Tego się nie spodziewałem. Szedłem do kina z nastawieniem na oglądanie ładnych efektów i rozrywkę. Nie przypuszczałem jednak, że tak wysokobudżetowa produkcja, która była wszędzie reklamowana, może okazać się tak słabym filmem. Kiepska fabuła, wręcz banalna.
W filmie śmieszne byłe te moralizatorskie gadki naszych bohaterów, wyglądały strasznie sztucznie, kiczowato, tandetnie.
Jedynym plusem było chyba zobaczenie znów na ekranie pamiętnego "Milo" ze skandynawskiego "Pushera" Refna.
Mój kumpel wyszedł z kina w trakcie seansu. I pomyśleć jeszcze, że wyczerpał się limit bonusu "środy z Orange" i zapłaciliśmy wszyscy 100% ceny za ten badziewny film, o zgrozo!
Ale Emmerich myślał, zbliża się rok 2010, zrobić więc film o końcu świata. W mediach będzie głośno - film się doskonale sprzeda. I niestety się sprzedał. Kolejki do kas w ósmym dniu premiery, wyczerpane limity bonusu "Środy z Orange" itd... Ech... Szkoda gadać.
A myślisz, że czemu co normalniejsi nawołują głośno na forum, że efekty to nie wszystko. Tego filmu nie da się po prostu oglądać, chyba że oczekuje się parodii filmów katastroficznych. Też chciałby zwrot pieniędzy.
jak zapewne każdy,również i ja nastawiałem sie na masę efektów. jednak film okazał się poprostu słabiutki. teksty w pewnych momentach wręcz zalosne, już lepsze w m jak milosc wymyslaja.juz wiecej nie nabiore sie na natlok reklam tloczonych w mass mediach! myslalem ze wyjde po godzinie,ale ze poszedlem z kilkoma osobami postanowilem wytrwac do konca co wcale nie nalezalo do latwego zadania:/
zdecydowanie nie polecam