Witajcie!
Specjalnie się zarejestrowałem, żeby napissać o tym filmie, który właśnie obejrzałem i nawet sobie chyba kupię :)
To dziwne może, bo poza potrzebą inteligentnego wychwytywania na początku smaczków świadczących o tym, że coś jest nie w porządku, no i poza paromam momentami później, film jest umiarkowanie śmieszny i takoż przerażający...
Ale urzekł mnie tym, że jeśli się troszeńkę zamyślić nad światem w nim pokazanym, to widzimy, jak wszystko jest niejednoznaczne. Jeśli się przyjrzymy, zobaczymy, że do wyboru w związku jest albo frustracja, albo sztuczna radość - niestety w realu ciągle mozna obserwować podobne sytuacje, a dający szczęście złoty środek między nimi jest cieniutki... (Oczywiście film ma nieco "ucukierkowaną", typowo po amerykańsku, końcówkę)
Podsumowując - nie jest to za obrazek dobry na duży rechot, ale na parę zamyślonych uśmiechów - z pewnością