PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=810503}
6,6 67 tys. ocen
6,6 10 1 66667
6,0 45 krytyków
7 uczuć
powrót do forum filmu 7 uczuć

Po obejrzeniu filmu "7 uczuć" targa mną, może nie 7, ale na pewno kilka różnych uczuć. Zacznę od reakcji widzów na sali kinowej, która strasznie mnie wkurzyła i przeszkadzała mi przez prawie cały seans. Większość sali ciągle rechotała, a najbardziej moja sąsiadka z fotela obok. Ona wręcz zanosiła się śmiechem w najmniej odpowiednich momentach. Kilka razy miałam ochotę spytać się jej na całe kino, z czego tak rechocze! Nie jestem jakimś smutasem, ale ludzie w ogóle nie zrozumieli konwencji filmu, najpewniej obejrzeli śmieszny zwiastun i z takim nastawieniem poszli na film. Oznacza to, że nie znają stylu i poprzednich filmów Marka Koterskiego albo nie starcza im inteligencji, aby dostrzec, że ten reżyser nie kręci komedii. Oczywiście nie każdy musi znać twórczość reżysera przed obejrzeniem jego kolejnego filmu, ale na pewno to pomaga wejść w film. Owszem, "7 uczuć" ma śmieszne momenty typowo komediowe, ale większość jest pozornie śmieszna, a tak naprawdę w tych scenach kryje się gorzki przekaz, pewna ukryta prawda/przesłanie. No niestety, jest to film dla ludzi myślących. Podobnie co najmniej dziwna była reakcja ludzi na to, że dziecko jest grane przez dorosłego aktora - salwom śmiechu nie było końca. A to przecież trzeba na to spojrzeć nie jak np. na Miśka Koterskiego udającego dziecko, ale jak na dziecko, na postać, którą kreuje. I przykładowo scena, gdy Adaś Miauczyński zanosi się płaczem, histeryzuje - brak jakiejkolwiek refleksji nt. tego, że są to dramatyczne przeżycia dla dziecka. Nie przeczę, że na początku można uśmiechnąć się na taki widok - stary chłop udaje dziecko i to jeszcze w takiej scenie, ale bez przesady po paru sekundach do widza powinno dotrzeć, jakie jest tego przesłanie. Niestety, chyba za dużo wymagam. Jeszcze nigdy nie przeszkadzały mi aż tak bardzo reakcje osób na sali w odbiorze filmu.
Sam film oceniam dobrze. Bardzo dobre kreacje aktorskie, plejada polskich gwiazd w zaskakujących rolach, nawet epizodycznych. Miejscami można mieć wrażenie, że film się dłuży i niewiele się w nim dzieje, ale w gruncie rzeczy o to chodziło. Dla mnie to trochę taki pamiętnik z dzieciństwa. Czasem pokazane są w filmie takie sceny, które każdy kiedyś przeżył, ale się o nich nie pamięta - wiąże się to z tym, o czym mowa na początku filmu, że z dzieciństwa pamięta się w gruncie rzeczy niewiele. Marek Koterski chciał takie zapomniane momenty uwiecznić w filmie i za to plus.
Scena z psem mnie zbulwersowała - tak po ludzku. Naprawdę miałam ochotę się rozpłakać i wyjść. Oczywiście rozumiem przekaz i celowość tego zabiegu, co nie zmienia faktu, że do końca miałam nadzieję, że ten wątek skończy się jednak pozytywnie.
Miałam też takie dziwne przeczucie, nie wiem skąd, gdy Kasia Figura uciekła z domu ze skakanką, że stanie się właśnie, to co się później stało. Bardzo mocna scena. Może nawet końcówka filmu zbyt kontrastuje swoją mocą i dosadnością z resztą filmu. Monolog woźnej - dobry, ale można było to trochę oszczędniej nakręcić, nie tak łopatologicznie. Chociaż z drugiej stronie podkreślony został dramatyzm i przekaz filmu. Niemniej, ja wolę wyjść z kina z takim niepokojem, czy zrozumiałam jego przekaz, czy dobrze go zinterpretowałam. Chociaż widz inteligentny i tak zostanie skłoniony do refleksji.
Podsumowując - film polecany ludziom myślącym, nienastawionym na głupią komedyjkę - wtedy można z niego naprawdę sporo wynieść.