Tak jak Pratta i Phoenixa w kategorii najbardziej żenujących? Kompletnie nie kumam we współczesnym kinie tego parcia na sceny z tańcem.
Pratt i Phoenix nie tancza. Hiddlestone tak. W sensie potrafienia. A film taki sobie. Nie , ze zly , nie ze bardzo dobry. Taki jakis netflixowaty w dotyku . Chyba , ze dla zobaczenia Luka Skywalkera w filmie z 2025 ...
TEN taniec nie jest kinowym parciem, a ekranizacją opowiadania - takim, jakie zostało napisane. Czytałam je już dość dawno temu i tym, co najlepiej zapamiętałam, był właśnie ten moment, opis jak Chuck się zatrzymuje, kładzie teczkę i zaczyna ruszać się w rytm perkusji
Śmiem wątpić. Stricte tańca tam jest mało. To kolejny sprytnie zmontowany clip. I zdecydowanie jest za długi. Po kilku minutach zaczyna irytować, zwłaszcza, że ciężko wytrzymać beznamiętne walenie po garnkach w tle.
Dla mnie ta gra na perkusji była cudowna oraz bardzo piękna perkusistka. Miód na moje uszy. Taniec, super. Partnerka do tańca także śliczna.
Ta kamera rzucana na perkusistkę co chwilę, była właśnie kamuflażem do montażu, żeby widz miał złudzenie, że ciągle tańczą bez cięć.
Scena z tańcem jest niezła ale bez przesady. Tańczył to Mads w swoim filmie. Tutaj nie było widać wolności tylko scenariusz. Ale oczywscie to moje zdanie