Właśnie wróciłem z kina po seansie Łotra 1. Po ogromnym zawodzie jaki miałem rok temu na Przebudzeniu Mocy wierzyłem, że pomimo mniejszego budżetu ten film będzie czymś lepszy. I nie myliłem się.
Dla mnie był one PRZEZAJEBISTY!
Dostałem w nim prawie wszystko to czego chciałem.
Była niemydlana, a pociągająca fabuła, były liczne zwroty akcji, było odważne podejście do bohaterów, były świetne efekty specjalne, były kreatywne nawiązania do nowej i starej trylogii, ale przede wszystkim widać było po tym filmie, że został zrobiony z pasją, a nie pod pieniądze co The Force Awakens.
Są gusta i guściki. Niektórzy mogą narzekać, że np wszyscy bohaterowie zginęli, że to czy tamto było płaskie, jednak Gareth Edwards trafił w sendo mojego starwarsowego gustu.
A tak konkretnie:
Na plus:
-świetna muzyka (Michael Giacchino to nie to co John Williams, ale trzyma poziom)
-świetnie poprowadzona fabuła
-genialne zwroty akcji
-najwyższy poziom sztuki aktorskiej
-efekty specjalne (w tym komputerowa twarz Tarkina i Lei :D )
-inteligentne nawiązania do starej i nowej trylogii
-zakończenie
-różnorodność bohaterów
-nie ukazywanie konfliktu jako "to są dobrzy, to są źli" (co zrobiło przebudzenie mocy robiąc z tego film dla dzieci)
-postawienie na coś świeżego, nowego, nie ucieranie starych schematów
Na minus:
-Andor, który pomimo dostania w ramia i upadku z kilkunastu metrów przeżywa i strzela do Krennic
-nie postarali się nad zróżnicowaniem ras w sceneriach, 90% postaci to rasa ludzi