w sumie nie wiem jak zadać to pytanie :P
Kiedyś byłam mega fanką Lost, siedziałam godzinami oglądając kolejne odcinki, odliczałam dni do następnych.
Później przyszedł bodajże 4sezon i mi wena zdechła. Fakt że może to kwestia którejś tam przerwy w emisji i trudność ze wkręceniem się na nowo ale serial zrobił się jakiś taki..... nudny. Nie rozumiałam kompletnie co się dzieje. Ale tak totalnie się wszystko zaplątało że już nawet ciekawe nie było - ot popatrzeć żeby odznaczyć że zobaczone i może kiedyś się znowu rozkręci. ale te skoki w czasie mnie dobiły :/
teraz znowu zaczynam. Kończę pierwszy sezon (znowu jestem zakochana w serialu) i tak się zastanawiam czy to się ogólnie wszystko w jakąś całość skleca (czy po prostu zatrzymać się znowu a nie mordować ze zrozumieniem?) Oczywiście bardzo proszę o nie spojlerowanie bo ja bardzo uważna byłam żeby zakończenia nie poznać - skoro mam szansę dojść do niego samodzielnie to bardzo bym chciała zostać zaskoczona :)
Chcę wiedzieć tylko to czy to się wszystko w całość układa i czy wystarczy przebrnąć np przez 4sezon żeby znowu się ciekawie zrobiło (szczerze to to że to 4był to tak strzelam - wiem że jakiś statek tam był i część była w normalnym świecie..... nie no nie mam pojęcia o co chodziło :P )
Oczywiście.
P.S.
Miałem tu jeszcze coś dopisać, ale wiem jak to by zostało przyjęte, więc sobie darowałem . . .
6 sezon jest zdecydowanie spokojniejszy niż 5, trochę się jeszcze rozkręci, ale będzie w nim zdecydowanie więcej skupiania się na bohaterach niż akcji.
Mi się odcinek o Benie akurat bardzo podobał :)
W szóstym sezonie jest mnóstwo nawiązań do poprzednich sezonów, w szczególności do pierwszego. Poczynając od kolejności postaci, które mają swoje "sidewaye" (odpowiedniki retrospekcji), poprzez nazwy odcinków, aż po wiele drobnych "oczek" puszczonych przez scenarzystów w stronę fanów (szczególnie do tych którzy te szczegóły od razu wyłapywali). Tempo akcji jest znacznie wolniejsze niż w sezonach 4-5 i przypomina tempo z pierwszego sezonu. Dla mnie osobiście był to chyba najsłabszy sezon ze wszystkich, niemniej dalej znacznie lepszy niż to co przeciętnie są w stanie zaoferować mi inne seriale.
Zgadzam się. Może 6 sezon jest słabszy od pozostałych, ale nadal trzyma poziom.
Ja też się zgadzam. Próbowałam oglądać różne seriale ale i tak nie były lepsze od ,,słabego'' 6 sezonu Losta
nie no nie porównujmy 6zezonu do pierwszego. Bo 1był taki że tylko szczękę trzymać musiałam bo co chwilę opadała - 6oglądam byleby się dowiedzieć o co kaman. Teraz Richard więc jest fajnie ale jakoś skarpety nie spadają.
Jedna rzecz mnie martwi od początku tego sezonu(od czasu rozmowy Jackoba i tego drugiego na plaży). Jako że jest ckliwie, refleksyjnie i końcowo to aż się prosi żeby znowu zastanawiać się nad sensem (w 5akcja tak pędziła że nawet czasu nie było żeby o tym myśleć :P ). I tak słucham i słucham i się modlę żeby finał nie był jakiś strasznie banalny. Bo na teraz to mam straszne wrażenie jakiegoś piekła czy miejsca "potępionych dusz" w którym uwięziony jest demon (coś jak piekło z Lucyferem). A to wszystko strzeżone jest przez dobrego Jackoba - strażnika, czy tam łowcę demonów. Taka odwieczna walka dobra ze złem. No i znowu wraca motyw że oni wszyscy nie żyją więc są tylko duszami pokutującymi gdzieś czy też uwięzionymi przez dymka.
Bardzo, bardzo 3mam kciuki żeby to nie o to chodziło.
chociaż pamiętając pana Eko i motywy z nim związane (konieczność chrztu Arona czy budowa kościoła) to jest ryzyko że scenarzystom mogło coś takiego myknąć w głowie :/
"Teraz Richard więc jest fajnie ale jakoś skarpety nie spadają."
Chodzi ci o jego centryk?:D
"Jedna rzecz mnie martwi od początku tego sezonu(od czasu rozmowy Jackoba i tego drugiego na plaży). Jako że jest ckliwie, refleksyjnie i końcowo to aż się prosi żeby znowu zastanawiać się nad sensem (w 5akcja tak pędziła że nawet czasu nie było żeby o tym myśleć :P ). I tak słucham i słucham i się modlę żeby finał nie był jakiś strasznie banalny. Bo na teraz to mam straszne wrażenie jakiegoś piekła czy miejsca "potępionych dusz" w którym uwięziony jest demon (coś jak piekło z Lucyferem). A to wszystko strzeżone jest przez dobrego Jackoba - strażnika, czy tam łowcę demonów. Taka odwieczna walka dobra ze złem. No i znowu wraca motyw że oni wszyscy nie żyją więc są tylko duszami pokutującymi gdzieś czy też uwięzionymi przez dymka.
Bardzo, bardzo 3mam kciuki żeby to nie o to chodziło. "
Nie chcę ci robić żadnych spojlerów więc.... nie napiszę nic, bo cokolwiek by nie napisać to będzie spojler
nie pisz, nie pisz. Za blisko końca :) chciałam się tylko moją ogólną refleksją podzielić - za 10odcinków będziemy mogli podyskutować :)
no i tak - chodzi mi właśnie o ten odcinek.
Blamaż!
To tak jakby Richardowi reżyserzy i scenarzyści nagle ściągnęli gacie!
WTF?! stoi posąg od lat. Przetrwał sztormy, wichury i inne cuda... wali w niego drewniany statek a ten się na atomy rozpada?!
no ale nic..... teraz jestem już na99% pewna (chociaż jeszcze mam nadzieję się zdziwić) że ta wyspa to więzienie dla przeklętych dusz. Wszyscy pomarli i zostali uwięzieni tutaj (jak kiedyś Australia była więzieniem dla anglików). I dlatego dymek stracił ciało i stał się właśnie dymkiem. Z tym że jest co coś jak czyściec - mogą zrozumieć swoje błędy i być "dobrymi duszami"
a Jackom -demon slayer tego wszystkiego pilnuje.
ciekawi mnie tylko kim jest Charles bo on mi totalnie w intrygę się nie wpisuje.
No i jeżeli to co myślę będzie prawdą to się naprawdę bardzo poważnie zawiodę. Bo to takie motywy dosyć..... oklepane i banalne.
ufffffff to bardzo dobrze :)
czyli powróciła mi wiara w serial i chęć oglądania :)
dzięki za info :) chociaż przyznam że jak zobaczyłam twój post to szybciutko przewinęłam bo na pierwszy rzut oka na spojler wyglądał. dopiero jak zobaczyłam że to Ty to się odważyłam zerknąć :)
czyli jestem w punkcie wyjścia. a tak mi się wszystko w całość pięknie układało. co do najmniejszego szczególiku (zwłaszcza ta opowieść o butelce mi pasowała)
Więcej już nie piszę bo nie chcę ci zepsuć oglądania.
Z tego co piszesz to już niedługo dobrniesz do końca i będziesz mogła się wtedy z nami podzielić swoimi odczuciami na temat zakończenia i całego serialu.
najważniejsze że wreszcie dokopałam się do odcinków bez lektora. jednak jak się słyszy oryginalne głosy to zupełnie inny serial.
jak się na ii tv kliknie w "pozostałe hostingi" to można znaleźć wersje bez lektora. chociaż niestety początek 6sezonu był tylko w pl ;/
a 5 i 3 (reszty nie szukałam ale 6na bank nie ma) jest na you tube. tylko bez napisów.
Porada dla chcących jednak pokombinować:
- Mozilla Firefox + najnowszy DownloadHelper
- zapisać sobie z Tuby na dysk (format video flash : *.flv)
- znaleźć napisy na stronce z napisami
- w VLC Player załadować napisy do filmu i zsychronizować jak nie pasują od razu
Powyższa metoda upierdliwa, ale skuteczna. Polecam.
A po co iść dookoła? 20 sekund szukania na The Pirate Bay i jest całe mnóstwo źródeł
nie no ja online tylko :)
5odnicków do końca... biedna Claire....ale jej to chyba ciągle wiatr w oczy :P
Psychopatka pieprzona!
Nawet Flocke jak ją przygarnął, to patrzył na nią jakoś tak
z pogardą lub z niesmakiem.
aaaa tam gadacie :P
Denerwująca to ona była w 3sezonie.
nop i ok, 6sezon się rozkręcił. Znowu coś się dzieje i się fajnie ogląda. Ale początek był okropny
Nie no, nie chciałem wcale namącić.
Jak już tak, to polecam Osłoskop - tam jest wszystko, nie tylko cała seria "Lost".
Tu akurat zgadzam się z Tobą całkowicie!
6-ty sezon słabszy niż wcześniejsze, ale nie taki zły, żeby nie być o wiele lepszym niż pozostałe mierne serialiki.
To był naprawdę niepowtarzalny serial, w takiej formie i treści pierwszy i pewnie bez naśladowców!?
Raczej mało ciekawe (przynajmniej dla mnie).
Zobaczylibyśmy te same gęby co zawsze . . .
Szyca, Karolaka, Kota i spółkę.
Obsada by wyglądała tak:
Jack - Karolak
Kate- Karolak
Sawyer - Karolak
Locke - Karolak
Vincent - Karolak
Ostatnio to gdzie się człowiek nie obróci to ta opasła gęba go atakuję ze wszystkich stron.