Pan Roland jeszcze raz mnie uświadomił żeby pod żadnym pozorem nie
jechac do USA gdyż wszystkie katastrofy ,jakie tylko są możliwe, z
pewnością rozpoczną sie właśnie tam. Dobrze ogólna fabuła filmu
przedstawia się tak: pisarz ligi podwórkowej znalazł się wśród wybrańców
i ma szansę uratować swoją kochaną rodzinkę-wraz z synkiem co go
nienawidzi i nowym facetem swojej ex. By spełnic to marzenie będzie się
rozbijał limuzyną po Los Angeles, namówi pana chirurga plastycznego do
latania awionetką w wielkiej chmurze popiołu po wymuchu Kaledry
Yellowstone, spotka się ze swoim kochanym ruskim pracodawcą który z
dobroci serca weźmie go w Himalaje swoim wypasioym samoloto-mutantem (ni
to An 225 ni to An 124) by w końcu z pomocą chińskiego robotnika (umie
po angielsku a jak! kupił facet pełen pakiet to ma!) dostać się na
ogromną arkę. Tam pan "nowy facet twojej ex" straci swoje życie między
dwiema zębatkami. Don't worry twoja żoneczka do ciebie wróciła a w
dodatku masz miejscówy za które pozostali płacili miliard euro. Chyba
zacznę karierę pisarską...A teraz moje ulubione momenty
1) Zdechły łoś w Parku Narodowym i genialny naukowiec z zasadami
etycznymi nie pasującymi ani do stanowiska ani do XXI w. spotykający
gościa co sprzedał 422 książki...oczywiście go zna gdyż przeczytał
książkę o tytule rodem z klasyki SF
2) Z pewnością za zegarek dostanę awionetkę
3) W tym samym momencie gdy żona bierze cie za świra twoje
przypuszczenie sie sprawdza więc bierzesz rodzinkę do limuzyny (nie
twojej zresztą) rozbijasz się nią po Los angeles, mkniesz niczym Robert
Kubica masz refleks Hołowczyca i silnik rodem z F16. Mkniesz przez
budynki, most się opiera na dachu twojej bryki i ufff. Docierasz na
lotnisku na którym nie trzęsie. Pierwszy Quest wykonany.
4) Jesteś w Parku Zdechłego Łosia. Tankujesz wcześniej porwaną awionetkę
zwykłym samochodowym paliwem. Szukasz świra (swój ciągnie do
swojego)bierzesz kochaną córeczkę. Świr jest na skraju największego na
świecie wulkanu który własnie wybucha ale ty musisz znaleźć mapę.
Ludzie! Co za emocje! Fala uderzeniowa jest niczym pierdnięcie Benny
Hilla. Ale jedziesz. Jesteś spowrotem na lotnisku. Chmura piroklastyczna
się rozleniwiła i już za tobą nie leci. Niestety Ziemia pod tobą była
mniej uprzejma i pęka pod tobą ale ty wychodzisz! Wogóle nie jest gorąco
(jakiś 1 km od wulkanu) wszystkie bomby piroklastyczne spadają tak że
nic ci nie jest(garnitur nadal cały) Yes! Mapa! Kutwa to tylko Chiny...A
ja liczyłem na Vegas...Pilot! Do Vegas!
5) W Vegas spotykasz swojego pracodawcę-miliardera, jego dziewczynę o
inteligencji kabaczka i pilota Sashę (wybaczcie jestem dziewczyną-on był
totalnie boooskiii *.*-ok już koniec). Mają problem-nie mają drugiego
pilota. Ale my mamy! Ale fajnie lecimy do Chin. To nic że w połowie nie
starczy nam paliwa! Pokażę dzieciom yeti jest jeszcze fajniejszy niż
łoś!
6) Ludzie jakie szczęście. Himalaje sobie zrobiły spacer i są tam gdzie
my. Szczegół że nie mamy pilota. Tamtych dwóch w kabinie pilota chce nas
sprowadzić na ziemię, wymyślili że wyjedziemy Bentleyem. Niczym królowa
Angielska. My jesteśmy bezpieczni ale ten tam Sasha (wybacznie znowu-
;((() zginął. O cholera! Blondynka szefa miała z nim romans! Takich
emocji nie było od ostatniego zmartwychwstania Taylor...
7 )"Idziemy na wycieczkę..."Jesteśmy w Himalajach. Zimna nie czuję w
swoim kalifornijskim garniturze. Za to zauważyłem na drodze mnicha. O
rany! Jakie tu zagęszczenie tych dróg że gostek który jechał 5 na
godzinę jedzie w to samo miejsce co my chcemy i ma brata co nam pomoże!
A mogłem puścic totka z takim szczęściem
8 )Jesteśmy w arce, blondi pokazała szefowi fucka (odbije się to na
mojej pensji). Piesek też jest z nami. Szkoda tylko że szczęście
uciekło. Chińczykowi zmiażdżyło nogę a Gordona...no jego to całego
zmiażdżyło. Drzwi się nie zamknęły i leci to woda. No nic ja was uratuję
tylko żoneczkę ucałuję! Powiem synowi jaki jestem z niego dumny!
9) 10 min pod wodą. Świat uratowany ale nikt się nie cieszy. To może ja
wypłynę! Oooo no teraz to euforia. Everybody loves me! Co? Ruska
utonęła? Ale przecież była za grodzią...No cóż skoro Himalaje zalało to
wszystko możliwe
10) Ostatnie przykazanie. Świeci słoneczko, nie walnęliśmy w Everest,
nie ma śladu po tym że miesiąc temu wybuchły wszystkie wulkany świata.
Moja córeczka już nie robi w majty a ja płynę na rodzinne wkacje do
Afryki. A ktoś cos mówił o końcu świata. coś mnie ominęło?
Nic dodać, nic ująć... Gdyby nie efekty film niewarty oglądania, amerykański patos, "wielkie" kwestie tuż przed katastrofą, zerowy realizm.
Dokladnie o tym samym pomyslalam :p
Co prawda to prawda wiele absurdow w tym filmie, ale co tam! najwazniejsze efekty specjalne :)
dobrze ujete niedociagniecia :) trzeba dodac jeszcze ze niektore sceny byly za dlugie i czlowiek usypial :/
Autorka tego posta lepiej by zrobiła, gdyby po prostu napisała, że jej się film nie podobał. Bo to co od niej przeczytałem to ani śmieszne, ani ciekawe.
Nie wiem czemu ludzie dopatrują się logiki w kinie. Szczególnie w kinie rozrywkowym. No litości. Chcecie logiki to oglądajcie filmy dokumentalne, albo chociaż te oparte na faktach. A tu dziewczyna obejrzała amerykańską opowiastkę o końcu świata, film właściwie dla nastolatków i udowadnia ostro, że jest naciągany. Z trailerów dwa lata temu widać było, że będzie naciągany.
Taaak...
Uwielbiam wprost dyskusje pod filmami w style: kiepski film! - nie bo fajny - nie znasz się, przecież widać że szmira - masz zjeb.. gust bo dobry.
brawo dla greene za wyczerpujące (w miarę) pokazanie 'logiki' tego filmu, gdyż właśnie tak wygląda ten film - zbiór trzymających w napięciu scen, lecz nie trzymających się kupy. I nie wyczytałbym tego z komentarza: 'kiepski'.
haha, spoko recenzja, dzięki za poprawę humoru:)
a niech tam straci, 5/10 za efekty specjalne (nieważne, że nierealne, takie mają być, efekty rządzą się własnymi prawami:))
Dla mnie nawet te efekty nie dają rady, one sprawiają wrazenie fajnych, bo niszczą dużą topografie terenu, ale tak na prawde to tych efektów niszczenia się ziemi jest strasznie mało, woda coś zalewa, albo sie rozpada budynek, a gdzie miasta ginące w morzu lawy z wulkanów, elektrownie atomowe rozpadajace sie i niszczące wszystko w promilu kilkunastu kilometrów. Nic tylko woda i rozpadające sie budowle przez cały film i tylko te efekty różnią się tym, że niszczą inną architekturę otoczenia.
Dla mnie efekty w starym dobrym Terminatorze 2 są o wiele lepsze niż w 2012, w którym czasami widać ich straszną sztuczność.
Dzięki za poprawienie humoru :) Ja bym jeszcze dodał cudowną scenę z pieskiem czyli w skrócie świat się wali miliardy ludzi giną a widz ma się zachwycać bo chihuahua potrafiła przejść po linie do swojej (bardzo fajnej tak na marginesie:D) pani.
Całkiem nieźle;)
może dodam jeszcze swojego faworyta: scenę ukazującą podziwu godną rzetelność pracowników wieży kontrolnej lotniska w Vegas, którzy nie bacząc na nadciągającą apokaliptyczną chmurę czarnego dymu, nadal udzielają (lub nie) pozwolenia na start;)))
Właśnie oglądnąłem 2012 i po przeczytaniu Twojej (greene 04) recenzji zarejestrowałem się na filmweb'ie. Cieszę się, że zobaczyłaś te niedociągnięcia, bo faktycznie było ich bardzo dużo. Jednak skoro chcesz być taka dokładna i drobiazgowa to wymagaj tego też od siebie.
Napisze więc co jest według mnie nie tak w Twojej recenzji:
1)nie zamienił zegarka za samolot, tylko wypożyczył
2)skoro mówisz na samolot awionetka, to czy mówisz na samochód automobil?
3)nie zatankowali samolotu zwykłym paliwem - dystrybutor był na lotnisku i widniał na nim napis AVGAS (Avgas is a high-octane aviation fuel used to power many aircraft and racing cars) w wolnym tlumaczeniu: wysokooktanowe paliwo lotnicze
4)co do mutanto-samolotu to jest nic innego jak an-225 mrija (wygląda niemal identycznie, jest nawet przystosowany do przewożenia Rusłana) Jednak ma na dziobie napis an-500 zamiast an-225
5)antonov nie jest własnością miliardera o imieniu Yuri, owszem ma on samolot, ale tamten wpadł do dziury... bohaterowie antonova poprostu ukradli bo akurat stał na lotnisku i zabroniono mu startować
6)nie wiem dlaczego twierdzisz, że chiński robotnik nie może mówić po angielsku..., skoro polscy mogą...
7)co do wyjeżdżania bentleyem to jest to akurat jeden z najbardziej prawdopodobnych trików w tym filmie, sprawdzony w "pogromcach mitów", pomijam fakt że w momencie wyjeżdżania akurat rama się odbiła i podrzuciła samochód
Według mnie film jest nielogiczny oraz ma wiele sprzecznych rzeczy, jednak nie popadają w skrajności, oceniajmy obiektywnie...
Mnie osobiście we wszystkich filmach science-fiction, fantasy itp. najbardziej razi łamanie podstawowych praw fizyki, nie przeszkadza mi to, że nagle jest koniec świata, ponieważ twórcy filmu wytłumaczyli to neutrinami które działają na jądro Ziemi jak mikrofale i je podgrzewają itp.., magiczne ale niejako logiczne. Dla mnie problem tkwi w następujących niedorzecznościach (wymienię tylko kilka):
1. Jazda limuzyną faktycznie była przegięta i tu się z Tobą w pełni zgadzam
2. Start i lot obu samolotów. Lecą one praktycznie cały czas na przeciągnięciu, już dawno powinny przepaść... Zachowują się jakby nic nie ważyły... Leca na pełnych wychyleniach powierzchni sterowych, co generalnie przy tak małych prędkościach jak w tym filmie(mam na myśli start) powinno od razu doprowadzić do zerwania strug Zrozumiałbym to jeszcze, gdyby był to Edge 540, Extra czy inny samolot akrobacyjny...
2. Arki również zachowują się jakby nic nie ważyły... Zbiornikowiec o nośności 193 tys ton (długość 300 m) na zatrzymanie z prędkości 12,7 węzła (23,5 km/h) manewrem maszyny "cała wstecz" potrzebuje 3900 m, w filmie 2012 wystarczyło mniej niż 400metrów, co prawda z mniejszej prędkości, ale trzeba wziąć pod uwagę że statek tak na oko miał jakąś milę morską długości, jak nie więcej..., a objętość rośnie wtedy w sześcianie, a co za tym idzie i tonaż a zachowywał się jak nieduża łódź motorowa..., dla porównania największy statek "Jahre Viking"(supertankowiec) ma długość 458m.
Nie będę pisał więcej bo i tak wyszło z tego spore wypracowanie i pewnie nikomu nie będzie chciało się czytać moich wypocin.
Podsumowując po filmie nie spodziewałem się niczego więcej, ogląda się go w sumie przyjemnie jeżeli mózg zostawimy w sypialni, a zostawimy tylko oczy i uszy), jest to dobre kino akcji, sporo efektów specjalnych, w zasadzie same efekty ;), a na pewno film nie jest nudny. Muszę jednak przyznać że niektóre sceny były dla mnie żenujące, jak np. lot samolotem nad drogami Kalifornii...
Nie żałuję, że oglądnąłem, ponieważ lubię filmy tego typu, jednak trzeba na nie patrzeć przez palce, nie doszukiwać się żadnych głębokich przesłań, po prostu oglądać to co widać na pierwszy rzut oka:D
Film polecam widzom, którzy lubią filmy katastroficzne pełne akcji i efektów specjalnych, a także piękną Amandę Peet ;) , natomiast resztę odsyłam do ich filmoteki, niech lepiej oglądną Plac Zbawiciela, albo inny ambitny film i nie tracą swojego jakże cennego czasu na oglądanie 2012.
Pozdrawiam, dlugopis
Poprawka:
* nie popadajmy w skrajności, oceniajmy obiektywnie...
Przepraszam, za ewentualne błędy i składnię, ale jest dość późno, a raczej wcześnie ...
Dobranoc :)
A właśnie, że piroKlastyczne :D, spróbój wpisać na googlach piroPlastyczne, to poprawią na piroKlastyczne... Pozdrawiam...
Masz nam myśli recenzje w stylu: "Film mi się nie podobał wiec go zjadę podając nieprawdziwe argumenty??" Pozdro 600....
Film obejrzała siostra i się nim zachwycała. Też chciałam obejrzeć, ale z recenzji wynikło, że to kolejny film z gatunku pt."amerykańskahistoriaapokapipsyktórągłównemudobremuiuczciwemubohaterowiudasięp rzeżyćiwszyscybędąszczęśliwiboświatzapewnezprzetrwa". ech, a tak to roztrąbili... nie cierpię takich niedociągnięć-z jednej strony- i naciągnięć, przypadków-z drugiej.
A recenzja może stać się inspiracją do kabaretu! Schematowe kino USA...