O filmie usłyszałem po raz pierwszy oczywiście w "chłopaki nie płaczą"
Następnie zainteresowanie tym filmem wzrosło.Oczekiwałem więc arcydzieła, ale do rzeczy.
Kompozytor utracił natchnienie, w dodatku ma problemy z sercem. Udaje się więc na odpoczynek do sławnej Wenecji. Spotyka chłopca Tadzia o idealnej urodzie, piękno w czystej postaci. Gustaw który właśnie utracił poczucie piękna, wahał się w swoich przekonaniach o istocie sztuki,w dodatku stracił niedawno własne dziecko, tutaj w Wenecji spotyka anioła. Zakochuje się w idealnym chłopcu, lecz jest to miłość platoniczna.
Następnie Gustaw przez resztę filmu bez zażenowania wpatruje się w Tadzia i jego beztroskie życie. Uporczywe spojrzenia kompozytora od czasu do czasu odwzajemniane są przez beznamiętne spojrzenia chłopca. I praktycznie tyle. Nie dochodzi do żadnej konfrontującej rozmowy między nimi.Tadzio spędza miło czas na wakacjach kompletnie ignorując co najmniej dziwne zachowanie Gustawa, na które inny dzieciak zaalarmowałby rodziców lub sam doprowadziłby do konfrontacji. Jednak Tadziowi wszystko jedno, nawet w sytuacji gdy Gustaw go śledzi.no cóż...
Czyżby Tadzio był w równym stopniu zafascynowany Gustawem? nic na to ni wskazuje.
W międzyczasie mamy krótkie sceny dziejące się poza właściwą akcją, bądź to wspomnienia, bądź majaki senne próbujące pogłębić dość płasko przedstawiony rys psychologiczny Gustawa.
W tle mamy także Wenecję i tajemniczą plagę ukrywaną przed wczasowiczami, której tajemnicę rozwiązuje nasz bohater niezbyt przenikliwymi metodami.
W tle także muzyka klasyczna, ale nie jakaś niesamowita.
W końcówce następuje tytułowa śmierć bądź w wyniku zarazy, bądź zawiniło serce albo jako skutek psychicznej tęsknoty o niemożliwej miłości. Ostatnim widokiem w życiu Gustawa jest piękny Tadzio na tle błękitnego morza. Tyle.
Zarzut? głębia psychologiczna zdecydowanie za słaba, brak relacji między głównymi bohaterami.
"O filmie usłyszałem po raz pierwszy oczywiście w "chłopaki nie płaczą""
a no właśnie,ja też i mimo że w młodości bardzo lubiłem ten film (chłopaki),to nie moge mu dać teraz oceny wyższej niż jeden za głupie,niepotrzebne i zupełnie nie śmieszne wprowadzenie epizodu "Śmierci..." właśnie do niego i sformułowanie go tym kretyńskim zdaniem. Średnia wynosi 7,53,właśnie przez ten nieumyślny zabieg,a w kręgu moich znajomych uchodzi za jedno z największych arcydzieł klasy światowej i najlepszy w twórczości Viscontiego,no ale to tylko cyferki.
"Zarzut? głębia psychologiczna zdecydowanie za słaba, brak relacji między głównymi bohaterami."
ona nie jest potrzebna. Achenbach jest zafascynowany Tadziem,Tadzio jest w pewnym sensie zafascynowany Aschenbachiem. Nie wymieniają ze sobą ani jednego słowa,nie prowadzą rozmów,dialogów. Kochają się wzajemnymi długimi spojrzeniami,i to jest piękne.
Użytkownik usunięty, ale i tak napiszę. Wydaje mi się, że Tadzio nie jest zafascynowany Aschenbachiem i powiedzenie, że "kochają się długimi spojrzeniami" to trochę nadinterpretacja. Tadzio wydaje się świadomy tego, że zafascynował Gustawa i chyba daje mu to trochę satysfakcji, trochę się tym bawi.