Co z tego że wcześniej mieliśmy Kyle'a Katarn'a i Jan Ors, którzy wykradli plany gwiazdy śmierci - teraz ich historia oczywiście została wyparta z kanonu.
(Disney) Jak już zmieniacie coś do czego wielu ludzi było przyzwyczajonych to przynajmniej zróbcie to tak żeby nie bolało, większość gier i książek (expanded universe) ładnie przeplatała się z fabułą SW (np gry z serii Jedi Knight, trylogia Hana Solo)
Będą trzepać kasę za wątek w oparciu o który zrobiono grę (https://en.wikipedia.org/wiki/Star_Wars:_Dark_Forces) - pozmieniają wszystko i wszyscy będą się cieszyć bo "kolejne Star Warsy wyszły". Tak jak ktoś napisał przede mną - Disney wyciśnie z tej marki wszystko.
Teraz dostajemy postać "Jyn Erso" - już mogli ją nazwać Jan Ors tak jak to było wymyślone wcześniej...
http://starwars.wikia.com/wiki/Jan_Ors
http://starwars.wikia.com/wiki/Kyle_Katarn
Tylko że niestety są ludzie (oczywiście w mniejszości) którzy już dawno temu jarali się uniwersum i przeczytali dużo powieści / zagrało w parę gier i do niektórych wątków się przyzwyczaiło. Teraz ktoś je zmienia i oczywiście subiektywnie na gorsze. Wszystko jest subiektywne :) To tylko moja opinia, zapraszam do dyskusji.
Osób czytających książki, grających w gry jest mniej niż 1% ze wszystkich oglądających te filmy. Po co alienować większość ludzi dla jakiejś garstki. Po to usunęli całe EU, to wiązało strasznie ręce. Od początku mówili że będą czerpać z niego garściami (np Thorna już mamy), ale trzeba było to oddzielić od kanonu. Nikt tego nie pilnował kiedy tworzyli te książki, tam mnóstwo rzeczy było kompletnie bez sensu. Mieli powiedzieć "Dobra, to i to i to, do kanonu, to wywalamy bo przeczy wydarzeniom z gry z Amigi, to też wywalamy bo bez sensu"? Było by jeszcze gorzej, nikt by nie wiedział co i jak. Dopiero teraz mamy oddział ludzi którzy pilnują by jakiś autor książki nie zabił znowu Chewiego księżycem, by w następnym filmie 99% ludzi "WTF!!! JAK TO ZABILI GO PO ZA EKRANEM!!!!".
W tym filmie imię bohaterki kompletnie nic nie znaczy dla większości ludzi. To jest jedynie smaczek właśnie dla nas co znają więcej historii niż oryginalne filmy, fajnie że ktoś o tym pomyślał w pierwszej kolejności.
Szczerze nie spodziewałem się konstruktywnej, logicznej odpowiedzi pod moim postem. Rzeczywiście zgadzam się, że ludzi którzy weszli "głębiej" w uniwersum jest garstka. Kwestia nowych filmów jest bardzo sporna i niestety w 95% procentach od gustu i upodobań danego widza. Mnie mierzi sam fakt zmiany czegokolwiek ze względu na przyzwyczajenia.
Najnowszą część uważam za powtórkę z rozrywki i odgrzewany kotlet. Ktoś inny uzna, że to świetny powrót do korzeni i że duże ilości naraz wybuchów są fajne. Ja uważam że nagła zmiana klimatu z anihilacji paru planet na potykającego się robota to dziwny zabieg, inni uznają że to bardzo dobre rozładowanie napięcia.
Masz rację, że trzeba to uporządkować (nikt nie przedstawił mi wcześniej tego argumentu) - jest to jednak strasznie ciężkie zadanie. Boje się tylko, że z naprawdę fajnych wątków które były ciekawe, trzymały w napięciu itd, zrobią hollywodzką papkę dla "typowego amerykanina" czy innego "Janusza".
Wersji tego kto ukradł plany gwiazdy śmierci było co najmniej kilka. Dark force było tylko jedną z wersji inne były w grach Star Wars: X-Wing , Star Wars : Battlefront II , Star Wars: Empire at War oraz Star Wars: Lethal Alliance. A to tylko gry.
Przez pewien czas miałem podobne odczucia odnośnie Kyle'a Katarna co Ty - wydawało mi się, że twórcy zwyczajnie napluli na sam fakt istnienia tej postaci, nie czyniąc z niej jednego z dwójki głównych bohaterów tego filmu. Robhans ma sporo racji, mówiąc, że ludzi zainteresowanych EU jest zaledwie garstka, ale wcale nie byłby to argument przeciwko przedstawieniu Katarna na wielkim ekranie - twórcy takim czynem zadowoliliby wtedy zarówno zatwardziałych fanów, a i myślę, że przypadłby on do gustu niedzielnym widzom - chciałoby się powiedzieć: wilk syty i owca cała. Do tego dochodzi sama sprawa techniczna - nie ma większego sensu ryzykownie wymyślać nowych postaci, gdy materiał źródłowy jest na tyle dobry, że właściwie wystarczy zrobić ctrl+c i ctrl+v ;)
Ale pomimo wszystkiego co powyżej napisałem... chyba wolę, aby było tak jak teraz. Chociażby dlatego, bo strasznie bałbym się sytuacji, w której twórcy wykorzystują Katarna... i całkowicie partaczą jego postać - w takim wypadku "ucierpieliby" wszyscy widzowie. Tymczasem w sytuacji kiedy Jyn Erso przejmuje pałeczkę, nic nie jest w stanie zepsuć wspaniałych wspomnień z Katarnem. To jasne, że przez pewien czas będziemy chodzić z pianą na ustach, że nie wykorzystali jednej z fajniejszych postaci w uniwersum SW, ale wydaje mi się, że na dłuższą metę jest to wygodniejsze, a co ważniejsze - bezpieczniejsze rozwiązanie. :)