Błędów dotyczących geografii, fizyki i podobnych jest w tym filmie niezliczona ilość. Być może choć w części wymagała ich fabuła.
Ale pod koniec, kiedy trwa odliczanie do uderzenia fali, przez chwilę widać zegar wskazujący 12 minut i 27 sekund. Kilka scen później, w czasie płomiennej przemowy Adriana, Anhauser wskazuje na zegar pokazujący wtedy... 15 minut i 52 sekundy.
Żenujące. Nie rozumiem, jak można było z taką niedbałością nakręcić wysokobudżetowy film, koncentrując się na tych kilkunastu komputerowych sekwencjach.