PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=133834}

Zagubieni

Lost
2004 - 2010
7,6 182 tys. ocen
7,6 10 1 181520
7,1 27 krytyków
Zagubieni
powrót do forum serialu Zagubieni

Zapewne nie ma takiej osoby, która posiadając w domu odbiornik telewizyjny, nie znałaby serialu "Lost: Zagubieni" - choćby z nazwy i faktu, że akcja serialu toczy się na wyspie.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem jakiś urywek serialu, nie zachęcił mnie zanadto do obejrzenia, ale pomysł umieszczenia ludzi na wyspie wydawał mi się udany. Kolega polecił mi obejrzenie wszystkich sezonów, przegrał ponad trzy z nich, ale przeleżały one u mnie, niemal do końca ostatniego sezonu zupełnie nieobejrzane. Serial "Lost" zostawiłem sobie na koniec - w razie jakby chciało mi się obejrzeć jakiś serial i nic innego już by nie zostało. Już po pilocie zostałem wciągnięty jak mucha w smołę. Skończyło się na obejrzeniu wszystkich sześciu sezonów i tuż przed obejrzeniem finałowego odcinka postanowiłem napisać paręnaście zdań na temat "Zagubionych". Nie po to, aby dodawać kolejną recenzję, bo tych napisano już setki tysięcy, ale po to, żeby zostawić po sobie ślad "też tu byłem, Michał 2011".

Ktoś kiedys powiedział, że serial "Lost" będzie w przyszłości wspominany jako najważniejszy serial z gatunku "mystery" w historii telewizji. Dobrze się stało, że serial wyszedł spod znaku "abc", bowiem ta sieć TV odpowiedzalna była za pierwszy tak wspaniały serial jednocześnie nie będący kolejną "Dynastią" ani "Modą Na Sukces". Mam na myśli wspaniały serial "Twin Peaks", który trudno zapomnieć.Lost zaczarował mnie swoimi zagadkami, wieloma wspaniałymi postaciami, które fascynują złożonością. oczwywiście są postacie mniej i bardziej wielowymiarowe, ale najczęściej nie da się ich określić kilkoma przymiotnikami. Dodatkowo - co udowadnia równoległa w czasie historia "Zagubionych" - osoby te stały się takie a nie inne, bo tak a nie inaczej potoczyły się ich losy - w innych warunkach, staliby się kimś innym. Oczywiście w wielu filmach osoby przechodzą na "ciemną stronę mocy" albo "jasną"), ale tu byłoby to zbyt wielkim uproszczeniem. Choćby postać mojego ulubionego bohatera - Johna Locke'a jest bardzo złożona już w przypadku tylko jednej linii w czasie, a kiedy oglądamy alternatywną (lub równoległą) rzeczywistość, jego charakter jeszcze trudniej jednoznacznie określić. Ale takich postaci jest więcej. Oczywiście nie trzeba lubić wszystkich, ja na przykład nie cierpiałem patrzeć na Kate i słuchać jej aż do ostatniego odcinka. Interesujące są też "gwiazdy filmu", które także zagrały w tym serialu. Mam na myśli Michelle Rodriguez, Jeremy'ego Daviesa i Jeffa Faheya. Rodriguez kolejny raz dała się zaszufladkować jako aktorka do ról silnych i buntowniczych kobiet (choć w filmie "Control" pokazała, że potrafi grać zupełnie odwrotne role), jednak po prostu bardzo pasowała i cieszę się, że mogliśmy ją przez jakiś czas oglądać na ekraniu TV. Jeffa Faheya po prostu lubię i cieszyłem się, że mogłem go ponownie zobaczć w jakiejś ważnej produkcji. Natomiast podobnie do zaszufladkowania Rodriguez - i Jeremy Davies kolejny raz nie wyszedł poza rolę z filmów "Szeregowiec Ryan", "Solaris" czy "The Million Dollar Hotel"... ale co zrobić, jak ja gościa uwielbiam i nie da się opisać, jak byłem zachwycony po raz pierwszy widząc go lądującego na wyspie.

W każdym razie postacie można lubić lub nie - kwestia gustu. Nie postacie zdecydowały, że aż tak bardzo podobał mi się serial. To oczywiściw fabuła, a ta była nowatorska i złożona (choć czytam sprzeczne opinie). Nie pamiętam, żebym w którymkolwiek z seriali tak bardzo przejął się wydarzeniami i zastanawiał nad znaczeniem poszczególnych wątków. Załóżmy, że na początku dostajemy białą kartkę i zapisujemy na niej kolejne wydarzenia, sklejając sobie to jakoś w całość i podobnie do drzewa genealogicznego rozpisujemy różne powiązania, cele, tajemnice i wydarzenia. Już pilot serialu każe nam zapisać mnóstwo zagadek, których rozwiązania oczekujemy
w kolejnych odcinkach. Cóż, serial skrytykowano za rzekomo niepotrzebne dodawanie nowych zagadek, nie wyjaśniając poprzednich. Moim zdaniem jest to zarzut absurdalny, bowiem to właśnie spowodowało moje zakochanie się w serialu - zagadki, które są wyjątkowe.
Kiedy przypomnę sobie, jak się czułem pierwszy raz zobaczywszy właz do bunkra, nie wiedząc, że to właz do bunkra... Albo kiedy oglądając początek jednego z sezonów, Ben wybiegł na zewnątrz domku i nagle okazało się, że to nie "flashbacK" z życia przed katastrofą, ale właśnie moment katastrofy z punktu widzenia drugiej wyspy... Kiedy pierwszy raz ozbaczyłem taśmę instruktażową dla pracowników projektu "Dharma" albo kiedy na ekranie w drugim znalezionym bunkrze pojawił się obcy człowiek... Takich wydarzeń w serialu było kilkadziesiąt. Wtedy opadała mi szczęka, kiedy jeszcze nie zdążyła się podnieść po poprzednich niewyjaśnionych zdarzeniach! Wśród kolejnych remake'ów i przewidywalnych, schematycznych filmach, ten serial jest jak powiew świeżości.

Nie będę na siłe forsował twierdzenia, że "Lost: Zagubieni" to arcydzieło w każdej mierze. Większość seriali dostaje oceny wyższe niż filmy bowiem z bohaterami seriali zżywamy się bardziej niż z kinowami postaciami. Jednak wg mnie "Lost: Zagunieni" ma takie momenty, w których możemy sobie powiedzieć - "nie, no to było genialne!". I to uczucie, kiedy wiemy że niedługo skończy się serial i będzie nam brakowało emocji, które przeżywaliśmy przez ostatnie miesiące oglądania wydarzeń na wyspie i poza nią.
Żeby zrozumieć, jak ważnym stał się ten serial dla wielu osób, warto obejrzeć skróty programu "Jimmy Kimmel Live: Aloha to Lost". Zwykle nie lubię się podniecać jakimś filmem czy serialem powszechnie uznanym za "kultowy" i wielbionym przez miliony Amerykanów, ale w przypadku "Lost", to chyba nie takie złe. Jeśli taki "Harry Potter" zachęcił dzieciaki do czytania grubych książek, to może "Lost" był serialem, który zachęcił miliony do myślenia (serial nie daje prostych rozwiązań), czego telewizja nie zwykła robić, a na pewno nie zarabiała na tym tak wielkich pieniędzy.

ocenił(a) serial na 10
_Michal

Liczba, którą podałeś w tytule to liczba tematów, a nie postów :) Tych drugich jest zapewne co najmniej 10 razy więcej ;]
Co do samego tekstu, nic dodać, nic ująć .. miałem podobne odczucia oglądając Lost :)

ocenił(a) serial na 10
aqu32

A mi się pokiełbasiło z tymi tematami, myślałem że admini wzięli to za to samo...
Wczoraj obejrzałem ostatni odcinek i muszę przyznać, że dwa ostatnie odcinki, a raczej odcinek dwuczęściowy - nie dorównywał całości. Nieco się zawiodłem, ale to nie wpływa na ocenę.
Od razu zacząłem grać w grę "LOST: Via Domus". Ciężko się pogodzić, że serial się skończył, nie ma już więcej mini-serii "LOST: Missing Pieces", więc fajnie jest pozostać w klimatach serialu i jeszcze jakieś nowe wątki poznać.

ocenił(a) serial na 10
_Michal

"w kolejnych odcinkach. Cóż, serial skrytykowano za rzekomo niepotrzebne dodawanie nowych zagadek, nie wyjaśniając poprzednich. Moim zdaniem jest to zarzut absurdalny, bowiem to właśnie spowodowało moje zakochanie się w serialu - zagadki, które są wyjątkowe."
W pełni się zgadzam z tobą ja też zakochałam się w tym serialu za te wszystkie zagadki dręczące pytania

ocenił(a) serial na 10
dharma_lady

To o krytyce serialu za dodawanie zagadek przy jednoczesny, nierozwiązywaniu aktualnych znalazłem na Wikipedii, nie wiem skąd biorą to info., ale może ludzie nie lubili czekać i czekać i przez tak długo czas nie dostać odpowiedzi na tak wiele niejasności. Dla mnie bez zagadek ten serial nie byłby taki sam. Właśnie dlatego im bliżej końca, tym mniej mi się podobało. Dopóki guzik wiedziałem, było ciekawiej.
Tym sposobem serial dołączył do moich ulubionych: Jericho, The 4400, Twin Peaks, a poza tą trójką są jeszcze South Park, Death Note, Samurai Champloo - ale te traktuję jako coś zupełnie innego.
Jeśli ktoś lubi klimaty "mystery" - takie z domieszką S-F, to bardzo polecam The Lost Room - 3 odcinowy mini-serial.

_Michal

Muszę otwarcie przyznać, że naprawdę rzadko czytam jak ktoś rozpisuje się tak bardzo na różnych rozum, jednakże, Michale, kiedy zaczęłam czytać twoją wypowiedź, nie potrafiłam przestać, ponieważ miałam identycznie odczucia, jednakże... Sama nie potrafiłabym tego tak dobrze określić.
Ten serial (właściwie pierwszy sezon) kupiłam razem z gazetą Wyborczą, kiedy był dostępny pierwszy sezon do zbierania na DVD. I przyznam, że pierwszy odcinek mnie wcale nie zachęcił, bo wcześniej nie miałam do czynienia z podobnym serialem. Ale kolejne odcinki sprawiły, że zakochałam się w całej tej produkcji, a sezony od drugiego do szóstego pochłonęłam w dwa tygodnie podczas ferii zimowych.
Żałuję, że tak szybko skończyła się moja przygoda z Zagubionymi, jednakże, oby więcej takich seriali! :) Pozdrawiam fanów :)