ambitne. Co za masakra intelektualna, prawdziwa pożoga szarych komórek.
Ale popcorn smakował wyjątkowo dobrze!
Zgadzam się w zupełności z przedmówcą !
Żal mi tych co byli i jeszcze będą w kinie na tym filmie.
Już nawet nie wspominam o TYCH ZAAWANSOWANYCH EFEKTACH GRAFICZNYCH...śmiech na sali :/
myślałem, że to będzie coś na poziomie i w miarą na poważnie. a tu cyrk, bajka, kino familijne. efekty nie powalają, fabuła durna, gra aktorów irytująca. przereklamowany.
zdecydowanie za mało w tym wszystkim dramatu,mroczności, wszystko takie przekoloryzowane 5/10
Dno jakich mało!
Fakty:
- wejście na teren wojskowy w Yellowstone (pisarzyna z dziećmi) - zamiast ich wojsko wyrzucić wiezie do najważniejszego naukowca w kraju by zdecydował co z nimi robić (!!!!)
- ucieczka ulicami miasta przed zapadającą się ziemią - za kierownicą pisarzyna - nieprawdopodobna ilość wyczynów kaskaderskich, nasz Kubica to przy nim pikuś!!!
- lot samolotem pomiędzy walącymi się budynkami - za sterem czarny charakter tego filmu nowy mąż byłej żonkosi pisarzyny - facet po kilku lekcjach latania pobija pilotów Top Gun. Ten sam koleś pilotuje godzinę później największy samolot świata An- 225 Mrija!!!!
- Ten sam facet (czarny charakter) wkręcony pomiędzy tryby i rozpaćkany na miazgę. Jeszcze godzinę temu kochany przez swoje przybrane dzieci i żonkosię a teraz nawet jedna łza po nim nie spłynie.
- wspaniała matka i kochająca żonksia przez cały film uroniła jedną łzę, zginęły miliardy ludzi, znajomi, rodzina i jedna łza jak Chińczycy nie chcą wziąć jej dzieci do Arki. Dobrze że się zaraz opanowała.
- pisarzyna przez swoją głupotę o mało nie zatapia jednej z Arek (coś około 400 tys ludzi)...na ratunek ruszają mu...tak tak nie kto inny tylko najważniejszy naukowiec w kraju a gdy się w końcu udaje (bo jakby się miało nie udać) to wszyscy skaczą z radości, że jednak facet naprawił to co przed chwilą zepsuł o mało ich nie zabijajac.
- Oczywiście kąpiel w wodach oceanu który zebrał cały śnieg z himalajów zalewając je jest równie przyjemna jak kąpiel w basenie przez co nie uświadczy tu zmarzniętych gęb a pisarzyna z synkiem uwijają się tu nie gorzej niż nasza Otylia.
- Oczywiście największym okrętem na świecie dowodzi nie kapitan tylko banda naukowców i polityków, bo kapitan robi za plastikową kukłę.
- prezydent wielkiego kraju zwanego USA oczywiście zostaje na stanowisku i ginie ze wszystkimi (inni prezydenci i premierzy mają odrobinę oleju w głowie i uciekają ale to mało pompatyczne) zaś wszyscy ludzie nie próbują się ratować jakby olewali to co się wokół dzieje i spokojnie czekają na śmierć. Zero paniki. A wspaniała i kochająca córka prezydenta nie urania ani jednej łzy po stracie tatusia i błyskawicznie zaczyna flirtować z najważniejszym naukowcem w kraju.
- i wiele wiele innych
takich jak pościg biegnąc za samolotem, uśmiercanie charakterów które dopuściły się zdrady (lub flirtu za plecami), sztuczne dialogi, zero uczuć i dramatyzmu, wyrywkowe efekty specjalne (akurat starczyło ich na trailer w TV), naciągana i niespójna fabuła.
Ogólnie mam nadzieję, że jeśli w 2012 roku dojdzie do jakichś katastrof (tfu tfu) to dotkną one Hollywood i zostanie po nim tylko dziura w ziemi.
Idąc na ten film absolutnie nie spodziewałem się kina ambitnego! To chcę podkreślić.
Jeśli natomiast 2012 ma wyznaczać jakiś przyszły trend w kinie rozrywkowym, to obawiam się, że ten rodzaj filmu już upadł. Emmerich był zawsze gwarancją "popcornowej rozrywki" i takie filmy zawsze robił i będzie takie robił - w tym jest po prostu dobry! I chwała mu za to, bo takie kino też jest potrzebne.
Najbardziej mnie zdenerwowało to, że Emmerich potrafi zrobić dobre kino rozrywkowe (cokolwiek oznacza słowo "dobre") Ani Gwiezdne Wrota, ani Dzień Niepodległości ani nawet Pojutrze nie były filmami ambitnymi, bo nie miały takimi być, ale do tych filmów wraca się z przyjemnością obejrzenia rozrywki na pewnym poziomie. Ten poziom oznacza to, że chętnie oglądają te filmy młodzi ludzie i osoby już starsze. Jest w nich to "coś" To jest wyznacznik! Zobaczcie jak nadal popularne są Gwiezdne Wrota, pomimo tego, że film ma już 15 lat!
Czy tak będzie z 2012? Wątpię. Ten film podzieli los Godzilli o której nikt teraz nie pamięta.
No chyba, że Emmerich faktycznie uwierzył w to, że 2012 nastąpi, to po co wobec tego robić film do którego ludzie będą chętnie wracać po latach? Wszak zostało już tylko 3 lata do wielkiego unicestwienia świata...