Podobał mi się Forest Whitaker, podobał mi się Vader i podobało mi się że wszyscy zginęli. Główny wątek słaby. Postaci mało interesujące i z niezrozumiałą motywacją. Ogólne wrażenie miałem takie, że kiepski film akcji, próbują mi sprzedać w opakowaniu Gwiezdnych Wojen. Komputerowo wygenerowani Leia i Tarkin tylko potęgowali to wrażenie. Brak Jedi w Gwiezdnych Wojnach, nie jest wcale takim eksperymentem jak wielu uważa, były precedensy w świetnych grach komputerowych. Natomiast twórcy Rogue one dają nam substytut w postaci stereotypowego do bólu, ślepego mistrza sztuk walki. Nieudolne, nieoryginalne, niepotrzebne. W głównym wątku powtórzyło się przekleństwo prequeli. Bohaterowie, biorą udział w przygodach, które wiemy jak się skończą, a że sami są nieciekawi to nie ma powodu żeby się emocjonalnie angażować. Napisałem tego posta bo nie znalazłem żadnej krytycznej oceny tego filmu i chcę się dowiedzieć czy jestem osamotniony w krytycznym spojrzeniu na niego. Niech moc będzie z wami.