Się pytam, albo Sith? Przecież to jest sedno Gwiezdnych Wojen, bez tego to jak kolejna część Star Treka.
Jedi spokojnie będą sie2 pojawiać, ale z założenia ten film miał być filmem wojennym w świecie SW. Jedynym gościem operującym mocą ma być sam Vader, a i tak nie wiadomo czy ujrzymy go w akcji.
Nie ma mocy, było o tym powiedziane na Celebration. Jest on członkiem kościoła mocy (w nim był chociażby Lor San Tekka grany przez Maxa Von sydowa (ten dziadek co zginął na początku 7 epizod)).
Gorzej. W najlepszym razie będzie to ponadprzeciętny odcinek Rebeliantów, w którym każdy zna zakończenie,
Nie było do końca jasne za wyjątkiem tego, że Anakin przejdzie na Ciemną Stronę. Dalej, końcówka Zemsty jest epicka. Po trzecie, to dużo ważniejszy i ciekawszy temat niż plan ukradzenia planów Gwiazdy Śmierci.
a zastąpienie Republiki Imperium ? Upadek zakonu Jedi ? Palpatine który okazuje się być Imperatorem ?
poza tym porównujesz film który miał premierę 11 lat temu do filmu który jeszcze nie wyszedł, więc nie ma sensu (przynajmniej na razie) oceniać to czy film będzie lepszy
Rogue One po prostu nie ma potencjału na coś, czym mogłoby się wyróżnić na tle pozostałych blockbusterów. Dlaczego to filmy superbohaterskie są teraz na topie? Bo to jedyne blockbustery, które nie byłyby remakami, sequelami albo odcinaniem kuponów od marki (Rogue One).
Jak pisałem, gdyby Disney miał ciekawe pomysły na spin-offy (przede wszystkim czasy Starej Republiki), a nie takie beznadziejne, to dawałbym im spore szanse na stanie się czymś świetnym.
Nie można zrobić dobrego filmu o Rebeliantach kradnących plany # Śmierci bo co ? bo dzieje się w okresie Imperium vs. Rebelia ? bo można zrobić o tym odcinek Rebels ? nie można zrobić z tego ciekawego filmu ? # ma być bardziej wojenny (jak Szeregowiec Ryan czy Helikopter w Ogniu) niż poprzednie odsłony SW, pokazać przede wszystkim Rebeliantów, ich taktyki, uzbrojenie a nie znowu droga Jedi, kodeks i te sprawy, dotychczas Rebelianci w filmach robili za tło i za mięso armatnie a tutaj będą głównymi bohaterami, tylko mi nie mów proszę o serialu Rebels czy jakichś książkowych czy komiksowych spin offach czy to ze starego czy nowego kanonu, obchodzi mnie na razie filmowe uniwersum
"Dlaczego to # superbohaterskie są teraz na topie? Bo to jedyne blockbustery, które nie byłyby remakami, sequelami albo odcinaniem kuponów od marki (Rogue One)." - remakami nie ale sequelami tak (Iron man, Iron Man 2, Iron Man 3) i są na topie bo są zwyczajnie świetne
moim zdaniem Rogue One zapowiada się bardzo dobrze - mamy utalentowanego Reżysera, niezła obsadę (Forest Whitaker, Diego Luna, Felicity Jones, Riz Ahmed, Donnie Yen, Ben Mendelsohn, Alan Tudyk, Mads Mikkelsen - wszystkie te postacie grane przez nich już na trailerach i zdjęciach promocyjnych wyglądają na bardziej ciekawych i charyzmatycznych niż te kukły (nie wszystkie) z Nowej Trylogii, do tego powraca James Earl Jones jak Vader !),czuć że to będzie kompletna historia a nie wstęp do kontynuacji (na którą będziemy musieli nie wiadomo ile czekać) jak Przebudzenie Mocy i przede wszystkim czuć tu na kilometr starą trylogią a jest to okres od którego raczej wypada zacząć budując od nowa uniwersum Star Wars (nie myślisz chyba że realia Starej Republiki powstały od razu ?)
"(Forest Whitaker, Diego Luna, Felicity Jones, Riz Ahmed, Donnie Yen, Ben Mendelsohn, Alan Tudyk, Mads Mikkelsen - wszystkie te postacie grane przez nich już na trailerach i zdjęciach promocyjnych wyglądają na bardziej ciekawych i charyzmatycznych"
Wyglądają? Niestety musimy ich po wyglądzie oceniać, wszach po tych wszystkich materiałach promocyjnych mogłem się domyślić tyle, at best:
Whitaker - facet/wyrocznia w średnim wieku przepowiadający koniec świata, raz łysy, a raz nie! (Schrodinger mode)
Luna - sztampowy oficer Rebelii
Jones - twarda kobieta "z przeszłością" rzucająca one-linerami
Ahmed - w Imperium był kompletnym randomem, w jednej scenie jego mina wygląda na przejętą
Yen - bije się patykiem i wierzy w moc
Mendelsohn - poker face, na wszystko spogląda ponurym wzrokiem
Tudyk - zabójczy robot, który czasem rzuca "zabójczym" humorem
Mikkelsen - brodaty Mads Mikkelsen, jak większość z powyższych ubiera się skromnie, pociera swoją lewą dłoń
jest jeszcze taki długowłosy wojak, któremu zniszczyli dom.
twoje podejście jest naprawdę płytkie, nie miałem na myśli sam wygląd ale to jak się prezentują i jak wypadają
Forest Whitaker - radykalny, nieprzewidywalny rebeliant-ekstremista
Luna - Oddany Oficer rebelii który wiele widział
Jones - interesująco zapowiadająca się bohaterka
Ahmed - Pilot określany jako "narwaniec"
Yen - Człowiek niewrażliwy na moc ale wyznający zasady Jedi co jest bardzo świeżym zabiegiem
Mendelsohn - Strateg, Intrygant i nie kolejny Sith
Mikkelsen - naukowiec i wynalazca broni
Płytkie jak to, co widziałem w zwiastunach. Większość z tego, co napisałeś nie zawiera w sobie nawet znamion CIEKAWYCH, charyzmatycznych charakterów, a jedynie funkcje jaką pełnią postaci - to niczego nie gwarantuje. W ten sam sposób można skwitować "kukły" z prequeli.
wciąż lepsze to niż Anakin, jego teksty o piasku i idiotyczne przejście na ciemną stronę
To nadal bardzo różna osobowość od tych powyższych "klas postaci". Porównanie bez sensu, ale odpuszczę ci tym razem, bo chyba nie wiedziałeś co odpisać.
dobra to może inaczej
wcześniej rebelianci to byli jakieś anonimy które były w filmach by sobie zginąć albo se postrzelać do szturmowców, tutaj Rebelianci pokażą swój charakter, jest prawdziwi, nie są tylko kaczki do odstrzału dla Imperium a zwykli ludzie którzy podjęli się walki o wolność i woleli śmierć niż życie jako niewolnicy Imperium
Disney galaktyki nie odkrył. Nadal sprzedaje nam dobro kontra zło. Dla odmiany mogliby tak "uczłowieczyć" oficerów Imperium/First Order.
To że jest użytkownikiem ciemnej strony nie zmienia faktu, że zrobiono z niego kopię Anakina. Niestety w przeciwieństwie do niego Kylo nie wie dlaczego robi to co robi, ani dlaczego chcąc upodobnić się do dziadka (Vader wannabe) nie zachowuje się jak opanowany autorytet a rozhisteryzowany nastolatek. Poprosiłbym tak uczłowieczonego usera ciemnej strony z "jasną" motywacją i celem (vide Revan, Ajunta Pall, Bane)
Całym sensem postaci Kylo Rena jest fakt, że bardzo chciałby być jak Darth Vader, ale w głębi serca wie, że nigdy nim nie będzie. Wygląda jak wymoczek, brzmi jak wymoczek i w sumie w głębi serca jest przerażonym dzieciakiem manipulowanym przez siły, których nie rozumie.
Dlatego zakłada groźną maskę, maskuje swój śmieszny głosik za filtrem i robi wszystko, żeby przekonać wszystkich wokół, że potrafi stanąć na wysokości zadania. Udaje kogoś kim nie jest i nigdy nie będzie. Co wzbudza w nim szał i wściekłość. I jest bezpośrednim powodem jego porażek, naprawdę nie wiem o co ci chodzi gdy mówisz nie jasna motywacja
a Anakin ? chce ratować żonę, potem ją dusi, potem mówi do Obi Wana "nie odbierzesz mi jej" i się później dziwi że umarła, a w następnej scenie kompletnie ma to gdzieś i ogląda proces tworzenia Gwiazdy Śmierci razem z Palpatinem, nie wspominając o jego przemianie, w jednej chwili jest dobry, potem BUM i obala Republikę, Zakon Jedi i morduje dzieci i staje się Vaderem
To wie, czy nie wie? Skąd takie wnioski? Nie rozumiem jaki w tym sens. Może go nie ma? Zakładanie maski nie musi być wcale manifestem odrazy przed swoim głosem czy twarzą - wielu Sithów, nie sithów, łowców nagród zakrywało swoje twarze. Nie ma to również żadnego odniesienia w filmie - zdejmuje hełm przesłuchując Rey, potem rusza za Finnem i Rey bez hełmu - widocznie ma na to później wywalone.
"I jest bezpośrednim powodem jego porażek" - hę? To już prędzej Rey jest powodem jego porażek - wpierw superancko odlatuje "Sokołem", opiera się jego mocy, potem ucieka mu z celi, potem jeszcze go pokonuje. Oczywiście jego reakcje typowo są "overblown", wydaje mi się żeby tylko wywołać pewną reakcję u widza. Vader się tak nie zachowywał. Oto cała niejasna motywacja.
Od miłości do nienawiści jest prosta droga. Nie wiem po co znowu piszesz mi o Anakinie, generalnie nie wiem po co w ogóle bierzesz udział w dyskusjach, kiedy albo ich nie pamiętasz albo masz je w dupie i kończysz retorycznymi trikami.
Polecam.
http://ww w.jedi.p un.pl/przejscie-anakina-skywalkera-na-ciemna-strone-mocy-12.htm
"wpierw superancko odlatuje "Sokołem", opiera się jego mocy, potem ucieka mu z celi, potem jeszcze go pokonuje."
Dodam jeszcze, że tylko z dwoma z tych wydarzeń Kylo był bezpośrednio związany, a histeryzuje najbardziej, kiedy jakaś losowa gówniara ucieka z byłym szturmowcem statkiem i ta sama przekoksowana gówniara wydostaje się z celi ku chwale absurdu i słabym umyśle straży; kiedy jednak staje z nią twarzą w twarz za pierwszym razem idzie wyspowiadać się mistrzowi, za drugim nic nie robi, bo widocznie go troszkę "przypalono". Podsumowując stanowczo neguję doniesienia, jakoby był on niedowartościowany. Bardziej prawdopodobne jest to, że wku*wiają go nieudolni "ludzie Huxa".
Różni ludzie noszą maski z różnych powodów, Kylo nosi maskę by budzić grozę bo bez maski nie jest w stanie tego osiągnąć
"zdejmuje hełm przesłuchując Rey" - bo chciał pokazać że pod maską nie kryje się kreatura a człowiek, do tego jednocześnie nie mając tej specyficznej pewności siebie
"potem rusza za Finnem i Rey bez hełmu" - Rey i Finn i tak już znają jego twarz, poza tym zabił on własnego ojca i dostał z kuszy w brzuch, naprawdę myślisz że on przejmuje się teraz takimi rzeczami, pod wpływem gniewu i smutku jednocześnie ?
"To już prędzej Rey jest powodem jego porażek" i Rey i jego brak opanowania
Jesteś zwyczajnie ślepy i nigdy nie zrozumiesz na czym polega sukces tej postaci
"bo chciał pokazać że pod maską nie kryje się kreatura a człowiek, do tego jednocześnie nie mając tej specyficznej pewności siebie "
był bardzo pewny siebie i chyba wcale nie chciał być groźny, skoro ją zdjął. Tylko w takim razie po co to zrobił? Wobec swoich sługusów chce budzić grozę, wobec więźnia nagle zachciewa mu się pokazać człowieczą twarz, bo nie spodobał jej się?
"Rey i Finn i tak już znają jego twarz, poza tym zabił on własnego ojca i dostał z kuszy w brzuch, naprawdę myślisz że on przejmuje się teraz takimi rzeczami, pod wpływem gniewu i smutku jednocześnie ?"
i parunastu szturmowców jednocześnie, nie widać by się przed nimi zbytnio wahał i odprawił sentymentalny dialog z ojcem. Widocznie wcale mu nie zależy.
"Jesteś zwyczajnie ślepy i nigdy nie zrozumiesz na czym polega sukces tej postaci"
Bo nie polega na niczym. Nie ma czegoś takiego jak sukces postaci. Nie zapisał się niczym szczególnym w annałach kinematografii. LOL. Albo postać jest sensowna albo nie.
Można zrobić dobry film. Ale to będzie CO NAJWYŻEJ DOBRY FILM. Rozumiesz, o co mi chodzi? Choćby nie wiem jak się starali, nie dadzą rady z tego wykrzesać czegoś więcej. Już Rebels prezentuje się ciekawiej. Ostatni odcinek drugiego sezonu jest uważany za najlepszy. Domyśl się dlaczego. Jest w nim wszystko, czego nie będzie w Rogue One i pozostałych spin-offach.
Każdy film z uniwersum Marvela jest po części swoim sequelem, także nie o to chodzi. Twórcom z Hollywood brakuje pomysłów i tak jak mówiłem robią same sequele i remaki, a superbohaterowie wnieśli świeżość do tego wszystkiego. A to, że te filmy są robione przez Marvela świetnie to już inna kwestia ;)
Gareth Edwards zasłynął z tego, że w filmie o Godzilli robił wszystko, by... nie pokazywać Godzilli. To nie wróży dobrze. A z tą "ciekawością" to już nieźle poleciałeś po bandzie, bo to same zdjęcia. Niepotrzebny imo jest ten wojownik, który za bardzo przypomina rzeczywistych samurajów.
Słuchaj, to nie koncept nie decyduje o sukcesie filmu, spójrz np: na Strażników Galaktyki, koncept Gadającego Drzewa i Szopa strzelającego z karabinu, to też jest koncept teoretycznie skazany na porażkę a jednak wyszedł z tego hit, to dobre postacie, zgrabna reżyseria i porządny scenariusz czyni film dobrym a nawet rewelacyjnym, jeśli Rogue One spełni te wymagania to może okazać się więcej niż dobrym filmem
Marvel to Marvel. Star Wars to Star Wars. Rogue One nie ma po prostu potencjału, by czymkolwiek zaskoczyć. Strażnicy go mieli.
A Disney po TFA pokazał, że kopiowanie dobrze mu idzie, także zapewne dostaniemy pełnometrażową kopię odcinka Rebels, czyli:
-strzelaniny w korytarzach/na otwartej przestrzeni
-ucieczka z jakiejś lokacji
-gadki Imperialnych
-pseudo Jedi zamiast Jedi
-Vader pojawi się na parę minut, by ludzie przyszli do kin
Powtórzę, bo chyba nie zauważyłeś, co napisałem wcześniej: "Ostatni odcinek drugiego sezonu Rebeliantów jest uważany za najlepszy. Domyśl się dlaczego. Jest w nim wszystko, czego nie będzie w Rogue One i pozostałych spin-offach." To i osoba Garetha Edwardsa, który nie pokazuje tego, co w filmie najlepsze, chyba wystarcza za komentarz.
Twoje gadanie to wyłącznie "Rogue One nie ma potencjału i ch*j", nie ma zamiaru z tobą więcej dyskutować
Star Wars przede wszystkim wyróżniało się na tle Marvela tym, że była to seria poważna. Strażnicy Galaktyki i inne filmy z tej serii to jest dobra zabawa i tyle... A po Star Wars oczekiwałem zawsze czegoś więcej, to zapewniła mi np. "Zemsta Sithów", "Imperium Kontraatakuje". Poważne, mroczne filmy z sensowną fabułą, a nie akcyjniaki dla całej rodzinki jak Marvel. Niestety, Disney "Przebudzeniem Mocy" udowodnił, że ich wizja serii jest bliższa "Strażnikom Galaktyki" niż wyżej wymienionym przeze mnie filmom SW. Żeby było jasne - "Strażników..." lubię, mają u mnie 8/10, ale traktuję ich TYLKO jako prostą rozrywkę na 1-2 seanse. A Star Wars to zawsze było dla mnie coś więcej, wszystkie filmy z serii oglądam co roku i jeszcze mi się nie znudziły :)
to była lekka przygodowa seria a nie poważna seria, w Marvelu też jest miejsce na poważne historie (Civil War), poza tym Ej w Star Wars mamy szturmowców którzy nie umieją trafić w cel stojący parę metrów od niego i jeszcze banda uroczych miśków która rozwala armię szturmowców
Imperium Kontratakuje ma sensowną fabułę ale Zemsta Sithów już moim zdanie nie, intryga Sidiousa jest grubymi nićmi szyta a przemiana Anakina zachodzi o tak (wiesz żaden ze mnie psycholog a jestem pewien że jest znacznie dłuższa droga między "chce poznać tajniki ciemnej strony by ratować żonę" a "teraz zniszczę zakon Jedi, obalę Republikę i będę zabijał dzieci hahaha), pomijam już w ogóle takie rzeczy jak np: Padme która umarła bo "straciła wolę życia"
I właśnie Civil War jako jedyny film Marvela (obok "Strażników Galaktyki") ma u mnie 8/10, bo ma sensowną fabułę i poważniejszy wydźwięk.
Ewoki mnie koszmarnie irytują, co negatywnie wpłynęło na moją ocenę "Powrotu Jedi". Co do Zemsty Suthów - zwyczajnie się nie zgadzam.
Lepiej pasowaliby Wookie zamiast Ewoków, ba, to kiedyś ponoć miało mieć miejsce, ale zabrakło $$. Szkoda. Przez to, znudzonego Hana czy drugą gwiazdę śmierci RotJ to moim zdaniem najgorsza część Starej Trylogii.
Zgadzam się, ale na drugą Gwiazdę Śmierci jeszcze można przymknąć oko. Ale trzecia w TFA... bez komentarza. Bitwa kosmiczna w RotJ jest za to rewelacyjna i emocjonująca, czego nie można powiedzieć o tej z VII. Poza tym główny wątek Vader-Luke jest w pełni satysfakcjonujący :)
A co do mojego powyższego posta - pomyliłem Civil War z Winter Soldier.
Nie do końca. Dwa filmy były poważniejsze - Zemsta i Imperium, a reszta to na luzie, tak jak w większości filmów Marvela. Problemem TFA nie jest akurat luźniejsza atomsfera, tylko cała masa innych rzeczy, np. zrzynanie fabuły z IV części...
Ja tam i Marvela i Star Wars mogę oglądać dziesiątki razy ;) Obok Śródziemia to moje dwa ulubione uniwersa.
Przez to zrzynanie fabuły teraz jest naprawdę trudno stworzyć porządną historię do epizodu VIII, żeby nie był on wzorowany na V. Liczę na to, że Johnson skoryguje błędy Abramsa i kontynuacja będzie po prostu lepszym filmem.
Niestety, dorobek części 1-6 został już zaprzepaszczony i tego nie da się naprawić. TFA cofnął sytuację w galaktyce do punktu wyjścia.
I to mnie najbardziej martwi. Po seansie VII wyszedłem z kina zadowolony (bo przecież to jest świetny film!), ale potem zacząłem go analizować przez pryzmat całej serii i uniwersum... no i tutaj poległ całkowicie. Mroczne Widmo jako film był znacznie słabsze, ale w dobry sposób wpisało się w uniwersum i rozwinęło je. TFA nie dość, że niczego nie rozwinęło, to cofnęło sytuację do tej z IV! Jest dokładnie tak samo, tylko że mamy inne pokolenie bohaterów. Jest jeden, ostatni Jedi, który się ukrywa (Yoda/Luke), złą organizację (Imperium/First Order), Skywalkera, który przeszedł na stronę zła i nosi maskę (Vader/Ren), głównodowodzącego ciemnej strony (Imperator/Snoke) i "tych dobrych" (Rebelianci/Ruch Oporu). Mógłbym tak dalej wymieniać. Obawiam się, że potencjał na kontynuacje został zmarnowany tak wtórną VII :( Jak ja bym to widział: po upadku Imperium Galaktyka zaczęła się rozwijać, zostaje przywrócona pamięć i dziedzictwo Starej Republiki (wrzucamy kilka nawiązań do prequeli). Han jest bohaterem, Luke szkoli nowych Jedi. I w tej sielankowej atmosferze pojawia się nowe zło, które rujnuje panujący porządek. Twórcy postanowili inaczej i jesteśmy od razu rzuceni na głęboką wodę w sytuacji tożsamej do tej z IV.
I tak tę sprawę rozwiązano w EU, co było znacznie lepsze niż kopiowanie wszystkiego od nowa w gorszym stylu... Nie rozumiem, co za *&$#$@ wpadł na taki pomysł w Disneyu. No ale "ciemny lud kupi wszystko", prawda?
Mroczne Widmo jako film rzeczywiście było słabsze, tylko że miało genialne momenty, których brakuje w TFA. W tym filmie nie ma nic, czym można by się zachwycać. Nawet muzyka jest przeciętna/co najwyżej dobra i mocno odstaje od mistrzowskiego poziomu z części 1-6.
"Mroczne Widmo" pokazało piękne, nowe lokacje (Coruscant, Naboo), genialny soundtrack i chyba najlepszą walkę na miecze w serii. TFA ma biedne, wtórne planety (pustynia, las, śnieg), najsłabszy soundtrack i jedną z najsłabszych walk :( Czym się można było zachwycać w VII? Nawiązaniami do trylogii. Ale to działało tylko za pierwszym razem i było jedynie dziełem sentymentu.
Jak dla mnie najlepszą walką jest duel na Mutafarze, a zaraz za nim pojedynek Luke'a z Vaderem na Bespinie i Gwieździe Śmierci. Ten z Naboo stawiam na 4. miejscu :)
"TFA ma biedne, wtórne planety (pustynia, las, śnieg), najsłabszy soundtrack i jedną z najsłabszych walk :(" - Zgadzam się całkowicie.
Przez to dzieło sentymentu film zarobił 2 mld $ i oceny ma za wysokie. No ale nic się na to nie poradzi.
jak jedną z najlepszych walk ?
Ten pojedynek z Przebudzenia zjada na śniadanie jakiekolwiek pokazy taneczno - akrobatyczne z Nowej Trylogii
Jedną z podstawowych rzeczy, za które uwielbiam tę serię, są właśnie "pokazy taneczno akrobatyczne" z nowej trylogii. Pojedynek z TFA bardziej przypomina mi "pojedynki" na kije odbywane w dzieciństwie niż zaawansowaną sztukę walk Jedi. Nawet starcia Luke - Vader wypadają znacznie lepiej.