Zarowno John Locke jak i Terry O'Quinn sa mistrzami. O'Quinn - w graniu Locke'a, Locke - w byciu Johnem Locke. Mam nadzieje, ze postepuje slusznie, ale znajac juz troche podejscie scenarzystow szczerze w to watpie. Pewnie szykuja mu tragiczny final. Bez sugestii prosze. A na marginesie to jestem juz na czwartym sezonie (co czyni mnie rekordzista we wspolczynniku "Zagubionych" na sekunde) i na razie nie rozumiem zarzutow. Serial dalej zachowal wszystkie atuty w sposobie przedstawiania historii i doszly nowe elementy, ktorych potrzebowano po 60 odcinkach i pozbyciu sie w sumie tematu "innych". Jesli komus nie przeszkadzal czarny dym biegajacy po wyspie a zaczely przeszkadzac podroze w czasie to jest lekko niekonsekwentny w zachowywaniu podstaw do swoich opinii.
no i mial racje. brawo!!! i shephard w koncu go posluchal. brawo!!! A na kolejnym marginesie - ludzie ( a patrzac na rozne ankiety i opinie jest ich naprawde duzo) twierdzacy ze ten serial jest zbyt zagmatwany sa powodem tego gowna ktore leci wszedzie w kinach caly czas. Czego tu do cholery nie rozumiec?
"...na razie nie rozumiem zarzutow. Serial dalej zachowal wszystkie atuty w sposobie przedstawiania historii i doszly nowe elementy, ktorych potrzebowano po 60 odcinkach i pozbyciu sie w sumie tematu "innych"".
Uwierz mi, że ja miałem takie samo przekonanie aż do przedostatniego odcinka 6 sezonu...a później....później, sam zobaczysz ;)
A które zakończenie tak bardzo ci się nie spodobało? Chodzi o wątek wyspy, czy ten drugi? (Nie spoilerujmy za bardzo, bo założyciel tematu jeszcze nie skończył serii).