PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=433913}

2012

2009
6,2 273 tys. ocen
6,2 10 1 273268
4,7 34 krytyków
2012
powrót do forum filmu 2012

Co tu dużo mówić, ten gniot jest jawną obrazą inteligenci ludzi go
oglądających. Bzdury, bzdety, pierdoły, i banały.

Od tego miejsca zaczynają się spoilery. Chociaż w przypadku tego filmu
nazwałbym je raczej dowodami potwierdzającymi triumf amerykańskiej
głupoty.

Na początek: kaldera superwulkanu znajdującego się pod Yellowstone ma
70km długości i 30km szerokości, erupcja pokazana w filmie nie obejmuje
nawet 1/100 tej powierzchni. Szczelina która jest na tyle głęboka, że
sięga komory magmowej (w której niezaprzeczalnie panuje dość spore
ciśnienie...) ukazuje jedynie rzekę lawy. Samolot wpadający w chmurę
piroklastyczną, której temperatura oscyluje w granicach 700 - 1000 °C
wychodzi z tego bez uszkodzeń, chociaż elementy takie jak izolacje kabli
z całą pewnością przestałyby istnieć. Dalej, cyt. z wiki: "Wysoko w
górach mrozy przekraczają -25 °C w lecie, a zimą temperatura spada do
-40 °C", co w żaden sposób nie przeszkadza w transporcie egzotycznych
zwierząt na najwyższe szczyty Himalajów. I na koniec największa bzdura
wszech czasów: tsunami osiągające wysokość 9km - co można wywnioskować
po tym, że w pewnym momencie fala zalewa całkowicie "Dach Świata"
zakrywając szczyty najwyższych gór w tej części układu słonecznego.

Czuję się sponiewierany pokazanym tu dziadostwem. Reżyser i scenarzysta musieli założyć, że ja jak i miliony ludzi którzy to obejrzą są
skończonymi debilami-nieukami i dlatego nie wysilili się na choćby
odrobinkę urealnienia tego anty dzieła. Jeśli nie oglądałeś 2012 TO NIE
OGLĄDAJ!!! Szkoda czasu na takie bzdury.

ocenił(a) film na 8
Zerkses

A wiec ja jestem skonczona debilka i nieukiem. Czepiasz sie szczegolow a samemu slabo wysilajac wyobraznie. Najwieksze tsunami, z fala NA PEWNO znacznie powyzej kilometra mialo miejsce 65 mln. lat temu po uderzeniu asteroidu w Jukatan (morze dotarlo az do dzisiejszej Oklahomy), a jeszcze w XX wieku uderzylo w Alaske tsunami o wysokosci 500 metrow, tylko na szczescie rozbilo sie o gory. Na filmie wcale nie pokazali, ze tsunami zalewa Mount Everest, bo jesli sie przypatrzysz, to woda siega tylko podnoza gory. W normalnych warunkach byloby to nieprawdopodobne, ale zauważ, że na filmie indyjska plyta tektoniczna wchodzi pod plyte afrykanska - czyli de facto - Afryka wyskakuje do gory a Himalaje (nawiasem wcale nie najwyzsze gory Ukladu Slonecznego)polecialy w dol (juz nie mialy 8 tys. metrow. A wiec scenariusz robi sie calkiem wiarygodny. Generalnie moglabym sie jeszcze spierac co do szczegolow o ktore sie czepiasz, ale nie ma najmniejszego sensu, bo wiem, ze pisales swojego posta majac jak najgorsze intencje wobec filmu jako generalnie "sieczki hollywoodzkiej"

ocenił(a) film na 1
coffeeshop

Boże, widzisz i nie grzmisz!

W 2h 8m 46s filmu możemy usłyszeć dialog:
- Wysokość obiektu: 8848 metrów.
Po czym w 2h 20m ukazuje się nam piękna panorama płaskiej tafli wody
spod której nie wystaje żaden szczyt.

- 8848 metrów? Co to jest?
- Zmierzamy prosto w północną ścianę Mount Everest, panie Anheuser.

Chciałbym tutaj zauważyć, że proces wsuwania się jednej płyty
tektonicznej pod drugą zachodzi na granicy płyt, a nie na całej
powierzchni. Granica płyty indyjskiej i afrykańskiej leży około 3500
kilometrów od Everestu, tak więc wypiętrzenia i ruchy tej części skorupy
ziemskiej nie miałyby większego wpływu na wysokość Dachu Świata.

(Nawiasem mówiąc napisałem "w TEJ części układu słonecznego" mając na
myśli Ziemie. Chociaż faktycznie powinienem napisać "naszej", dla
uniknięcia czepiania się o słówka)

Przerost formy nad treścią to za mało powiedziane. Bach, bum, trach, i
łup! Ckliwe momenty oblane szlamem absurdu. Możesz mi wierzyć, że
podchodziłem z olbrzymim dystansem do tego filmu, a i tak niemile się
zaskoczyłem. Nawet "Transporter 3" w którym główny bohater zeskakuje
samochodem z wiaduktu na pędzący pociąg jest według mnie bardziej realny
od tego szajsu. Chyba tylko "Zły zakręt", który miałem ostatnio
nieprzyjemność oglądać, był porównywalnie kiepski.

ocenił(a) film na 8
Zerkses

W tego typu produkcjach (science fiction) realizm zdarzeń, czy też wszelkiej maści zjawisk jest minimalny, bądz nie ma go wogóle. Film taki powinien być widowiskowy, powinien wzbudzać emocje, a nie debaty naukowe. Skoro tak Pan pragnie realizmu, polecam filmy przyrodnicze.

ocenił(a) film na 1
kaeer

Bzdura! Jest duża różnica między filmem nierzeczywistym, a mało
prawdopodobnym! Wiadomo przecież, że jest to film katastroficzny i ma
trzymać w napięciu. Tak więc to, że bohaterom 2012 wszystko udaje się w
ostatniej sekundzie jest według mnie do przełknięcia bo jest możliwe (mało
prawdopodobne, ale MOŻLIWE). Natomiast zaprzeczenie obowiązującym prawom
fizyki i zawiązywanie na tej podstawie akcji filmu jest gwoździem do trumny
owej produkcji.