2012 jest filmem dla Amerykanów, którzy na siłę chcą udowodnić, że nie są rasistami. Czyli BIG BULLSHIT.
Dobry Pan prezydent, jego wspaniała córeczka ze swoim kochasiem... i jedyny ocalony ląd... Afryka. Aczkolwiek to ostatnie, w porządku. Afryka jest kolebką życia.
Fabuła?! Tam była jakaś fabuła?! Nic nie trzymało się kupy. Film totalnie naciągany i zdecydowanie przesłodzony. Tendencyjny amerykański film. Nic nowego. Oglądał ktoś "Pojutrze"!? uważam "2012" za gorszą "powtórkę z rozrywki".
Jedyne, co im się tu udało, to efekty specjalne.
Mi się nie podobał. Ale gusta są różne. Moim rodzicom szalenie się podobał. Ja nadal czekam na film, który będzie inny i wciśnie mnie w fotel, przy którym na prawdę będę mogła powiedzieć "ŁAŁ! TO JEST TO!"
Przykro mi, jeśli kogoś uraziłam.