Zanim przejdę do tematu muszę przyznać że Willem Dafoe szczegulnie zaimponował mi tą rolą i właśnie ze względu na niego daję 9 a nie 7.
A teraz do rzeczy, zauważyliscie fascynację amerykańskich reżyserów ideą "sprawiedliwego zabójcy"? Dexter, Świeci z Bostonu, Taksówkarz, Batman... Myślę, że przykładów można by wyliczać jeszcze wiecej. Tyle, że ten problem został wymyślony już dawno temu! "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego jest jednym wielkim rozważaniem dotyczącym tego. Czy można zabić kogoś tylko dlatego, że uważamy że jest kimś gorszym, szumowiną, wszą? Od tego jest prawo a nie 'sprawiedliwi zabujcy' którzy działają po kryjomu bez zadnych skrupułów. Jednak widze, że amerykańscy reżyserzy uwielbiają ciagle powtarzać ten sam temat i wałkować go w kólko. To tyle na temat fabuły tego filmu.
Hmmmmm, dziwny zabieg zauważyłem.
W jednym miejscu piszesz "sprawiedliwego zabójcy" a zaraz potem 'sprawiedliwi zabujcy'. Odnoszę wrażenie, że zrobiłeś to celowo, bo nie wiedziałeś jak się poprawnie pisze to słówko. A sięgnąc po słownik to trudno?
W dzisiejszym kinie jest to nieuniknione. Podaj jakikolwiek tytuł, a z pewnością znajdzie się dziesięć kolejnych o tym samym temacie. Weźmy choćby "Romeo i Julię". Sama książka doczekała się ponad 100 adaptacji, a przecież temat zakochanych, których dzielą skłócone rodziny był wykorzystywany jeszcze częściej, choćby w polskich "Samy Swoich". Chodzi więc nie o to, żeby wymyślić nowy temat, ale żeby ciekawie go przedstawić.
Poza tym mam wrażenie, że Święci różnią się od Batmana, czy Taksówkarza(Dextera nie miałem okazji oglądać). Oni zostali wybrani przez Boga(wizja w celi komisariatu, ich strzały nigdy nie mijają celu, chociaż nigdy wcześniej nie strzelali), więc wcale nie są "sprawiedliwymi zabójcami" tylko żołnierzami powołanymi przez Najwyższego.
Masz dużo racji paint.
A co do wspomnianej historii kochanków, to ostatnio mieliśmy świetny przykład w postaci "Avatara" Jamesa Camerona. Fabuła niemal żywcem zerżnięta z Szekspira.