Jak waszym zdaniem Emmerich mógłby jeszcze zniszczyć planetę? Po obejrzeniu tego popcornowego gniota zastanawiam się jaka mogłaby być fabuła trzeciego filmu dopełniającego trylogię kończącą (miejmy nadzieję) przygodę reżysera z tym gatunkiem (sam nie wiem jaka nazwa bardziej by pasowała: katastroficzny czy może- No Talk, Just Action). Wydaję mi się, że gość wyczerpał już konwencję naturalnego kataklizmu ekologicznego i kolejne tego typu "zemsty matki natury" byłyby mimo lepszych zapewne efektów specjalnych plagiatem poprzednich shitów.
Na myśl przyszła mi jedynie obca, zewnętrzna przyczyna apokaliptycznej rozwałki świata jaką mogłoby być uderzenie gigantycznej asteroidy. Cóż, konwencja trochę wytarta ale z drugiej strony czemu by nie?! W końcu motyw ciała obcego, zagrażającego planecie przewijał się już wielokrotnie ale zawsze z happy endem. A gdyby tak pokazać na ekranie wielkie zderzenie ciała obcego odrywającego soczysty kawałek Ziemi i następstwa owego, dziejowego zbiżenia. Po zrealizowaniu takiego g...a Emmerich z pewnością poczułby sie spełniony. A może macie inne pomysły na kolejne fajerwerki, które mógłby z pompą wyreżyserować? (oczywiście bez psychologicznie-rozbudowanego wątku postaci, bo reżyser i tak by tego nie przetrawił);)