Film był dokładnie taki jak się spodziewałem: słaby, przewidywalny i polany żałosnym amerykańskim patosem.
Generalnie film składa się z kilku części:
1) wprowadzenie - poznajemy tło wydarzeń i głównych bohaterów.
2) ucieczka autem - wszystko dookoła się wali ale cudem się udaje
3) ucieczka samolotem - wszystko dookoła się wali ale cudem się udaje
4) ucieczka innym autem - wszystko dookoła się wali ale cudem się udaje
5) ucieczka innym samolotem - wszystko dookoła się wali ale cudem się udaje
6) ucieczka arką - wszystko dookoła się wali ale cudem się udaje
Już we wstępie oczywiste jest że:
- główna rodzina przeżyje
- będzie pathetic pathos "o moralności" i "o byciu człowiekiem"
- kochanek żony okaże się dobrym człowiekiem i pod koniec zginie ratując rodzinę
- amerykański prezydent zostanie ze swoim ludem
- córka prezydenta i naukowiec się zakochają w sobie.
PS. nawet kinoman amator taki jak ja wie, że napięcie trzeba umieć dozować i stopniować. Jeśli próbuje się non stop trzymać widza w napięciu nic z tego wychodzi - to jest wbrew ludzkiej fizjologii. Czasami trzeba przystopować, czasami na chwilę rozładować napięcie, aby następnie uderzyć ze zdwojoną siłą.
Nie mam zamiaru nawet pisać o fabule, gdyż jest to film akcjograficzny (to samo co pornograficzny, tylko zamiast seksu jest akcja) i fabuła jest jedynie naszkocowana
Aleś się napisał... Ho, ho! Jak się spodziewałeś, że będzie to badziew to
po co polazłeś do kina? Nie lepiej było sobie flaszkę kupić?
Nie wiem jak ty, ale ja uważam, że jestem omylny i miałem nadzieję, że film skoro jest tak wysoko oceniany to może nie jest lepszy niż myślałem.
Po to się chodzi by film ocenić i by móc z czystym sumieniem powiedzieć "był dobry" lub "był zły" - bez lania wody i powtarzania tego co mówią inni.
A niestety 2012 jest właśnie tym o czym pisze założyciel tematu - kiepsko skonstruowanym filmem katastroficznym bez napięcia i "ludzkiego oblicza", którego największą katastrofą jest fakt, ze pozostawia widza błogo obojętnym na dziejącą się - było nie było - Apokalipsę.
;)
Efekty specjalne też niespecjalne. Za 200 mln $ mogli wynająć oprócz grafików i animatorów komputerowych jakiegoś speca od F/X. On potrafiłby powiedzieć im jak wyczarować np. walący się biurowiec, przewracający lotniskowiec czy faję tsunami, żeby było widać, że są wielkie.
Nawet na wielkim ekranie kinowym nie widać było skali.
Albo dym z nowego wulkany w Yellowstone jak jednolita wata.
DZIAŁAJĄCA KOMÓRKA NA KOŃCU FILMU: sama w sobie nie była błędem - sprawdźcie na Viki hasło "telefon satelitarny".
Rozbrajające było jednak to, że nie hindus skorzystał z niego wcześniej aby poinformować, że nikt nie zabrał jego rodziny. Dopiero zadzwonił, by ostrzec przed nadciągającą z naddźwiękową prędkością wielką falą. Wystarczyło napisać w scenariuszu że jego rodzina jest bezpieczna, a on zwlekał do ostatniej chwili z ewakuacją. I że w ostatniej chwili chce by powiedzieć jego dzieciom... <CHLUST> było by zarówno sensowniej jak i bardziej melodramatycznie :-)
Ten film to całe pasmo takich wtop. Wtop które można było łatwo usunąć, ale widocznie twórcy uznali, że to film dla półgłówków, którzy takich rzeczy nie zauważą...