Wydaje mi się że większość forumowiczy krytykuje film , bo nasciągali się pirackich wersjii kinowych tudzież , DivX i teraz krytyukują czego to oni by się nie doczepili ? ... Człowieku idź do Kina , albo obejrzyj film na dobrym kinie Domowym w Jakośći HD. Bez tego film traci 50% swojej wartości.
Pozdrawiam
Oczywiście masz rację, jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko stronę wizualną. Gorzej, jeżeli ktoś już poszedł do kina i efekty mu nie wystarczyły, bo liczył na dobrą fabułę. A podejrzewam, że bez względu na wielkość ekranu i jakość kopii, film od strony fabularnej niespecjalnie się zmienia.
Pozdrawiam ;)
K.... czego szukasz na tym forum o filme s-f, pseudointeligencja mnie wnerwia - idźcie na filmy dokumentalne lub na wycieczke na wydział astrofizyki UJ k....- to forum o filmie, na który idzie się dla rozrywki k... ciołki. K... mać nikt normalny nie lubi dupków/idiotek z przerośniętym ego...ile można się produkować o pierdołach...
Jeśli pseudointeligencja cię wnerwia - nie patrz w lustro bo dostaniesz
rozstroju nerwowego.
Tak jakby używanie wulgaryzmów miało coś wspólnego z ilorazem inteligencji :P Facet się wkurzył i ja się mu nie dziwię bo takie narzekanie potrafi wyprowadzić z równowagi. Może po prostu za dużo już widzieliście takich filmów i tak jak chirurg plastyczny po jakimś czasie zamiast podziwiać ciało swoich klientek zaczyna zwracać uwagę na drobne wady anatomiczne, tak wy zamiast podziwiać rozmach filmu koncentrujecie się na samych jego wadach. A później powstają tematy w stylu "Zrobmy liste 10 najglupszych momentow w filmie!!!111one". Chyba zapomnieliście, że filmy oprócz skłaniania do refleksji i przekazywania różnych wartości moralnych, mają przede wszystkim służyć rozrywce.
Sam bym lepiej tego nie ujął :)
Szczególnie widać że co poniektóre osoby oczekiwały fabularnej instrukcji przetrwania... a tu klops bo facet na nieszczęście miał za dużo szczęścia...
Czyli co? Czyli trzeba narzekać, narzekać, narzekać...
Mamy tylko 3 lata na naukę a ten Emmerich nie nauczył nas co robić ;)
Po pierwsze - nie facet, ale dziewczyna. Po drugie - język używany w wypowiedzi jako pierwszy świadczy o inteligencji, bo w przypadku posta Athe - co innego ma świadczyć? Rzeczowe argumenty? Wiedza merytoryczna? :D Dlatego NIEUZASADNIONE użycie wulgaryzmów i agresywny ton wypowiedzi nie budują we mnie pozytywnego wizerunku owej forumowiczki. Zwłaszcza, że to moja wypowiedź ją tak sprowokowała, a cóż ja tam takiego napisałam? Nawet nie odniosłam się do samego filmu. A to, że Athe nazywa mnie "rozpieszczonym bachorem" - nie wiem naprawdę na jakiej podstawie, to najlepszy dowód. Zazwyczaj argumentów ad personam używają ludzie, których na żadne inne nie stać.
Jeżeli takie "narzekanie" jak moje wyprowadza Cię z równowagi, to co nie wyprowadza? Chyba tylko ci, którzy się z Tobą zgadzają. (?)
Chyba o to chodzi, żeby chirurg (plastyczny, czy nie) zwracał uwagę na wady anatomiczne :D Do takiego, który ignorował by je, i wychwalał tylko zalety, wolałabym raczej nie trafić.
Z tym chirurgiem plastycznym to miałem na myśli spaczenie zawodowe a nie samą prace :P A narzekanie wkurza każdego. Może z wyjątkiem mnichów tybetańskich.
Akurat na 2012 w sobotę na nocnym seansie była pełna sala.
Zgadzam się z tym, że filmy w których liczą się przede wszystkim efekty należy oglądać w kinie- ale nawet najlepsza jakość obrazu nie poprawi marnej produkcji. Sceny, które naprawdę wcisnęły mnie w fotel można policzyć na palcach jednej ręki, a brak logiki wali po oczach na każdym kroku.
IMHO częściowo za brak emocji w kinie można winić Główną Rodzinkę(tm). Wiadomo, że uciekną/wydostaną się w ostatniej chwili- prawa gatunku, ale twórcy powinni się wysilić na tyle, by widz chociaż troszkę się z nimi utożsamił/pożałował. Tymczasem ja oddychałam z ulgą kiedy Pan Pisarz znikał z ekranu, a ostatnie 20 minut filmu wolałabym zapomnieć.
Przepraszam ale wypisujesz totalne brednie, to jest produkcja katastroficzna i to bardzo dobrze dopracowana. Jeżeli były sceny które wcisnęły cie w fotel to już coś znaczy ten efekt potrafi wywołać naprawdę mało kto.
Argument braku logiki powielają ludzie którzy czegoś nie rozumieją, ciekaw jestem czym ty zaskoczysz....
Co do emocji to powiem tak, jeżeli nie potrafisz wczuć się w rolę człowieka na skraju przetrwania to nie ma o czym z tobą dyskutować.
Trzy minuty na 3 godziny to raczej mało. Już bardziej wzruszył mnie LOTR nie mówiąc o Titanicu.
Pomijając szczegóły techniczne (neutrina/transport zwierząt/ zaczadzony łoś, tsunami robiące kółka) to naprawdę nie potrafię zrozumieć rodziny która nie uroni łzy nad troskliwym ojczymem, bo ten ******* tatuś marnotrawny wrócił. Ale widać nieczuła jestem i nie ma ze mną o czym gadać.
Jakie 3 minuty??? Czego? Rozumienia??
LOTR cie wzruszył :))))) nono
Czemu pomijasz szczegóły techniczne? Brak argumentów?
Troskliwy ojczym jak byś dokładnie oglądała film był tylko troskliwym ojczymem, marnotrawny widocznie był kimś więcej w sercu niż się wydawał, czy to takie dalekie od sytuacji możliwej? Uważam że wręcz bardzo prawdopodobne. W sytuacji zagrożenia ludzie dopiero potrafią odnaleźć to co zgubili w życiu codziennym.
I nie to że nie czuła jesteś, ale chyba mało jeszcze przeżyłaś stąd takie mało prawdziwe osądy.
"bo ten ******* tatuś marnotrawny wrócił"
Nawet mnie nie denerwuj! Przecież to ona go rzuciła i do tego zabrała mu dzieci. I to tylko dlatego, że pochłaniało go pisanie książek! No kur... Dlaczego według dziewczyn to facet jest zawsze winny?
Bo tak się interesuje tymi dziećmi, że z problemów zwierzają się ojczymowi? Przecież nie zabraniała się mu z nimi spotykać.
Nie każdy facet jest z gruntu winny- ale ten jak najbardziej.
A co, nie spotykał się? Przecież nie zabierałby ich w specjalne miejsce w Yellowstone gdyby mu na nich nie zależało, tylko pewnie kupiłby im hamburgera na mieście i odstawił do domu z poczuciem spełnionego obowiązku. Wiesz jak jest z dziećmi? Kiedy małżeństwo się sypie i dziecko zostaje z jednym z rodziców to potem dzieciak myśli że to wszystko jego wina, że nie było wystarczająco dobre więc ojciec odszedł i w końcu zaczyna go nienawidzić. A ojczym nie był złym facetem więc dzieciaki go bez trudu zaakceptowały i rozmawiały z nim o wszystkim. Ale czy to znaczy, że ich biologiczny ojciec był zły?
Nie, ale to nie zmienia faktu, że nie wzbudza sympatii.
A jakby dbał o dzieci to by je zabrał do wesołego miasteczka zamiast ciągać po bagnach:P
Yellowstone to nie bagno :D Skąd facet miał wiedzieć, że piękne jeziorko gdzieś nagle wsiąknie? Poza tym ja się z nim w pełni identyfikuje. To jest wkurzające kiedy facet ma jakąś swoją pasję a dziewczyna przychodzi i mówi "albo będziesz poświęcał mi więcej czasu albo z nami koniec".
Witam, argumentu braku logiki nie powielają ludzie, którzy czegoś nie rozumieją, tylko ludzie, którzy zdają sobie sprawę, że niewielkim nakładem pracy można tak zmienić scenariusz, żeby zmniejszyć ilość wpadek do minimum.
Nie pierd... mi tu o pirackich kopiach. Do kina wybrałem się jak najbardziej głównie dla efektów i w miarę, miałem nadzieję niegłupiej fabuły wplecionej w całkiem zwinną akcję. Czyli dokładnie to co otrzymałem w "Pojutrze"(mój ulubiony film katastroficzny, a takie oglądać powinno się właśnie w kinach). I większość tego, czego oczekiwałem zobaczyłem do połowy filmu. Przymykałem oko na ile to było możliwe na różne przegięcia, niedociągnięcia, pomniejsze bzdury, cieszyłem się świetnymi efektami i byłem gotów dać lekko naciągane 8/10 (a co). Niestety Wkrótce efektowność poszła się j...ć, na ekran pchała się jedna koszmarna bzdura po drugiej, a klimat całkowicie zmienił się z katastroficznego na telenowelowy (o ile takie słowo istnieje). Jak dla mnie ostatnim dobrym momentem był przelot nad Hawajami w ogniu i od bólu wyjazd bentleyem z pędzącego samolotu. Od tej chwili dosłownie aż do końca filmu nie było w filmie nic co zasłużyło by na ocenę powyżej 2/10 za to trafiały się co chwila momenty gdy było słychać z sali niewybredne komentarze na temat tego czym zaczęto nas raczyć czy po prostu ciche wybuchy śmiechu (w momentach jak najbardziej poważnych np. wypłynięcie tatuśka na powierzchnię). Wcale nie mała publiczność zgromadzona dla głownie efektów sama w końcu zaczęła się naśmiewać z tego co przyszło jej zobaczyć. Najlepszy komentarz padł na koniec od któregoś z widzów w scenie gdy ktoś przerwał miłosną scenę (a miał to być film katastroficzny) Adriana i córki prezydenta USA - "no to sobie nie poruchasz". Sala odpowiedziała gromkim śmiechem.
A na mnie "2012" zrobił lepsze wrażenie niż "Pojutrze". Efekty w 2012 wyglądały momentami dość sztucznie (np. fragment, gdy limuzyna robi wiraż przed kanionem) ale film i tak całkiem przyjemny. Nie nudziłem się. Daję 7.
jak też się spodziewałem ,w temacie mym zainstniał spór , spór bezsensowny moim zdaniem ;)
Byłem w kinie na tym filmie i mimo wszystko nie podobał mi się. Uważam, że jest to najgorszy film jaki miałem okazję zobaczyć od remake "Halloween", na którym byłem gdzieś 3 lata temu. Gdyby nie efekty to w ogóle wystawiłbym 1/10. Strasznie denerowała mnie wszechobecna poprawność polityczna i moralna... np. jak jest zły, zepsuty i żądny pieniądza rusek, to oczywiście musi zginąć, no ale wcześniej koniecznie musi doznać odkupienia poprzez uratowanie swoich dzieci (które oczywiście zginąć w tym filmie nigdy by nie mogły). Ogólnie to chyba jest najbardziej naiwny film w historii kina.
Najgorszy film? I dlaczego rozdzielasz ocenę .. "gdyby nie efekty" ... co to za brednie??? Film jest całością, nie ma podziału na efekty i bez.
To tak jak byś podzielił "Ojca Chrzestnego" na efekt rodzinny i resztę :(
To że denerwowała ciebie polityka nie znaczy że film jest zły, ba więcej uważam że polityka w tym wypadku jest jak najbardziej na miejscu!!! Film dotyczył upadku cywilizacji i końca naszego świata, tu polityka będzie miała wielkie znaczenie, patos jest potrzebny w chwili barku nadziei, naprawdę nie kumasz tego?????
A rusek jest zły, był zły i będzie zły, z czym masz problem?
Po drugie, czy rzeczywiście nigdy nie słyszałeś o rosyjskich szejkach, którzy mogliby kupić pół Polski???
A to że ruskie dzieci przeżyły to chyba normalne skoro ich ojciec zginął.
Sam sobie przeczysz, źle bo rusek był zły, żle bo zginął, źle bo uratował dzieci, źle w końcu że był bohaterem...
Ehh... naiwność wychodzi z ciebie i twojej oceny.
Argumentacja bez ładu i skłądu :(
Dlaczego argumentacja bez ładu i składu?
Podział na różne aspekty: efekty i inne rzeczy jest jak najbardziej na miejscu. Skoro środowisko filmowe może dzielić film na kawałki i przyznawać Oskary z różnych powodów to zwykły widz także ma do tego prawo.
Można chyba powiedzieć: dobra fabuła ale muzyka była do bani?
Tak samo i kolega wcześniej i mi także zresztą. Efekty były całkiem całkiem ale fabuła, czyli kolejne losy bohaterów była "niedograna".
Podział na aspekty to jedna a ocena to drugie. Na filmwebie wystawia się jedną ocenę za film, a nie za efekty czy cokolwiek innego.
Hmmm czytam dalej co napisałeś i... nie wierzę... efekty "całkiem całkiem" ?? Pokaż mi jeden przykład filmu w którym efekty były bardziej widowiskowe niż w 2012?
Co do fabuły to też nie rozumiem w czym tkwi twoja ocena, przecież Emmerich nie pokazuje filmu o przygodach makgajwera czy rodziny z klanu, to film o końcu cywilizacji, rola jednej rodziny, która przetrwała ma tylko być wspólnym mianownikiem dla życia, przetrwania, władzy i katastrofy. Wizja reżysera jest spójna, ty oczekiwałeś czegoś ponad to, niestety to był twój błąd. Ja wiedziałem na co idę do kina i nie rozczarowałem się :)
Ale tę jedną ocenę za coś trzeba wystawić - prawda? Jednym ze składników jest właśnie fabuła, innymi mogą być zdjęcia, montaż, muzyka. A Ty wystawiłeś ocenę filmowi? Jeżeli tak to na jakiej podstawie? Rozumiem, że Twoja odpowiedzią będzie: -"za całokształt". Jeżeli tak to całokształt składa się jednak z drobniejszych części. Ja za ten całokształt wystawiłem 5. W taki sposób jak się wystawia ocenę z klasówki za zadania. Sumuje się punkty z kolejnych zadań i na podstawie przedziałów punktowych wybiera się ocenę do postawienia.
Właśnie, że Pan reżyser, zdawać się może, pokazuje film o McGiverach. Nie umieją pilotować, a jednak to robią (jak sam Rosjanin powiedział - on pilotował tylko jednosilnikowe), gość nie był nurkiem a jednak z synem nurkował kilka minut w lodowatej wodzie.
Wizja reżysera jest spójna w tym względzie, że przez cały film starał się "zamordować" widza chwytającymi za serce przemówieniami, co 10 minut mieliśmy bohaterskie sceny ludzi ratujących albo siebie albo innych (głównie jednak siebie) z sytuacji, w której Pałkiewicz już dawno pożegnałby się z życiem. Tak - oczekiwałem czegoś ponadto. Oczekiwałem, że do filmu za ileś tam milionów dolarów zostaną zatrudnieni specjaliści od psychologii ludzkich zachowań, naukowcy od spraw zachowania praw fizyki i cała reszta, która mogłaby stworzyć film nazywany za kilkanaście lat Dziełem. A ten film już przyszłym roku zostanie zapomniany na zawsze.
Okej, rozumiem Twoje podejście, jednak moim skromnym zdaniem efekt jaki film wywoła na widzu ma zasadnicze znaczenie.. czyż nie? Nawet jeśli Twoje oczekiwania były inne nie znaczy że Emmerich nakręcił zły film. On poprostu skierował swoją wizję do innej grupy odbiorców.
I ja nie odbieram racji oceny filmu nawet takim racionalistom jak Ty, jednak uważam że stricte ocena jest obiektywna jeżeli jest oceniana przez tych do których kierowane było "przesłanie". Nie będę się kłócił tymbardziej że w końcu rozmwiamy merytorycznie, dzięki :)
Z tego co piszesz oczywiście wyciągam wnioski i nawet rzekłbym, całkiem idące w Twoją stronę, jednakże nie mogę się oprzeć temu że jest dla mnie niepojęte jak w fali tak "pięknego" końca świata można wpatrywać się w minę Cusacka, czy w to że beton kruszył się za wolno, albo że rusek był zbyt humorystyczny... nie no nie przekonuje mnie to...
To tak jakbym oglądając "Piłę" myślał dlaczego krew nie tryska na kamerę tylko zawsze obok... to jest jakieś nieporozumienie.
Każdy ma swój gust, różnym osobom się podoba co innego jeden się będzie zachwycał a drugi umierał z nudów lub będzie go skręcało. I nie pomoże najlepsze kino czy najlepsza jakość. Po prostu to zależy (według mnie) od charakteru i upodobań. Jeśli mi się jakiś film podoba to nawet na starym czarno białym telewizorze by mi się tak samo podobał co w kinie( chociaż oczywiście w kinie jest o wiele lepiej). Mam nadzieję że rozumiecie co mam na myśli. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Masz rację, jednak tu dochodzą czynniki pozatelewizyjne. Przełomowe efekciarstwo kontra brak przesłania :)
Specjalnie poszedłem na ten film do kina, żeby "to poczuć". Mimo to film irytuje, w zasadzie trzymają go tylko efekty i Woody Harrelson.
Najbardziej denerwuje mnie robienie z głównego bohatera supermena
Przykład: 1-Jak uciekali tą limuzyną to jego umiejętności jazdy były grubo przesadzone ;) . 2-Nadprzyrodzonymi siłami wydostał się ze spadającego kampingu i wdrapał się na pas startowy :) . Tak jak mówił przedmówca film oparty jest na efektach , i za nie właśie daje 8/10.
Wiem, że po "@012" nie można było oczekiwać w zasadzie nic więcej. Nawet idąc na film nastawiałam się na to, że pooglądam, jak Emmerich niszczy świat. Liczyłem jedynie na wielki rozmach. Niestety okazało się to za trudne. Wiem, że fabuła nie miała tu być najważniejsza, ale bez przesady. Czy skoro żądam choć namiastki sensu w filmie, to jestem już za bardzo wymagający? Jak tak, to sorry, ale miałem nadzieję, że kino polega jednak na czymś więcej.