali rzucone jest tytułowe większe dobro i miłość. I żaden z tych wyborów nie jest rozwiązaniem dobrym.

Ocena 6/6