Powiem tak: byłem wierny tej serii przez cztery lata, od samego początku jej pecetowej bytności, a po zakończeniu trylogii czuję się na swój sposób oszukany. Granie samo w sobie jest przyjemne i emocjonujące, poznawanie fabuły i konsekwencji decyzji podjętych w poprzednich częściach również. Niemożliwie denerwuje mnie jednak to, że te decyzje tak naprawdę nie miały znaczenia w kontekście zwieńczenia trylogii. Niby mam po swojej stronie wszystkie możliwe siły (pogodziłem gethy i quarian, krogan i turian, wykonałem prawie wszystkie misje poboczne, przeskanowałem całą galaktykę), a i tak to nie wystarczyło do odblokowania najlepszego zakończenia przygotowanego przez twórców, bo nie grałem w multi. A po przejściu gry nawet nie mam motywacji, żeby w multi zagrać i odblokować najlepsze zakończenie, bo i tak jest one słabe. Należę do tej sporej grupy osób, które nie wybaczą BioWare tego, że w „Mass Effect 3” zabrakło zakończenia rodem z hollywoodzkich filmów, gdzie wszyscy rzygają tęczami i wszystko kończy się dobrze. Moim zdaniem takie zakończenie należy się osobom, które przez tyle lat wspierały twórców i serię, przywiązały się do postaci i mają prawa takiego zakończenia oczekiwać, skoro wydały na grę niemałe pieniądze.
Abstrahując jednak od słabości zakończeń – wybitnie nie spodobała mi się zmniejszona rola dialogów. W poprzednich częściach najbardziej podobała mi się fabuła i postaci, więc w tej specjalnie wybrałem wersję dla lamerów, żeby się w pełni cieszyć rozmowami. A tu dupa, w porównaniu z poprzednimi częściami jest ich tyle co kot napłakał, a granie w trybie dialogowym przypomina przechodzenie gry na kodach – przez cały czas parłem przed siebie, z palcem w nosie rozwalając przeciwników. Pierwszym i jedynym wyzwaniem była walka tuż przed finałem, kiedy falami atakowały brutale i banshee. Poza tym gra jest krótka w porównaniu z poprzednimi – tamte przechodziłem w 40-45 godzin, a tę w 26. Ale należy doliczyć do tego jeszcze kilka godzin zapisywania i wczytywania save’ów w celu sprawdzenia, co będzie jak wybiorę inne opcje dialogowe.
Powiem tak: jeśli BioWare wyda DLC z zakończeniem, które usatysfakcjonuje mnie i gros innych osób pomstujących na brak happy endu, to mogę podnieść ocenę do 8, może 9. Bez tego tylko 7, z sentymentu do bohaterów i poprzednich części.
10 powodów, które sprawiają że zakończenie ME3 jest do bani:
http://www.youtube.com/watch?v=6M0Cf864P7E&list=FLHPRricGzSINWRCncxYpahg& ;index=1&feature=plpp_video
Warto zobaczyć jeżeli ktoś nie rozumie o co cała ta afera. Filmik przedstawia bardzo rzeczowe argumenty i jest jakby zsumowaniem wszystkich opinii na ten temat jakie można w necie na tę chwilę znaleźć.
Szczerze ale tak na prawdę, jak może ktokolwiek uważać to zakończenie za satysfakcjonujące. Ludzi którzy tak myślą ba doszukują się w nim jakiś wielkich przesłań traktuje jak bandę niedorozwiniętych kretynów którym da się byle gówno a oni się cieszą. Dlatego straciłem szacunek do wielu recenzentów. A co do zmiany zakończenia, to tu nie trzeba nic zmieniać, tu trzeba WSTAWIĆ zakończenie bo ja takowego nie widziałem. Rozgrywka ucięta jest przed finałową walką i pokonaniem żniwiarzy. ( Teorie indoktrynacji uważam za jak najbardziej prawdziwą, właściwie to tu nie ma żadnych wątpliwości)
no wiesz, recenzenci nie mogą oceniać zakończenia tylko całość, jeśli gra jesli mechanika, walka i ogół jest spoko nie mogą dać 2 bo zakończenie zepsuli. Ja też byłem załamany po przejściu, że zepsuli wszystko, że zepsuli mi wszystko o czym myślałem, doszukiwałem się teorii indoktrynacji, ale teraz jak ochlanęlem to stwierdzam, że nawet to jest spoko, zakończenie zapisało się w mojej pamięci, jest inne bo nie jest szczesśliwe i nie takie o jakim marzyłem. Byłem pewnien po trailerach i pierwszych 2 częściach, że będzie wszystko piękne ale nie wszystko jest takie jakie wygląda :D zbieracze to była pestka do Żniwiaży :D
Nie chodzi mi o ocenę gry, w CD-Action np. było 10/10 ja sam tej grze daje 9/10 tylko, cytat ,, Jest zakończenie które autentycznie wbija w fotel i ściska za gardło. Jest .... ,,epickie'' . Jest znakomite.....'' W innych recenzjach podobne teksty, to ja tu widzę, że widzieliśmy jakieś inne zakończenia. Takiego mi apetytu tym narobili. Jak by ktoś mi powiedział, że zakończenie nie będzie się podobało 90% graczy to wyśmiał bym go i zmieszał z błotem. Rękę bym sobie dał uciąć, że co jak co ale koniec będzie przezajebisty, jakieś elementy mogłyby się nie podobać ale nie TO. Poczułem się jakby mi Bioware w twarz napluł zwłaszcza, że gra jest piękna a tu takie coś :(((
Prezes BioWare daje do zrozumienia, że poprawione zakończenie jest niewykluczone: http://blog.bioware.com/2012/03/21/4108/ Przy okazji okazuje się, że według Muzyki dziurawe i niespójne zakończenie jest „artystyczne integralne”, a nie dziurawe i niespójne.
no ale to jest jakaś paranoja z tymi zakończniami i w filmach i w grach :D Mafia 2 też się skończyła durnowacie, Assassin's Creedy też nie miały bombowego zakończnia :D
Moim zdaniem „Mafia II” skończyła się przede wszystkim za szybko, a nie durnowacie. To była liniowa gra wzorowana na kultowych filmach gangsterskich, więc nietrudno było domyślić się zakończenia, bo wszystkie czyny bohaterów prowadziły do śmierci Joego i możliwej śmierci Vita. Brak bombowych zakończeń w kolejnych częściach „Assassin’s Creed” też nie jest problemem, bo ta seria wciąż jest produkowana i nie poznaliśmy jeszcze ostatecznych odpowiedzi. „Mass Effect 3” to z kolei zamknięcie pewnego rozdziału w historii gier komputerowych i nie godzi się, żeby finał jednej z najlepszych serii pierwszej dekady XXI wieku miał takie dziurawe zakończenie.