Mówię tak dlatego, że zwykle jak mi się film podoba, to go oglądam do końca, a ten wyłączyłem gdzieś w połowie, bo mnie nieco znudził i może obejrzę później. Ktoś gdzieś porównywał go do Pulp Fiction czy Snatch - bez przesady. Jakoś nie jestem przekonany, na razie dałbym mu ze 4, może zmienię zdanie jak obejrzę do końca, ale się na to nie zanosi. Ani to specjalnie komedianckie, ani sensacyjne, takie nie wiadomo co. Genialny gej agent fbi, idiota inspektor, który robi za kelnera, braciszkowie na przesłuchaniu robią co chcą... mocno naciągana, nierealna fabuła. Nie wiem czemu ten film to niby taki wypas?