PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=778543}
8,0 564  oceny
8,0 10 1 564
Pillars of Eternity II: Deadfire
powrót do forum gry Pillars of Eternity II: Deadfire

Bardziej rozbudowana od poprzedniczki. Klimat wyraźnie piracki. Można zostać nawet kapitanem własnego okrętu, z własną załogą, która zdobywa doświadczenie z czasem. Co jest fajną nowością.

Okręty występują w różnych typach, oczywiście słono one kosztują, więc zanim dorobimy, się lepszej łajby niż ta na starcie upłynie, sporo czasu. Jest opcja zmiany nazwy statku na swoją własną. Występuje też opcja dokupywania nowego uzbrojenia lub wymiana żagli, co zwiększa szybkość żeglugi.

Mapa, na której położone są, różne wysepki jest całkiem spora. Po morzach pływają statki, z którymi można handlować lub staczać bitwy i zabierać pokonanym ich łupy.Na niektórych wyspach wstępują tylko zapasy żywności i wody, które można zebrać, inne zawierają miejsca, które można eksplorować.

Przy niedoborze żywności i wody załoga może się zbuntować, należy mieć to na uwadze.

Grafika na podobnym poziomie, wymagania ma jednak większe. Wszystkie detale są starannie wykonane i ładnie widoczne. Można wyjść nawet z wnętrza statku i przejść się po pokładzie. Muzyka jest przyzwoita, chociaż specjalnie nie zapada w pamięć. Klasy i rasy te same co w poprzedniczce. Z tym że można teraz mieć dwie klasy, co jednak Obsidian nie poleca początkującym. Zostałem przy jednoklasowym łotrzyku, który idealnie sprawdza się do postaci walczących na dystans.

Z umiejętności podobnie jak w jedynce mechanika i atletyka to must have, prócz tego przetrwanie i jakieś zdolności dyplomatyczne w rozmowach. Odnoszę wrażenie, że teraz częściej się przydają niż w poprzedniczce.
Powracają postacie występujące w jedynce, naturalne są też nowi towarzysze. Siostra pieśniarza Kany, Maia, a także inne.

Gra bardziej wciąga niż pierwsza odsłona, przynajmniej mnie. Od której jakoś odchodziłem, po pewnym czasie. Fabuła wygląda w porządku, chociaż preferuję najpierw wykonywanie zadań pobocznych. Niektóre napotkanie wrogie stworzenia (ogromna ośmiornica w pobocznym quescie) stanowią nie lada wyzwanie, nawet na najłatwiejszym poziomie. Potrzebna jest niekiedy niezła strategia i odpowiednie wykorzystanie czarów.

Błędów uprzykrzających grę jakoś nie uświadczyłem, co u Obsidianu jest sporym zaskoczeniem.

Cieszy fakt, że Obsidian miało ambicje stworzyć coś swojego, nie tylko brać się za kontynuacje. Przynajmniej nikt ich nie pogania, więc tym samym mogą dopieszczać detale. Obsidian to nowe Bioware, można powiedzieć.

Śmiało można polecić wielbicielom bardziej oldskulowych klimatów.

użytkownik usunięty
_Chaotic_neutral_

Ja tak do połowy gry byłem wniebowzięty, bliski byłem opinii, że powstał najlepszy cRPG w historii, ale im bliżej końca gry, tym miałem coraz bardziej dosyć. Co mi się głównie nie podobało - zerowy poziom trudności tak od mniej więcej 12 poziomu i znów słabiutkie, zrobione na odwal, relacje z towarzyszami.