Hejka!! Zebrałem większość waszych "ale" co do "2012" i stworzyłem (z pewnością niepełną)listę atutów dla mojego filmu "2012 bis", którego ocena byłaby stanowczo lepsza. Oto ona:
- "2012 bis" byłby zdecydowanie krótszy;
- miałby mniej efektów (ale za to lepszych) oraz ciekawszą fabułę. Bohaterami byłaby np. para egipskich gejów (w końcu nie nawiązywałbym do stałego motywu uratowanej w ostatniej chwili amerykańskiej rodzinki);
- "2012 bis" będzie mocniejszy;
- załóżmy że będzie lepsza gra aktorska oraz mniej gadaniny (Tak! To będzie pantomima);
- więcej napięcia i emocji (np. egipscy geje będą chcieli się rozstać w rozpadającej się piramidzie);
- a na koniec będzie nieprzewidywalny (wszystko okaże się snem, ale i tak się rozstaną);
Teraz patrzę na tą listę i myślę sobie: "co to kamać jest??" i dochodzę do wniosku, że większość z was to puste i zmierzłe buraki. Nie uważam, że 2012 to arcydzieło (jak dla mnie 7/10) ale nie będę pisał, że film ten jest totalnym niewypałem bo to nieprawda. Idziecie jak jakieś owce za pasterzem (w tym przypadku pasterzem-debilem-trollem) i nie macie własnego zdania. ŻAL, ŻAL, ŻAL!!!!!!! Nie myślcie oczywiście, że będę wieszał psy na każdym kto zjechał ten film. Zauważyłem tu parę rozsądnych "zjechań", naprawdę przemyślanych i jakże prawdziwych. Reszta to niestety dzieła buraków!!!!!
KEL
Wybacz, ale nie musiałem sobie ulżyć bo z reguły nie obchodzą mnie opinie pozostałych. Niestety w trakcie oglądania 2012 nie mogłem się powstrzymać aby tu nie zajrzeć. Dlaczego?? Ponieważ ostatnio panuje moda na niszczenie "przereklamowanych" filmów. Poprawcie mnie jeśli Titanic również nie zbierał batów od zgorszonych mądrzałków (czytaj buraków). A jeśli w moich wypocinach dostrzegłeś histerię to nie dziwie się, że w ocenie filmu jesteś równie żenujący.
Piwo dla autora wątku ;)Dobrze mówisz!Bardzo dobrze zrobiony film.Mimo 2-wóch i pół godziny trwania, wogole nie zanudza.Z chęcią obejrze poraz kolejny.
A tym co sie fim nie spodobał proponuje udac sie na Harrego potera.To jest kino dla Was!!:P Amen!
Trafione w sedno. Od siebie dodalabym jeszcze pare pomyslow na poprawienie
jakosciowe tego fimu. Po pierwsze w zadnym wypadku nie moze to byc produkcja amerykanska. Mogla by byc francuska, albo rosyjska, albo najlepiej turecka, ale absolutnie nie z Hollywood. Po drugie krecilabym
to "kamera z reki", a żeby było oldschoolowo, to jeszcze na bialo czarnej tasmie z duzym ziarnem. Po trzecie podklad muzyczny bym zmienila. Sountrack powinien byc grany na buddyjskich dzwoneczkach, a sekwencje narastajacej grozy okrasilabym mrocznobrzmiacym dzwiekiem pociagania widelcem po kuchennej tarce. Plejade watpliwych gwiazd zastapilabym aktorami teatrzykow amatorskich z jakichs afrykanskich szpitalnych misji ONZ, tredowatych czy cos w tym stylu. Tacy aktorzy na pewno wypadliby bardziej naturalistycznie.
Po czwarte w scenariuszu zmienilabym, ze jesli juz ktos mialby zbawic ludzkosc i finansowac budowe tych gigantycznych okretow, to powinni to robic Papuasi, tudziez jakies plemie indianskie z dzungli amazonskiej.
Efekty specjalne bym sobie darowala. Nic tak sugestywnie nie przemawia do widza jak zblizenie na wytrzeszczone oczy. Jak ktos ma jeszcze jakies pomysly to dopiszcie...