...Bez powodu. Przez pierwszą godzinę Gustav chodzi sobie po plaży, po hotelu i gapi się na Tadzia. A przez resztę filmu już tylko chodzi za nim. Fascynacja urodą chłopca jest zrozumiała, ale czemu reżyser nie rozwinął jakoś tej historii. Żeby chociaż porozmawiali. Ale nie, on chodzi, ukrywa się w cieniu, i chodzi za nim cały film. Trudno to wytrzymać.
Ja rozumiem, że to mogło zepsuć to co w tym filmie najważniejsze, czyli piękno. Tak, ten film jest piękny, delikatny, wysmakowany i absolutnie magiczny. Zdjęcia są powolne, przemyślane, plastyczne – świetnie wykorzystano zbliżenia i plany ogólne. Cudnie się na to patrzy i rozkoszuje się tym, w czym pomaga muzyka Mahlera (te dźwięki już zawsze będą inaczej brzmieć!). Ale w formie filmu nudzi to po 15 minutach.
Treści tu praktycznie nie ma – fabuła jest opowiedziana za pomocą spojrzeń i retrospekcji, i składa się w spójną i logiczną opowieść, ale w takiej formie (chodzi głównie o metraż) jest absolutnie nieakceptowalna dla mnie.:( A pojedyncze dialogi są bzdurne – choćby ten pierwszy, o sztuce. Jeden mówi o sztuce tworzonej przez artystę, a drugi o sztuce tworzonej przez naturę. I sobie gadają, jakby mówili o tym samym (drugi manipuluje pierwszym). Bez sensu.
I nie wie, czy oglądałem jakąś dubbingowaną wersję, czy ten film już nakręcono w 5 językach (angielski, francuski, włoski, polski i niemiecki też się na chwilę pojawi)? A jako bonus: najmłodsza galerianka w historii – 6latka w podwiązkach, czysty odjazd.
Takie słabe 5/10.
Film jest oparty na noweli Tomasza Manna. Może gdybyś przeczytał(a?) może by coś pomogło? Wiesz, bez powodu nic nie ma, zawsze się znajdzie jakiś powód, aby nakręcić film, myślę, że w tym wypadku chodziło o połączenie sztuki i seksu. Trzeba pamiętać, że Mann był homo, a chyba reżyser filmu też.
A gdybyś ty przeczytał(a?) więcej z mojej notki, niż pierwsze 9 liter (nie licząc tematu), odpowiedział(a?)byś na temat.