Jak interpretujecie scenę z początku 6 sezonu, w której widzimy zatopioną wyspę? Czy ma ona jakieś głębsze znaczenie, czy to tylko taka "zmyłka"?
Interpretacje mogą być różne, np. zatopiona wyspa może być zapowiedzią tego co chce z nią zrobić potwór, który przybrał postać Johna, może to być też alternatywa, pasażerowie samolotu widzą tylko ocean, wyspa spoczywa w głębinach, a uzasadnienie jest takie, że mimo iż nie doszło do katastrofy, to jednak losy bohaterów splotły się ze sobą w nierozerwalny sposób, i nie potrzebna była katastrofa na wyspie, bo i tak zetknęło ich ze sobą przeznaczenie, w różnych, zazwyczaj, dramatycznych okolicznościach.