Witam!
Film po potężnej kampanii reklamowej zapowiadał się na co najmniej "superprodukcję". Niestety efekty specjalne nie powalają, wręcz chwilami są komiczne i niedopracowane, żadnej prawdy fizycznej (zabójcze neutrina - to już żenada). Fabuła żadna ale tego akurat nie oczekiwałem po tym reżyserze, w każdym bądź razie nie polecam, do kina nie warto pójść, a w domu można się troszkę pośmiać, bo superbohater skaczący limuzyną między uskokami, czy lecący samolotem po wybuchu Yellowstone jest po prostu śmieszny:) Ocena 1/10
P.S.
Dużo lepszym filmem tego reżysera jest Pojutrze, które oceniam dużo dużo wyżej
Pozdrawiam
boryssc
Witam!
Jak nie byłeś na tym filmie w kinie to się może nie wypowiadaj na jego temat uważam że film jest bardzo dobry. Ja oglądałem ten film kilka razy i jakoś nie widziałem tam scen komicznych. Uważam ze reżyser jest bardzo dobry i nie można mu nic zarzucić.
Pozdrawiam
Dokładnie dużo lepszym filmem tego reżysera jest Pojutrze.Główny bohater w realu zginął by już w tej limuzynie próbując przeskoczyć przez uskok, zapewne skończyło by się to przełamaniem auta na pół.Ocena tego filmu
6,27/10 świadczy o tym że film arcydziełem nie jest ocena na IMDB (6.1/10).Na ocene tego filmu zapewne wpłynęły takie sceny jak ta z limuzyną,samolotem czy uciekającym wanem przed lecącymi z nieba kamieniami.Gość, który przeżył to wszystko albo był niezłym farciarzem albo siłą woli robił tak że nic w niego nie trafiało.I przez to te sceny można nazwać komicznymi.Co mi się podobało w tym filmie rozwiązanie z Arkami,czyli tymi dużymi statkami, które zabierały ludzi.Same efekty w sumie też nie najgorsze.
Oprócz tego co napisałeś o jednej z ewidentnych słabości tego filmu, czyli nieśmiertelności głównego bohatera, dodałbym kompletne pomieszanie stylów, tak, aby zadowolić jak największe grono odbiorców, ergo - jak najwięcej zarobić. Czyli: do filmu katastroficznego z miejscami ciekawymi (trzeba to przyznać) efektami, dodajemy wątek rozbitej rodziny, która się w obliczu klęski integruje, dolewamy hektolitry poprawności politycznej i patosu w postaci niezłomnego prezydenta oraz gadek o tym, że powinniśmu sobie pomagać, bo jesteśmy jedną wielką ludzką rodziną, doprawiamy to elementami humorystycznymi(it's russian, engine start! - cała sala pokłada się ze śmiechu) i lirycznymi, itd, i wychodzi nam, wychodzi nam...
No właśnie, co? Według mnie: nieprzyswajalna dla organizmu papka, pulpa, żadne soczyste danie, tylko ni to, ni sio. Ni film katastroficzny, ni komedia, ni film obyczajowy. W sumie wielkie nic.
A czego ty oczekujesz od takiego filmu? Że główny bohater w pierwszej scenie wpadnie w przepaść?
Oczywiście krytyków w tym kraju nie brak, tylko swoich umiejętności nie potrafią przekazać innym...
Ja oczekuję, że liczba przypadków, w których bohater ujdzie z życiem ustalona zostanie na jakimś przyswajalnym, w MIARĘ prawdopodobnym poziomie. Tutaj ta granica została przekroczona co najmniej w trzech wypadkach: przejazdu przez walący się budynek, wyjścia z dziury po wybuchu superwulkanu i startu super ciężkim transportowcem po kilkuset metrach rozbiegu.