Tak sobie myślę, że gdyby Titanika zrobił Emmerich, Jack po pozornym utonięciu jednak by się wynurzył (co powitane zostałoby przez innych ledwo żywych pasażerów oklaskami i wybuchami radości), Rose miałaby małego pieska, który pływałby z nimi na tratwie radośnie ujadając a kapitan przed zatonięciem statku wygłosiłby płomienne przemówienie, nawołując do solidarności z pasażerami trzeciej klasy.