Jaki jest osobiście dla was najtrudniejszy boss? Dla mnie szczerze mówiąc... nie, nie Jacek
Krauser, nie Saddler czy Salazar tylko... ten wójt Mendoza. Nie wiem czemu, ale zawsze na
niego kupowałem rakietnicę, po prostu masakra jak już odstrzeliłeś nogi i cieszyłeś mordę
to ten jeszcze wstaje i skacze po tej stodole, szczególnie na Profesjonaliście kopie w
zadek... xD
Dokładnie, ja też tak uważam, ale czy Mr. X jest aż taki trudny ?
może jak burzy ściany w rezydencji i macha grabami na wszystkie strony to tak, ale jako boss etapu końcowego nie był trudny, gorszy był William Brikin i ostateczny cykl mutacji - czyli wielka kupa mięcha żrąca pociąg :)
Ale nadawałby się do Mortal Kombat...
Jak masz mało hp powala cię na kolana i JEB!
Ano, do mortala jak najbardziej :)
Zawsze unikałem z nim walki jak miałem mało HP, niestety w fabryce dopadł mnie za pierwszym razem, poległem :)
Ja się boję w pierwszych 3 odsłonach Re... śmierci :(
Ten czarny ekran z ginącym bohaterem...
Poza tym w dwójce ZAWSZE jak zginiesz to jeszcze wrzask Leona lub Claire i krew zalewa ekran, LOl...
Albo te jęki....i napis krwawy NIE ŻYJESZ, to takie dołujące i to na dodatek jak zapis jest daaaleko :)
Poza tym w dwójce ZAWSZE jak zginiesz to jeszcze wrzask Leona lub Claire i krew zalewa ekran, LOl...
i cię jedzą !
I te maszyny do pisania... Biegasz po lokacji z napisem w ekwipunku Danger i szukasz cholernej maszyny do pisania! Dopadasz, Yeah! Chwila... Nie mam tuszu!!!
Najśmieszniej jest wtedy kiedy idziesz do szkyni po potrzebną rzecz do zagadki czy coś, idziesz, bierzesz roślinki, naboje. Idziesz a kiedy jesteś na miejscu zauważasz że nie wziąleś tego co najbardziej potrzebne xD I znowu się wracasz.
To też, dlatego ja zastanawiam się naprzód co mam zabrać, zanim dojdę do pomieszczenia z skrzynią,
najgorsze jest to że tego ważnego przedmiotu nie zabierzesz, w tedy męcz się graczu, i proś o pomoc :)
W 4 takiego problemu nie ma, ale w 2 zawsze jak jesteś już tam w kanałach i musisz wziąźc to koło to zawsze o tym zapominam, a potem trzeba się wracać.....
heheh, i to jest wkur***ające, w sumie
cierpiałem na to w RE 1, ale przecież nie ma konieczności zapisywana stanu gry przy każdej napotykającej maszyny doi pisania, to bez sensu :)
Dokładnie, o to chodzi, a potem co robić.....stres stresem zalatuje, i do tego to że pokoje zapisów nie są tak blisko siebie...
Otóż to, bez tego nie było by tak fajnie, przetrwanie i to dosłowne, błędem by było dać zapis w formie punktu kontrolnego, lub zapisu w dowolnej chwili...CAPCOM wymyślił maszynę do pisania, i to jest super :)
W 5 już było beznadziejnie, szok, zero maszyn do pisania. W 4 na szczęście były ale i tak jak przejdziesz przez dźwi czy po krótkim filmiku to jak zginiesz zaczynasz od tego momentu, a szkoda.
No, 5 to już klapa, w tych nowszych częściach nie ma maszyn a punkty zapisu, w RE 1 - 3 jak cię zabiją to od momentu ostatniego zapisu, jak nie zapiszesz dupa zbita i od początku, denerwujące, ale realne :)
w RE 4 były zapisy maszynowe, ale było coś pod autosave w miejscach kontrolnych, pomogło, ale niszczyła klimat :)
Grałam w 5 jakieś 2,3 razy i koniec. Nie powróce to tego. W 4 jest przydatne jeśli chcesz mało zapisywać. Ale tak jak stwierdziłeś, niszczy klimat i ten kupiec jak dla mnie na minus.
RE 5 to gra na kilka razy i tyle, fakt, przecież można zagrać w co innego....
No i niestety te nowsze Residenty i takie pierdoły jak handlarze, czy itemy wypadające z pokonanych przeciwników, i bezsensowne odnajdywanie błyskotek....
to co było wcześniej że coś jest ukryte w kominku, ale nie mam zapalniczki...może znajdę potem....o leży na biurku, podejdę tam i rozwiąże zagadkę....RE 4 to tylko targowanie się za wisiorek który i tak jest bezużyteczny....
Dokładnie, dzisiejsze residenty to już taka typowa dzisiejsza gierka, zabij przeciwnika,przeżyj, zarób, kup broń i koniec a nie, zabij przeciwnika, przeżyj i szukaj broni jak na survival przystało. Wogóle po co te wisiorki, kolorowe kamyczki...Tylko gre ułatwiają.
Ulepszanie broni, który handlarz to składa, wcześniej trzeba było znaleźć części do pistoletu czy strzelby, no i do tego głupawe zagadki takie jak RE 4 - no za trudne to nie było, nawet jak na pierwszy raz, a w RE 1 nie wiedziałem jaka jest kombinacja szyfru w galerii obrazów, po którym omyłkowo błąd, atakują nas kruki...survival.....no i RE 5 to tam wszystko idzie na łatwiznę....a co dopiero w nowszych częściach, grałem już, i napiszę ci że cholera nie zdawałem sobie sprawy z tego że gram w RE !
Z tymi obrazami to ja w ogole nie wiedziałam o co chodzi, pierwsze co to po słownik xD W RE5 to żadnych zagadek nie ma, niech CAPCOM lepiej się poprawi....
To był klimat, i to była Tytułowa rezydencja zła...a teraz to FPS w stylu Battlefield w świecie Umbrella....
nie chcę tego, ale gdybanie pozostaje :)
W dodatkowym trybie "mercenaries",a dokładnie w tej misji w porcie mamy specjalnego Dr Salvadora... szkoda bardzo że zabrakło go w podstawowym trybie gry, bo to jest dla mnie najtrudniejszy przeciwnik w RE4, prawdziwe wyzwanie! Wyobrażam sobie pojedynek z nim w ciasnym pomieszczeniu...
Nie, to cholernie zaj***sta myśl, wiesz co by było w takim pomieszczeniu, albo by nas zmiażdżył na strzała, albo by trochę poszerzył pomieszczenie, ale fajne by było zobaczyć tego bydlaka w ciasnym korytarzyku jak się ciśnie :)
SZACUN ZA POMYSŁA !
W dodatku nie mamy żadnej broni, tylko nóż! I jeszcze dla utrudnienia wsadzić do tego pomieszczenia jeszcze Ashley.
No dobra ale mowa o broni nie była toczona, tylko o to że śmiesznie by było w ciasnym pomieszczeniu z Dr Salvadorem.
Ale Ashley to już przeginka !
Ja bym doznał kur**cy :)
Ja na niego zawsze miałem wyrzutnię rakiet, więc był banalny :)
Nawet na PRO jeden strzał i karzełek leży xD
no tak. Ja też zawsze rakietnicy przy nim używałem. A każdego innego bez problemu standardową bronią :)
Dokładnie, Salzar to jest ten co trzeba było coś silniejszego, już nawet na początku, potem nie mówię gdy bronie są ulepszone na maxa :)
Tak mega trudne gdy musisz napierdzielać skoncentrowany a tu ryj i dead.....uniki i strzelanie, do tego to oko, z początku ciężko trafić ale shodgun ma duży rozrzut więc za pierwszym razem można je trafić ;)
No właśnie, dlatego używam w ostateczności rakietnicy odsłoni się Salazar przyceluje z rpg strzał leci bum i nara Salazar w taki sposób najtrudniejszy chyba boss pada nawet w minutę buhahaha xd.
Ostatnio pogrywałem w RE Gaiden..hehehhe i nie mogłem przejść psów - trudny BOSS heheheh :)
Kurcze wiesz już od dłuższego czasu nie mogę przejść Wesker'a na HARD MODE w RE 5....jakaś taktyka ?
To w końcu kto najtrudniejszy jest Jack Krauser czy Salazar bo na Salazara wystarczy standardowo użyć rpg ( otworzy się wystrzelić z rpg w niego i nara xd) na niego i pada, a z krauserem trzeba się sporo pomęczyć oj sporo bo on się ciągle zasłania i bardzo szybkie uniki robi, właśnie te uniki jego są najgorsze i najbardziej mnie denerwują ;s. A salazar to pada od jednego strzału z rpg nie zależnie od poziomu trudności a jacek jest cholernie wytrzymały na hardzie i trzeba w niego sporo amunicji i życiówek zzużyć. i jeszcze się zasłania i te uniki robi a to jest najbardziej upierdliwe i mi się wydaje, że jacek jest najtrudniejszym bossem, tak tylko mi się wydaje ;p.
No tylko zawsze na Salazara rpg użyć trzeba/można , a resztę bossów spokojnie da się rozwalić standardową bronią :). Prawda ;p, też tak robie i będę robił wiecznie :).
No rakietnicą to zawsze najlepiej jest go potraktować, najlepszy i najłatwiejszy sposób :).
Dla mnie najkoszmarniejszt boss to Krauser , gdy się z nim na noże walczy , gdy trzeba przyciski naciskać . Może na kompie jest to łatwe , ale na konsolach to to jest zło wcielone . Na konsoli są dwie kombinacje tych ... UNIKÓW - (na ps2) X + (kwadrat) oraz L1 + R1 . Jest jeszcze wersja na xboxa , którą można pobrać . I jeśli chodzi o komputer , to gratuluję twórcom gry kreatywnego sterowania :)
Hah czemu gadacie, że na konsoli jest łatwiej niż na kompie skoro jest trudniej jak BadMichael07 napisał "może na kompie jest to łatwe, ale na konsolach to to jest zło wcielone." No chodzi mi o te uniki, o tę walkę na nożyki z Krauserem ;p.
Ja na kompie grałem, ale z tego co wiem jest trudniej, przyznam, że sterowanie w wersji PC to porażka.
1 spotkanie z grą: Ganados zrzucają głaz i nagle wysakuje cyferka 3.
WTF??????
Verdugo: wyjatkowo upierdliwa postać, nie bawiłem sie w przewracanie butli tylko od razu ładowałem w niego rakietnicę.
Za 1 razem nie wiedziałem, że można go zabić i uciekałem przed nim do momentu pojawienia się windy.